Cywilizacja

Seryjny morderca znad Green River. Mężczyzna, który nienawidził kobiet

Dla bliskich – spokojny mąż i ojciec. Dla sąsiadów – sympatyczny wielbiciel wyprzedaży garażowych. A jest to jeden z najbardziej bezwzględnych seryjnych morderców w historii, który liczbą ofiar przebił nawet okrzykniętego potworem Teda Bundy’ego.

Późne lato1983 roku.14-letnia Wendy Stephens ucieka z domu w Denver po kłótni z rodzicami. W złości wykrzykuje, że już nigdy jej nie zobaczą. Ostatni świadkowie widzą podobną do Wendy dziewczynę w okolicy Seattle. Potem ślad się urywa.

21 marca 1984 roku, w pobliżu lotniska Seattle-Tacoma przypadkowy świadek odkrywa ludzkie ciało. Ofiarą okazuje się 19-letnia zaginiona przed kilkoma miesiącami Cheryl Wims. Ale podczas przeszukiwania terenu technicy natrafiają na coś jeszcze. W pobliżu ciała Cheryl znajdują ludzkie kości. Drobne, jakby dziecięce. Ułożone w kształcie embrionalnym. Ówczesna technika kryminalistyczna nie pozwala na ich identyfikację. Po wymiarach śledczy domyślają się jedynie, że należały prawdopodobnie do bardzo młodej kobiety. Oznaczają je zgodnie z klasyfikacją osób NN jako Jane Doe B-10, a potocznie nazywają Bones 10.

W tym samym czasie, cieszący się nieskalaną opinią pracownik oddziału Kenworth Trucks zawozi syna Matthew na trening piłkarski. W drodze powrotnej proponuje podwiezienie młodej kobiecie.17-letnia Cindy Smith bez chwili wahania wchodzi do auta.

Jak to jest kogoś zabić?

Co do jednego nie ma wątpliwości: Gary Leon Ridgway nienawidził kobiet. Od dzieciństwa nękany przez własną matkę, dorastał czując się wybrakowany i zbędny, zwłaszcza dla przedstawicielek płci pięknej. Mary Rita i Thomas Newton Ridgwayowie nie poświęcali Gary’emu zbyt wiele czasu, podobnie jak jego dwóm braciom, Thomasowi i Gregory’emu.
Gary Ridgway na ławie oskarżonych 18 grudnia 2003 r., podczas procesu w Seattle w stanie Waszyngton. Fot. Elaine Thompson-Pool/Getty Images
Kiedy chłopak miał 11 lat, jego rodzina przeniosła się z Saint Lake City do Auburn, biednej dzielnicy niedaleko lotniska w Seattle. Sąsiedzi i koledzy Gary’ego z klasy wspomną po latach, że Ridgwayowie, od kiedy tylko pojawili się w Auburn, byli niezwykle surowi wobec synów. Podobno wielokrotnie słychać było, jak werbalnie i fizycznie się nad nimi znęcali. Być może dlatego Gary miał problemy z nauką i jeszcze w wieku 13 lat moczył się w łóżku, a po każdej „wpadce” był wsadzany przez matkę do wanny i dokładnie przez nią myty.

Z czasem dały o sobie znać także wczesne oznaki socjopatii. To właśnie w Auburn Gary miał po raz pierwszy torturować zwierzęta, podpalić posesję sąsiadów i próbować dźgnąć sześciolatka. Podczas przymusowego spotkania z psychologiem, 16-letni wówczas chłopak wyznał, że chciał „wiedzieć, jak to jest kogoś zabić”.

Jedni uzależniają się od piwa, drudzy od... zbrodni

Paradoksalnie Ridgway, nienawidząc kobiet nie potrafił bez nich żyć. Zanim w1969 roku zaciągnął się do marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych, a wkrótce został wysłany do Wietnamu, ożenił się ze swoją dziewczyną z liceum, Claudią. Stan cywilny nie przeszkadzał mu jednak od pierwszego dnia służby korzystać z usług prostytutek. Ridgway od zawsze miał bowiem niezaspokojony popęd seksualny. Małżeństwo z Claudią nie przetrwało roku.

Dwa lata później Ridgway po raz drugi stanął na ślubnym kobiercu. To właśnie ze związku z Marcią doczekał się Matthew. Wtedy też bardzo zbliżył się do Boga. Chodził od drzwi do drzwi, próbując nawrócić niewiernych i czytając Biblię.

