44-letniego Skotarczaka trafia sześć kul z małej odległości. Przynajmniej jedna z nich trafia w głowę. Nikoś ginie na miejscu. Wojciech K. obrywa rykoszetem w nogi. Wszystko dzieje się na oczach żon obu mężczyzn.
Rusza śledztwo, ale nie udaje się namierzyć ani zabójców, ani tych, którzy – jak podejrzewają śledczy – wydali na króla Wybrzeża wyrok śmierci. Jedną z hipotez branych pod uwagę jest zemsta grupy pruszkowskiej lub pokazówka urządzona przez rywala Nikosia z Trójmiasta, niejakiego Zachara. Innym podejrzanym o zastrzelenie Nikosia jest członek łódzkiej ośmiornicy. Podobno na krótko przed śmiercią Nikoś pożyczał w kasynie pieniądze na bardzo wysoki procent i komuś nadepnął na odcisk.
Według jeszcze innych źródeł wyrok śmierci wydał na siebie sam Nikoś, odmawiając udziału w zamachu na życie komendanta głównego policji, Marka Papały (został zastrzelony dwa miesiące później, 25 czerwca 1998). Ktoś powie, że na kilka miesięcy przed strzelaniną Nikoś czuł, że zginie. Kupił sobie nawet kamizelkę kuloodporną i wzmocnił ochronę. Ktoś inny będzie opowiadał, że Skotarczak powoli staczał się na dno. Za dużo pił, za dużo ćpał i przepuszczał na hazard.
Ile w tych kolejnych wersjach prawdy, a ile plotek rozpuszczanych przez tych, którzy chcieli pokazać się przy okazji na śmierci Nikodema Skotarczaka nie wiadomo. Dwa lata później z powodu niewykrycia sprawców gdańska prokuratura umarza bowiem dochodzenie.
– Śledztwo zostało umorzone wobec niewykrycia sprawców. Był taki moment, w którym wydawało się nam, że mamy sprawcę, Siergieja S., ale wnikliwe czynności procesowe z jego udziałem nie potwierdziły tej wersji – mówi rzeczniczka gdańskiej Prokuratury Okręgowej Maria Kamirska-Jeżowska. Ukrainiec Siergiej S., podejrzany o dokonanie kilku zabójstw na zlecenie, rok po śmierci Nikosia wyznał, że to on go zabił. Prokuratura postawiła mu nawet zarzuty. – Wszystko wskazuje jednak na to, że Siergiej S. kłamał – dodaje Kamirska-Jeżowska.
Śmierć Nikosia wstrząsnęła trójmiejskim półświatkiem. Oznaczała koniec pewnej epoki. Koniec gangsterki z tzw. klasą i krwawą wojnę o wpływy.
Na pogrzebie Skotarczaka pojawili się najbogatsi mieszkańcy Trójmiasta. Nie zabrakło kontrowersji – początkowo proboszcz odmówił Nikosiowi pogrzebu katolickiego. Konieczna była interwencja arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego. Na płycie nagrobnej wyryto łacińską sentencję „Non fui, fui, non sum, non curo”, co oznacza „Byłem, byłem, nie ma mnie więc o to nie dbam”.
– Maria Radzik
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy