Cywilizacja

Futbol podrasowany złymi emocjami

„Czystka” w PZPN, usuwanie ludzi Bońka, podsłuch w gabinecie jego następcy. Paulo Sousa odmówił oglądania meczów na stadionach Ekstraklasy, zlikwidowano ligę 12-latków. Dzieje się w polskiej piłce nożnej.

Mundial w Katarze nie odjechał wielkim autem w siną dal. Po zwycięstwie nad Albanią w Tiranie Polska zachowała szanse gry w mistrzostwach świata. Stawka była wysoka, sportowy poziom przeciętny, jak to w meczach o wszystko.

Teraz potrzebne jest zwycięstwo nad Andorą (transmisja 12 listopada 2021 w TVP1 o godz. 20:45), żeby przejść do baraży. Teoretycznie łatwizna, ale futbol to gra przypadków, toteż za wcześnie na triumfalizm. Zresztą przebieg kwalifikacji raczej sugeruje pokorę niż pychę.

Baraże to tylko kolejny odcinek drogi do celu. Gorączka emocji bardziej podskoczy niż spadnie. Będzie sporo niewiadomych zanim sprawa się wyjaśni. Odezwą się suflerzy, którzy wiedzą lepiej. Zwłaszcza lepiej od selekcjonera.

Gra o mundial wpisuje się w nowe otwarcie w polskiej piłce, którego efekty zaczynają przypominać odrębne igrzyska. Wynik wyborów bardziej podminował niż uspokoił nastroje. Po dywanem coś się kotłuje, a sytuacja jest rozwojowa.

Nowy prezes PZPN Cezary Kulesza podnosi ciśnienie ludziom środowiska piłkarskiego. Robi wrażenie kogoś, kto zamierza coś zmienić w futbolu. Może być niebezpieczny, jeżeli nie przejdzie mu chęć. Tak zapewne myśli wielu.

Zaczął od wymiany kadr w centrali. Takie ruchy określane są pojęciem czystek. Ludzie Bońka wypadają, zastępują ich ludzie Kuleszy. Robi się nerwowo, co widać po różnych wypowiedziach. Przeważnie kąśliwych i nieprzychylnych.

Prezes Kulesza pochylił się z troską nie tylko nad składem osobowym związku lecz także ogłosił kilka własnych pomysłów, przyjętych z podobnym entuzjazmem jak jego roszady personalne. Skoro człowiek bierze swoją funkcję na poważnie, grozą powiało...

Zagubiony jak maleńki Buncol...

W tym miejscu warto przestawić zwrotnicę, by przejść od wkurzenia do myślenia. Teoretycznie i praktycznie żaden prezes związku sportowego nie kieruje dyscypliną solo, nawet będąc geniuszem strategii. Musi zbudować zespół, z którym będzie pracował.

Ten zespół to jedyny instrument na jakim się opiera. W sporcie działa to inaczej niż w polityce, gdyż znacznie częściej muszą być oczywiste, mierzalne wyniki. Zatem już na początku odpada założenie – ogarniemy to ze szwagrem lub siostry kuzynem.

Prezes zależy od kompetencji swoich współpracowników, ponieważ od realnych fachowców zależą realne wyniki. Kulesza jest człowiekiem futbolu, raczej dobrze zorientowanym w kompetencjach ludzi, których sobie dobiera.

Oczywiście jest tu pewien haczyk. Kampanie wyborcze w sporcie poprzedzają długie wędrówki po kraju celem gromadzenia głosów przed walnym zgromadzeniem, które wskazuje prezesa. Często padają poważne obietnice, dotrzymywane albo nie.