Pięć lat po narodzinach syna małżeństwo Gary’ego i Marcii się rozpadło. Zaś trzecia i póki co ostatnia żona Ridgwaya, Judith Mawson, którą poślubił w 1988 roku, chcąc nie chcąc stała się niemą bohaterką śledztwa, o którym mówił cały świat.

Judith przez długi czas nie mogła uwierzyć, że jej uroczy mąż mógłby być mordercą. – Zawsze był taki spokojny, uśmiechnięty i taki czuły. Sprawiał, że codziennie czułam się jak świeżo upieczona panna młoda – mówiła kobieta miejscowej stacji telewizyjnej. – Czasami się denerwuję, kiedy słyszę w telewizji o Ridgwayu – przyznaje 76-letnia dziś Judith w rozmowie z Pennie Wood, autorką książki „Ona poślubiła seryjnego mordercę znad Green River. Historia niczego niepodejrzewającej gospodyni domowej”.
Rodziny ofiar Gary’ego Ridgwaya podczas procesu mordercy z Green River w grudniu 2003 r. (od lewej): Merti Winstons trzyma zdjęcie swojej córki Tracy Winston, Michele Andrews i Deanna Brewer to siostry Shirley Sherrill, Linda G. Rule – matką Lindy Jane Rule. Fot. Josh Trujillo-Pool (dwa pierwsze zdjcia) i Ron Wurzer/Getty Images
Gdy w 1985 roku Mawson poznała Ridgwaya, miała 40 lat, a za sobą nieudane małżeństwa. Niezwykle dżentelmeński Ridgway wpadł jej w oko, gdy tańczyli w tawernie White Shutters przy autostradzie 99. Zaledwie dwa dni później Ridgway był przesłuchiwany przez detektywów na temat ewentualnych powiązań z zamordowanymi w okolicy prostytutkami.

Od czasu poznania przez niego Judith, wskaźnik zabójstw nad Green River znacznie spadł. Ale nawet będąc spełnionym i szczęśliwym, Ridgway nie mógł powstrzymać się od mordowania. Jak miał potem zeznać, jest człowiekiem uzależnionym. – Tak jak człowiek uzależnia się od piwa, tak ja od zbrodni – mówił.

Judith, przyjaciele i sąsiedzi do końca wierzyli, że oskarżenia wysuwane pod adresem Ridgwaya są całkowicie bezpodstawne. Podobnie wypowiadał się syn Matthew.

Metoda na tatuśka

Mężczyzna przyznał po latach, że zawsze uważał swojego ojca za bardzo honorowego i prawego człowieka. Podczas wspólnych weekendów chodzili głównie na wyprzedaże garażowe, na których Gary kupował zepsute zegarki czy zabawki tylko po to, by móc je naprawić. Grali razem w baseball, jeździli na motocyklach, a rano do sklepu po ulubione pączki. Był też na wszystkich ważnych szkolnych uroczystościach syna. – Pamiętam, że towarzyszył mi nawet podczas rozgrywek meczów piłki nożnej w 4 klasie – opowiadał Matthew śledczym dzień po aresztowaniu ojca.

Z zeznań syna Gary’ego wynika, że nigdy nie mówił mu o prostytutkach, nie wyrażał się niepochlebnie o kobietach, był miły i troskliwy, rzadko kiedy też kłócił się z jego matką Marcią. Kiedy został okrzyknięty mordercą, Matthew miał 26 lat, pełnił służbę w piechocie morskiej i przez długi czas nie mógł otrząsnąć się z szoku.

Tymczasem na jaw zaczęły wychodzić kolejne wstrząsające fakty. Gary wyznał bowiem podczas przesłuchań, że syn towarzyszył mu podczas jednego z morderstw w lipcu 1982 roku. Miał wtedy podwozić jedną ze swoich ofiar. Kiedy w pewnej chwili zatrzymał się przy lesie i wyszedł razem z dziewczyną, a do samochodu wrócił już sam, powiedział chłopcu, że kobieta postanowiła zostać. Innym razem Matthew spał w samochodzie, gdy jego ojciec kilkaset metrów dalej uprawiał seks ze zwłokami zamordowanej wcześniej kobiety.

Szyfr złamany, Zodiak wciąż nieznany. Historia słynnego seryjnego mordercy

Strzelił kierowcy w głowę. Zabrał portfel, kluczyki, strzęp ubrania.

zobacz więcej
To właśnie Matthew i jego zdjęcia miały być wabikiem i gwarantem bezpieczeństwa dla mordowanych przez Gary’ego kobiet. Bo przecież niemożliwym było, by taki spokojny rodzinny człowiek mógł zrobić im coś złego.

