Historia

Jak polskie Wilno wróciło do Rzeczypospolitej. I dlaczego Litwini uznawali to miasto za swoją stolicę

Pierwotnie miało powstać sfederowane z Polską trójkantonalne państwo składające się z Litwy właściwej, o litewskim języku, ze stolicą w Kownie, Litwy Środkowej z językiem polskim ze stolicą w Wilnie, i białoruskiej Litwy Wschodniej ze stolicą w Mińsku.

Sto lat temu nastąpiło przyłączenie Wileńszczyzny – pod nazwą Litwy Środkowej – do Polski. 20 lutego 1922 roku Sejm Wileński przyjął uchwałę zwracającą się do Sejmu RP o przyjęcie w skład Rzeczypospolitej, a ostatecznie inkorporacji dokonano w kwietniu 1922.

Bez mała dwuletni żywot państwowy Litwy Środkowej nie mógł się zapisać trwale w pamięci historycznej Polaków. W pamięci Litwinów może bardziej, ale za to jak najgorzej.

Zakończenie I wojny światowej przyniosło niepodległość Polsce i Litwie, ale na konferencjach pokojowych w Paryżu, Spa, Brukseli i Genewie granice tych państw żmudnie ustalano, próbując znaleźć kompromis pomiędzy żądaniami litewskimi i polskimi. Więcej i szybciej ustaliło Wojsko Polskie, tworząc fakty dokonane, które później zostały zaakceptowane przez Radę Ambasadorów.

W nowopowstałym państwie litewskim panował zapiekły nacjonalizm o antypolskim wydźwięku. Spokojnie przyjmowano istnienie mniejszości rosyjskiej czy niemieckiej, byle nie polskiej, bo ta nie wszędzie była mniejszością. W Wilnie, jakkolwiek liczyć, osób przyznających się do litewskości było ponad 2%, na całej Wileńszczyźnie Polacy wtedy to około 70% ludności. Nawet w samym Kownie, czyli tymczasowej, zdaniem Litwinów, stolicy przedwojennej Litwy, Polaków – według tendencyjnego spisu niemieckiego zawyżającego liczbę obywateli narodowości litewskiej – było około 34%, drugą co do liczebności grupą byli Żydzi, dopiero trzecią Litwini. Na północ od Kowna (w regionie Lauda) były liczne obszary z przewagą polską.

Pozostały dwie Litwy

Nacjonalizm litewski poradził sobie intelektualnie z tym problemem w sposób następujący: Polacy na Litwie nie są Polakami, tylko spolonizowanymi Litwinami, których się z czasem ponownie zlituanizuje. Przy tym podejściu nie dziwi żądanie uznania Wilna, z niewielką liczbą mieszkających tam Litwinów, jako stolicy państwa litewskiego podnoszone w Paryżu, Brukseli i w bezpośrednich rokowaniach z Rzeczpospolitą w Suwałkach.

Co do Wileńszczyzny i innych ziem kresowych należących do Polski przed rozbiorami, ścierały się dwie koncepcje: federacyjna i inkorporacyjna. Federacyjna, najbliższa Józefowi Piłsudskiemu, polegała na oddzieleniu Polski od Rosji państwami sfederowanymi z Polską. W dzisiejszym pojęciu skupiałyby one przy rdzennej Polsce Litwę, część Białorusi i część Ukrainy. Zwolennicy koncepcji inkorporacyjnej – przede wszystkim Narodowa Demokracja – chcieli Polski, na ile się da jednolitej etnicznie, i przy wyznaczaniu granic unikali zbyt licznych mniejszości narodowych. Polityczna myśl endecka przeważyła przy podpisywaniu pokoju ryskiego z bolszewikami, kiedy delegacja polska odrzuciła Mińsk i Mińszczyznę – ku zdumieniu sowieckich negocjatorów.
Lucjan Żeligowski, "buntownik" Piłsudskiego. Fot. Granger History Collection / Forum
Pokój ryski po zwycięskiej dla Polski wojnie z bolszewikami pogrzebał nadzieje na związaną z Polską Ukrainę ze stolicą w Kijowie. Jasne to już było w momencie rozejmu, po bitwie nad Niemnem, który poprzedził powstanie Litwy Środkowej. Bez niepodległej (i w konfederacji z Polską) Ukrainy koncepcja federacyjna Piłsudskiego nie całkiem jeszcze traciła sens. Częściowo byłaby do ocalenia, gdyby nie wspomniane zrzeczenie się Mińszczyzny przez Stanisława Grabskiego w rozmowach pokojowych z bolszewikami w Rydze. Bez Mińska nie miała też sensu trójkantonalna Litwa składająca się z Litwy właściwej o litewskim języku i kulturze ze stolicą w Kownie, Środkowej z przewagą kultury i z językiem polskim ze stolicą w Wilnie i Litwy Wschodniej ze stolicą w Mińsku. Pozostały dwie Litwy, czyli wielki spór o Wilno.

