Cywilizacja

Uczeni ukraińscy: W przypadku okupacji, nie będziemy pracować dla wroga

Profesor Oleg Anisimow, słynny rosyjski znawca klimatu, publicznie oświadczył: „Nie ma żadnego usprawiedliwienia tego, że Rosja napadła Ukrainę. Pozwólcie, że przeproszę w imieniu wszystkich Rosjan, którzy nie zdołali zapobiec temu konfliktowi”. Ponad 370 rosyjskich uczonych i dziennikarzy naukowych w pierwszej dobie po jego publikacji podpisało list potępiający inwazję.

Ukraińscy uczeni mają swoje niekwestionowane osiągnięcia w badaniach jądrowych, fizyce materiałowej, technice lotniczej i kosmicznej, informatyce, fizyce i astronomii, naukach inżynieryjnych i agrotechnice.

19 lutego, pięć dni przed inwazją wojsk Putina na ukraińską ziemię, na łamach prestiżowego magazynu naukowego „Nature” ukazał się artykuł pod tytułem: „Ukraińscy naukowcy obawiają się o swoje życie i przyszłość w obliczu rosyjskiego zagrożenia”. „Badacze twierdzą, że konflikt utrudni postęp, jaki dokonał się od czasu rewolucji na Ukrainie w 2014 roku” – dodano poniżej. Te dwa zdania streszczają zagrożenia dla wcale nieźle rozkręcającej się, dzięki bardzo zdolnym ludziom oraz europejskim współpracom i grantom, działalności naukowej naszych sąsiadów.

Autorzy zmuszeni byli przypomnieć historię tego konfliktu, od pomarańczowej rewolucji aż do dziś, aby w ogóle skonstruować swą opowieść. Naukowy świat zachodni nie miał bowiem bladego pojęcia, że wojna trwa już 8 lat, ani o wcześniejszych buntach Ukraińców przeciwko kompradorskiej władzy w swoim już teoretycznie wtedy niepodległym kraju. Zachodni uczeni – co może się nam wydawać wręcz kuriozalne – lepiej znają konkretne, nawet nieduże i nieliczne, osiągniecia naukowe krajów takich, jak Ukraina czy Polska (bo to zależy od poziomu włączenia w krwioobieg grantów i publikacji w obszarze euroatlantyckim), niż podstawy historii najnowszej naszego regionu.
artykuł w „Nature” z 19.02.2022. Fot. printscreen strony
Trzeba ponownie przypomnieć elitom świata – o czym zresztą „Nature” pisało w styczniu 2014 roku – że naukowcy i inteligencja ukraińska stali na Majdanie, bo „rząd unikał więzi międzynarodowych”, co było zawoalowanym wskazaniem, iż jest prorosyjski. A czy my pamiętamy, że w ramach pomysłów prezydenta Wiktora Janukowycza na Ukrainę był i taki, by „każda organizacja otrzymująca pieniądze z zagranicy” – w tym na przykład towarzystwo naukowe – była uznana za „ekspozyturę zagranicy” i podlegała intensywnej inwigilacji? Protesty na Majdanie, ich zwycięstwo i ucieczka Janukowycza, które ostatecznie stały się pretekstem do zajęcia przez Rosję Krymu oraz okręgów donieckiego i ługańskiego, w mediach zachodnich zostały skwitowane wywiadami z zachwyconymi mieszkańcami tych rejonów, wychodzącymi z lokali referendalnych. Tym bardziej o nauce nie była w nich mowa.

Czy nawet my w Polsce zdawaliśmy sobie wtedy sprawę, że aneksja oznaczała przejęcie przez Rosję kontroli nad instytucjami badawczymi na Krymie, wcześniej prowadzonymi przez Narodową Akademię Nauk Ukrainy? Konflikt doprowadził do przeniesienia 18 szkół wyższych z rejonów Ługańska i Doniecka do innych części kraju, co oznacza, że wielu badaczy straciło domy i laboratoria. Większość kadry akademickiej tak przesiedlonych uczelni to osoby, które zostały zmuszone do wyjazdu, straciły majątek, środki do życia i możliwość kontaktu z bliską rodziną.

