Cywilizacja

Uczyniono go głównym odpowiedzialnym za ksenofobię, wykluczenie, brak tolerancji

Pokusa ostatecznego unieważnienia idei narodu jest ogromna, a w XX wieku po upadku komunizmu i zakończeniu zimnej wojny przybrała przede wszystkim postać liberalnego końca historii. Ma ona jednak swoje źródła w XIX wieku i rozwijała się równolegle do idei narodowych w dwóch zupełnie przeciwstawnych obozach – w obozie konserwatywnego internacjonalizmu Metternicha w imię zachowania porządku i w obozie komunistycznego internacjonalizmu Marksa w imię zniszczenia istniejącego porządku (w celu umożliwienia przyszłości).

Dzięki uprzejmości Państwowego Instytutu Wydawniczego publikujemy fragment najnowszej książki Marka A. Cichockiego „Początek końca historii. Tradycje polityczne w XIX wieku”.

W niedzielę 28 listopada o godz. 11.20 na antenie TVP Kultura kolejny odcinek cyklu „Trzeci Punkt Widzenia”. Jednym z tematów programu będzie układ europejski z roku 1991.


Tak często możemy dziś spotkać rozpowszechniony szeroko pogląd, zgodnie z którym wiek XIX był wiekiem nacjonalizmów, stuleciem, które zrodziło nacjonalizm jako zjawisko historyczne; pogląd ten stał się czymś w rodzaju nieznośnego intelektualnie banału. To prawda, że idea narodu, kwestia narodowości i nacjonalizm należą do jednych z najważniejszych zjawisk XIX wieku, które nadal wpływają na polityczną i kulturalną rzeczywistość Zachodu. Czy są one jednak aż tak dominujące, by uznać je za najważniejszy fenomen całego stulecia, jego najważniejszą spuściznę, która ciąży nad nami do dzisiaj? – to już wydaje się mocno wątpliwe, jeśli kwestię narodową postawić obok innych wielkich zjawisk epoki, takich jak demokracja, kapitalizm, liberalizm czy scjentyzm – mają one przecież wcale nie mniejszy wpływ na naszą współczesność.

Dzisiaj nacjonalizm przyciąga uwagę głównie za sprawą rosnącego napięcia między globalizacją i różnymi formami regionalnej (na przykład europejskiej) integracji a państwem narodowym i narodową tożsamością. Pod tym względem pozostaje żywym punktem odniesienia i przedmiotem realnych sporów i kontrowersji. Jednocześnie wydaje się, że ta jego często wyróżniana pozycja w kontekście spuścizny XIX wieku bierze się zasadniczo z o wiele późniejszej oceny doświadczeń pierwszej połowy XX wieku. Nacjonalizm i koncepcja narodowa uległy przez to ujednoliceniu, spłaszczeniu, stając się jednowymiarowym i najczęściej negatywnie rozumianym politycznym i kulturowym problemem, odziedziczonym jako obciążenie po XIX wieku. Uczyniono nacjonalizm głównym odpowiedzialnym za dwie wielkie, zbrodnicze wojny, za miliony ofiar tych wojen, za ekonomiczny wyzysk, za ksenofobię, wykluczenie, brak tolerancji.
Giuseppe Mazzini twierdził, że naród oznacza wolność samostanowienia daną ludziom przez Boga. Na zdjęciu: portret rewolucjonisty z około roku 1860. Fot. Hulton Archive/Getty Images
To popularne dzisiaj rozumienie nacjonalizmu – jako mrocznej spuścizny, którą należy ostatecznie przezwyciężyć – propagowane przede wszystkim w lewicowo-liberalnych kręgach, jest możliwe wyłącznie dzięki zignorowaniu całego wielowymiarowego charakteru ewolucji idei narodu w Europie, różnych form tej idei, jej tradycji oraz głębszych znaczeń, które faktycznie historycznie skumulowały się w XIX wieku, ale często wychodzą poza ramy tego jednego stulecia. Jeżeli zgodzimy się, że narody jako polityczna rzeczywistość i jako idea w pełni rozwinęły się w XIX wieku, to trzeba przypomnieć, że korzenie tego procesu sięgają znacznie głębiej i nie chodzi tutaj jedynie o kwestię semantycznej ewolucji samego pojęcia, które można wywieść od pierwotnego znaczenia łacińskiego natio czy greckiego ta ethne, którymi to terminami posługiwano się przede wszystkim dla identyfikacji obcych, o niższym statusie, pochodzących z jednego geograficznego regionu1.