Bez gwałtu i ucisku

Marszałek Józef Piłsudski nie wyobrażał sobie wolnej Polski bez polskiego Wilna, podobnie uważała większość stronnictw politycznych w Polsce i na Wileńszczyźnie. Gdy po klęsce w I wojnie światowej armia niemiecka etapami opuszczała front wschodni w 1918 roku, Wilno, w styczniu 1919, na krótko dostało się w ręce polskiej samoobrony broniącej miasta głównie przed komunistami. Później miasto przejęli bolszewicy postępujący za odchodzącymi Niemcami na całym byłym froncie wschodnim. W letniej ofensywie kijowskiej w 1919 roku do Wilna wkroczyło Wojsko Polskie na czele z Józefem Piłsudskim. Marszałek powiedział do zgromadzonych przed nim wilnian:
„Kraj Wasz od stu kilkudziesięciu lat nie zna swobody, uciskany przez wrogą przemoc rosyjską, niemiecką, bolszewicką - przemoc, która nie pytając ludności, narzucała jej obce wzory postępowania, krępujące wolę, często łamiące życie. Ten stan ciągłej niewoli, dobrze mi znanej osobiście, jako urodzonemu na tej nieszczęśliwej ziemi, raz nareszcie musi być zniesiony i raz wreszcie na tej ziemi, jakby przez Boga zapomnianej, musi zapanować swoboda i prawo wolnego, niczym nie skrępowanego wypowiedzenia się o dążeniach i potrzebach. (...) Chcę dać Wam możność rozwiązania spraw wewnętrznych, narodowościowych i wyznaniowych, tak jak sami tego sobie życzyć będziecie, bez jakiegokolwiek gwałtu lub ucisku ze strony Polski".

Jakiekolwiek rozstrzygnięcia plebiscytowe czy referendalne na Wileńszczyźnie, gdzie przeważali Polacy, nie wymagały ucisku, żeby ta ziemia przypadła Rzeczypospolitej.

Dar Stalina, czyli jak z polskiego Wilna zrobił się litewski Vilnius

Czy litewscy politycy zdawali sobie sprawę, że paktując z Sowietami, szykują pogrzeb swojej niepodległości?

zobacz więcej
Niepowodzenie ofensywy kijowskiej w wojnie polsko-bolszewickiej poddało Wilno ponownie bolszewikom, którzy zajęli miasto w drodze na Warszawę. Przedtem Rada Najwyższa Ententy (wojennego sojuszu pod przywództwem Wielkiej Brytanii i Francji, a wcześniej także Rosji) wyznaczyła tak zwaną linię Focha rozgraniczającą Litwę Kowieńską od Wileńszczyzny z Wilnem po polskiej stronie. W obliczu powodzenia marszu w głąb Polski Armii Czerwonej Litwa Kowieńska złamała przyrzeczenie neutralności w konflikcie i przekroczyła linię Focha, atakując polskie jednostki i przeniosła stolicę państwa do Wilna. Zanotowano mordy i rabunki na ludności polskiej. Po bitwie warszawskiej Wilno znajdowało się w rękach Litwinów, którym miasto i okolice podarowali wycofujący się bolszewicy 27 sierpnia 1920 roku w zamian za pomoc uzyskaną w walkach z Polakami.

