Cywilizacja

Szatan stał się bohaterem dla artystów. Dzisiejsza Ameryka przypomina Rosję początku XX wieku

Podobnie jak współczesny Zachód, imperium Romanowów pod koniec swojego istnienia pławiło się w czymś, co historyk James Billington określił jako „zainteresowanie seksem, niemające precedensu w ówczesnej kulturze rosyjskiej”. Wśród elit społecznych i intelektualnych popularne były przygody miłosne, celebrowanie perwersji i wszelkiego rodzaju zmysłowości. I to nie tylko wśród elit: robotnicy doświadczający osamotnienia w miastach, pozbawieni wpływu cerkwi, która obudziłaby w ich sumieniach poczucie winy, a także nadzoru wiejskich plotkarek, które mogłyby ich zawstydzić, znajdowali pocieszenie w seksie.

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Esprit publikujemy fragment książki Roda Drehera „Żyć bez kłamstwa. Jak wytrwać w chrześcijańskiej opozycji” w przekładzie Magdy Sobolewskiej.

Komunizm dotarł do Europy Środkowej na bagnetach sowieckich żołnierzy, ale nie jest to cała prawda. Pierwsza wojna światowa również w tych krajach dramatycznie osłabiła społeczeństwo obywatelskie, co skłaniało młodych intelektualistów do przyjmowania marksizmu.

„W latach trzydziestych, na długo przed nadejściem komunizmu, istniały w kulturze silne prądy przygotowujące mu drogę” – mówi Patrik Benda, konsultant polityczny z Pragi, o swojej rodzinnej Czechosłowacji. „Wszyscy artyści i intelektualiści głosili komunistyczne idee, a jeśli ktoś się z nimi nie zgadzał, był wykluczany z towarzystwa. Działo się to niemal dwa dziesięciolecia przed faktycznym przejęciem władzy przez komunistów”. Jeszcze większa katastrofa drugiej wojny światowej wzmocniła argumenty przemawiające za komunizmem. Po udrękach hitlerowskiej okupacji wielu mieszkańców Europy Środkowej chciało rozpaczliwie wierzyć w coś, co zagwarantuje im świetlaną przyszłość. Jedna z byłych czeskich więźniarek obozu koncentracyjnego powiedziała, że wstąpiła do partii komunistycznej, bo żywiła mylne przekonanie, że stanowi ona całkowite przeciwieństwo niemieckiego nazizmu.

Kiedy miejscowi komuniści wspierani potęgą sowieckiej Rosji przejmowali władzę, wyczerpane wojną społeczeństwa nie miały już siły stawiać oporu. Jak pisze Anne Applebaum, „większość mieszkańców Europy Wschodniej nie zawierała paktu z diabłem ani nie sprzedawała duszy, wchodząc w rolę donosicieli, tylko poddawała się stałej, wszechogarniającej codziennej presji psychologicznej i ekonomicznej” 1.

Tak oto wszystkie narody Europy Wschodniej znalazły się pod wspieraną przez Sowietów komunistyczną dyktaturą. Oznaczało to niemal całkowitą likwidację wszelkich niezależnych od państwa instytucji, ekonomiczne podporządkowanie władzy centralnej i powszechne zubożenie społeczeństwa. Zmiana ta niosła ze sobą także upolitycznienie wszystkich aspektów życia, egzekwowane z pomocą służby bezpieczeństwa, więzień i obozów pracy.
Plakat bolszewicki z 1920 roku. Fot. Fine Art Images/Heritage Images/Getty Images
Rozpoczęło się okrutne prześladowanie wspólnot wierzących, dławienie wolności słowa oraz wymazywanie pamięci historycznej i kulturowej. A kiedy ktoś – jak Węgrzy w 1956 albo Czesi w 1968 roku – miał odwagę się zbuntować, sowieckie i sprzymierzone siły zbrojne dokonywały inwazji, by przypomnieć, kto tu jest panem, a kto sługą.