Realnym kontekstem, w którym przebiegał głęboki i długotrwały proces tworzenia się w Europie współczesnych narodów, była polityka, kultura i religia, jednak to, co dało możliwość skrystalizowania się wspólnych tożsamości na tak różnym gruncie, wiązało się z utrwaleniem pojęcia „ludu”, a nie tylko, jak to się często próbuje przedstawiać, z pojawieniem się nowożytnego, scentralizowanego państwa. To, w jaki sposób lud rozumie swoją lojalność: czy miała ona bardziej strukturę wertykalną, czy horyzontalną, czy była bardziej zorientowana transcendentnie, czy immanentnie, stanowiło o istocie odmiennych tradycji i dróg formowania się koncepcji narodowej w historii różnych wspólnot. To także decydowało o charakterze późniejszego związku między ludem i jego przedstawicielami, elitą. Lud bowiem mógł postrzegać się jako wspólnota wybrana przez jednego Boga i posłuszna tylko jemu lub jako poddani jednego monarchy, reprezentującego dynastyczną ciągłość, wreszcie jako równi i wolni obywatele jednej republiki, złączonej ideą wspólnego dobra. Dlatego też droga powstawania świadomości narodowej będzie przebiegać inaczej i prowadzić do odmiennych efektów, zależnie od tego, czy przebiegała ona na religijno-mesjanistycznym gruncie2, wychodziła od tradycji dynastycznego absolutyzmu3, czy pozostawała w silnym związku z tradycją republikańską4.

Polska otarła się o piekło i od tego czasu szuka sposobów, jak wydobyć się ze straszliwego upadku

Marek A. Cichocki: W Europie, w której rządzą naiwność i optymizm, Polacy tracą pewność własnej formy i swoje państwo, a także źródła stanowiące o ich odrębności i swoistości.

zobacz więcej
Ze względu na to, że nacjonalizm i idea narodu wciąż pozostają we współczesnej Europie zjawiskiem silnym i żywym, wydaje się nie od rzeczy, by mieć na uwadze całe to bogactwo znaczeń i tradycji, zamiast je ignorować lub wpychać w schematy. Wymagałoby to jednak nie chęci ostatecznego przezwyciężenia nacjonalizmu, a z nim idei narodu, ale raczej woli zrozumienia ich ewolucji, przyjrzenia się ich różnym formom, uznania za zjawiska prawdziwe, żywe i ważne, organizujące do dzisiaj naszą współczesną wyobraźnię i politykę, życie społeczne i ekonomiczne. Bez nich nie sposób zrozumieć, czym dzisiaj jest potrzeba własnego, oddzielnego sposobu bycia, poczucia swoistości, odrębności, bycia u siebie, które to potrzeby najbardziej oczywiście zapewnia własne państwo.

