Cywilizacja

Odmienne stany świadomości leczą

Już prawie 30 lat temu etnobotanik Terence McKenna postawił hipotezę, że spożywanie psychodelicznych grzybów mogło odegrać kluczową rolę w rozwoju ludzkiej świadomości. Dziś kolejne miasta, jak Detroit czy Denver, oraz stany USA (zaczął dwa lata temu Oregon) legalizują psychodeliki do użytku terapeutycznego. Odium i negatywne konotacje tych związków znikają, bo problem zaburzeń psychicznych narasta. I pandemia gra tu niebagatelną rolę.

Odmienne stany świadomości się zdarzają, zwłaszcza po zażyciu środków błędnie zwanych „halucynogenami”, bo nie dają halucynacji. Jednak kontakty z przodkami plemion indiańskich czy aborygeńskich za pomocą rozmaitych wyciągów roślinnych, eksperymenty większych i mniejszych twórców z psychodelikami w poszukiwaniu „szoków metafizycznych”, a nawet głębszych wrażeń, zabawy studentów biologii na zajęciach botaniki praktycznej z „grzybkami”, czy wreszcie teorie ewolucyjne z pogranicza szamanizmu o człowieku jako „naćpanej małpie” – to wszystko nic w porównaniu z wprowadzeniem psychodelików do medycyny, frontowymi drzwiami przy dźwięku fanfar. A to właśnie się dzieje.

Mózg to najbardziej tajemnicze miejsce w naszym ciele. Jeśli patrzeć na niego jak na zespół neuronów, wiemy, że te komórki są pobudliwe (tak mają zorganizowane błony komórkowe). Daje się więc utrzymać w nich tzw. potencjał spoczynkowy i wygenerować czynnościowy. Z neuronu na neuron potencjał czynnościowy przemieszcza się dzięki synapsie – miejscu, gdzie potencjał elektryczny zamienia się na uwolnienie różnych związków chemicznych, zwanych neuroprzekaźnikami. Owe mają swoje receptory w kolejnym neuronie połączonym w synapsie, wiążą się z nimi i tak znów z aktywności chemicznej powstaje aktywność elektryczna kolejnej komórki nerwowej, itd., itd. Tyle chemia i elektryczność w układzie nerwowym.
W 2019 r. w Denver w Kolorado odbyło się referendum w sprawie dekryminalizacji tzw. halucynogenów, które doprowadziło do pierwszej w USA ustawy legalizującej grzyby psilocybinowe. Na zdjęciu szef kampanii Denver Psilocybin Initiative Kevin Matthews na przyjęciu wyborczym, w naszyjniku z grzybem i koszulce promującej akcję. Fot. Michael Ciaglo/Getty Images
Jednak to nie wyjaśnia tak złożonych zjawisk, jak świadomość. Nawet nie jesteśmy pewni, że ona jest lub jej całkiem nie ma i gdzie wtedy jest, bo skoro mówimy o jej „przywracaniu”…. I tu pojawiają się psychodeliki.

Grzybki zrobiły z małp ludzi?

Od innych substancji psychoaktywnych (np. stymulantów czy depresantów) odróżnia je właśnie to, że zamiast wpływać na znane nam stany umysłu, indukują one doświadczenia porównywane do odmiennych stanów świadomości. Pod wpływem psychodelików zatem zmienia się nam percepcja, sposób myślenia oraz sposób odczuwania emocji. I zasadniczo nie wiadomo, jaki molekularny mechanizm leży u podłoża ich działania, nie zawsze rozróżnialnego od transu, marzeń sennych czy medytacji/kontemplacji.

Hipotetycznie psychodeliki działają dzięki wiązaniu do receptorów serotoniny zwanych 5-HT2a oraz receptora NMDA i opioidowego. Serotonina, zwana też nie bez kozery hormonem szczęścia, odgrywa wiele ról w ludzkim ciele i jest kluczowym neuroprzekaźnikiem zaangażowanym w funkcjonowanie i regulację percepcji sensorycznej, zachowania, nastroju, poznania i pamięci. Choć większość z psychodelików pozyskuje się z grzybów bądź roślin, niektóre mają charakter endogenny, czyli są w niewielkich ilościach produkowane przez nasz własny organizm, jak np. dimetylotryptamina (DMT). Oczywiście tajemnicza dla nauki część tej całości wynika z faktu, że do substancji o działaniu psychodelicznym zalicza się związki chemiczne, których wzory strukturalne są doprawdy różnorodne. A skutki bywają z jednej strony bardzo indywidualne, z drugiej – dają się wrzucić do jednego worka z napisem „psychodeliczne”.

