Lody na patyku. Stuletnia słodycz, która poległa w starciu z cancel culture
piątek,
21 stycznia 2022
Sto lat temu Christian Kent Nelson opatentował swój wynalazek, którym była… mleczna masa zamrożona na patyku. Raczej nie spodziewał się, że dla wielu kolejnych pokoleń to jego „ciasto Eskimosów”, jak je nazwał, będzie symbolem dzieciństwa, ale też wręcz przeciwnie – zacznie się kojarzyć z erotycznymi doznaniami i „kulturowym zawłaszczeniem”.
Eskimo zaczęto produkować na całym świecie, a w Związku Radzieckim i Francji to słowo jest używane wręcz jako nazwa rodzaju lodów – w czekoladzie na patyku, a nie jako znak towarowy. W 1961 roku Nelson przeszedł na emeryturę, zmarł w 1992 roku mając 99 lat – dopiero wtedy jego firma została sprzedana. Eskimo przeszły przez wiele rąk, by w 2007 r. ostatecznie trafić do firmy Dreyer's.
Batalia o prawa autorskie
Zanim jednak Nelson wynalazł i opatentował Eskimo Pie, inny lodowy odkrywca – niejaki Frank Epperson – pokazał światu swój zamrożony smakołyk, także na patyku. Jak wpadł na ten pomysł? W 1905 roku, gdy miał 11 lat, zima w Oakland w zatoce San Francisco była wyjątkowo mroźna. Roztargniony Epperson zostawił na zewnętrznym parapecie okna szklankę oranżady czy lemoniady rozrobionej z proszku (dorabiał sobie jako sprzedawca lemoniady), z mieszadełkiem w środku. I pobiegł bawić się z kolegami. O napoju rzecz jasna zapomniał, a gdy następnego dnia rano znalazł pozostawioną na parapecie szklankę, odkrył, że oranżada zamarzła. Ale dało się ją wyciągnąć z naczynia dzięki pozostawionemu w nim mieszadełku.
Prototyp lodów rzecz jasna sam zjadł ze smakiem, lecz wkrótce przyszło mu do głowy, że mógłby zarobić nie tylko na lemoniadzie, ale właśnie na takim mrożonym smakołyku. Pierwsze sprzedał swoim szkolnym kolegom. Gdy po okolicy rozeszła się wieść, że jego wynalazek nie tylko jest oryginalny, ale też dobrze smakuje, otrzymał propozycję sprzedawania go w miejscowym parku rozrywki.
Owocowe lody zostały w 1923 r. opatentowane jako „mrożony cukierek na patyku lub lodowy lizak” i otrzymały nazwę Eppsicle – oczywiście na cześć wynalazcy. Gdy Epperson miał 29 lat, zmienił ich nazwę na Popsicle. Podobno zrobił to na specjalne życzenie swoich dzieci. Jego wyroby początkowo kosztowały pięć centów i występowały w siedmiu smakach, z których najpopularniejszym do dziś jest wiśniowy. Idąc z duchem czasu, koncern Eppersona rozszerzył swoją ofertę i zaczął produkować lody bez zawartości cukru.
Pierwszą lodziarnię na świecie otworzył w 1660 r. w Paryżu Włoch z okolic Palermo.
zobacz więcej
Mało jednak brakowało, a do rozwoju firmy i kolejnych jej sukcesów w ogóle by nie doszło. Popsicle Corporation została bowiem pozwana do sądu przez… wynalazcę Eskimo Pie, czyli Nelsona. Rywalom udało się na szczęście dogadać. Patent Nelsona, który dotyczył każdego rodzaju mrożonych wyrobów cukierniczych w formie tzw. batonów, został unieważniony w 1928 r. Firma Eppersona nadal sprzedawała lody na patyku na bazie oranżady czy soków, a Nelson słynął z tego samego w formie przysmaku, tyle że z mleka i jajek plus polewa.
W 1929 roku Epperson powiedział jednak „pas”, odszedł z firmy i sprzedał swoje udziały (zmarł w 1983 roku). I choć według badań z 2005 roku to właśnie popsicles kojarzą się Amerykanom z dzieciństwem, to wynalazek jego konkurenta – Nelsona – doczekał się obchodzonego w Stanach Zjednoczonych i kilku innych krajach Międzynarodowego Dnia Eskimo, który przypada 24 stycznia. Ale nie tylko. To właśnie te lody na patyku stały się kulturowe i po nie chętnie sięgają w swek twórczości artyści z różnych dziedzin.
Sielskość kontra złamane serce
– Gdy mówimy o znaczeniu lodów w ujęciu kulturowym, to wyróżniamy kilka narracji – mówi dr Małgorzata Bulaszewska, kulturoznawczyni z SWPS Uniwersytetu Humanistycznospołecznego oraz Warszawskiej Wyższej Szkoły Humanistycznej im. Bolesława Prusa. I wyjaśnia: – Pierwszą, podstawową narracją, jest rzecz jasna ta dotycząca wspomnień z dzieciństwa i młodości. Sielskich obrazów, sentymentalnych, gdzie pojawiają się zazwyczaj nasi dziadkowie, siostry, bracia, czy dalecy krewni, z którymi spędzaliśmy wakacje, i które dla pokoleń żyjących w czasach PRL-u są też powrotem do produktów i kultowych przedmiotów tamtych lat. Przecież mieliśmy nasze rodzime lody na patyku, to były lody Bambino, które były tak naprawdę jedyne, bo innych ich wydań po prostu nie znaliśmy.
Druga narracja to, jej zdaniem, lody jako „guilty pleasure”, czyli grzeszna przyjemność: – Chodzi o wynagradzanie sobie różnych naszych rozterek, frustracji. Ten motyw jest w popkulturze wszechobecny. Lody, czy na patyku, czy w rożku, a czasem w wielkim kuble, jedzą bohaterki romantycznych komedii, filmów familijnych i znanych seriali. Gdy tylko dziewczyna przeżywa miłosne rozterki, ma problemy w życiu prywatnym albo zawodowym, to zajada się właśnie lodami. Z jednej strony to poprawia jej nastrój i pozwala zatopić łzy smutku, z drugiej stanowi ogromny wyrzut sumienia, bo lody to kalorie, a te jak wiadomo piękności, czytaj – zgrabnej sylwetce nie służą.
Takie sceny z zajadaniem smutków mrożonym deserem znaleźć można m.in. w popularnych serialach, jak „Przyjaciele” czy „Seks w wielkim mieście”, który ostatnio doczekał się kontynuacji. Polskie komedie romantyczne oraz seriale też nie stronią od takich scen. Lodowy przysmak to także element filmowych randek, np. w „Rzymskich wakacjach” z Audrey Hepburn i Gregorym Peckiem, czy „Pamiętniku” z Rachel McAddams i Ryanem Goslingiem. Jednak nie te sceny najmocniej skojarzą się z jedzeniem lodów w świecie kultury.
Niemiecki dubbing i głos Knapika
Dr Bulaszewska wskazuje trzecią, silną narrację dotyczącą mrożonego przysmaku. – Jedzenie lodów jest mocno nacechowane erotyzmem. To naprawdę silne połączenie, nawet kultura nie opiera się temu skojarzeniu – mówi.
Jej słowa mają potwierdzenie we wspomnieniach tych, którzy na przełomie lat 70. i 80. XX wieku przeżywali swoją młodość. W roku 1987 premierę miał film pod tytułem „Lody na patyku”, pierwszy z serii dziewięciu izraelskich komedii erotycznych – to hasło mocno się z nim kojarzy. Wszystkie filmy opowiadały o perypetiach trzech szkolnych przyjaciół: romantycznego i uwodzicielskiego Benny’ego, cwanego, ale pechowego i nieco otyłego Huey’a oraz przystojnego i pewnego siebie Bobby’ego. Spędzają czas na imprezach i podrywaniu dziewczyn. Kolejne sceny tej produkcji to pierwsze doświadczenia miłosne i inicjacje seksualne. Co ciekawe, obecni internauci wspominali, że oglądali ten film na kasetach VHS z niemieckim dubbingiem i głosem Tomasza Knapika jako lektora.
Wafle wyrabiane w pralce Frani, maszyna do lodów z bańki na mleko i prostego silnika, chłodzona lodem ze stawu.
zobacz więcej
O ile sama fabuła dla niektórych była niesmaczna, albo w ogóle wyleciała widzom z pamięci, o tyle muzykę okraszająca tę produkcję zapamiętało wielu. „Same hity, same ever greeny, pamiętam, że kupiłam sobie kasetę z muzyką z tego filmu i katowałam non stop” – wspomina jedna z internautek. „Ten film z punktu widzenia młodego faceta puszczało się głównie po to, by pooglądać sobie nagie damskie ciała i dowiedzieć się, jak się do tego zabrać. Choć pamiętam, że razem z kolegami stwierdziliśmy po obejrzeniu, że teoria to jedno, a do praktyki jeszcze nam daleko” – żartobliwie pisze inny internauta.