Jeśli kandydat jest cienki, a jego szanse nieduże, obiecuje więcej. Jeżeli elektorat chce zmian zasadniczych, a upatruje ich zazwyczaj w osobie niezwiązanej z aktualnie rządzącym układem, wtedy komuś takiemu jest łatwiej.
Cezary Kulesza (z lewej) w wyborach na prezesa PZPN bezapelacyjnie pokonał Marka Koźmińskiego (z prawej). Fot. PAP/Piotr Nowak
Nie mam pojęcia jak to rozwiązywał obecny prezes PZPN. Fakty są takie, że pokonał rywala miażdżącą przewagą 92 do 23. Zresztą przed zjazdem wyborczym było raczej wiadomo kto wygra i że nie będzie to Marek Koźmiński, uważany za człowieka Bońka.

Koźmiński nie ukrywał rozczarowania. Wydawał się „zagubiony jak maleńki Buncol na polu karnym”, więc diagnozę swojej porażki sprowadził do teorii, że nie chodził na wódeczkę. Nie powiedział, że Kulesza chodził, ale nie musiał. Wyszło jak wyszło, a wynik poszedł w świat.

Zatem klimat nowego otwarcia w polskim futbolu już na wstępie został podrasowany złymi emocjami, które mnożą się szybko jak kiedyś króliki w Australii. Jednak prezes Kulesza nie zwalnia, rzuca pomysłami, które się nie podobają.

Garnitur z powietrza

Piłka młodzieżowa to jeden z priorytetów obecnej ekipy. Niby oczywista oczywistość i każdy z prezesów ujmuje ten temat w swoim pakiecie wyborczym tyle, że większość na tym poprzestaje. Według sprawdzonej koncepcji – jak mówię, że to zrobię, to mówię.

W efekcie nasza piłka młodzieżowa jest dziś kompromitująco słaba, czego dowiodło choćby 1:10 z Niemcami. Sportowy rozwój młodych pokoleń ponoć wszystkim leży na sercu. Dopóki sobie tam leży i się nie rusza, nie przeszkadza w dorosłych interesach.

Niestety pojawił się Kulesza ze swoją Kinder Niespodzianką. Zamiast bić pianę jak poprzednicy, kontynuować narrację o wielkiej wadze problemu, dokonał ostrego cięcia. Jednym ruchem zlikwidował rozgrywki ligowe dwunastolatków.
Ze skruchą przyznaję, że nie miałem bladego pojęcia o polskiej lidze dwunastolatków, przekalkowanej z zawodowego futbolu oraz który geniusz to wymyślił. Jednak pomysł uważam za idiotyczny i wyjątkowo szkodliwy.

Dwunastoletni dzieciak nie ma prawa robić nic innego, jak bawić się sportem. Presja na wyniki meczów, zliczanie bramek, tabele ligowe to grubo przedwczesna specjalizacja wyczynowa, która wypala psychikę, wyniszcza organizm, blokuje rozwój sportowy.

Wiedzą o tym wszyscy trenerzy świata, włącznie z naszymi szkoleniowcami od młodzieży, którzy przestrzegali przed takimi rozgrywkami. Długo nikt ich nie słuchał aż przyszedł taki, który usłyszał i wykonał sensowny ruch.

Nie ma mowy o zakazie gry w piłkę dzieciom, które rwą się do futbolu. Jednak bez nacisków na wyniki, bez awansów i spadków w tabelach. Spontaniczna rywalizacja bez przymusu i rozliczeń to jest to, czego trzeba małym piłkarzom i naszej piłce.

Patrzenie na futbol wyłącznie przez pryzmat reprezentacji to jak szycie garnituru bez materiału. Najlepszy krawiec nie zrobi tego z samego powietrza ani z tego, co tam mu jeszcze zostało w magazynie po poprzednich kreacjach.

Nowy prezes zasugerował, że chciałby budować futbol od pieca. Od porządnego szkolenia młodych kadr. A to wymaga długiego czasu oraz zmiany procedur klubowych, sprowadzanych od dawna do hurtowej wyprzedaży talentów, więc może zaboleć.

