Cywilizacja

Beaujolais nouveau co roku startowało z wielką pompą. Czy to już koniec jego epoki?

Potocznie określano to terminem „wyścigu po nowe beaujolais” (Beaujolais Nouveau Race). Postery ze słynnym hasłem „Le Beaujolais Nouveau est arrivé” („beaujolais nouveau już jest”) wisiały na całym świecie. Presja czasowa zaprzęgła balony, helikoptery, samoloty, nareszcie odrzutowce pionowego startu – Harriery. W Jumbo Jetach i słynnych Concordach zabierano flaszki na pokład, by otworzyć je o północy…

18 listopada dopełnił się coroczny rytuał. O północy w restauracjach i barach na całym świecie – poczynając od Japonii i posuwając się w kierunku Europy i Ameryki – korkociągi usunęły korki w milionach butelek młodego beaujolais nouveau. Nie po raz pierwszy jednak nawet najwięksi miłośnicy tej nowalijki mieli kłopoty z jej kupnem – w wielu krajach półki świeciły pustkami.

Tak dzieje się od lat w Stanach Zjednoczonych, gdzie wielu importerów od dawna ogranicza lub w ogóle zaprzestało importu beaujolais nouveau. W innych krajach również obchody Dnia Beaujolais Nouveau były znacznie skromniejsze, także u nas kiedyś znacznie bardziej zachłystywaliśmy się tym łącznikiem z kulturalnym Zachodem. Wyjątkiem jest Japonia, która ciągle jest pod wrażeniem tej fiesty. No i może Hongkong, dokąd w 2014 roku jednocześnie sześć Jumbo Jetów zawiozło z Paryża dwa tysiące ton beaujolais nouveau. Ale Hongkong ma dziś ważniejsze problemy…

Tymczasem popkulturowe beaujolais nouveau ani nie zalicza się do win godnych szerszej uwagi, ani nie jest tak naprawdę pierwszym winem corocznych zbiorów. Tradycja winiarskich dożynek jest bardzo stara i zakończenie winobrania świętuje się we wszystkich krajach winiarskich, nawet w najmniejszych wioskach. We Francji wina stołowe można kupić co najmniej na miesiąc przed czwartkowym świętem. W Wiedniu, na Grinzingu, młode Heurige leje się strumieniami na dzień św. Marcina (11 listopada), towarzysząc tradycyjnie zjadanym w tym dniu tłustym gąskom.
Etykiety to sztuka sama w sobie. Niemal tradycją jest, że każdy producent co roku stosuje inne. Zdjęcie z degustacji i 15 listopada 2011 nowej partii beaujolais nouveau w laboratorium degustacyjnym LCBO. Fot. Keith Beaty /Toronto Star via Getty Images
Jednak to właśnie przy butelkach beaujolais świętuje się nowy winiarski rok. Dlaczego? Dokładnie nie wiadomo. Choć właściwie wiadomo – to największy ewenement nie samego wina, co jego promocji.

Wino na przednówku

Młode beaujolais ma bardzo długą tradycję, która zaczęła się jeszcze pierwszą wojną światową. Na przednówku knajpy i restauracje Lyonu, kulinarnej stolicy Francji, wyglądały nowego wina jak kania dżdżu, bo z końcem lata kończyły się zapasy podstawowych win z poprzedniego rocznika. Właściciele kulinarnych przybytków kupowali więc masowo beczki z fermentującym jeszcze winem w nieodległym Beaujolais i spławiali je Saoną lub wieźli wyboistymi traktami do Lyonu.

W czasie drogi wino doferemntowywało i klarowało się, a ze zbiorników ulatniał się nadmiar powietrza i dwutlenku węgla. Ostatecznie wino dochodziło do siebie już w piwniczkach knajpek.

Tajemnica produkcji i promocji beaujolais zawiera się w oryginalnym i nietypowym sposobie wyrobu wina. Fermentacji nie poddaje się miazgi czerwonych owoców, ale całe grona. Zaraz po zbiorze kiście umieszcza się w ogromnych zamkniętych tankach. Gromadzący się w górnej części silosu dwutlenek węgla wypycha powietrze ze zbiornika, pełni też funkcję naturalnego konserwanta, nie dopuszczając do zakażenia wina, a jednocześnie sprawia, że owoce pod wpływam ciśnienia fermentują do wewnątrz, co powoduje stopniowe rozsadzanie jagód i wyciek wina.

Po trzech dniach z pulpy wyciska się wino, które umieszcza się w stalowych zbiornikach, gdzie dojrzewa do początków listopada. Otrzymane w ten sposób wino zawiera znacznie mniej garbników, przez co nie musi dojrzewać. Cały proces produkcji, od owoców na krzewach po flaszki na półce, trwa 4-6 tygodni… Ot i cała tajemnica.

Promocja wszech czasów

Po drugiej wojnie światowej wino zaczęto wozić do Paryża, Londynu oraz innych stolic, ale wkrótce pojawił się poważny problem. We wrześniu 1951 roku dekret władz winiarskich uściślił, iż żadne wino z apelacją AOC, czyli chronioną nazwą pochodzenia, nie może trafić na rynek przed 15 grudnia, co dla producentów młodego beaujolais oznaczało śmierć.

Polak, który pokazał Francuzom, jak się robi dobre wino

Trafiło do puli „101 rzeczy, które stworzyły Amerykę”. Obok skafandra kosmicznego Neila Armstronga, czy cylindra Abrahama Lincolna.

zobacz więcej
Ale ci już dwa miesiące później uzyskali „dyspensę”, wskazując choćby na fakt, iż wina z odmiany gamay nadają się tylko do szybkiej konsumpcji, co – mówiąc oględnie – jest bzdurą. Lepszych beaujolais, beaujolais-village i cru beaujolais robionych z tej samej odmiany nie zobaczymy przed marcem-kwietniem następnego roku, niektóre dojrzewają w beczkach, a są i takie, które można dostać i po wielu latach.

Ta dyspensa sprawiła narodziny beaujolais nouveau, a wino zaczęto sprzedawać znacznie wcześniej, w pierwszych dniach listopada, aż w 1967 roku termin przybrał stałą datę 15 listopada. Wtedy zaczęła się nakręcać spirala marketingowa, sprytnie podsycana przez winiarzy, różne organizacje lokalne oraz (chętnie) francuskich polityków.

Wino zaczęto coraz bardziej masowo wywozić z regionu. O północy 14 listopada pod drzwiami winiarni zaczęły ustawiać się kolejki ciężarówek, by jak najszybciej dowieźć skrzynki do Paryża, a potem dalej w świat. Wkrótce rozpętało się istne szaleństwo, bo dla każdego kafejkarza w stolicy ogłoszenie, iż ma już na składzie nowe flaszki, było czystym zyskiem. Podobnie zareagował cały świat. W latach 80. zeszłego wieku do paranoi dołączyły Stany Zjednoczone, a dekadę później Japonia. W ciągu półwiecza sprzedaż wina wzrosła z miliona butelek do ponad 100 milionów!

Tak zaczęło się coś, co potocznie określało się terminem „wyścigu po nowe beaujolais” (Beaujolais Nouveau Race). Choć i zawody samochodowe z nagrodami faktycznie się odbywały, podobnie jak transport wina rykszami i balonami. Postery ze słynnym hasłem „Le Beaujolais Nouveau est arrivé” („beaujolais nouveau już jest”) wisiały na całym świecie.

Wyścigi ze skrzynkami zaczęły doprowadzać do coraz częstszych i niekiedy śmiertelnych wypadków. Presja czasowa zaprzęgła balony, helikoptery, samoloty, nareszcie odrzutowce pionowego startu – Harriery. W Jumbo Jetach i słynnych Concordach zabierano flaszki na pokład, by otworzyć je o północy. Chyba dopiero kiedy w listopadzie 1984 roku irlandzki Gulfstream z restauratorami i dziennikarzami na pokładzie, zmierzając po nowe wino do Francji rozbił się w południowej Anglii (zginęło trzynaście osób), świat poszedł po rozum do głowy.
W 1985 roku wprowadzono prawo, iż wino w knajpach będzie dostępne w trzeci czwartek miesiąca, zaś dowiezione zostanie wcześniej, tak by wszyscy sprzedawcy na całym globie mogli spokojnie wystartować z odkorkowywaniem jednocześnie.

