Kultura

Piąty etap Sergiusza Piaseckiego: agent wywiadu zakordonowego

Piasecki, którego spodziewano się 27 października, nie powrócił z wyprawy, podobnie jak jego kolega Niewiarowicz, którego oczekiwano 20 października. Uznano ich zatem za zaginionych na terenie przeciwnika. Tymczasem okazało się, że obaj zostali zatrzymani przez policję w Rakowie. Zarzuty, które im przedstawiono były – niestety – poważne: w nocy z 1 na 2 grudnia 1923 r. napadli i obrabowali dwie osoby.

Fragment biografii „Sergiusz Piasecki” udostępniamy dzięki uprzejmości oficyny LTW, która jest wydawcą książki.

[Po traktacie ryskim – przyp. red] wytyczona granica stała się granicą między dwoma systemami społeczno-gospodarczymi politycznymi, Europą i bolszewicką Rosja negującą niemal wszystkie wartości i większość dorobku cywilizacyjno-kulturowego Starego Kontynentu /…/. Sowieci wielokrotnie podkreślali, że przebieg granicy z Polską jest dla nich nie do przyjęcia i ma charakter jedynie tymczasowy. W ich planach ta granica miała pozostać płonącą granicą, a świat miał zobaczyć, jak bardzo jest ona niesprawiedliwa.

Władze na Kremlu organizowały i inspirowały działania grup dywersyjnych przenikających do Polski. Przy tak dużej granicy, która często przebiegała przez błota i bagna, polskie formacje graniczne nie mogły zagwarantować jej bezpieczeństwa. Szerzył się bandytyzm i przemyt. Sowieci chcieli zdestabilizować sytuację na granicy. Grupy organizowane przez GPU/OGPU przechodziły przez granicę, napadały, rabowały i rozrzucały ulotki propagandowe.

Szacuje się, że w latach 1921–1924 było około 260 rozpoznanych przypadków przekroczenia granicy przez różnego rodzaju oddziały, które dokonywały rabunków. Ubrane po cywilnemu grupy miały zasymilować się ze społeczeństwem i pokazać, że ludność miejscowa ma już dość polskiej administracji.

Wojna podjazdowa

Napady szczególnie nasiliły się latem 1924 r. W nocy z 18 na 19 lipca licząca około 30 ludzi banda napadła na leżące 70 kilometrów od granicy miasteczko Wiszniew w powiecie wołożyńskim. Napad trwał kilka godzin. Napastnicy wywieźli łupy na pięciu wozach. W starciu zginął komendant powiatowy Policji Państwowej z Wołożyna komisarz Włodzimierz Łopaciński. Został trafiony czterema kulami z karabinu maszynowego.

Wkrótce, 31 lipca 1924 r., w komisariacie spraw zagranicznych w Moskwie podpisany został ostateczny protokół z wytyczenia przebiegu granicy państwowej, czyli delimitacji między Rzeczpospolitą Polską a Związkiem Socjalistycznych Republik Rad.

Jednak już kilka dni po podpisaniu porozumienia, w nocy z 3 na 4 sierpnia 1924 r., liczący około 100 osób oddział dywersyjny zaatakował miasteczko Stołpce w woj. nowogródzkim. Według sprawozdania przesłanego do Ministerstwa Spraw Wojskowych napastnicy po przecięciu drutu telefonicznego i telegraficznego ostrzelali z broni maszynowej i obrzucili granatami starostwo, komendę powiatową policji, posterunek policji miejskiej, stację kolejową, urząd pocztowy, kasę skarbową, areszt miejski i prywatne mieszkania.
Rok 1924. Budynek komendy policji w Stołpcach. Fot. NAC/IKC
Starostwo, kasa skarbowa i posterunek policji zostały obronione przez urzędników i policjantów. Podczas walk zginął urzędnik starostwa i siedmiu policjantów. Kilku odniosło rany. Dopiero po godzinie udało się zaalarmować Urząd Wojewódzki w Nowogródku i wojsko.