Lata obserwacji

Prokuratorzy przypuszczali, że Ridgway mógł zacząć zabijać już w latach 70.,a jego morderczy proceder trwał co najmniej do roku 1998. Umykał śledczym przez dziesięciolecia w dużej mierze dlatego, że był bardzo ostrożny. Nie zabierał ofiarom przedmiotów osobistych, nie trzymał w domu ani w samochodzie trofeów, jak inni seryjni mordercy. Zawsze nosił rękawiczki, obcinał ofiarom paznokcie, by usunąć swoje dna, które mogło się znaleźć pod płytką, pozostawiał mylące wskazówki, a nawet smarował swoje ciało specjalną maścią, na wypadek gdyby ofiara zdołała go podrapać. Właśnie dzięki temu przez całe lata pozostawał nieuchwytny.

Od lipca 1982 roku i znalezienia ciała pierwszej kobiety, zabójstwami znad Green River zajmował się ten sam człowiek: Dave Reichert, szeryf dystryktu King. Kiedy miesiąc później nad rzeką znaleziono cztery kolejne ofiary, Reichert stanął na czele grupy zadaniowej, której celem było schwytanie zabójcy znad Green River.

Ridgway stał się podejrzanym w kwietniu 1983 roku po tym, jak rodzina zamordowanej 17-letniej Marie Malvar zeznała, że tuż przed zniknięciem dziewczyna wsiadła do ciężarówki łudząco podobnej do auta Gary’ego. On sam zaprzeczył jednak jakimkolwiek kontaktom z Marie, a nawet przeszedł test wariografem, na którym pytano go wprost, czy miał coś wspólnego z jej śmiercią.

Mimo to z jakiegoś sobie tylko znanego powodu Reichert nigdy nie uwierzył w niewinność Ridgwaya. Gdy liczba ofiar rosła, niepozorny pracownik zakładów lakierniczych wciąż pozostawał na liście podejrzanych. I właśnie wtedy pomoc w śledztwie w sprawie seryjnego mordercy znad Green River zaoferował inny seryjny morderca – Ted Bundy.

W 1986 roku oskarżony o zamordowanie co najmniej 30 kobiet Bundy siedział w celi śmierci. Po przeczytaniu kolejnego artykułu o morderstwach nad Green River, poprosił o zgodę na wysłanie do Reicherta listu. – Nie pytaj mnie, dlaczego uważam się za eksperta w tej dziedzinie. Po prostu przyjmij moją ofertę pomocy – napisał Bundy. To właśnie dzięki wskazówkom Bundy’ego śledczym udało się stworzyć portret psychologiczny mordercy znad Green River i przewidzieć kolejne miejsca, w których ukrywał swoje ofiary.
Joan Mackie, matka Cindy Smith zabitej przez Gary’'ego Ridgwaya, podtrzymywana przez szeryfa hrabstwa King Dave’a Reicherta podczas procesu mordercy z Green River. Fot. Josh Trujillo-Pool/Getty Images
Rok później na wniosek Reicherta ponownie przeszukano dom i samochód Ridgwaya. Wtedy też pobrano próbkę śliny, ale była ona kompletnie nieprzydatna przez 14 lat. Wszystko zmieniło się w marcu 2001 roku. Właśnie wtedy pojawiła się nowa metoda testowania DNA, która pozwoliła porównać próbkę Ridgwaya z nasieniem zabezpieczonym na ciele ofiar oraz na kamieniach nad Green River. I doszło do przełomu.

Detektywi aresztowali Ridgwaya 30 listopada 2001 roku. 5 grudnia zostały mu postawione cztery zarzuty kwalifikowanego morderstwa pierwszego stopnia. Dwa lata później Ridgway pojawił się w sali sądowej wypełnionej rodzinami swoich ofiar i przyznał się do... 48 morderstw – więcej niż jakikolwiek inny seryjny morderca w tamtym czasie.

Poza Green River zabijał także wzdłuż Route 99 w hrabstwie King w stanie Waszyngton. Wiele z kobiet przywoził do swojego domu i dusił, a następnie podrzucał w zalesionych, odległych miejscach. Potem wielokrotnie powracał, by uprawiać seks ze zwłokami.

