Rozmowy

Imperializm Rosji, egoizm Niemiec, zarozumiałość Francji. Historia zdaje się tragicznie zawracać

Zżymam się na rodzaj jazgotu ideologicznego, próbę szufladkowania, kryjącą się w zagadnieniu: czy Mickiewicz jest „lewicowy”, czy „prawicowy” … Mnie wystarcza, że jest piękny i mądry – mówi Piotr Tomaszuk, reżyser i dramaturg, dyrektor i współzałożyciel Teatru Wierszalin, laureat I Festiwalu Kultury Narodowej „Pamięć i Tożsamość”.

W dniach 22 lutego-1 marca 2023 roku odbędzie się III edycja Festiwalu Kultury Narodowej „Pamięć i Tożsamość”.

TYGODNIK TVP: W recenzji pana sztuki „Faust. Nowa historia”, którą zrealizował pan w Teatrze Wierszalin w Supraślu napisano o panu „oddał duszę romantyzmowi”. To prawda?

PIOTR TOMASZUK:
Kult romantyzmu wyniosłem z rodzinnego domu. Moja babcia (przedwojenna polonistka) recytowała Mickiewicza na wyrywki, mama (polonistka powojenna) podobnie. Potem właściwie wszystko, co robiłem na scenie, było z gruntu swego „romantyczne” albo „neo-romantyczne”. Bo, czy można mówić w Polsce językiem emocji i uczuć bez wczytania się w spuściznę literacką romantyzmu?

To romantyzm pokazał nam „otchanność” miłości, to romantyzm miłość do narodu wydźwignął do poziomu sporu człowieka z Bogiem, to romantyzm pokazał, jak kochać ojczyznę, jak dla niej pracować, jak umierać, jak się za nią modlić. Właśnie to wytłumaczył nam romantyzm w wydaniu Adama Mickiewicza czy Juliusza Słowackiego. I było to ważne przesłanie, które w sobie hołubiłem po cichu, ale które głośno przypominał nam Jan Paweł II. Cały jego pontyfikat był przecież wielką lekcją romantycznego patriotyzmu. Święty, papież Polak dogłębnie ukształtowany właśnie przez paradygmaty romantycznej literatury. Gdyby tak nie było, to ten przylatujący do Polski z Rzymu Pielgrzym nie ucałowałby swojej ojczystej ziemi.

Co w takim razie jest w tym polskim romantyzmie, według pana, że tak interesuje, tak wciąga, że chce się go wciąż studiować?

Romantyzm zarówno ten mickiewiczowski, ale i ten w wydaniu Słowackiego, Norwida czy Krasińskiego to literatura niesłychanie bogata. To jest przecież cały zbiór tekstów nieomal kanonicznych dla polskiego teatru: „Dziady”, „Kordian”, „Nie-Boska …”. To jest też skarbnica poetyckiej, przepięknej polszczyzny. Polski romantyzm to w gruncie rzeczy dowód wielkiej prężności polskiego języka i polskiej kultury. Nie ma wielkich narodów bez wielkiej literatury. Polski romantyzm jest naszym narodowym bogactwem.

A dlaczego chce się z tym romantyzmem obcować na scenie? Wystawiać romantyczne dramaty?

Mnie jako człowieka teatru interesuje to, z czym mam się zmierzyć na scenie. Bohater romantyczny to postać emocjonalnie skończona, bogata i fascynująca. Często odnajduję w tych bohaterach myśli, tęsknoty, które są moimi myślami i tęsknotami. Drugi powód nazwałbym „misyjnym”. Romantyzmem odważyłem się zająć przede wszystkim dlatego, że postanowiłem go … po swojemu bronić przed zalewem głupoty. Może na starość zrobiłem się bardziej wrażliwy na sens płynący ze sceny? Może już nie obchodzą mnie tak bardzo „recenzje”, sam nie wiem? …Praca nad tekstami Mickiewicza daje mi poczucie jakiegoś głębszego sensu pracy w teatrze. To od nas – reżysera i aktorów – zależy, czy Mickiewicz na nowo przemówi do widowni. Romantyzm, a w szczególności to, co napisał Mickiewicz, daje mi poczucie obcowania z geniuszem. To i mnie inspiruje, i jednocześnie coraz bardziej przekonuje, że teatr wtedy dobrze służy kulturze, kiedy staje się jedynie pasem transmisyjnym dla literatury tej miary co mickiewiczowskie „Dziady”. Rola pośrednika wymaga niekiedy pokory.
I jak to odbierają widzowie? Czy ten sens staje się dla nich widoczny?