Pokusa ostatecznego unieważnienia idei narodu jest ogromna, a w XX wieku po upadku komunizmu i zakończeniu zimnej wojny przybrała przede wszystkim postać liberalnego końca historii. Ma ona jednak swoje źródła w XIX wieku i rozwijała się równolegle do idei narodowych w dwóch zupełnie przeciwstawnych obozach – w obozie konserwatywnego internacjonalizmu Metternicha w imię zachowania porządku i w obozie komunistycznego internacjonalizmu Marksa w imię zniszczenia istniejącego porządku (w celu umożliwienia przyszłości). Stosunek do idei narodu jako swoistego sposobu bycia nieoczekiwanie zatem połączył Metternicha i Marksa, w moim przekonaniu przede wszystkim za sprawą ich stosunku do ludzkiej wolności, co dostrzegł i zrozumiał Mazzini, dla którego z kolei naród oznaczał wolność samostanowienia daną ludziom przez Boga. Dla Metternicha „świat Boga” po rewolucji i po Napoleonie można było zachować już tylko za cenę wolności, siłą władzy; dla Marksa „królestwo wolności” można było ustanowić wyłącznie niszcząc Boga, potęgą mas. Warto to przypomnieć, by dokładniej zobaczyć, że współczesny progresywny liberalizm, który w imię posthistorycznej globalizacji pragnie ostatecznie przezwyciężyć kategorie narodowej tożsamości, ma w europejskiej tradycji politycznej wpływowych, istotnych poprzedników. Jest to ważne również ze względu na to, że pokazuje, jak bardzo u podstaw kategorii narodu – właśnie jako „ludu” – tkwi uniwersalne pojęcie wolności, które utracimy, jeśli chcemy zacząć definiować naród poprzez jego determinacje, takie jak język, etniczność czy historię.
Karol Marks uważał, że „królestwo wolności” można ustanowić wyłącznie niszcząc Boga, potęgą mas. Na zdjęciu: rzeźby przedstawiające filozofa na wystawie w Trewirze w roku 2013 z okazji 130-lecia jego śmierci (autor – Ottmar Hoerl). Fot. Hannelore Foerster/Getty Images
Stwierdzenie, że nacjonalizm to wytwór XIX wieku, jest uproszczeniem, natomiast trzeba zaznaczyć, że w XIX stuleciu nastąpiła ewolucja idei narodu i to jej kierunek zaważył na późniejszej krytycznej ocenie nacjonalizmu. Ta ewolucja sprawiła też jednak, że nie da się nacjonalizmu traktować jako jednorodnego fenomenu, zakorzenionego wyłącznie w XIX wieku. Stąd bierze się wiele prób znalezienia dla niego stosownych pojęć i rozróżnień, jego romantyczna i jego czarna legenda, oddzielenie patriotyzmu od szowinizmu. Walter Lippmann, który w czasach dwóch wielkich wojen odegrał znaczącą rolę w ukształtowaniu amerykańskiego, liberalnego obrazu świata, w tym przede wszystkim Europy, stwierdził w swojej słynnej książce z 1936 roku „The Good Society”5, że europejski nacjonalizm miał w XIX wieku zasadniczo dwie odmienne postacie. Jedna z nich – ta pozytywna, zbudowana była wokół emancypacji i wolności jednostki, jej przyrodzonej godności, i łączyła postulat narodowego samostanowienia z uniwersalnymi wartościami ludzkości. Druga forma europejskiego nacjonalizmu rozwinęła się zdaniem Lippmanna później, pojawiła się na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XIX wieku i zasadniczo odrzucała już autonomiczność jednostki na rzecz coraz bardziej integralnego rozumienia wspólnoty, kolektywu i państwa. To właśnie przeciwstawienie: indywidualizmu i kolektywizmu Lippmann uważał, wydaje się, za podstawowe napięcie, politycznie i intelektualnie definiujące Europę XIX wieku, oraz zasadniczy czynnik degeneracji europejskiego nacjonalizmu.