Jednak były plusy tej sytuacji. W wyniku konfliktu wielu ukraińskich badaczy zerwało kontakty z Rosją i nawiązało nowe więzi z partnerami w Europie, Stanach Zjednoczonych i Chinach. W 2015 r. Ukraina dołączyła zaś do flagowego unijnego programu finansowania badań naukowych, dając swoim naukowcom takie same prawa do ubiegania się o granty, jakie mają członkowie Unii Europejskiej. Nie da się powiedzieć, że zaczął się naukowy i technologiczny boom, ale… step wyschnięty się zazielenił.

Kto jest światowym liderem w nauce? Chiny wyprzedzają USA

Na początku XXI w. doktoranci z Pekinu tworzyli trzon laboratoriów, dziś nimi kierują.

zobacz więcej
Powstało też sporo programów bilateralnych, głównie wymiany studenckiej i naukowej. Taką współpracę Ukrainy na przykład z Polską koordynuje od naszej strony Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej. I to działa w obie strony, zatem np. polskim naukowcom Ukraina proponuje rokrocznie 40 osobomiesięcy staży na ukraińskich uczelniach, 10 miejsc na studiach na jeden semestr, 2-3 miejsca na studiach magisterskich i podobnie na doktoranckich. To jednak strona polska zapewnia owym stypendystom utrzymanie.

Spakowali swoje „walizki bezpieczeństwa”

Na Zachodzie nikt nie zdawał sobie sprawy, jakie szkody ponosi nauka ukraińska najpierw w wyniku lat nieudanej transformacji, a potem Pomarańczowej Rewolucji, Majdanu i wojny od 2014 roku. Dlatego dziś uświadamiają im to koledzy ukraińscy, bowiem tekst w „Nature” to także zapis ich wrażeń i myśli. Matematyczki z Kijowa, ekonomisty z Narodowego Uniwersytetu Rolniczego ulokowanego 30 km od rosyjskiej granicy, informatyka z Politechniki Lwowskiej. Obraz nauki ukraińskiej w przededniu wojny, dziś przegląda się w nim cały naród: wysokie morale – „trzeba zachować spokój”, „matematyka jest pomocna, aby się nie bać”; planowanie ewakuacji pracowników uczelni do schronów przeciwbombowych oraz wywiezienia z regionu unikatowej aparatury naukowej i np. bezcennych okazów biologicznych.

Uczeni w powszechnej opinii są często pięknoduchami, takimi gikami pozbawionymi zmysłu praktycznego czy sprytu, gdyż ich inteligencja ma polegać na czym innym. A tu pełna oddolna samoorganizacja i amorficzny system dowodzenia, że znawca geopolityki i strategii dr Jacek Bartosiak byłby zachwycony. U każdego „walizka bezpieczeństwa” – nawet we Lwowie, a nie tylko w Kijowie czy Mariupolu – spakowana (ubrania, lekarstwa, narzędzia, przedmioty do samoobrony i żywność). Nawet nie wierząc wtedy, gdy „Nature” zbierało te wywiady opublikowane 19 lutego, że Rosja dokona inwazji, uczeni ukraińscy mówili, że gdyby to zrobiła, wielu „przeniosłoby się ze swoich domów na obszary kontrolowane przez Ukrainę, by kontynuować pracę, lub być może będzie musiało wyjechać za granicę”. „W przypadku okupacji, naukowcy nie będą pracować dla wroga”.

Jak dziwnie się to czytało na Zachodzie… Świat nauki znał nawet szpiegostwo technologiczne i związane z nim problemy w środowisku okołouniwersyteckim. Jednak słowa „wróg”’ nie używało ono pewnie od czasów zimnej wojny lub nawet wcześniej. Jaki to jest wstrząs!
Michaił Siergiejewicz Gelfand (ur. 1963) , rosyjski bioinformatyk. Fot. Nadya Che - Praca własna, CC BY 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=89925795
Uczeni całego zachodniego świata solidaryzują się z uczonymi ukraińskimi. Aczkolwiek czytając ich wypowiedzi w prasie branżowej mam czasem wrażenie, że chcą, niczym administracja w Waszyngtonie, „dać im podwózkę”, czyli zapewnić wizy czy inne dokumenty umożliwiające przedłużenie pobytu w bezpiecznej Europie, USA lub Kanadzie. Nie byłoby dobrze dla ukraińskiej nauki, gdyby cała ta historia zakończyła się jeszcze większym drenażem mózgów niż wcześniej. Chodzi też o lojalność zachodnich instytucji naukowych i przemysłu, korzystających na stałe ze współpracy z uczonymi czy inżynierami, wobec tych ludzi, walczących dziś o wolność. Są tam po prostu potrzebni.