Jesteśmy w Teatrze Wierszalin na co dzień świadkami, jak dziś jest to naprawdę potrzebne. Widownia chłonie te słowa, energię, moc. Owacje, a czasem łzy wzruszenia na widowni są autentyczne. To wielka zasługa samych słów układanych przez Mickiewicza z takim talentem, że są niekiedy transowe w swoim scenicznym brzmieniu. Ale też zasługa zespołu aktorskiego na czele z Rafałem Gąsowskim i Dariuszem Matysem, bo oni nauczyli się niemal oddychać postaciami, które grają.

Odrębną kwestią jest, jak dramatycznie czas i historia dopisują znaczenia naszym „Dziadom”. Wielka Improwizacja… Dopada mnie, chwyta za gardło, bo czas w którym żyję, żąda takiej poezji! Takich bohaterów!Mickiewicz pisząc ją w Dreźnie, musiał być świadomy, że pisze do narodu, którzy przegrał powstanie, nazywane zresztą wówczas rewolucją. W moim odczuciu, pisał po to , aby Polakom po tej klęsce chciało się jeszcze żyć. Mickiewicz miał niebywały talent. Znajdował „słowa do czynu”, znajdował „słowa do wiary”. To on wykreował taką wizję polskiego narodu, że ta wizja okazała się naszą siłą i naszym przetrwaniem. A wróg zawsze był wspólny, jeden i najgorszy, to była zazjatyzowana, imperialna Rosja dążąca do dominacji nad innymi słowiańskimi narodami.

Odrobina ludzkiego smuteczku nałożonego na cały rechot świata

My chcemy studiować teksty mistrzów, a nie dopisywać do nich cokolwiek – powiedział reżyser.

zobacz więcej
I nie zestarzał się?

Chwała Bogu, że ciągle w nas drzemie „jak lawa”! Nasza historia dramatycznie zakręca, konfrontacja Wschodu z Zachodem sprawia, że Polska na nowo staje się uczestnikiem gry między narodami, gry prowadzonej z Rosją! W tym kontekście każda minuta poświęcona studiowaniu Mickiewicza, a zwłaszcza jego Wykładów Paryskich jest czasem, który ustawia moją busolę, moją dzisiejszą zdolność rozumienia sytuacji.

Historia mało, że się nie skończyła, ale wydaje się tragicznie zawracać! Wracają struktury polityczne i modele, z którymi, w swoich dziełach zmagali się – Krasiński, Słowacki, Mickiewicz… Imperializm Rosji, egoizm Niemiec, zarozumiałość Francji…i nasza, polska w tym wszystkim rola…

Kilka lat temu zrealizował pan, a właściwie jak mówiono i pisano „podjął odważną próbę” pokazania na supraskiej scenie „Dziadów” i „Ksiąg narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego”, i zrobił to pan „w momencie, kiedy polskie teatry jęły zajmować się komentowaniem politycznej teraźniejszości”.

Tak było (śmiech). Uważałem, że polski teatr błądzi, proponując gazetową formę teatru politycznego. Zaczyna przyzwyczajać widzów, że tylko taki rodzaj sztuki, estetyki się liczy. To tragiczne nieporozumienie. Owszem to ważny nurt sztuki teatralnej, ale nie jedyny. Gdzie w tym wszystkim jest kreacyjne, wizjonerskie traktowanie literatury do jakiej przyzwyczaił nas chociażby Konrad Swinarski? Gdzie literatura widziana jako baśń, wizja pozytywna, w którą chce się zanurzyć widz? Gdzie podział się taki teatr?

Poznał pan odpowiedzi na te pytania?

Uznałem, że taki teatr najprędzej zbuduję, odczytując w Supraślu teatralne zagadki Mickiewicza i wszystko to, co z jego twórczością i osobą jest związane. To, co on nam podsuwa – jego przebogata twórczość – jest często nieoczywiste, bywa przedmiotem sporów, ale z całą pewnością zasługuje na jedno: na popularyzację. Nawiasem mówiąc, stawiam sobie czasem pytanie, czy w wolnej Polsce dla „sprawy Mickiewicza” polska kultura zrobiła dostatecznie dużo, poza tym, że powstał film Wajdy …? Odpowiedz jest jednoznaczna – moim zdaniem nie zrobiła. A Mickiewicz, i polski romantyzm, dziś okazuje się po prostu niezbędny do przetrwania.  Zresztą, cieszmy się, że wieszczów mamy! Lepiej z Mickiewiczem zgubić niż z większością tych „współczesnych” znaleźć.

Czy mówiąc o tym, że głównie powtarzamy frazes „Mickiewicz wielkim poetą był”, ma pan na myśli to, że nie tylko o nim, ale o całym romantyzmie mówimy jedynie przez pryzmat stereotypów, cytatów-powiedzonek, jak „imię jego czterdzieści i cztery” czy „głucho wszędzie, ciemno wszędzie, co to będzie, co to będzie”?  

  Tak, to również miałem na myśli. Mówię o tym, że wolna Polska w 1989 roku nie zrobiła wiele, a śmiem twierdzić, że nic dla Mickiewicza i romantyzmu. Proszę mi pokazać, jakąś operę, która by powstała na kanwie „Dziadów”? Konkurs dla młodych kompozytorów, w którym skomponują coś, inspirowani twórczością romantycznych wieszczów? Trzecia część „Dziadów” jest napisana na wielki instrument operowo- teatralny, bynajmniej nie teatr „dramatyczny”, którego wtedy, w postaci nam dzisiaj znanej, po prostu nie było!

Ktoś zapyta, czy to ma jakieś znaczenie? Moim zdaniem, znaczenie ma przede wszystkim to, że takich pytań nawet nie zadajemy w stosunku do naszego najwybitniejszego dzieła poetyckiego przeznaczonego do wystawienia na scenie. Mickiewicz nas w istocie nie interesuje. To, co nas interesuje to użycie Mickiewicza. I to jest straszne dlatego, że w istocie sami uczymy się swoistej głuchoty na nasze największe poetyckie arcydzieło.
A jak powinniśmy patrzeć na tych romantycznych bohaterów?

Traktować ich jako część świata, o którym mówi autor. Nie reżyser, ale właśnie autor. Autorem w przypadku „Dziadów” jest Adam Mickiewicz. Jego świata nie trzeba redagować na nowo, wystarczy ten świat wskrzesić i z szacunkiem opowiedzieć na scenie. Zadaniem teatru jest nadać słowu autora cudowną cielesność, której widz nie doświadczy nigdzie indziej. Dopiero wtedy, w tak wykreowanym „świecie autora”, my sami możemy się na prawdę zanurzyć, oczyścić i przeżyć katharsis.

Jak pan pracuje nad tymi postaciami? Podobno śnią się panu po nocach?

Nie tylko się śnią, ale też czasem do mnie mówią ( śmiech). Poza wyrazistością psychologiczną tych postaci, pociągające jest to, że Mickiewicz jest absolutnie genialnym poetą. To kompozytor słowa, kompozytor polszczyzny. Jego słowa są dla mnie rodzajem muzyki, odkrywam ją w wersach, strofach. Sprawia mi to ogromną radość, bo okazuje się, że na nowo uczę się czytania poezji. Język Mickiewicza jest niebywale naturalny i żywy, wręcz potoczny, a jednocześnie jest to język szalenie bogaty, cudownie metaforyczny. Jest to język niecodzienny, ale jednocześnie wspaniale zrozumiały. Otwiera wyobraźnię odbiorców. Ja też „pluskam się” w tych jego słowach, daję się im ponieść. Dlatego też zżymam się na rodzaj jazgotu ideologicznego, próbę szufladkowania, kryjącą się w zagadnieniu: czy Mickiewicz jest „lewicowy”, czy „prawicowy” … Mnie wystarcza, że jest piękny i mądry.

