To książka o zjawisku szerszym niż sam Piłsudski. To rzecz o obozie piłsudczykowskim, jego genezie i rozwoju. Publikacja „Piłsudski. Studium fenomenu Komendanta” jest pod wieloma względami wyjątkowa. Krzysztof Kloc podjął się trudnego zadania. Wokół osoby Marszałka narosło wszak tyle mitów, zarówno za jego życia, jak i po śmierci, że czasem trudno odróżnić legendę od rzeczywistości. Autor stara się przede wszystkim uporządkować fakty.
Historyk wykorzystał bogaty materiał archiwalny, w tym przede wszystkim dokumenty z zasobu Archiwum Józefa Piłsudskiego, bez czego żadna poważna publikacja o Marszałku nie ma racji bytu. Publikacje uzupełniają dodatkowo świadectwa epoki: Bogusława Miedzińskiego, Wandy Pełczyńskiej oraz Zofii Zawiszanki, dzięki którym poznajemy Komendanta i jego środowisko od wewnątrz. Materiał jest imponujący i stanowi cenne źródło wiedzy nie tyle na temat samego Piłsudskiego, ile ludzi zgromadzonych wokół niego.
Zdobywanie przyjaciół
Gdy po powrocie z Syberii Piłsudski zaangażował się w działalność w PPS nie był w partii osobą pierwszoplanową. W partii roiło się od gwiazd, dla których imperatywem była walka z caratem, a co za tym idzie walka o niepodległość i sprawiedliwy ustrój społecznym. Przyszły Komendant musiał więc sobie pozycje lidera dopiero zdobyć.
Towarzysz „Wiktor” dla partii okazał się cennym nabytkiem, choć tak wówczas, jak i później miał w niej swoich przeciwników, co ostatecznie doprowadzi do rozłamu. Nim to jednak nastąpi, Piłsudski dał się poznać jako dobry konspirator, wydawca oraz organizator.
Symboliczna dla tego okresu w dziejach Komendanta jest słynna akcja pod Bezdanami z września 1908 roku. Do tego momentu Piłsudski raczej tylko wydawał rozkazy, wysyłając działaczy Organizacji Bojowej PPS na śmierć. Teraz postanowił sam stanąć na czele grupy bojowców, biorąc czynny udział w ataku na rosyjski pociąg pocztowy przewożący pieniądze z Kongresówki do Petersburga. Przyszły Komendant musiał dać przykład. Autorytetu wszak nie buduje się, siedząc za biurkiem i uchylając się od walki. I to wówczas, pisze autor, powołując się na bliskich współpracowników Piłsudskiego, rodzi się mit wodza.
Wokół niego zaczynają gromadzić się ludzie, niekiedy fanatycznie wprost mu oddani. Toci, którzy nie poznali już innego Piłsudskiego niż tego w mundurze.