Wjeżdżających do miasta ułanów ostrzelali dywersanci. 15 napastników przekroczyło granicę pod Kołosowem. Do ścigający ich żołnierzy strzelano ze strony sowieckiej z broni maszynowej. Prasa szczegółowo relacjonowała te wydarzenia.

5 sierpnia 1924 r. minister spraw wojskowych generał dywizji Władysław Sikorski w piśmie do prezesa Rady Ministrów Władysława Grabskiego pisał: „Stosunki na naszym pograniczu wschodnim muszą być poddane radykalnej i natychmiastowej rewizji. Z faktu, że bolszewicy prowadzą tam z nami zaciekłą, podjazdową wojnę, musimy wyciągnąć odpowiednie wnioski. Słaba, względnie zła administracja, zdemoralizowana policja, której członkowie zawodowo piją i z rodzinami przechodzą do Rosji Sowieckiej, kompletny brak autorytetu Państwa wśród ludności miejscowej, tolerowanie jawnych podżegiwań do zamieszek – wszystko to przygotowuje doskonale grunt pod napady bolszewickie na kresach wschodnich”.

Minister spraw zagranicznych Aleksander Skrzyński polecił polskiemu charge d’affaires w Moskwie Kazimierzowi Wyszyńskiemu przedstawienie polskiego stanowiska w sprawie napaści. Jednocześnie 6 sierpnia w poselstwie radzieckim w Warszawie złożono notę dyplomatyczną.

Minister Skrzyński pisał w niej m.in.: „Ujęci bandyci zeznali, że przygotowanie wojskowe do dokonania napadu na Stołpce otrzymali w ciągu ostatnich 6 miesięcy w Mińsku, w specjalnej organizacji przeznaczonej do prowadzenia akcji bandyckiej w Polsce. Kierownictwo powyższej organizacji, mającej charakter wojskowy, znajduje się w Mińsku przy ul. Podgórze; szkolenie bandytów odbywa się w Mińsku przy ul. Niemieckiej; podzieleni są oni na grupy, na czele których znajdują się specjalni instruktorzy wojskowi”.

Jak podkreślał minister, napad na Stołpce był z góry starannie zaplanowany. „Bandyci zeznali, że 29 lipca br. wszystkie trzy bandy zostały wywiezione samochodami ciężarowymi z Mińska do rejonu Kojdanowa, skąd udały się ku granicy polskiej, którą przekroczyły w nocy z dnia 3 na 4 sierpnia”. Zatrzymani zeznali, że przed przekroczeniem granicy otrzymali 130 naboi na karabin i po 10 naboi do rewolweru. /…/

12 sierpnia ludowy komisarz spraw zagranicznych ZSRS Gieorgij Cziczerin przesłał charge d’affaires Rzeczypospolitej Polskiej w Moskwie notę potwierdzającą odbiór noty rządu polskiego z 6 sierpnia. Rosjanie zakomunikowali, że władze ZSRS przeprowadzą stosowne śledztwo i o jego wynikach powiadomią rząd polski.
Rok 1934 Wiecha graniczna na granicy polsko-sowieckiej. Żołnierz KOP-u rozmawia z robotnikiem, który orze pas ziemi na granicy. Fot. NAC/IKC
Kilka dni przed napadem na Stołpce, 30 lipca 1924 r., posterunkowy Policji Państwowej Józef Góra, który pełnił służbę w okolicy, gdzie napastnicy przekroczyli granicę, został porwany przez 6 konnych i 3 pieszych żołnierzy Armii Czerwonej. Kilkanaście dni po napadzie na Stołpce doszło do kolejnej napaści. 20 sierpnia o godz. 1 w nocy koło osady Turkowszczyzna, w pobliżu stacji Radoszkowicze, posterunki sowieckie rozpoczęły ostrzeliwać polskie posterunki graniczne. Funkcjonariuszom Policji Państwowej udało się zatrzymać 8 napastników. Jeden z nich był ranny. /.../

Wszyscy do cywila

Po wojnie Sergiusz Piasecki został – jak pamiętamy – zdemobilizowany, nastąpiło to w maju 1921 r. Jego sytuacja osobista nie była łatwa. Zamierzał ustabilizować swoje życie, wkrótce jednak okazało się to, z wielu powodów, niemożliwe. Z dnia na dzień stał się cywilem bez pracy i środków do życia.

