Europa krok po kroku oddaje też terytoria, nie formalnie, ale realnie. W okolicach meczetów w miastach Zachodu musi panować szariat, do którego mieszkańcy nie będący muzułmanami muszą się dostosować. Pilnują tego specjalne patrole, w Anglii zwane Sharia Police. Taktyka podboju jest taka, że muzułmanie starają się wybudować nowy meczet tam, gdzie są jeszcze mniejszością, a już patrole religijne sprawią, że rdzenni mieszkańcy się wyprowadzą i powstaje nowa enklawa muzułmańska. W coraz dłuższym cieniu minaretów nic nie należy już do Anglii, Francji czy Niemiec, bo należy do wiernych Allahowi.
Podczas kampanii wyborczej w 2012 roku w mieście Satrouville, gdzie mieszka duża liczba ludzi pochodzących z krajów Maghrebu, ubiegający się o reelekcję rodowity Francuz, Jacques Myard odwiedził miejscowy bazar. Tu zaczepił go Arab, który pouczył deputowanego: „Nie ma pan tu nic do roboty. To jest ziemia arabska. Teren należący do muzułmanów, to nie jest ziemia francuska. Pan jest rasistą, syjonistą i powinien pan stąd sobie iść.”
Nieco wcześniej wielu mieszkańców Paryża znalazło w swoich skrzynkach pocztowych ulotki o treści: „My, muzułmanie, przejmiemy Francję, tak jak wy kiedyś skolonizowaliście Algierię. Francuskie rodziny mają po jednym dziecku, my w tym czasie rodzimy ich pięcioro. Za dwadzieścia lat to my będziemy kontrolować Francję.”
Chrześcijaństwo dawno zrezygnowało z podboju świata, islam nie zrezygnował i jest taki jak w VII wieku. Nie udało się utrzymać Al Andalus, czyli zdobytego na chrześcijańskich Wizygotach półwyspu iberyjskiego. Muzułmanie przegrali w VIII wieku pod Poitiers, w XVI pod Lepanto w XVII pod Wiedniem. Obecna strategia podboju jest obliczona na przynajmniej trzy pokolenia i wydaje się skuteczna zwłaszcza, że zaatakowani pomagają z całych sił agresorom. Kto się sprzeciwia zachodniej oikofobii i islamofilii jest „szalony”, jak Melanie Phillips lub płaci karierą, jak niemiecki polityk Thilo Sarrazin.
Odkurzanie maleńkiej kaplicy
W sierpniu 2010 roku, a więc jeszcze przed „Serdecznie witamy” miliona nowych muzułmańskich imigrantów kanclerz Angeli Merkel, Sarrazin wydał książkę o tytule, który na polski można przełożyć: „Niemcy likwidują się same: Jak wystawiamy nasz kraj na ryzyko”. Według Wikipedii „W swojej książce Sarrazin zarzuca imigrantom z państw muzułmańskich, że tworzą «równoległe społeczeństwo», swoiste państwo w państwie, przez co ich integracja jest utrudniona. (...) emigranci z krajów islamskich przysparzają państwu również więcej kosztów socjalnych, niż dostarczają korzyści rozwojowi gospodarki. Autor przytaczając liczne statystyki zauważa, że podobnej skali problemów nie ma z emigrantami z Azji czy Europy Środkowo-Wschodniej. Winą obarcza więc islam, który − zdaniem Sarrazina − stoi w opozycji do wartości liberalnych państw europejskich.”