Samo słowo powstało po angielsku jako „psychodelic” i zrobiło karierę dzięki zgrabnemu rymowi z „angelic” w wypowiedzi Humphry’ego Osmonda na temat meskaliny, LSD itd.: „To fathom hell or soar angelic, just take a pinch of psychedelic” (pol. Aby zgłębić piekło lub wznieść się anielsko, po prostu weź szczyptę psychodeliku). Pochodzi z greckiego ψυχή (psyche – „dusza”) i δηλείν (delein – „ukazywać, objawiać”). Skojarzenie tych dwóch sugeruje, że psychodeliki mogą pomóc odkryć i rozwijać nieużywany potencjał umysłu.

My zjadamy je, one nas. Dają rozkosz, robi się z nich cegły i pośmiertne jesionki. Nieznany świat grzybów

W trumiennym „garniturze grzybowym” został pochowany Luk Perry, gwiazda „Beverly Hills 90210”. Do czego są dzisiaj stosowane grzyby?

zobacz więcej
O ile takowy istnieje, bo jest kwestią dyskusji, czy dziś nasze mózgi wykorzystują nikły procent swych możliwości i świadomość da się „poszerzyć” (choćby za pomocą środków, o których tu opowiadam) czy też nasze mózgi są na granicy i już nie są w stanie przyswajać więcej informacji, jak twierdzi koreański filozof i wpływowy pisarz Byung-Chul Han. Jak by to dziwacznie nie brzmiało, już prawie 30 lat temu etnobotanik Terence McKenna postawił hipotezę, że spożywanie psychodelicznych grzybów mogło odegrać kluczową rolę w rozwoju ludzkiej świadomości. Skoro tak, to – według tej mocno naciąganej, aczkolwiek atrakcyjnej medialnie hipotezy – świadomość małpy stawała się coraz bardziej ludzka milion lat temu, albo i więcej.

Nasi przodkowie mieliby zejść z drzewa – bo tereny leśne kurczyły się w związku ze zmianą klimatu – na sawanny, a tam żywili się m.in. grzybami wyładowanymi psychodelikami psylocybinowymi. To im zatem zawdzięczać mielibyśmy pojawienie się języka i kultury. 100-40 tys. lat temu, tuż przed i podczas swojej wielkiej migracji z Afryki, nasi bezpośredni przodkowie Homo sapiens po raz pierwszy zostawili materialne dowody, że żyli jednocześnie w dwóch światach: materialnym i symbolicznym. Obu przez siebie współtworzonych. Odtwarzali na zewnątrz sytuacje, które działy się w ich umysłach. Gigantyczny skok.

Czy był to skok na haju, pozostaje kwestią trudną dziś do ustalenia. Naukowo jest jasne, że „grzybki halucynogenne” były spożywane przez ludzi od ponad 6000 lat. Psilocybina została po raz pierwszy wyizolowana i zsyntetyzowana w 1958 roku przez szwajcarskiego chemika Alberta Hoffmana, tego samego człowieka, który jako pierwszy zsyntetyzował LSD.