Starannie je dobierał. W 99 proc. były to prostytutki lub bardzo młode dziewczyny, które uciekły z domu i nie chciały być odnalezione. Ridgway wiedział, jak zdobyć ich zaufanie. Miał wygląd dobrotliwego tatuśka. Nabrała się na to m.in. 16-letnia Wendy, 23-letnia Debra, 31-letnia Marcia czy 16-letnia Opal.

– Nie pamiętam dobrze ich twarzy. Zabiłem tak wiele kobiet, że trudno mi je zliczyć – powiedział podczas jednego z przesłuchań.– Wybierałem prostytutki jako swoje ofiary, ponieważ od dziecka ich nienawidzę i nie chciałem im płacić za seks – stwierdził.

Podczas kolejnych przesłuchań Ridgway przyznał się jeszcze do dwóch morderstw, zwiększając liczbę ofiar do 50. Wyznał też prokuratorom, że często fantazjował o zabiciu matki, żon, a nawet Matthew, ale nigdy tego nie zrobił, ponieważ obawiał się, że zostanie złapany.

To było jeszcze dziecko

Od czasu śledztwa i procesu Ridgwaya zmarło wielu prawników, zarówno reprezentujących rodziny ofiar, jak i broniących samego seryjnego. Ale jest ktoś, komu odnalezienie ofiar mordercy znad Green River do dzisiaj nie daje w spokoju zasnąć: emerytowany detektyw z grupy zadaniowej Reicherta, Tom Jensen.
Virginia Graham, siostra ofiary mordercy z Green River Debry Estes, przemawia w sądzie podczas rozprawy Gary’ego Ridgwaya, 18 grudnia 2003 r. w Seattle w stanie Waszyngton. Fot. Josh Trujillo-Pool/Getty Images
Chociaż oficjalnie śledztwo przeciwko zabójcy znad Green River zostało zamknięte, to śledczy z hrabstwa King nigdy nie przestali szukać zaginionych ofiar Ridgwaya i pracować nad identyfikacją bezimiennych. Dla detektywa Jensena szczególnie ważne było ustalenie, kim była Bones 10.

– Ofiara została dodana do przytłaczającej listy dziewcząt i młodych kobiet, które padły ofiarą zabójcy. Dręczyło mnie to, że była taka młoda i przez tyle lat niezidentyfikowana. Gdzieś byli przecież jej rodzice, przyjaciele, którzy do dzisiaj nie mogli się z nią pożegnać – mówił Jensen w jednym z wywiadów.

Minęły lata. Cięcia budżetowe dla grupy zadaniowej tropiącej mordercę znad Green River powoli zmniejszyły zespół do jednej osoby. – Zostaliśmy zredukowani, aż w końcu zostałem tylko ja – dodaje Jensen, który od dawna jest już na emeryturze i zajmuje się sprawą Ridgwaya w ramach wolontariatu.

Wprawdzie w ramach ugody Ridgway miał pomóc w identyfikacji swoich ofiar, ale kiedy przyszło do Bones 10, nie potrafił nic powiedzieć na jej temat. Detektyw Jensen wiedział, że pomimo zakończenia śledztwa i wyroku dożywocia dla Ridgwaya, jego praca nad sprawą jeszcze się nie skończyła. – Powtarzałem sobie: musisz odesłać te dziewczyny do domu – mówi Jensen.

W styczniu tego roku, 36 lat od dnia znalezienia Bones 10, dzięki uporowi detektywa Jensena, pomocy organizacji non-profit oraz antropologa sądowego Kathy Taylor, najmłodsza ofiara Ridgwaya odzyskała tożsamość. Nie jest już Bones 10, tylko 14-letnią Wendy Stephens. Zaginioną córką, przyjaciółką, nastolatką z Denver.

Identyfikacja Wendy nie ma wpływu na sprawę karną Ridgwaya, ponieważ już przyznał się do jej zabicia, ale nie był w stanie wskazać miejsca ukrycia zwłok. Na tę chwilę pozostają jeszcze dwie niezidentyfikowane ofiary Ridgwaya, które spędzają sen z powiek detektywowi Jensenowi.

72-letni dziś Ridgway odsiaduje wyrok 50-krotnego dożywocia w więzieniu w Walla Walla. Nie rozmawia z mediami.

– Maria Radzik

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Gary Ridgway, zwany Green River Killer, wyprowadzony z sali sądowej King County Washington Superior, 18 grudnia 2003 r. w Seattle w stanie Waszyngton. Otrzymał 50 wyroków dożywocia, bez możliwości zwolnienia warunkowego, za zabicie 50 kobiet. Fot. Elaine Thompson-Pool/Getty Images
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.