Traktat ryski podzielił ziemie byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Rozdzielił też rodziny i rozerwał wielowiekowe więzi społeczne i ekonomiczne na tym obszarze. Wielu bliskich i przyjaciół Sergiusza pozostało po tamtej, sowieckiej stronie granicy. Granica znacząco wpłynęła na jego dalszą drogę życiową. Warto podkreślić, iż wraz z upływem czasu owa granica urosła to rangi pewnego symbolu, stała się osnową większości jego powieści /…/

Od czerwca 1921 r. (Piasecki – przyp. red.) podjął, dość niespodziewanie, służbę w szeregach Policji Państwowej Litwy Środkowej na stanowisku posterunkowego Komisariatu Policji III Okręgu w Wilnie. Zadecydował o tym nie tylko przypadek, lecz i pewne jego wcześniejsze doświadczenia i predyspozycje w tym zakresie. Przygoda z policją skończyła się jednak równie szybko, jak zaczęła. Praca posterunkowego okazała się bowiem – jak się wydaje – mało satysfakcjonująca. /…/

Pierwsi przyjęli natarcie Armii Czerwonej. NKWD ścigało ich z szczególną zajadłością. Obrońcy wschodnich granic

Wielu oficerów KOP zostało rozstrzelanych w Twerze i Miednoje.

zobacz więcej
We wrześniu 1922 r. rozpoczął pracę w Oddziale II Sztabu Generalnego, w Referacie „Wschód”, który działał na kierunku rosyjsko-litewskim. Stał się agentem cywilnym polskiego wywiadu wojskowego, działającym w ramach Ekspozytury nr 6 w Brześciu nad Bugiem. Rozpoczął się w jego życiu, jak sam to określił, „piąty etap”. Został agentem polskiego wywiadu wojskowego, a w szczególności, jak wówczas mówiono, wywiadu „zakordonowego” na Rosję.

Wypowiedzi Piaseckiego na temat swoich dokonań w tym zakresie, zawarte przede wszystkim w jego dziełach literackich, są bardzo obszerne i – z natury rzeczy – niekiedy jednostronne, dotyczą bohaterów jego powieści. Ponadto, chociaż rzetelnie oddał zarówno klimat wydarzeń, jak też fakty i wydarzenia, to mówił jedynie to, co chciał powiedzieć. Chociaż, podkreślmy, nie unikał tematów, nazwijmy to, mało funkcjonalnych, trudnych.

Mgła tajemniczości i brak możliwości weryfikacji jego życia wywiadowczego przyczyniły się do wykreowania wokół Sergiusza swoistej legendy, w dużym stopniu mającej jednak pokrycie w faktach.

Tymczasem praca nowo pozyskanego agenta polskiego wywiadu miała, z punktu widzenia działań ściśle wojskowych, charakter dość skromny i na ogół standardowy, chociaż w jego przypadku przekraczała nieraz te granice. Jej prawdziwe znaczenie polega na czymś innym. Zdobyte wówczas doświadczenie stało się później inspiracją do twórczości literackiej („Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy”, „Piąty etap”, „Nikt nie da nam zbawienia…”, czy „Bogom nocy równi”). Miało zatem – podkreślmy – olbrzymie znaczenie dla polskiej kultury, nieporównanie większe niż dla obronności i bezpieczeństwa państwa.

Prawo i przemyt

Rozbudowujący swoje struktury wywiad pilnie potrzebował kadr (zwłaszcza na bardzo trudnym odcinku wschodnim), mogących sprawnie realizować ogrom zadań. Współpraca z wywiadem wymagała specyficznych cech charakteru, odwagi, silnej psychiki, czyli odporności na stres, a także doskonałej kondycji fizycznej oraz uprawiania tego zawodu z zamiłowaniem.
Istotne były jednak nade wszystko takie cechy jak determinacja i niezachwiana postawa moralna, patriotyzm, poczucie obowiązku, a nawet misji, oraz – często niedoceniana – odporność na pokusy związane ze stosunkowo kruchą granicą pomiędzy prawem a jego peryferiami.