Lek na depresję, lęki i uzależnienia

Popularna wiedza umieszcza dziś psychodelik na tej półce, gdzie stoją pogoń za rozwojem psycho-duchowym, doświadczenia duchowe/religijne (i tu mamy w oczach scenę z musicalu „Hair”, w której rozdaje się „komunię” z LSD), a także poszukiwanie inspiracji artystycznych, zwanych powszechnie natchnieniem. Szczyt popularności psychodelików przypada na lata 60. XX wieku, gdy były niezwykle istotnym elementem kontrkultury. Choć są na liście związków zakazanych (choćby dlatego, że prowadzenie samochodu „pod wpływem” może się zakończyć tragicznie dla kierowcy i innych ludzi), rekreacyjne użycie psychodelików jest zjawiskiem powszechnym. Co więcej… trudno znaleźć dowody kliniczne, że relaksacyjne wykorzystywanie wielu z nich prowadzi do uzależnień.
Prehistoryczna scena rytualna namalowana na skale w Zimbabwe, ok. 5000 p.n.e. Tamtejsza kultura łowiecko-zbieraczych ludów San (też Saan i Buszmeni) umarła wieki temu i o znaczeniu ich rytuałów niewiele wiadomo. Niedawne badania sugerują, że mogą mieć znaczenie o wiele większe niż tylko szamanistyczne tańce trance, postrzegane jako klucz do zrozumienia sztuki San Rock w Republice Południowej Afryki. Fot. Werner Forman / Universal Images Group / Getty Images
Wiedza niepopularna jednak – a w istocie najnowsze nadzieje kliniczno-medyczne – została streszczona niedawno na łamach dziennika „USA Today” w artykule autorstwa Sary Miniuszko, przedrukowanym następnie przez serwis Medicalxpress. Można tam przeczytać, że w ostatnich latach przeprowadzono szereg nowych badań dotyczących stosowania substancji psychedelicznych w terapii medycznej. Okazują się dobrymi lekami na depresję, zaburzenia lękowe, a nawet problemy z nadużywaniem substancji uzależniających.

„Johns Hopkins” zaś nie jest jedyną prestiżową instytucją medyczną, w obrębie której działa „Center of Psychedelics and Consciousness Research” lub ośrodek o podobnej nazwie. Centra takie, powstające coraz powszechniej od dwóch dekad, intensywnie badają możliwe zastosowania psychodelików w medycynie. Według prognozy trendów wellness na 2022 rok, autorstwa medialnej firmy Well+Good, psychodeliki mogą zmienić kurs okrętu zwanego „terapia zaburzeń psychicznych”.

Trudno się dziwić. Już w 2018 roku Michael Pollan wydał bestseller „How To Change Your Mind: What The New Science Of Psychedelics Teach Us About Consciousness, Dying, Addiction, Depression, And Transcendence” (pol. Jak zmienić swój umysł. Czego nowe badania nad psychodelikami uczą nas o świadomości, umieraniu, uzależnieniu, depresji i transcendencji). Podzielił się w niej tym, co sam przeżył, eksperymentując z psychodelikami. Można to nazwać eksperymentami na samym sobie i miałoby – mimo dobrej sprzedaży przez Amazon – niewielkie naukowe znaczenie, gdyby nie to, że w 2021 roku nawet dyrektor National Institutes of Health Francis Collins trafił na nagłówki gazet, chwaląc potencjał psychodelików jako opcji terapeutycznej.

Kolejne miasta, jak Detroit czy Denver, oraz stany USA (zaczął dwa lata temu Oregon) legalizują zatem psychodeliki do użytku terapeutycznego. Zdelegalizowano je, czy raczej sklasyfikowano jako substancje kontrolowane przez rząd federalny w latach 70. XX wieku. Powolna, ale całkowita zmiana podejścia oznacza pojawienie się funduszy federalnych na badania nad psychodelikami.

Terapia psychodeliczna

Odium i negatywne konotacje znikają, bo problem zaburzeń psychicznych narasta. I pandemia gra tu niebagatelną rolę. Psychiatrzy i psychoterapeuci wobec gigantycznej fali depresji i zaburzeń lękowych wyciągają wszystkie ręce na pokład. Terapie psychodelikami w tym schemacie nie mają zastępować klasycznych metod obecnych w klinice od lat, tylko uzupełniać je tam, gdzie to, co dotąd znane i sprawdzone, nie zapewnia satysfakcjonującej skuteczności.
Jak działa terapia psychodeliczna? Nie przypomina to po prostu brania pigułek. To raczej terapia rozmową „z dopalaczem”. Pacjent zanurza się w doświadczeniu psychodelicznym i pod okiem doświadczonego psychoterapeuty uczy się czegoś z tego doświadczenia, by następnie je przetworzyć, zintegrować i omówić z terapeutą. Nie ma tu zatem automatyzmu działania związku chemicznego, jak w przypadku typowych leków psychiatrycznych. Odmienny stan świadomości umożliwia, jak się wydaje, późniejszą refleksję, głęboką i świadomą. Umożliwia wgląd w siebie pod kierunkiem terapeuty.