Przez ponad cztery dekady, aż do upadku komunizmu w 1989 roku, miliony wschodnich Europejczyków żyło pod nadzorem państwa policyjnego. Dla narodu rosyjskiego niewola komunizmu trwała dziesiątki lat dłużej i była jeszcze okrutniejsza. To prawda, że komuniści utrzymywali się u władzy siłą zwykłego terroru i monopolu armii. Nie można jednak tracić z oczu faktu, że komunizm nie wziął się znikąd – że naprawdę życie wielu ludzi było tak trudne i beznadziejne, że utopijne hasła marksistowskich agitatorów brzmiały dla nich jak obietnica zbawienia.

W odpowiednich warunkach, owszem, u nas też może się to zdarzyć. Nie w ten sam sposób co w Rosji albo Europie Wschodniej – mamy już inne czasy – niemniej pokusa totalitaryzmu istnieje i ukazuje dziś nową, dwudziestopierwszowieczną twarz. Sytuacja w podupadających Stanach Zjednoczonych i w przedrewolucyjnej Rosji nie jest może identyczna, ale niepokojąco podobna.

Dawny świat klasycznego liberalizmu dogorywa w całym świecie Zachodu, ale jego następca jeszcze się nie narodził. Stagnacja, zadłużenie i zwiększająca się przepaść ekonomiczna między bogatymi a resztą społeczeństwa to naczelne problemy polityki, a partie polityczne skłaniają się ku ideologicznym skrajnościom. Schemat ten powtarza się w całej Europie, gdzie partie centrowe z lewej i prawej strony sceny politycznej tracą głosy na rzecz radykałów wywodzących się z tradycji marksistowskiej albo prawicowych populistów.

Poza wspólnymi dla reszty rozwiniętego świata oznakami społecznego, instytucjonalnego i ekonomicznego upadku, którego amerykańskie elity nie potrafią dostrzec i na który nie umieją zareagować, brak skutecznej reakcji rządu federalnego na pandemię COVID-19 przerażająco współbrzmi z porażką carskiego reżimu wobec głodu z lat dziewięćdziesiątych XIX stulecia. Obie te katastrofy spowodowały masowe cierpienia i ujawniły systemowy upadek obyczajów i instytucji rządzenia.

Zapewne w przeciwieństwie do carskiej Rosji nie doświadczymy powszechnych zamieszek i zbrojnego powstania. Żaden Lenin nie czeka na wygnaniu, by wrócić do Ameryki w zaryglowanym wagonie i stanąć na czele rewolucji. Stosunkowo niewielu ludzi dałoby się przekonać, że Karol Marks ma odpowiedź na nasze problemy. Na ile nam wiadomo, w barach i kawiarniach nie rodzi się żadna nowa odmiana religii politycznej.

Czy autorytaryzm to tylko cecha prawicy? Wizje Anne Applebaum i Bartosza Węglarczyka

Węglarczyk wyznaje, dlaczego nie potrafi już rozmawiać z Ziemkiewiczem.

zobacz więcej
Nie oznacza to jednak, że nie dojrzeliśmy do nowej, odmiennej formy totalitaryzmu. Określenie „totalitaryzm” zostało po raz pierwszy użyte przez zwolenników faszystowskiego dyktatora Benita Mussoliniego, który definiował go krótko: „wszystko w państwie, nic poza państwem, nic przeciwko państwu”. A zatem państwo totalitarne to takie, w którym nie ma prawa istnieć nic, co sprzeciwiałoby się panującej ideologii.

Jaki naród byłby tak zdemoralizowany, że podporządkowanie się totalnemu programowi ideologicznemu mogłoby mu się wydawać atrakcyjne? Odpowiedzi udzieli nam Hannah Arendt.

Jak dostrzec zbliżanie się totalitaryzmu

Po zakończeniu drugiej wojny światowej, w 1951 roku Hannah Arendt opublikowała książkę „Korzenie totalitaryzmu” – klasyczne studium filozofii politycznej dotyczące wydarzeń w Niemczech i Rosji, podejmujące próbę zrozumienia, w jaki sposób radykalne ideologie opanowują ludzkie umysły. Zdaniem Arendt glebę dla zatrutych idei rozsiewanych przez ideologicznych aktywistów przygotowały wymienione poniżej warunki.