Łączy nas piłka. Dzieli Boniek

Człowiek, o którym źle mówić nie wolno.

zobacz więcej
Rzecz jasna należy rozwiązać istotny dylemat. Jak stworzyć coś nowego, nie niszcząc tego, co się ma i kim się gra? Zwłaszcza teraz, gdy Polska walczy o mundial. Odpowiedź jest prosta, chociaż rzecz nie jest tak prosta w realizacji. Trzeba to robić równolegle.

Sousa krytyczny i krytykowany

Naczelnym krytykiem obecnego stanu polskiej piłki nożnej okazał się paradoksalnie Paulo Sousa. Za swą krytyczną postawę krytyk jest mocno krytykowany przez różnych. Zbigniew Boniek, który wybrał selekcjonera, też sobie na nim używa.

Co rusz ktoś zwalnia Portugalczyka z pracy albo czuje się przez niego obrażony. Lawina ruszyła, kiedy wyznał szczerze i publicznie, że ma reprezentacji tak naprawdę tylko jednego kompletnego piłkarza, a jest nim Robert Lewandowski.

Na tę wypowiedź obruszył się ojciec Grzegorza Krychowiaka, także szczerze i także publicznie. Przypomniał, że syn trenuje od dziecka, serce wkłada w mecze reprezentacji. Zaapelował, by nie odbierać mu szans. Nie rozwinął jednak – na co?

Wielkie oburzenie wywołało też stwierdzenie Sousy, że nie ma po co oglądać meczów Ekstraklasy na żywo z trybun, skoro może to robić w telewizji z fotela w domu. Nawiasem mówiąc w telewizji widać lepiej i są powtórki na zbliżeniach. Lecz nie w tym rzecz.

Rzecz w tym, że na meczach nie widać selekcjonera. Stąd prosty wniosek, że nie zna piłkarzy polskiej ligi, bo gdyby znał, to by ich brał do reprezentacji, co robi zbyt oszczędnie. Moim zdaniem ten wniosek jest zbyt brawurowy a karuzela kręci się dalej.

W powiązaniu z zarzutem pierwszym wystąpił zarzut drugi, że jak go nie ma tam, gdzie być powinien, to nie spotka się ligowymi trenerami, którzy mogli by mu objaśnić, co i jak. Brawurka do kwadratu zaważywszy na poziom naszej ligi.

W odpowiedzi Portugalczyk chciał wyjść naprzeciw oczekiwaniom społeczności. Zaproponował zgrupowania dla wybranych graczy polskiej ligi, które mógłby poprowadzić. Boniek ogłosił, że nie ma to sensu, a za nim reszta w podobnym duchu.

Kompromisowy głos w sprawie dał prezes Kulesza, który zapowiedział wirtualne szkolenia dla trenerów z udziałem Sousy. Ale to także się nie spodobało. Trenerzy poczuli się dotknięci. Oburzeniem zapłonął samozwańczy wolontariat tzw. ekspertów.

Na koniec z misją pomocową wyrwali się piszący o futbolu. Któryś z portali internetowych postanowił podpowiedzieć Sousie skład reprezentacji w decydujących o mundialu meczach. Najwyraźniej tylko on w tym kraju nie zna się na piłce nożnej.

W tym szaleństwie jest metoda. Udział w meczach reprezentacji pozycjonuje piłkarza w rankingu. Podwyższa jego cenę rynkową, co interesuje kluby, które sprzedają oraz menadżerów, którzy biorą od tego prowizję. Selekcjonera to chyba nie obchodzi.
Selekcjoner polskiej reprezentacji Paulo Sousa na trybunach stadionu w Genui podczas meczu Serie A między UC Sampdoria a SSC Napoli 23 września 2021. Fot. Getty Images
Dlatego stał się problemem dla baronów polskiej piłki oraz wszystkich przyjaciół królika. Ale nic to w porównaniu z nowym prezesem PZPN, który błyskawicznie poobcinał suche gałęzie starego drzewa. Zatem rządzenie z tylnego fotela stało się niewykonalne.