Ta wojna zmieni Rosję w pariasa

A jak na tym tle prezentują się uczeni rosyjscy? Są przedstawiani w materiałach zagranicznych różnie. Z jednej strony we wspomnianym tekście „Nature” pojawia się prof. Władimir Wasiljewicz Kuzniecow, biolog i dyrektor Instytutu Fizjologii Roślin im. Klimenta Arkadjewicza Timiriazjewa Rosyjskiej Akademii Nauk w Moskwie. Czytając jego wypowiedź mam wrażenie, że to typowy człowiek radziecki: albo wierzy w propagandę własnego państwa, albo boi się pokazać, że jej nie wierzy.

Sytuację między oboma krajami określa on jako niepożądaną i niedopuszczalną, bo Ukraina (!) będzie wybierać inwestycje wojskowe, a nie naukowe, co sprawi, że „wielu badaczy opuści Ukrainę i będzie bardzo źle”. Obok tej troski najcudowniejsze, czy może raczej najcudaczniejsze jest jego przekonanie, że „naukowcy na Ukrainie starają się nie pokazywać, że mają kontakt z rosyjskimi partnerami, aby nie narażać siebie i swoich rodzin”. Ów uczony wierzy otwarcie w to, co mówi i jego prezydent: że Ukraińcy Rosję kochają, tylko się boją przyznać „banderowcom”, którzy nimi rządzą, bo by ich pewnie zaciukali. Albowiem rząd ten nie chce, by rozwijała się nauka, tylko dąży do wojny. No cóż, i śmieszne, i straszne.

Jednak już 24 lutego, w kolejnym recenzowanym czasopiśmie naukowym „Science”, pojawił się artykuł opisujący antywojenne protesty na ulicach rosyjskich metropolii, a autor nie kryje, że za ich organizacją stoją w dużej mierze studenci uniwersytetów i podburzający ich profesorowie. Pojawił się też list otwarty słynnego na cały naukowy świat rosyjskiego bioinformatyka Mikhaila Gelfanda z moskiewskiego Instytutu Nauki i Technologii Skołkowo, czyli Skoltechu. Jest tam figurą nie byle jaką, bo dyrektorem Centrum Nauk o Życiu i Centrum Neurobiologii. Ten sędziwy już dzisiaj współtwórca gałęzi nauki zwanej bioinformatyką, zebrał owego „pierwszego dnia wojny”, który wszak nie był wcale pierwszym, sygnatariuszy listu protestacyjnego na TrV-Nauka, niezależnej witrynie z wiadomościami naukowymi, którą profesor pomaga redagować.
Oleg Aleksandrowicz Anisimow (ur. 1957), rosyjski klimatolog. Fot. Vkokorev – Praca własna, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=47090262
List ten już pierwszego dnia podpisało ponad 370 rosyjskich uczonych i dziennikarzy naukowych. Potępili w nim wojnę, która – jak mówi Gelfand – zmieni Rosję w pariasa. Wyrazić takie zdanie 24 lutego to duża mądrość życiowa tego bardzo światłego człowieka. „Oznacza to, że my naukowcy nie będziemy już mogli normalnie wykonywać swojej pracy: w końcu prowadzenie badań naukowych jest nie do pomyślenia bez współpracy z kolegami z innych krajów” – czytamy w liście. „Wojna z Ukrainą to krok donikąd”.

Przeprosiny w imieniu Rosjan

Jest też wreszcie profesor Oleg Anisimow, profesor geografii fizycznej w Państwowym Instytucie Hydrologicznym Federacji Rosyjskiej i przewodniczący delegacji rosyjskiej na konferencji ds. klimatu ONZ – w 2007 roku został jednym z laureatów Pokojowej Nagrody Nobla, przyznanej licznemu zespołowi Międzyrządowego Zespołu ONZ ds. Zmian Klimatu. Teraz publicznie, z mównicy oświadczył: „Nie ma żadnego usprawiedliwienia tego, że Rosja napadła Ukrainę. Pozwólcie, że przeproszę w imieniu wszystkich Rosjan, którzy nie zdołali zapobiec temu konfliktowi”.