Osamotnienie i atomizacja społeczeństwa

Ruchy totalitarne, twierdzi Arendt, to „masowe organizacje zatomizowanych, odizolowanych jednostek” 2. Nieco dalej pisze:

Do totalitarnego panowania przygotowuje ludzi w nietotalitarnym świecie to, że osamotnienie, będące niegdyś krańcowym przeżyciem znoszonym w pewnych krańcowych sytuacjach społecznych, takich jak starość, w naszym stuleciu stało się codziennym doświadczeniem nieustannie rozrastających się mas 3.

Słowa te zostały napisane w latach pięćdziesiątych – okresie, który wielu Amerykanów wspomina jako złoty wiek społecznej spójności. Dziś wielu naukowców za newralgiczny problem społeczny, a nawet zdrowotny uważa samotność. W 2000 roku Robert Putnam, politolog z Harvardu, opublikował Samotną grę w kręgle – budzące podziw opracowanie, które dokumentuje postępujący od połowy poprzedniego stulecia uwiąd społeczeństwa obywatelskiego i wynikającą z niego atomizację Ameryki.

Od czasu tej publikacji staliśmy się świadkami rozwoju mediów społecznościowych, oferujących pozorną łączność z innymi. Stajemy się jednak coraz bardziej samotni i żyjemy w coraz większej izolacji. Nie przypadkiem wśród millenialsów (osób urodzonych w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX w.) i pokolenia Z (urodzonego po 1995 r.) notuje się o wiele wyższe wskaźniki osamotnienia niż wśród starszych pokoleń Amerykanów, a także znacząco większe poparcie dla socjalistycznych idei. Wygląda to tak, jakby młodzi ludzie szukali w polityce imitacji wspólnoty, za którą tęsknią w życiu.
Portret Hannah Arendt z 1949 roku. Jej zdaniem, niektórzy pisarze gloryfikujący żądzę władzy „zamiast Darwina czytali markiza de Sade”. Fot. Fred Stein Archive/Archive Photos/Getty Images
Wcześniej czy później osamotnienie i izolacja muszą przynieść efekty polityczne. Masy popierające ruchy totalitarne, wyjaśnia Arendt, „wyrosły z cząstek bardzo zatomizowanego społeczeństwa, które ze swą strukturą konkurencyjną i wywołanym przez to osamotnieniem jednostek utrzymywało zwartość tylko dzięki podziałom klasowym” 4.

Kolejną więzią spajającą społeczeństwo jest zaufanie społeczne. Arendt opisuje, jak rząd sowiecki, dążąc do monopolu władzy, wywoływał w obywatelach wzajemną wrogość. W Stanach Zjednoczonych nie mieliśmy aparatu państwowego agresywnie demontującego społeczeństwo obywatelskie – ale i tak ulega ono rozpadowi.

W „Samotnej grze w kręgle” Putnam przedstawił dowody osłabiania się więzi społecznych od lat pięćdziesiątych XX wieku. Amerykanie z mniejszą częstotliwością spotykają się w klubach, urządzają mniej przyjęć, rzadziej jadają wspólny obiad w rodzinie i mają o wiele luźniejsze więzi z sąsiadami. Nie identyfikują się z partiami politycznymi i mają bardziej sceptyczne podejście do rozmaitych instytucji. Spędzają o wiele więcej czasu samotnie, przed telewizorem albo w kokonie Internetu. W efekcie zwyczajni ludzie czują się bardziej niespokojni, osamotnieni i bezbronni.

Organizm polityczny składający się z wyalienowanych jednostek mających małe poczucie wspólnoty i celowości jest doskonałym przedmiotem ataku dla ideologii totalitarnych i przywódców obiecujących poczucie sensu i solidarności.

Utrata wiary w hierarchie i instytucje

Amerykanie zaczęli tracić wiarę w instytucje i hierarchie dopiero w latach sześćdziesiątych. W Europie jednak proces ten rozpoczął się jako bezpośrednie następstwo pierwszej wojny światowej. Przyglądając się scenie politycznej w Niemczech w latach dwudziestych, Arendt odnotowuje powstanie „nowej, przerażającej solidarności na zasadzie negacji” 5 wśród przedstawicieli różnych klas, których jednoczyło przekonanie, że partie polityczne są zbiorowiskiem głupców.

Czy rzeczywiście tak bardzo się od nich różnimy? Jak podaje Instytut Gallupa, zaufanie Amerykanów do instytucji – politycznych, medialnych, religijnych, prawnych, medycznych, biznesowych – spadło w całym społeczeństwie do historycznego minimum. Tylko wojsko, policja i drobny biznes cieszą się zaufaniem powyżej pięćdziesięciu procent obywateli. W wielu uprzemysłowionych krajach normy demokratyczne przeżywają kryzys przy spadającym poparciu dla głównych partii z lewej i prawej strony sceny politycznej.

W Europie lat dwudziestych, twierdzi Arendt, pierwszą oznaką zbliżającego się totalitaryzmu była niezdolność istniejących partii do przyciągania młodych członków, a także skłonność szerokich mas społeczeństwa do popierania radykalnych ruchów alternatywnych względem zdyskredytowanych partii politycznych.
Utrata wiary w demokratyczne mechanizmy władzy jest oznaką głębszego i bardziej ogólnego braku stabilności. Gdy w naszej napędzanej konsumpcją kulturze rozpowszechnia się coraz bardziej radykalny indywidualizm, ludzie przestają szukać w otaczającym ich świecie autorytatywnych źródeł sensu. Tak zostaje osiągnięty cel nowoczesnego liberalizmu: uwolnienie jednostki od wszelkich zobowiązań niepochodzących z wyboru.

W wyniku tego spada jednak na człowieka olbrzymie obciążenie psychiczne, od którego wielu szuka ucieczki w poczucie pewności i solidarności zapewniane przez ruchy totalitarne.

Socjolog Émile Durkheim zauważył, że wielu ludzi wyzwolonych z więzów religii nie odnosi korzyści z uzyskanej wolności. W rzeczywistości tracą oni podzielane z innymi poczucie celu, sensu i wspólnoty. Niektórzy z nich w rozpaczy popełniają samobójstwo. Zdaniem Durkheima to, co dzieje się z jednostkami, może dotyczyć całych społeczeństw.

Zaniechanie budowania może być równie szkodliwe jak jawne niszczenie. Philip Reiff napisał, że upadek cywilizacyjnego porządku zaczyna się wtedy, gdy elity tracą zdolność przekazywania wiary w swoje instytucje i obyczaje młodszym pokoleniom. Politolog Yascha Mounk, obserwując załamanie wartości liberalnej demokracji wśród amerykańskich elit, stwierdził na Twitterze:

To znaczące, że w 2019 roku opinia, zgodnie z którą jednym z celów wychowania obywatelskiego mogłoby być przekonanie studentów, że nasz system polityczny ma w ogóle jakąś wartość, jest najwyraźniej dla wielu członków elitarnych instytucji nieco dziwaczna 6.

Pragnienie przekraczania i niszczenia

Dla międzywojennego pokolenia pisarzy i artystów charakterystyczne było przyjmowanie i fetowanie antykulturowych filozofii i działań, które były sposobem wyrażenia pogardy dla ustalonych hierarchii, instytucji i sposobów myślenia. Arendt mówi o niektórych pisarzach gloryfikujących żądzę władzy, że „zamiast Darwina czytali markiza de Sade” 7.

Chciała przez to powiedzieć, że autorzy ci nie szukali usprawiedliwienia dla transgresji w szanowanych teoriach intelektualnych. Pogrążali się w tym, co najniższe w ludzkiej naturze, i uważali to za akt wyzwolenia. Sąd Arendt nad międzywojennymi elitami nonszalancko pogardzającymi przyzwoitością można by łatwo odnieść do tych z naszych współczesnych, którzy odrzucają liberalne zasady takie jak fair play, neutralność rasowa, wolność słowa i wolność stowarzyszania się jako przeszkody w osiągnięciu równości. Arendt pisze:

Przedstawiciele elity bynajmniej nie sprzeciwiali się zapłaceniu wysokiej ceny zniszczenia cywilizacji dla przyjemności obserwowania, jak ci, których w przeszłości niesprawiedliwie wykluczono ze społeczeństwa, torują sobie do niego drogę 8.
Rod Dreher „Żyć bez kłamstwa. Jak wytrwać w chrześcijańskiej opozycji”, przełożyła Magda Sobolewska, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2021
Seksualność przekraczająca granice przyzwoitości jak dobro społeczne nie pojawiła się jako nowość w czasach rewolucji seksualnej. Podobnie jak współczesny Zachód, carska Rosja pod koniec swojego istnienia pławiła się w czymś, co historyk James Billington określił jako „zainteresowanie seksem, niemające precedensu w ówczesnej kulturze rosyjskiej” 9. Wśród elit społecznych i intelektualnych popularne były przygody miłosne, celebrowanie perwersji i wszelkiego rodzaju zmysłowości. I to nie tylko wśród elit: robotnicy doświadczający osamotnienia w miastach, pozbawieni wpływu cerkwi, która obudziłaby w ich sumieniach poczucie winy, a także nadzoru wiejskich plotkarek, które mogłyby ich zawstydzić, znajdowali pocieszenie w seksie.

Zniesienie oficjalnej cenzury po rewolucji 1905 roku zapoczątkowało zalew literatury erotycznej, przedłużający się dzięki rozbudzonej u ludzi pożądliwości. „Sensualizm epoki był demoniczny w najbardziej głębokim sensie” 10 – stwierdza Billington, opisując szczegółowo, w jaki sposób Szatan stał się romantycznym bohaterem dla artystów i muzyków. Podziwiali oni diabelską gotowość do niecofania się przed niczym w dążeniu do zaspokojenia żądz i pełnienia własnej woli.

– Rod Dreher

Autor jest amerykańskim dziennikarzem i publicystą, redaktorem dwutygodnika „The American Conservative”. Jego „Opcja Benedykta” z roku 2017 została uznana na łamach dziennika „The New York Times” za „najważniejszą książkę religijną dekady”. Pochodzi z rodziny metodystów. Przeszedł na katolicyzm, a następnie – na prawosławie.

Cechy wspólne bolszewizmu i amerykańskiej „cancel culture” będą jednym z tematów rozmowy Piotra Gursztyna z Włodzimierzem Marciniakiem i Konradem Kołodziejskim w programie „Co dalej?” – odcinku poświęconym 30. rocznicy upadku ZSRR. Emisja – TVP Kultura, wtorek 28 grudnia br. godz. 18.25.

Zdjęcie autora – Elekes Andor – Own work, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=67285388


TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Przypisy:

1 A. Applebaum, Za żelazną kurtyną. Ujarzmienie Europy Wschod‐ niej 1944–1956, tłum. B. Gadomska, Warszawa 2013, s. 444.
2 H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu, dz. cyt., s. 469.
3 Tamże, s. 668.
4 Tamże, s. 461.
5 Tamże, s. 458.
6 Y. Mounk (@Yascha_Mounk), wpis na Twitterze z 13 września 2019 r., godz. 10.59.
7 H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu, dz. cyt., s. 478.
8 Tamże, s. 481.
9 J. Billington, Ikona i topór. Historia kultury rosyjskiej, tłum. J. Hunia, Kraków 2008, s. 461.
10 Tamże, s. 471.

Katolicy są skazani na pożarcie czy pełnią rolę hegemona? 16.09.2020
Zdjęcie główne: Chicago, 30 maja 2020 roku. Plądrowanie sklepów podczas protestów po śmierci George’a Floyda (Murzyna, który został brutalnie obezwładniony przez białego policjanta ze skutkiem śmiertelnym). Według Roda Drehera, brak skutecznej reakcji rządu federalnego na pandemię COVID-19 przerażająco współbrzmi z porażką carskiego reżimu wobec głodu z lat dziewięćdziesiątych XIX stulecia. Fot. Jim Vondruska/NurPhoto via Getty Images
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.