Co w butelce, to na stole

Wino powinno się charakteryzować rubinowo-granatową barwą, świeżymi owocowymi aromatami z wyraźnami nutkami wiśni (czasem też truskawki) oraz banana, za co odpowiada wysoka zawartość octanu izoamylu – związku obecnego też w większej ilości w gruszkach, ale również w mniejszej ilości w innych owocach, a także śladowo w bukiecie wielu win. Właściwie, jeśli słabiej znamy się na winach, to stwierdzenie w towarzystwie, iż w zapachu wyczuwamy nuty wiśniowe i bananowe sprawi, iż w oczach znajomych od razu staniemy się ekspertami…

W smaku wino powinno być lekkie i delikatne, choć często aż tak fajnie nie jest. Ten brak charakteru wynika ze sposobu produkcji i braku tanin. Te w młodszych winach dają charakterystyczne ściąganie, odczucie suchości i chropowatości w ustach, które ustępuje wraz z dojrzewaniem.

Należy je podawać koniecznie schłodzone do temperatury około 12 stopni Celsjusza, niczym wino białe, co już jest powodem do wielu kpin. Zawierając tak niewiele tanin – jak twierdzą złośliwi – beaujolais nouveau stoi właśnie w rozkroku między winem białym a czerwonym, sprzedawanym zanim takowym się stanie, a nie stanie się nim po prostu nigdy.

Beaujolais nigdy nie cieszyło się nawet najmniejszą estymą specjalistów, uważają je za wytwór pop kultury, a nie owoc winnicy. Raczej za marketingowy wybryk, nie licujący z prawdziwym winiarstwem. Kiperzy zawsze wieszali na nim psy – określali je jako imbuvable (niepijalne) lub dosadniej: vin de merde (nie będę tłumaczył).

To typowe wino do picia duszkiem, a nie do delektowania się takowym i opowiadania o jego zaletach z wypiekami, więc wyprawa do restauracji w wieczorowym stroju, by pociągać wino z barowych kieliszków lane doń z flaszek z pstrokatymi etykietami również wydaje się nieco cudaczna. Podobnie jak widok eleganckiego kelnera, skaczącego z wieży Eiffla z flaszką nouveau, by rozlać jej zawartość do kieliszków kolegi w smokingu, czekającego na dole z wózkiem pełnym szkła.

Wino z farfoclami. Czyli spokojny sen Bachusa

Jakość win, nawet tych najtańszych, supermarketowych, ciągle rośnie. Ceny pewnie spadną, ale jakość się utrzyma.

zobacz więcej
Wspomniane etykiety to sztuka sama w sobie. Niemal tradycją jest, że każdy producent co roku stosuje inne, prawdopodobnie po to, by konsument nie mógł przyzwyczaić się do ulubionego wina, lub kupił je ponownie w nowej odsłonie, myśląc, że sięga po kolejne odkrycie.

Wino można spokojnie przechowywać nawet i rok, ale myślenie, że z czasem stanie się lepsze, to jak oczekiwanie na komunizm z ludzką twarzą. Po roku będzie takie samo lub gorsze. Dla mnie punktem granicznym jest koniec roku, a więc właściwie miesiąc po wypuszczeniu an rynek.

Z uwagi na swój charakter, beaujolais nouveau „chodzi” ze wszystkim, ale bez przesady. Najlepiej nadaje się do potraw równie prostych, słonawych i pikantnych, bo… świetnie przepłukuje usta. Schłodzone nadaje się do ryb (sic!), jak i lekkich mięs oraz wędlin, a może i serów, choć nie sięgałbym po te droższe – szkoda serów!

Ja wolę pozostać przy pizzach, makaronach, kiszach (quiche) i jakichś przekąskach w ogóle. Z grubej armaty wystrzelili zaś Amerykanie, kiedy zaczęli promować nowalijkę do indyka przygotowywanego z okazji Święta Dziękczynienia, które przypada akurat w czwarty czwartek listopada. Eksperci pukali się w głowę – nouveau do indyka?! Pieczona kilka godzin wykwintna potrawa z dodatkami do wina za dychę? Ale reklama uczyniła cuda. Do czasu…