Relatywnie mało opłacani agenci w celu wsparcia swojego budżetu, często także z innych pobudek, równocześnie uczestniczyli niekiedy w zorganizowanej działalności przemytniczej, o wiele bardziej zyskownej niż służba w wywiadzie. Mieli bowiem możliwość wielokrotnego przekraczania granicy, a różnice w standardach życia ekonomicznego po obu jej stronach były tak wielkie, iż zachęcało to wręcz do aktywności także na tym obszarze.

Trudniono się przemytem różnych towarów, takich jak skórki zwierzęce, odzież, drobne przedmioty codziennego użytku, pieniądze, zwłaszcza dolary, lecz także towar szczególnie wówczas poszukiwany, kokainę. Władze polskie tolerowały takie relacje, zdając sobie sprawę, iż samo wynagrodzenie nie stanowi dla wywiadowców wystarczającej motywacji do pracy.

Do uprawiania kontrabandy wciągnęli Sergiusza najprawdopodobniej koledzy, z którymi służył w wojsku.

Od września 1922 do października 1923 r., szefem Ekspozytury nr 6 Oddziału II Sztabu Generalnego był kpt. Stefan Mayer. Postać niepospolita, później, już w latach trzydziestych, jeden z najlepszych kierowników polskiego wywiadu. Obejmował placówkę, która nie cieszyła się najlepszą opinią w warszawskiej centrali wywiadu. Po kilku latach służby, od 24 października 1930 do marca 1939 r. ppłk Stefan Mayer jako szef wywiadu (Wydział II Wywiadowczy) kierował najważniejszą, z perspektywy obronności państwa, częścią Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego. Miał wówczas pod swoimi rozkazami lub pod swoją kontrolą, całość zagadnień wywiadowczych i kontrwywiadowczych.

Malował Tatry, przekładał Szopena na skrzypce. Poeta zbuntowany. Patriota, którego zabili Sowieci

Przyjaciele z poetyckiej grupy dostali się do niewoli. Gałczyński ocalał dzięki wymianie jeńców, został pognany do hitlerowskiego obozu i przeżył… Sebyła pozostał w ZSRR.

zobacz więcej
Za niemałymi możliwościami działania kryła się także olbrzymia odpowiedzialność związana z bezpieczeństwem państwa w coraz mniej stabilnej Europie. Początek lat dwudziestych był okresem kształtowania się i krzepnięcia struktur polskiego wywiadu wojskowego. W szeregach agentów istniała duża rotacja, wielu w praktyce nie sprawdzało się, nie spełniało wymogów służby. Pozostawali najlepsi, dla których ten rodzaj pracy był prawdziwym żywiołem. Do takich właśnie należał Piasecki.

W okresie kierowania placówką w Brześciu to właśnie Mayer pozyskał szczególnego agenta, wyróżniającego się kreatywnością i niemałym już doświadczeniem. Był to właśnie Sergiusz Piasecki. Działalność wywiadowcza na terenie sowieckim nie była łatwa, a kluczem do sukcesu byli, jak słusznie podkreślał w swych raportach Mayer, ludzie, agenci i wywiadowcy właściwie, z zaangażowaniem wypełniający swoje zadania. Jednak tych najlepszych było niewielu.

Towarzysz „Nagan”

Realizację pierwszego zadania rozpoczął Piasecki 5 września 1922 r., jako agent o pseudonimie „Biały” i przepustce nr 194. Wówczas po raz pierwszy w tej roli przekroczył granicę państwa pod Stołpcami. Z wyprawy na teren sowiecki powrócił 17 września. Zasadniczym zadaniem nowo pozyskanego agenta było nawiązanie kontaktu z niejakim Szukałą, oficerem z 8 Dywizji Strzelców, stacjonującej w Bobrujsku, a następnie, w oparciu o ten kontakt, zawiązanie siatki agentów na terenie bolszewickiej Białorusi.

