A trzeba przypomnieć, że ksiądz Jan Zieja miał wtedy 67 lat!
Kiedy pytam Jacka Moskwę, czy ksiądz Zieja miał nadzieje, że przesłanie Daga Hammarskjölda się przebije, że będzie czytane, że jego praca translatorska nie pójdzie na marne, autor biografii śmieje się tylko z rozczuleniem. – Ksiądz Zieja nie zastanawiał się nad takimi sprawami, działał całkowicie bezinteresownie. Skoro podjął decyzję, że musi napisać do papieża, to pisał, wrzucał do skrzynki i nie zastanawiał się, co będzie dalej. Pisał nawet do Komitetu Centralnego PZPR, bo uważał że musi wyrazić sprzeciw i interweniować. On działał, a o resztę miał się już Pan Bóg zatroszczyć.
I w sprawie przekładu „Drogowskazów” zatroszczył się na pewno. Przekład ks. Jana Zieji okazał się genialny. Jacek Moskwa mówi „kongenialny”. – Teksty mistyczne, czy zbliżone do mistyki, są niezwykle trudne w przekładzie, a ksiądz poradził sobie z nimi jakby znał szwedzki od urodzenia. Zaś przypisy to dowód najwyższej erudycji i to w obszarze kilku języków! – podkreśla dziennikarz.
Ale ponieważ
habent sua fata libelli (książki mają swoje losy), to i to dzieło miało swój los: otóż ksiądz Zieja, kiedy dostał od przyjaciół oryginał „Drogowskazów”, wynalazł najpierw renomowanego tłumacza z języka szwedzkiego i udał się do niego z propozycja przekładu, jednak nie spotkał się z entuzjazmem. Zygmunt Łanowski – opowiada Jacek Moskwa w biografii – wyjaśniał, że specjalizuje się w literaturze pięknej, a tu miałby do czynienia z dziełem filozoficznym czy traktatem mistycznym i odmówił. Ksiądz Zieja po prostu nie miał wyjścia.
Kiedy po dwóch latach wydawnictwo ZNAK zwróciło się do szwedzkiego wydawcy o zgodę na polskie wydanie, „ze Sztokholmu, nadeszła odpowiedź, że tłumacz o nazwisku Jan Zieja nie jest tam znany. Postawiono warunek, żeby redaktorem książki został właśnie Zygmunt Łanowski, który cieszył się doskonałą opinią. Jego ocena przekładu księdza Ziei była wręcz entuzjastyczna. Po ukazaniu się polskiego wydania Drogowskazów w roku 1967 przychylną recenzję opublikowano na łamach najważniejszego wówczas periodyku literackiego w Polsce – miesięcznika „Twórczość”. Szwedzki wydawca Albert Bonniers Förlag z kolei uznał to tłumaczenie za najlepsze w Europie. A poza angielskim były przecież przekłady na wszystkie najważniejsze języki”.
– Ksiądz Jan Zieja na pewno nie był typowym kapłanem, kapelanem czy typowym żołnierzem. Dag Hammarskjöld był wielostronnie nietypowym człowiekiem: nietypowym arystokratą i nietypowym Szwedem, takimż chrześcijaninem i bardzo nietypowym sekretarzem generalnym ONZ – zwraca uwagę Jacek Moskwa. W dodatku był protestantem, a zarazem pisarzem mistycznym. Ksiądz Jan Zieja nie widział tu sprzeczności: Hammarskjöld był – zdaniem księdza Zieji – chrystusowcem, wierzył w Chrystusa. Ewangelię przyjmował i chciał realizować ją w życiu: swoim osobistym, społecznym też.
– Był idealistą i realistą zarazem – komentuje Łukasz Jasina.
„Drogowskazy” wyjaśniają, jak to było możliwe. A może udałoby się je powtórzyć? Przygotować nowe wydanie? Z porządną już czcionką? Może z okazji 60. rocznicy śmierci tego niezwykłego człowieka i 30. rocznicy drugiego, któremu zawdzięczamy przekład?
– Barbara Sułek-Kowalska
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
We wtorek, 19 października 2021 o godz. 08:40 TVP Historia pokaże film dokumentalny zrealizowany na podstawie scenariusza Jacka Moskwy i Krystyny Mokrosińskiej „W duchu i w prawdzie”, którego bohaterem jest ks. Jan Zieja.