Siły nieregularne

Wojsko Polskie przed bitwą niemeńską miało pilniejsze zdania operacyjne niż zdobywanie Wilna. Poza tym Polska była w delikatnej sytuacji międzynarodowej. W lipcu 1920 roku premier RP Stanisław Grabski zabiegając o pomoc Ententy dla Polski, zrzekł się Wilna i Wileńszczyzny na rzecz Litwy na konferencji w Spa. Na forum Ligi Narodów Polacy dążyli do plebiscytu na Wileńszczyźnie, czemu – znając prawdopodobny wynik – skutecznie sprzeciwiała się Litwa.

Naczelnik Państwa Józef Piłsudski, już po ostatecznym pokonaniu Armii Czerwonej w bitwie nad Niemnem mógł zająć Wileńszczyznę i nawet Litwę Kowieńską. Militarnie byłoby to łatwe, choć kosztowne politycznie w stosunkach z Zachodem. Najprawdopodobniej Marszałek nie chciał bratobójczej walki na większą skalę i ciągle liczył na federację z trójczłonową Litwą. W chwili, kiedy jeszcze nie podpisano w Rydze porozumienia w sprawie Mińska, wezwał do siebie generała Lucjana Żeligowskiego, który zdołał się wykazać wybitnymi zdolnościami dowódczymi w bitwie warszawskiej, a przede wszystkim, sam pochodził z okolic Wilna.

Żeligowskiemu zlecił dowodzenie „siłom nieregularnym”, czyli 1 Dywizji Litewsko-Białoruskiej złożonej głównie z żołnierzy z Wileńszczyzny i Grodzieńszczyzny oraz jednostkami pomocniczymi, z poleceniem zajęcia Wilna celem utworzenia Litwy Środkowej. Formalnie miał to być bunt – Żeligowski złożył dymisję z dotychczasowych funkcji – przeciwko władzom wojskowym i cywilnym RP, które oficjalnie czekały na rozstrzygnięcia Ligi Narodów.
Generał Lucjan Żeligowski i komendant miasta major Stanisław Bobiatyński po wkroczeniu wojsk polskich do Wilna. Fot. NAC/ IKC
Początkowo „buntownik” Żeligowski sprawiał wiarygodne wrażenie, nawet na własnych niewtajemniczonych oficerach, których musiał skłonić do posłuszeństwa. Sam „bunt” był też potraktowany serio na Zachodzie, a potępienie płynące od władz w Warszawie uzupełnione było o zrozumienie dla żołnierzy, synów Wileńszczyzny, wyrażane w centralnej prasie.

Znaczki i wybory

9 października 1920 roku korpus Żeligowskiego wkroczył do Wilna entuzjastycznie witany przez polskich mieszkańców. 12 października generał powołał Tymczasową Komisję Rządzącą Litwy Środkowej jako władzę wykonawczą, pozostawiając sobie władzę zwierzchnią. Godło Litwy Środkowej to Pogoń po prawej, Orzeł Biały w koronie po lewej na czerwonym tle. Flaga - czerwona z Orłem i Pogonią. Hymnem była „Rota”. Państwo uruchomiło własną pocztę i wydawało znaczki, a żołnierze przyprowadzeni przez generała Żeligowskiego zostali Wojskiem Litwy Środkowej.

30 listopada 1921 roku Lucjan Żeligowski zarządził wybory do Sejmu Litwy Środkowej na 8 stycznia 1922 roku. Prawa wyborcze mieli obywatele obojga płci, którzy ukończyli 21 lat i mieszkali na Wileńszczyźnie co najmniej pięć lat przed 1914 rokiem. Frekwencja wynosiła ponad 64%, a wśród wyborców Polaków nawet 80%. Wygrały stronnictwa endeckie, chadeckie i konserwatywne dążące do przyłączenia Wileńszczyzny do Polski. Ale dopiero na dziesiątym z kolei posiedzeniu Sejmu Wileńskiego podjęto uchwałę zwrócenie się do Sejmu RP o włączenie Litwy Środkowej do Rzeczypospolitej Polskiej. Na 106 wybranych posłów za głosowało 96, wstrzymało się 6.

Sejm RP w Warszawie uchwalił przyłączenie Wileńszczyzny, początkowo z autonomią wzorowaną na przepisach zastosowanych na Śląsku. Na skutek protestu delegacji z Sejmu Wileńskiego z autonomii jednak zrezygnowano, nastąpiła inkorporacja.