Egzaltowani i sprośni. Próbowali nawrócić papieża, uchodzili za agentów Rosji

Wręczył jednemu ze współbraci laskę grubą, mówiąc: „Daję ci moc nieposłuszną żonę do uległości tym kijem przyprowadzić”.

zobacz więcej
„Dziady” stały się elementem Strajku Kobiet. To one były odgrywane w oknach domu przy ulicy Mickiewicza, niedaleko domu Jarosława Kaczyńskiego.

To los każdej literatury „obrabianej” w szkołach. Może stać się przedmiotem sztubackich żartów. Ale nie mówmy, że to jest jakaś sztuka, to jest tylko użycie stosunkowo popularnego tekstu literackiego w okolicznościach, które ze sztuką nie mają nic wspólnego.

Wracając do teatru, bywa pan w nim nie tylko reżyserem, ale i aktorem. Z którą z postaci jest panu najbardziej po drodze?

Od początku kreuję Guślarza, to on przewija się w mickiewiczowskich realizacjach. Dzięki Mickiewiczowi zacząłem grać na kilku instrumentach. Pomyślałem, że mogę w „Dziadach” być po „guślarsku” … głównie poprzez rytm, dźwięk, czasem melodię. Wspólnie z Adrianem Jakuć-Łukaszewiczem improwizujemy duże partie przedstawienia…w istocie , kreujemy jego rytm, co jest to dla mnie zupełnie odrębnym sposobem reżyserskiego istnienia w mickiewiczowskim tekście.

Kiedy rok temu podczas I edycji Festiwalu Kultury Narodowej odbierał pan Złoty Ryngraf w kategorii „Teatr” powiedział pan tak: „Przeczytać Mickiewicza – to jedno. Zrozumieć Mickiewicza – to drugie. Ale usłyszeć Mickiewicza, to coś jeszcze zupełnie innego”.

Cała rola teatru sprowadza się do usłyszenia tego, co autor zapisał słowami. U Mickiewicza słowo biegnie niekiedy w dwóch płaszczyznach, symultanicznie. Jak mamy tego doświadczyć, jeśli nie w operze albo teatrze?

Powiedział pan też, że nie byłoby romantyzmu bez utraty wolności.

Tak, nie ma romantyzmu bez utraty wolności. Może dzięki temu, romantyzm dzisiaj jest czymś więcej niż epoką literacką. Jest „jak lawa” , która drzemie w głębi każdego z nas. Przecież mickiewiczowski romantyzm apeluje o kształtowanie ducha jednostki, ten romantyzm apeluje o czynną niezgodę na niewolę i polityczne jarzmo. Mickiewiczowski romantyzm upomina się o „męczenników narodowej sprawy”, i w końcu to ten romantyzm kreuje mesjański wymiar naszych dziejów. Kim byśmy byli dzisiaj , gdybyśmy romantyzmu nie mieli? Kim będziemy, kiedy przestaniemy się karmić romantycznym idealizmem?

  Czym dla pana jest ta nagroda przyznana podczas Festiwalu Kultury Narodowej?

Takie nagrody zawsze cieszą. Ta nagroda wyróżnia pracę nad „Dziadami” wspólną z TVP Kultura. Nasze „Dziady” cały czas gramy, a wersję telewizyjną pokazujemy uczniom w ramach programu edukacyjnego OBJAZD MICKIEWICZOWSKI W SIECI - WZOREM REDUTY. Dzieło żyje i jest potrzebne, nauczyciele i uczniowie dziękują nam za takiego Mickiewicza, którego wreszcie zrozumieli … Życzę Festiwalowi dalszych udanych edycji i nagród co najmniej tak trafionych jak nasza, bo… naszą tak naprawdę dostał Adam Mickiewicz.