Z zadania wywiązał się sumiennie, w związku z czym otrzymał stały angaż na wywiadowcę w Biurze Informacyjnym w Baranowiczach, które było częścią Ekspozytury nr 6. Wówczas także otrzymał służbowy rewolwer – „Nagan” (właściwie Nagant wz. 1895, konstrukcja belgijskiego inżyniera Ėmile’a Naganta, używana od czasów I wojny światowej w rosyjskiej armii, a następnie także w Armii Czerwonej oraz w sowieckich służbach specjalnych – Czeka, NKWD; powszechnie nazywany Naganem, od rosyjskiej artykulacji nazwiska konstruktora), który stał się nieodłącznym i ulubionym przez Sergiusza narzędziem użytecznym w działaniu.

/…/ Efekty, chociaż niemałe, ciągle nie w pełni satysfakcjonowały kpt. Mayera, który starał się poprawić skuteczność działań podległego sobie personelu. Jednak – mimo wszystko – na tle innych agentów oraz całokształtu nie najlepiej działającej ekspozytury, Piasecki spisywał się nieźle i rokował jak najlepiej.
Lata 30. Odcinek pasa granicznego. Po stronie polskiej żołnierze KOP-u z gośćmi. Za drutami dwaj żołnierze sowieccy. Fot. NAC/IKC
Wojciech Śleszyński przytoczył fragment raportu kpt. Mayera do warszawskiej centrali z 31 marca 1923 r.: „Agent ruchomy Piasecki Sergiusz, pseud[onim] Biały utrzymuje łączność z kon[fidentem] Szukało, p[ełniącym] o[bowiązki] D[owód]cy szkoły niższego Komsostawa 8-ej Dyw[izji] Strzeleckiej w Bobrujsku. Konf[ident] Szukało ma zostać adiutantem D[owód]cy 8-ej Dyw[izji] Strzelec[kiej]”.

Dalsza praca Sergiusza Piaseckiego nie układała się zbyt pomyślnie. W lipcu 1923 r. otrzymał zadanie zorganizowania sieci agenturalnej w okolicy Miński – Bobrujsk – Słuck. Tym razem działał z nowo przyjętym w czerwcu do służby Antonim Niewiarowiczem. Dwuosobowym zespołem dowodził Piasecki.

Do Baranowicz powrócili po dłuższym czasie, 8 września. Powierzonego zadania jedna nie wykonali, a nowemu szefowi Ekspozytury nr 6, kpt. Wilhelmowi Heinrichowi, tłumaczyli, iż zostało zdekonspirowane ich miejsce pobytu w Mińsku. Zwierzchnik uznał te wyjaśnienia za niewiarygodne. Domyślać się należy, iż czas ten spędzili, zajmując się kontrabandą.

Mimo to 12 września skierował Piaseckiego na kolejną akcję. Chodziło o kontynuowanie współpracy z Szukałą i w oparciu o ten kontakt zbudowanie stałej siatki szpiegowskiej. W związku z tym zamierzano usprawnić system komunikacji. Planowano zorganizować dwa tak zwane okna przerzutowe, jedno w okolicy Mińska i Słucka, a drugie na wysokości Łunińca. Zamierzano także utworzyć w pobliżu granicy punkty telefoniczne, z bezpośrednim połączeniem z Ekspozyturą w Brześciu. Zakładano ponadto rzecz niezwykle istotną, limity czasowe: czas przepływu informacji uzyskanej od konfidenta Szukały do Ekspozytury w Brześciu nie powinien przekraczać 48 godzin.
Tymczasem były to założenia jedynie teoretyczne. Piasecki, którego spodziewano się 27 października, nie powrócił z wyprawy, podobnie jak jego kolega Niewiarowicz, którego oczekiwano 20 października. Uznano ich zatem za zaginionych na terenie przeciwnika. Po dłuższym czasie sprawa się jednak wyjaśniła. Informacja o losie agentów dotarła do Ekspozytury pod koniec grudnia 1923 r.