Agonia

Kiedy w 2003 roku Francuzi nie wybrali się z koalicjantami nad Zatokę Perską, co zaowocowało niechęcią do galijskich specjałów, Amerykanie zaczęli odwracać się od beaujolais nouveau. Nawet na przyjęciach organizowanych za oceanem z okazji Dnia Beaujolais Nouveau przez eleganckie francuskie sieci hotelowe, podawano w większości znacznie bardziej wyszukane flaszki znad Sekwany. Amerykanie nie odwrócili się całkowicie od francuskich win, za to wyjątkowo raził ich ogrom narodowego szumu związanego z tym świętem.
Beaujolais nouveau stworzył Georges Dubœuf. Zmarł w styczniu zeszłego roku. Na zdjęciu podczas Beaujolais Nouveau Wine Party 18 listopada 2004 r. w Tokio, gdy do Japonii sprowadzono łącznie 8,6 miliona butelek tego wina. Fot. Koichi Kamoshida/Getty Images
Sukces ma zawsze wielu ojców, ale tu wszyscy są zgodni: beaujolais nouveau stworzył król tego regionu Georges Dubœuf, wspaniały człowiek i winiarz, który zmarł ledwie w styczniu zeszłego roku w wieku 87 lat. Od lat było wiadomo, że interesem kieruje jego syn Franck. Georges pochodził z winiarskiej rodziny, sprzedawał rodzinne wina, nie tylko beaujolais, po-rzucił nawet studia, by poświęcić się winu. W czasie, gdy promował beaujolais nouveau, miał krążyć od wioski do wioski namawiając małych winiarzy do swojej koncepcji, ale – dodajmy od razu – wszystko to bajki, co nie zmienia faktu, że promotorem był wybitnym.

Pierwszy też dostrzegł katastrofę, ku której zmierza całe przedsięwzięcie, bo winiarze brali forsę za szaleństwo wokół swoich win, zaś nikt się nie kwapił, by unowocześniać gospodarstwa czy robić coraz lepsze wina. Zaczął więc robić je sam, stopniowo odchodząc od tych najprostszych.

Choć winiarze temu zaprzeczali i zaprzeczają nadal, nad regionem czuć było już tylko zapach pieniędzy. Upadek zaczął się stopniowo. Między rokiem 1999 a 2011 sprzedaż wina w Wielkiej Brytanii spadła drastycznie: z 742 tysięcy do 107 tysięcy skrzynek.

Przy wyrobie beaujolais nouveau roczniki grają drugorzędną rolę. Teoretycznie są ważne, a wino corocznie nieco inne, co nie zmienia faktu, iż właściwie zawsze jest takie samo. To nie jest wino dla koneserów, stąd musi być pijalne, a więc w jakimś stopniu powtarzalne, jak marka whisky, którą kupujemy w dowolnym miejscu na świecie. Kiedy rocznik 2004 okazał się z uwagi na pogodę dramatycznie zły, na najlepsze rynki dostarczono wyjątkowo podłe wina, co stało się gwoździem do trumny całego interesu. W 2005 roku sprzedaż na najważniejszych rynkach tąpnęła o 30 procent rok do roku!


W ostatniej dekadzie sprzedaż we Francji spadła o połowę, co bardzo dziwi, bo w tamtejszych bistrot pija się na co dzień wiele pośledniejszych win bez nazwy na kieliszki. Ceny parcel wyjałowionych przez użyte chemikalia w Beaujolais są niskie, wieleset hektarów zostało po prostu wykarczowanych. Ubiegły rok był kolejnym okresem spadku – o kolejne 25 procent (nie tylko z powodu pandemii), a obecny – jednym z najtrudniejszych pogodowo od stulecia.

Ktoś napisał ostatnio z przekąsem w kontekście beaujolais nouveau: „Le futur est arrivé”, czyli przyszłość właśnie nadeszła. Owo future można jednak w tym kontekście przetłumaczyć jako słowo… „agonia”.

– Wojciech Gogoliński,
redaktor magazynu „Czas Wina” oraz autor m.in. „Leksykonu alkoholi” i współautor książki „Wiedza o winie”.


TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Butelki francuskiego Beaujolais Nouveau 2004 około północy między 17 a 18 listopada 2004 w sklepach monopolowych w Tel Awiwie. W Izraelu, podobnie jak w krajach na całym świecie, miłośnicy wina czekali z kieliszkami w ręku, aby skosztować młodych win, nalewanych dokładnie o północy czasu lokalnego. Fot. David Silverman/Getty Images
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.