– rozmawiała Anna Bartosińska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Piotr Tomaszuk z nagrodą Złotego Ryngrafu w kategorii „Teatr” podczas gali I edycji Festiwalu Kultury Narodowej. Fot. Natasza Mludzik/TVP
Piotr Marek Tomaszuk  (ur. 17 czerwca 1961) – reżyser teatralny, założyciel Towarzystwa Teatralnego Wierszalin, dramaturg i scenarzysta. Od 1 lutego 2006 dyrektor Teatru Wierszalin.

Absolwent Wydziału Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej w Warszawie oraz Reżyserii Teatru Lalek na zamiejscowym Wydziale Sztuki Lalkarskiej AT w Białymstoku. Początkowo reżyserował spektakle dla teatrów państwowych – ważnym spektaklem w jego karierze był „Turlajgroszek”, na podstawie własnego scenariusza, zrealizowany w Teatrze Lalek i Aktora Miniatura w Gdańsku w 1990. Przedstawienie to doprowadziło Tomaszuka do założenia, wraz z Tadeuszem Słobodziankiem, Towarzystwa Teatralnego Wierszalin, które wybrało sobie za siedzibę Supraśl pod Białymstokiem.

W latach 2000–2003 Tomaszuk był dyrektorem Teatru Banialuka w Bielsku-Białej. W tym też okresie współpracował z toruńskim Bajem Pomorskim, wystawiając tam bielski spektakl „Cyrk Dekameron” na podstawie Boccaccia.

Laureat nagrody im. Konrada Swinarskiego przyznanej przez redakcję miesięcznika Teatr (1993), nagrody im. Leona Schillera (1995), nagrody Krytyków Polskiego Ośrodka Międzynarodowego Instytutu Teatralnego, a także dwukrotnie Fringe First w Edynburgu.

W 2021 roku został laureatem I Festiwalu Kultury Narodowej „Pamięć i Tożsamość” w kategorii „Teatr”. Otrzymał Złoty Ryngraf za wystawienie „Dziadów” Adama Mickiewicza w Teatrze Wierszalin.

W dniach 22 lutego-1 marca 2023 roku odbędzie się III Festiwal Kultury Narodowej „Pamięć i Tożsamość”. W jego ramach zostaną zaprezentowane najlepsze produkcje i koprodukcje Telewizji Polskiej o tematyce tożsamościowej zrealizowane w 2022 roku. Festiwal zakończy uroczysta gala, która odbędzie się we wtorek, 1 marca w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Poznamy wówczas laureatów tegorocznego festiwalu.

Zapraszamy też na stronę festiwalu oraz jego profil na Facebooku, gdzie publikowane są najświeższe informacje z przygotowań do wydarzenia.
Zdjęcie główne: „Noc pierwsza. Dziady” spektakl Teatru Wierszalin w reżyserii Piotra Tomaszuka. Fot. Magdalena Rybij /TVP
Zobacz więcej
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Zarzucał Polakom, że miast dobić wroga, są mu w stanie przebaczyć
On nie ryzykował, tylko kalkulował. Nie kapitulował, choć ponosił klęski.
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
W większości kultur rok zaczynał się na wiosnę
Tradycji chrześcijańskiej świat zawdzięcza system tygodniowy i dzień święty co siedem dni.
Rozmowy wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Japończycy świętują Wigilię jak walentynki
Znają dobrze i lubią jedną polską kolędę: „Lulajże Jezuniu”.
Rozmowy wydanie 15.12.2023 – 22.12.2023
Beton w kolorze czerwonym
Gomułka cieszył się, gdy gdy ktoś napisał na murze: „PPR - ch..e”. Bo dotąd pisano „PPR - Płatne Pachołki Rosji”.
Rozmowy wydanie 8.12.2023 – 15.12.2023
Człowiek cienia: Wystarcza mi stać pod Mount Everestem i patrzeć
Czy mój krzyk zostanie wysłuchany? – pyta Janusz Kukuła, dyrektor Teatru Polskiego Radia.