Obaj zostali zatrzymani przez policję w Rakowie, miasteczku położonym około 40 kilometrów na zachód od Mińska. Zarzuty, które im przedstawiono były – niestety – poważne. W nocy z 1 na 2 grudnia 1923 r. z terenu sowieckiego napadli i obrabowali dwie osoby w okolicy miejscowego cmentarza. Następnego ranka zostali aresztowani w jednym z domów w Rakowie.

Sprawa okazała się skomplikowana. W grę wchodziły także domniemane powiązania kierującego posterunkiem Policji Państwowej w Rakowie – przodownika Toporowskiego – z wywiadem sowieckim. Wydarzenia te stały się dla Piaseckiego początkiem końca jego pracy w wywiadzie.

Wraz z Niewiarowiczem zostali osadzeni w miejscowym areszcie, ostatecznie jednak uniewinnieni. Sergiusz spędził w więzieniu dwadzieścia miesięcy i dalsza jego kariera w „dwójce” – jak przekonująco wyjaśnił Wojciech Śleszyński – nie znajduje potwierdzenia w dostępnych materiałach źródłowych.

Między innymi w związku z tym 18 lutego 1926 r. został Piasecki zwolniony ze służby. Ponadto tego dnia, w związku z reorganizacją struktur wywiadu, rozwiązano też Ekspozyturę nr 6, która na tle pozostałych Ekspozytur działających na kierunku sowieckim, nr 1 w Wilnie i nr 5 we Lwowie, wypadała najgorzej, nie osiągając oczekiwanych przez centralę wyników.

– Grzegorz Łukomski

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Tytuł i śródtytuły od redakcji
Książka Grzegorza Łukomskiego została wydana nakładem wydawnictwa LTW
O książce

Niewielu było pisarzy tak bardzo w PRL zabronionych jak Sergiusz Piasecki (1901-1963). Zanim jednak autor głośnego przed wojną „Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy” został pisarzem, odsiadywał wyrok w więzieniu na Świętym Krzyżu (co samo w sobie zasługiwałoby na książkę), a zanim tam trafił, był agentem polskiego wywiadu wojskowego na wschodniej granicy. Był wybitnie oddany walce o Polskę, także jako żołnierz Polskiego Państwa Podziemnego i po wojnie, jako emigrant polityczny głęboko przeciwny jakimkolwiek próbom akceptowania komunistycznej rzeczywistości nad Wisłą.

Głośne – choć, niestety, nie w kraju – były jego polemiki ze środowiskami, które aprobowały postawy takie jak Czesława Miłosza czy Stanisława Cata Mackiewicz. „Był antykomunistą ideowym, zaryzykujemy stwierdzenie, iż był antykomunistą romantycznym, ponadto – rzecz może najważniejsza – prawdziwym i szczerym, chociaż nie do końca docenianym, diamentem polskości, co bez wątpienia stanowi o sile jego przekazu intelektualnego ….Był depozytariuszem wolności. Wolność stanowiła nadrzędny imperatyw jego drogi życiowej” – pisze o Sergiuszu Piaseckim jego biograf, profesor Grzegorz Łukomski, historyk z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

– Barbara Sułek-Kowalska
Zdjęcie główne: Lata 20. Patrol KOP nad granicą polsko-radziecką na Polesiu. Fot. NAC/IKC
Zobacz więcej
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Flippery historii. Co mogło pójść… inaczej
A gdyby szturm Renu się nie powiódł i USA zrzuciły bomby atomowe na Niemcy?
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Strach czeka, uśpiony w głębi oceanu… Filmowy ranking Adamskiego
2023 rok: Scorsese wraca do wielkości „Taksówkarza”, McDonagh ma film jakby o nas, Polakach…
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
„Najważniejsze recitale dałem w powstańczej Warszawie”
Śpiewał przy akompaniamencie bomb i nie zamieniłby tego na prestiżowe sceny świata.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Najlepsze spektakle, ulubieni aktorzy 2023 roku
Ranking teatralny Piotra Zaremby.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Anioł z Karabachu. Wojciech Chmielewski na Boże Narodzenie
Złote i srebrne łańcuchy, wiszące kule, w których można się przejrzeć jak w lustrze.