Dlaczego jednak europejski nacjonalizm ewoluował właśnie w tym kierunku? Niektórzy będą podkreślać znaczenie władzy państwowej, która zmienia się i konsoliduje, w drugiej połowie XIX wieku przede wszystkim pod wpływem przyśpieszonej modernizacji i uprzemysłowienia, wpływając mocno na sposób rozumienia narodu i nacjonalizmu. Nie bez znaczenia będzie tutaj także szczególny rodzaj sojuszu, jaki powstanie między dwoma dominującymi w XIX wielkimi społecznymi prądami w Europie – nacjonalizmem i demokratyzacją. Demokratyzacja przyspieszała ewolucje nacjonalizmu nie tylko ze względu na umasowioną polityzację życia społecznego, lecz także ze względu na swoje aksjologiczne założenia, które Tocqueville trafnie zdiagnozował jako nowoczesną wersję panteizmu6. Wydaje się jednak, że nie mogą to być jedyne czynniki zmiany i że musimy wziąć także pod uwagę inny wymiar ewolucji nacjonalizmu. Wiąże się on z rosnącą dominacją pozytywizmu i scjentyzmu w zachodnim obrazie człowieka i świata. Zaczynają one wypierać dotychczasowe, związane z chrześcijaństwem i duchowym humanizmem wyobrażenia na rzecz nauki i naukowego rozumienia polityki oraz narodu, dominować zatem zaczyna perspektywa socjologiczna, ekonomiczna, antropologiczna, biologiczna i psychologiczna. Ewolucja nacjonalizmu, początkowo związana głównie z ideą politycznej emancypacji, coraz bardziej zaczyna wyrażać nowoczesną wiarę w naukowy postęp.
„O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego” Karola Darwina miało kluczowe znaczenie dla przemiany nacjonalizmu w XIX i jej konsekwencje w pierwszej połowie XX wieku. Na zdjęciu: portret biologa z roku 1877. Fot. adoc-photos/Corbis via Getty Images
Idea narodu doskonałego, najpełniej reprezentującego osiągnięcia nowoczesności, nie byłaby możliwa bez absolutyzacji nauki i tego wszystkiego, czym w imię postępu nauka się posługiwała, jak na przykład teorie rasowe czy eugenika. Jeżeli przyjąć punkt widzenia Lippmanna na temat ewolucji europejskiego nacjonalizmu, to między tą jego pierwszą, pozytywną formą, którą symbolizuje Giuseppe Mazzini, a tą drugą, negatywną, dla której najbardziej wymownym przedstawicielem może być Heinrich von Treitschke, znajduje się postać o kluczowym znaczeniu. Chodzi o Karola Darwina i jego dzieło z 1859 roku „O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego”, a zaraz za nim także o Herberta Spencera i jego naukowy, społeczny ewolucjonizm z „Principles of Biology” z 1864 roku. Zwykle bowiem za przemianę nacjonalizmu w XIX i jej konsekwencje w pierwszej połowie XX wieku czyni się przecież odpowiedzialną ksenofobiczną, zamkniętą w języku etniczność7, która kojarzy się głównie z czymś irracjonalnym, mrocznym, zapominając o roli, jaką odegrała „otwarta, postępowa, uniwersalna” nauka. Warto też odnotować, że zarówno Mazzini, jak i Treitschke (podobnie jak we Francji Ernest Renan, o którym będzie mowa dalej) uważali się przecież za liberałów, chociaż rozumieli swój liberalizm na bardzo różne sposoby. Pierwszy był przykładem romantycznego, idealistycznego liberała demokraty, podczas gdy drugi znamionował nadejście szowinistycznego, agresywnego liberalizmu państwowego. Pierwszy kontynuował tradycje dawnego republikanizmu w nowej, narodowej postaci, drugi nawiązywał do tradycji europejskiego absolutyzmu, wielkiej społecznej inżynierii państwowych elit oraz nowego typu cywilizacyjnego imperializmu.

Straszni mieszczanie w endeckim raju

Potępianie Romana Dmowskiego – zarówno w III RP, jak i w PRL – nic nie dało.