– Rzeczywiście film ten, choć zakwalifikowany został jako komedia romantyczna, miał dużo większe zabarwienie erotyczne, niż niejeden film o miłości. Proszę sobie wyobrazić, że po nakręceniu pierwszej części w 1978 roku, kolejne powstały w 1979, 1981, 1982, 1984, 1985, 1987 i 1988, a ostatnia, dziewiąta, nakręcona została w 2001 roku i do dziś nie doczekała się polskiej premiery. Te tytułowe lody na patyku dziś kojarzą się z poruszaną w filmie tematyką uwodzenia, inicjacji seksualnych, namiętności, choć i fizycznie się pojawiają, bo bohaterowie swoich podrywów dokonują między innymi w lodziarni – mówi dr Bulaszewska.
Ani wódka, ani wino, tylko lody
Lody, jako nacechowany erotycznie symbol, wykorzystywany był i jest – zauważa Bulaszewska – także w projektach, które z samą erotyką wiele wspólnego nie miały. Jako przykład podaje piosenkę Minnie Riperton „Lovin’ You”, a właściwie okładkę, która zdobiła płytę z tą piosenką. – Piosenkarka śpiewa o matczynej miłości, bo chwilę przed jej nagraniem urodziła swoją pierwszą córkę, ale na okładce pozuje z lodem w rożku, roztapiającym się w jej ręce. Takie zdjęcie może wzbudzać skojarzenia erotyczne i sprawiać wrażenie, że piosenka jest z gatunku „pościelowych” – tłumaczy kulturoznawczyni.
W muzyce współczesnej do lodów porównywane są sympatia i miłość. Piosenka „La Dolly Vita” zespołu Smashing Pumpkins opowiada o cieszeniu się dobrym życiem z dziewczyną ze snów. Padają w tej piosence słowa: „La dolly vita, cool as ice cream”. Z kolei Sarah McLachlan w piosence „Ice Cream” śpiewa o miłości „lepszej niż lody, lepszej od wszystkiego czego do tej pory próbowałam”. Nie brakuje także odniesień do trwałości lodów. The Wombats w piosence również zatytułowanej „Ice Cream” mówi z kolei o uczuciu, od którego „roztapiamy się jak lody na słońcu”.
Zupełnie inaczej lody, a zwłaszcza wspomnienie Bambino, wykorzystuje muzyka bardziej popularna, jak chociażby nasze rodzime disco-polo. W piosence „Lato w Kołobrzegu” wokalista zespołu Skaner śpiewa: „Rewelacja na Bałtyku, lody, lody na patyku. Ani wódka, ani wino nie zastąpi ci Bambino”. W gigantycznym, bo trwającym godzinę remiksie utworu, zatytułowanym już wprost „Lody na patyku”, chwilę po tym refrenie dodano fragment, w którym czarnoskóry raper dośpiewuje słowa: „Let’s talk about sex” – wers znany z piosenki o tym samym tytule. wydanej w 1991 roku przez trio Salt’n’Pepa. Piosenka nie tylko stała się hitem, ale wzbudziła kontrowersje, bo otwarcie wypowiadała się na temat seksu.
– Muzyka disco polo często wykorzystuje motywy erotyczne, dlatego nie dziwi mnie, że wśród nich znalazły się i lody. Klipy tego gatunku muzyki często mrugają okiem do widza, czy pokazują tańce skąpo odzianych tancerek – mówi dr Bulaszewska.
Kulturoznawczyni zwraca uwagę, że lody są częścią współczesnej popkultury, a reklamy doskonale odzwierciedlają ich symbolikę: – Na rynku polskim obecne są teraz dwie marki, na przykładzie których można pokazać, jak ten temat jest w popkulturze obecny. Jedna reklamując swój produkt odnosi się do skojarzeń ze wspomnianą na samym początku sielskością, wakacjami, przyjemnością, kolorem i radością. W reklamach drugiej skojarzenia to głównie erotyka i namiętność, nawet chrupanie czekolady, która swoją drogą jest afrodyzjakiem, kojarzy się w tych reklamach z upojną nocą i zmysłowością.