Potrzeba też czasem czegoś jeszcze. Na przykład psilocybina wykorzystywana w terapii przeciwdepresyjnej zmienia stan emocjonalny ludzi słuchających muzyki. Eksperymenty kliniczne z jej użyciem na ogół wykorzystują wybrane playlisty muzyczne do wsparcia doznania psychodelicznego. Uczeni z Uniwersytetu Kopenhaskiego odkryli niedawno, że wzmocnione przetwarzanie emocjonalne może być pozytywnym wynikiem połączenia tego psychodeliku i dźwięków, sugerując, że muzyka powinna być aktywnym składnikiem terapii psilocybinowej. W opisanym eksperymencie wykorzystano 10 minut nagrania łączącego kompozycje Elgara i Mozarta.

Oczywiście, ponieważ przeżywane przez pacjenta doświadczenie psychodeliczne bywa bardzo głębokie, przynajmniej z jego subiektywnego punktu widzenia, terapeuta musi być najwyższej klasy. Odporny na pokusy wykorzystania tak głębokiego otwarcia się pacjenta. Przejęcia kontroli, stania się „szamanem” czy „guru”.

Jest to zatem całkiem odległe od relaksacyjnego czy „klubowego” sięgania po psychodeliki, jak ecstasy, zwłaszcza wymieszane z innymi środkami. Owo „klubowe” podejście z pewnością nie pozwala osiągnąć jakiejkolwiek korzyści terapeutycznej. Przy realnym zastosowaniu terapeutycznym np. psilocybina pomaga wyciągać ludzi z poważnej depresji związanej z chorobą nowotworową, ketamina ma zastosowanie w terapii opornej na leczenie depresji, zaś ecstasy (MDMA) wspomaga leczenie PTSD (zespołu stresu pourazowego).


Z terapii wyłączeni są jedynie pacjenci ze skłonnością do psychozy (np. rodzinna historia schizofrenii). Bo nie ulega wątpliwości, że tu psychodeliki mogą być „pociągnięciem za cyngiel” i wywołać chorobę, niczym wilka z lasu.

W aptece, a zwłaszcza w szpitalnej, jest wiele substancji, które są dla nas toksyczne, bo jak mawiał ociec medycyny nowożytnej Paracelsus: czy coś jest trucizną, czy lekarstwem, zależy od ilości. Ja bym tu się ośmieliła dodać: i sposobu podania.

Czy społeczność klinicystów, a potem pacjentów, zaakceptuje w najbliższym czasie wykorzystanie psychodelików w psychoterapii, zależy nie tylko od wyników prowadzonych dziś, bardzo licznych eksperymentów medycznych z ich wykorzystaniem. Ich szerokie wejście na rynek – na razie amerykański – wymaga dalszych i dość ścisłych regulacji prawnych. W tym zalegalizowania produkcji i pozyskiwania tych związków. Zapewnić też trzeba bezpieczny do nich dostęp i ich użycie w warunkach klinicznych oraz ewentualnie pozaklinicznych. Potrzeba na to kilku lat. Jednak tej fali już nie da się zatrzymać.

– Magdalena Kawalec-Segond

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Mistyka dla każdego?
Źródła:

https://medicalxpress.com/news/2022-01-big-trend-mental-health-treatments.html

https://link.springer.com/article/10.1007%2Fs00213-015-4014-y

https://medicalxpress.com/news/2021-10-magic-mushrooms-anti-depressive-psychedelic-affects.html

Zdjęcie główne: Furgonetka Volkswagena pomalowana przez artystę z Florydy „Scramble” na wzór sztuki psychodelicznej z lat 60. i połowy lat 90. XX wieku. Fot. Blank Archives/Getty Images
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.