zobacz więcej
To wciąż jednak za mało, aby szerzej zobaczyć problem nacjonalizmu w XIX wieku. Napięcie między indywidualizmem i kolektywizmem nie dotyczy jedynie wewnętrznej ewolucji europejskiego nacjonalizmu, ale pozycjonuje sam nacjonalizm względem dwóch innych konkurencyjnych ideologii nowoczesnego kolektywizmu, które przecież Lippmann w latach trzydziestych XX wieku mógł widzieć w Europie już jako spełniające się realne, alternatywne opcje pod postacią stalinowskiego państwa komunistycznego oraz nazistowskiego państwa Hitlera. Jak już wspomniałem, idea narodowa, koncepcja samostanowienia narodów, miała w XIX wieku dwóch poważnych przeciwników. Najpierw był to konserwatywny internacjonalizm ponapoleońskich mocarstw, system metternichowski, wspierany też przeciwko ruchom narodowym przez papiestwo. Drugim przeciwnikiem, nowym, który pojawił się w drugiej połowie XIX wieku był marksizm ze swoją całkowicie odmienną zasadą społecznej i ekonomicznej klasowej organizacji. Wrogość Mazziniego i Marksa, ich wzajemne zwalczanie się, które swoje apogeum osiągnie w czasach Komuny Paryskiej, jest tutaj bardzo znaczące. Idea narodowa, rozumiana jako polityczna emancypacja i prawo do samostanowienia, znalazła się zatem w otwartym konflikcie zarówno z polityką mocarstw, jej wewnętrznym, europejskim imperializmem, zmierzającym do represjonowania niepożądanych ruchów narodowych, jak i z nowymi, powstającymi dopiero ideologiami nowoczesnego kolektywizmu, które (jak pokazuje stosunek Marksa do sprawy polskiej) traktowały nacjonalizm najwyżej jako pewien pomocny, przejściowy środek prowadzący do wyższego celu, do jakiejś nowej formy totalnej nowoczesności. Nasuwa się pytanie: jak w tym kontekście potraktować faszyzm i nazizm, dwie wielkie ideologie kolektywizmu XX wieku? Wydaje się, że to właśnie one, chcąc połączyć kwestię społeczną z narodową na gruncie rasowym, zadały idei narodu jako wolności „ludu” największy cios8.
Marek A. Cichocki „Początek końca historii. Tradycje polityczne w XIX wieku”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2021
Jest wiele czynników, które sprawiają, że na ideę narodu i nacjonalizm w XIX wieku trzeba spojrzeć inaczej, niż to sugeruje popularna dzisiaj czarna legenda idei narodowej. Idea ta była bowiem często wyrazem odmiennych doświadczeń wspólnot i różnych dróg ich rozwoju w europejskiej historii. Nie ma jednego europejskiego nacjonalizmu – taka generalizacja jest przede wszystkim efektem postmarksistowskiego zredukowania każdej narodowej tożsamości do siły reakcyjnej względem społecznych i historycznych procesów. Przecież nacjonalizm w Europie inaczej rozwijał się w społeczeństwach postabsolutystycznych, a inaczej w postrepublikańskich. Inaczej funkcjonował w wypadku społeczeństw funkcjonujących w ramach ciągłości swych własnych państw, a inaczej u tych pozbawionych państwowości. Tak samo należy rozróżniać problem nacjonalizmu w XX wieku w przypadku społeczeństw totalitarnych i posttotalitarnych oraz tych, które zasadniczo totalitaryzmom się oparły. Wreszcie powinniśmy także dostrzegać i rozumieć różnicę w kształtowaniu się nacjonalizmu u tak zwanych politycznych narodów historycznych, funkcjonujących w długim trwaniu, wykraczającym zasadniczo poza jedno tylko stulecie, i u narodów młodych, które bazując na odrębności etniczno-językowej pojawiają się w Europie przede wszystkim w wyniku zmian, które zaszły w XIX wieku9.

– Marek A. Cichocki
Autor jest filozofem i politologiem, doktorem habilitowanym nauk humanistycznych, redaktorem rocznika „Teologia Polityczna”, współprowadzącym programu „Trzeci Punkt Widzenia” w TVP Kultura, laureatem Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza za książkę „Północ i Południe. Teksty o polskiej kulturze i historii”.


TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Przypisy:

1L. Greenfield, „Nationalism. Five Roads to Modernity”, Cambridge, Mass. 1992.
2 Y. Hazony, „The Virtue of Nationalism”, New York 2018, s. 16–20.
3 B. Anderson, „Wspólnoty wyobrażone”, tłum. S. Amsterdamski, Kraków 1997, s. 31 i n.
4 O. Halecki, „Historia Europy, jej granice i podziały”, tłum. J.M. Kłoczowski, Lublin 2000, s. 121–136.
5 W. Lippmann, „The Good Society”, Boston 1937, s. 45 i n.
6 A. de Tocqueville, „O demokracji w Ameryce”, tłum. B. Janicka, M. Król, t. 2, cz. I, rozdz. VII.
7 E. Hobsbawm, „Narody i nacjonalizm po 1780 roku”, tłum. J. Maciejczyk, M. Starnawski, Warszawa 2010.
8 B. Anderson, dz. cyt., s. 147.
9 A. Walicki „Naród. Nacjonalizm. Patriotyzm. Prace wybrane”, t. 1, Kraków 2009.

29.09.2019
Zdjęcie główne: Konserwatywny internacjonalizm ponapoleońskich mocarstw, wspierany przez papiestwo, wystąpił przeciw ruchom narodowym. Na zdjęciu: ilustracja historyczna z roku 1890 (autor – Jean-Baptiste Isabey) w ulepszonej cyfrowo wersji. Przedstawia obrady Kongresu Wiedeńskiego w 1815 roku. Fot. Universal History Archive/Universal Images Group via Getty Images
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.