Mniejszości narodowe nie zdobyły żadnego mandatu, bo namawiane przez swoich przywódców do bojkotu nie rejestrowały list. Część wyborców litewskich oddała głosy, podobnie jak wyborców żydowskich. W kilku okręgach Litwini i Żydzi – pomimo bojkotu – weszli do Komitetów Wyborczych.

Działacze litewscy nie uznali jednak wyborów ani żadnych zarządzeń Tymczasowej Komisji Rządzącej czy generała Żeligowskiego, bo Wilno nie było stolicą Litwy, a to był warunek dla nich nienegocjowalny. Miasto miało być stolicą pojmowanego etnicznie w stylu XIX-wiecznych nacjonalizmów państwa nowolitewskiego, bo przed wiekami Wilno było stolicą Wielkiego Księstwa Litewskiego. Choć w roku 1922 większość jego ludności stanowili Polacy i Żydzi.

Stanął przeciw Piłsudskiemu i nie zamierzał się patyczkować

Gen. Rozwadowski rozkazał „użyć bomb i karabinów maszynowych celem całkowitego rozproszenia nieprzyjacielskich oddziałów”

zobacz więcej
Gente Lithuanus, natione Polonus

Wróćmy na chwilę do przeszłości. Litwę etniczną w średniowieczu tworzyły ludy bałtyjskie, zamieszkałe na dzisiejszej północy Litwy – Auksztocie i Żmudzi, różniącej się nieco dialektem. Plemiona owe szybko opanowały Ruś Czarną, czyli Grodzieńszczyznę. Dalszy rozpad Rusi Kijowskiej przyniósł Litwinom olbrzymie terytoria dzisiejszej Białorusi i Ukrainy. Powstało Wielkie Księstwo Litewskie, pod każdym względem – terytorialnym, religijnym i kulturowym – dużo bardziej ruskie niż litewskie. Gdy państwo to połączyło się z Polską w Unii Lubelskiej, uprzednio zrutenizowane elity zaczęły się szybko polonizować. Sprzyjał temu chrzest samej Litwy, czyli Auksztoty, Żmudzi i Rusi Czarnej w XIII wieku.

Po chrzcie napływ duchowieństwa, urzędników i mieszczan katolików był czymś naturalnym i koniecznym. Samo bojarstwo litewsko-ruskie wybierało katolicyzm i kulturę polską, bo chciało uzyskać przywileje polskiej szlachty. Lud litewskojęzyczny, przez wieki tutejszy, bez świadomości narodowej, zaczął mówić po polsku po uwłaszczeniu w 1864 roku. Ziemię wprawdzie dał car, ale to mowa polska była w ich sąsiedztwie językiem ludzi wolnych, polskiej od wieków szlachty. Tak na przykład powstał pas wsi polskich od Grodna do Dyneburga, na niegdyś rdzennie litewskich ziemiach.

Ruch nowolitewski, utworzony z pomocą caratu jako przeciwwaga dla polszczyzny na Litwie, przez absolwentów gimnazjum w Mariampolu w połowie XIX wieku czuł się spadkobiercą Wielkiego Księstwa Litewskiego, promując jednocześnie wybujały nacjonalizm.

Jeżeli ktoś mówił o sobie „Litwin” w czasach Rzeczypospolitej, pod zaborem i jeszcze po I wojnie, znaczyło to zupełnie co innego niż „Litwin” w pojęciu nowolitwinów. W Wielkim Księstwie wytworzyła się podwójna świadomość narodowa. Litwin był gente Lithuanus, natione Polonus, Rusin – gente Ruthenus, natione Polonus. Obydwaj czuli się zarazem obywatelami Wielkiego Księstwa i poddanymi polskiego króla.

Dla polityków z Litwy Kowieńskiej wszyscy dawni mieszkańcy Wielkiego Księstwa byli Litwinami w rozumieniu etnicznym, zakładano, że co najwyżej potrzebna będzie ponowna – po setkach lat – lituanizacja. Nowolitewskość miało podkreślić efemeryczne proklamowanie pod egidą niemieckich okupantów Królestwa Litwy, z jednym z niemieckich książąt jako Mendogiem II. Ten pierwszy skupił pod swoją władzą plemiona litewskie w XII wieku i był założycielem Litwy złożonej z samych Litwinów. A skoro tak, to zdominowane kulturalnie i etnicznie przez Polaków Wilno powinno być stolicą Litwy z mieszkającymi w nim Litwinami na poziomie 2,6%. Bo mieszkający tam Polacy, i w niewielkiej liczbie Białorusini oraz Rosjanie to też Litwini.

Żydzi za Litwą

No, ale co z Żydami? Żydzi wszędzie, gdzie mieszkali, byli sobą i o żadnej lituanizacji dla nich zapewne nie myślano. W opisach sporu o Wilno mówi się tylko o Polakach i Litwinach, Żydów nie traktując w kategoriach politycznych, poza syjonistami, ale gdzie Palestyna, a gdzie Wilno?
Znaczki pocztowe Litwy Środkowej. Fot. Wikimedia
Tymczasem w XIX wieku Wilno stało się ośrodkiem religijnej kultury żydowskiej promieniującym na całą diasporę w Europie. Żydzi wileńscy dumni ze swoich rabinów, wydawców, pisarzy i obdarzeni pewnymi przywilejami w mieście, nie chcieli żyć w kraju, którego polityka i kultura mogłyby ich zdominować.

Stanowisko Żydów zostało zaprezentowane w dzienniku „Nais” z 29 września 1921:

„Chcemy... wolelibyśmy, aby Wilno zostało Wilnem, żydowskim Wilnem. Mamy wszelkie podstawy do przypuszczenia, że Żydzi posiadają nie mniej praw na Wilno, niżeli strony sporne. I może projekt uczynienia z Wilna miasta wolnego jest nie tylko najmądrzejszy, lecz i najbardziej sprawiedliwym. Głos nasz atoli nie sięga zielonego stołu dyplomatów w Genewie, a pytanie wystosowane do nas brzmi: do Polski czy do Litwy? Mamy na to jasną odpowiedź: Lepiej z Litwą! Albowiem Polska jest dla Wilna trucizną i nie tylko ze względu na swą morderczą politykę antyżydowską. Wilno, nasze żydowskie Wilno, jest demokracją i pracą. Polska szlachetnością i lenistwem. Wilno to uosobienie tolerancji i kultury. Polska – Polska panów – inkwizycji i cynizmu. Litwa jest młodą i nie posiada tradycji antyżydowskich. Litwa, ten mały kraj włościański może stać się jeszcze demokracją cichej pilności i poszanowania kultury, a Wilno wiele może w tym zdziałać. Litwa, ta lepsza i dalekowidząca zrozumie, że Żydzi przynieśli jej kulturę miejską.”

Od Krewy do Genewy

Jednak, jak napisał żydowski autor, głos Żydów nie sięgał stołu dyplomatów w Genewie. Pragnienia żydowskie warto więc zanotować i powrócić do tych, których głos tam sięgał bardzo skutecznie.

W punkcie 5 memoriału złożonego przez delegację litewską podczas rozmów z Polakami w Brukseli (14 maja 1921) czytamy:

„W czasie całego swego istnienia jako państwa suwerennego i później w epoce walk o wyzwolenie Litwy z Wilnem na czele stale stwierdzała (Litwa) i broniła z niesłabnącą energią swą własną narodowość i swe prawo do zupełnej niepodległości. Również unie z Polską nie były nigdy wyrazem wolnej woli Litwy, lecz kombinacjami narzuconymi temu krajowi przez Polskę, która korzystała z trudnego położenia Wielkiego Księstwa Litewskiego. Unia Lubelska z 1569 r. jest jaskrawym przykładem tej polityki.”

Te inne unie, poprzedzające tę najgorszą, lubelską, to te w Krewie i Horodle – i tu absolwent polskiej szkoły może sobie z pożytkiem intelektualnym poszerzyć horyzonty sformatowane tak ciasno, że nawet uprawniające pytanie – czy bez tych unii mogłoby nie być żadnej Litwy mającej jakiekolwiek pretensje w Genewie? Czy Krzyżacy, a później Moskwa, daliby radę? Nie wiadomo. Wiadomo, że na dawnej Litwie Kowieńskiej na skutek intensywnej lituanizacji Polaków dziś prawie nie ma, a to tylko jedno stulecie.

– Krzysztof Zwoliński

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Panorama Wilna, rok 1933. Fot. Leonard Siemaszko/ RSW / RSW / Forum
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.