Wyższy poziom, większe wymagania

Jak na początek nowej kadencji sporo się dzieje w polskiej piłce a jeszcze więcej ma się dziać. Wyraźnie widać, słychać i czuć, że obecnemu zarządowi łatwo nie będzie. Za to trzeba będzie się policzyć, kto jest za, a kto jest przeciw i robić swoje albo odpuścić.

To nie jest rada lecz antycypacja oparta na obserwacjach. Wielu próbowało reformować polską piłkę i odbijało się od ściany z betonu. Nawet ministrowie sportu nabijali sobie guzy w tych zderzeniach. FIFA i UEFA stały murem za PZPN.

Tak było kiedyś, ale dzisiaj tak być nie musi. Przez dekady obie organizacje grały do jednej bramki. Toteż obie pogrążyły się w korupcji. Oskarżenia wobec działaczy oraz procesy sądowe poważnie osłabiły solidarność tych środowisk.

Wspólnota interesów przechodzi chyba do historii. Po awanturze o Superligę kroi się kolejna draka. Tym razem o mundiale. FIFA chce rozgrywać mundiale co dwa lata a nie co cztery. UEFA jest temu stanowczo przeciwna. Jak zwykle chodzi o kasę.

Na mundialach zarobi FIFA, a UEFA może stracić. Więcej mundiali to więcej sponsorów, więcej praw telewizyjnych do sprzedania, więc zysk dla FIFA. I niestety więcej czasu zajęły by kwalifikacje, ograniczając ligowe kalendarze UEFA, więc dla niej oznacza to straty.

W biznesie nie ma przyjaciół, są wspólnicy lub rywale, którzy niekiedy stają się wrogami. Aktualnie pod kotłem wrze, rożnie to się może potoczyć. A czy może to mieć wpływ na polski futbol? Jasne, że tak, bo gramy w piłkę na tej planecie.

Jedno, co tak naprawdę ma znaczenie, to sportowy poziom gry. Zarówno w reprezentacji jak i na co dzień w krajowych ligach. Wyższy poziom to większe wymagania. Nie tylko od piłkarzy. Także od trenerów, działaczy w klubach i od PZPN.

Chciwość i korupcja. Milionowe transfery i sędziowskie przekręty. Cała prawda o futbolu

To nie pieniądze psują piłkę nożną. Psują ją ludzie, których zepsuły pieniądze, bo mieli do nich zbyt łatwy dostęp.

zobacz więcej
Sensowne zarządzenie sportem to nieustanne podnoszenie poprzeczki. Trwanie od meczyku do meczyku albo od meczu o wszystko do meczu o honor to nie to. Wydaje się, że prezes Kulesza chce to zmienić. Odpowiedź na pytanie, czy wystarczy mu determinacji, przyniesie czas.

W tym kontekście urządzenia podsłuchowe wykryte w gabinecie prezesa Kuleszy szczególnie nie dziwią. Wprawdzie jest to metoda w sporcie dotychczas niestosowana, lecz, jak powiadają, kiedyś musi być ten pierwszy raz. Ktoś to zlecił i ktoś to wykonał. Raczej nie kosmici.

Budżet PZPN wynosi 300 mln złotych. Żaden związek sportowy w Polsce nie ma takich pieniędzy. Z takim budżetem można zrobić wiele dobrego i złego. Rzecz w tym, aby uzgodnić, co jest dobre a co jest złe dla piłki.

Niestety z tym uzgodnieniem mogą być kłopoty, gdyż nie chodzi o dziwne biznesy robione na futbolu, który ma się po prostu kręcić i siać szmal. Najpierw chodzi o jakość widowisk, dopiero potem o profity. Jak tego się nie zmieni, to nic się nie zmieni i będzie jak jest.

– Marek Jóźwik

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Cezary Kulesza o aferze podsłuchowej w PZPN: nikogo nie obwiniam i nie oskarżam, ale to przykre...
Zdjęcie główne: Robert Lewandowski po zwycięskim meczu reprezentacji Polski nad Albanią 12 października 2021. Fot. PAP/EPA
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.