Stał się na chwilę obiektem zainteresowania mediów. W jednym z wywiadów, jak dało się przeczytać w prasie europejskiej i amerykańskiej, wyznał: „Obawiam się, że mój występ wpłynie na moją karierę. Oczywiście, że się boję. Ale posłuchajcie mnie, mam 64 lata. Za dwa tygodnie będę miał 65. Mieszkam w Rosji i nie chcę uciekać z tego kraju, mojej ojczyzny, tylko dlatego, że się czegoś obawiam. Z punktu widzenia obywatela tego kraju nie powiedziałem nic, co by było dla niego hańbiące. I wszystkie te moje obawy są niczym w porównaniu z poczuciem satysfakcji, które otrzymałem, wyrażając swoje zdanie. Nie zawsze można powiedzieć coś tak, aby wszystkie kraje ONZ to usłyszały”.

Nie zawsze, zatem niemal natychmiast przypadkiem Anisimowa zajęła się Duma, a dokładnie deputowany Wiktor Wodołacki, który rzecz całą ujął językiem jeszcze kilka dni temu na Zachodzie niepojętym czy wziętym z lamusa masówek komunistycznych: „Jak w każdym kraju, mamy szumowiny, piątą kolumnę, która dziś czeka, aż nasze państwo się rozpadnie. To są ci, którzy za pośrednictwem organizacji pozarządowych otrzymują dziesiątki i setki milionów dolarów. Ten obywatel przeprosił w imieniu wszystkich Rosjan, nie dawałem mu takiego prawa, więc jest dla mnie wrogiem. Takich wrogów trzeba zniszczyć. Takich ludzi w ogóle nie powinno być, musimy go pozbawić wszystkich rang i sprowadzić do niebytu”.


Takie oto czasy nastały w nauce. Jedni mają przyspieszony kurs historii ostatniej dekady i włączają do słownika dawno zapomniane wyrażenia, inni tkwią w trybach swojego „ruskiego mira” – właśnie dlatego zostaną zmiażdżeni, lub niestety dlatego przetrwają. Jeszcze inni wiele kładą na szali, aby pozostać wiernymi prawdzie, której nauka ma za zadanie szukać.

Uczeni ukraińscy gotowi są ryzykować życie w obronie swojego kraju i szansy na normalny rozwój zawodowy, w kontakcie ze światem, a nie w kompletnej izolacji. Stan nauki ukraińskiej na 23 lutego 2022 to było około 60 tys. badaczy i 35 tys. pracowników pomocniczych w ponad 400 instytutach badawczych i 200 uczelniach (w samym Charkowie jest ich 20! – to w jednym z nich studiował urodzony w tejże okolicy noblista z 1908 roku, zoolog Ilya Miecznikow, odkrywca procesu fagocytozy – obrony przed organizmami chorobotwórczymi, grającej ważną rolę w odporności). Przyjdzie czas odbudowywania uniwersytetów, instytutów i pracowni i projektów badawczych. Oby.

– Magdalena Kawalec-Segond

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy



Źródła:

https://www.nature.com/articles/d41586-022-00505-9
https://www.science.org/content/article/step-nowhere-russian-scientist-organizes-protest-ukraine-war
https://mon.gov.ua/eng/science/nauka/nauka-v-ukrayini
https://cen.acs.org/people/Scientists-react-Russian-invasion-Ukraine/100/web/2022/02

Do tematu agresji Rosji na Ukrainę będą w najbliższym tygodniu nawiązywać następujące programy:
- 4 marca o godz. 21 w TVP Historia, TVP Kultura, TVP Kultura 2, TVP Polonia, „Co dalej?” – wydanie specjalne „Wojna okiem cywila. Między prawdą a dezinformacją”;
- 5 marca o godz. 18.25 w TVP Kultura „Co dalej?” – „Kim są sojusznicy Putina?”;
- 6 marca o godz. 11.35 w TVP Kultura „Trzeci Punkt Widzenia” – zagadnienia: sylwetka Wołodymyra Zełenskiego, aspiracje ukraińskie związane z wstąpieniem do NATO i UE, zmiana polityki niemieckiej wobec Ukrainy;
- 8 marca o godz. 18.30 w TVP Kultura „Co dalej?” – „O ile Putin chce cofnąć zegar historii?”;
- 10 marca o godz. 18.30 w TVP Kultura „Co dalej?” – „Biden versus Putin”;
- 10 marca o godz. 22.25 w TVP Historia „W powiększeniu” o Henryku Józewskim, polityku okresu międzywojennego, działającym na rzecz porozumienia polsko-ukraińskiego przeciw ZSRR;
- 10 marca o godz. 23.15 w TVP Historia „Rozróby u Kuby” o aktualnej sytuacji geopolitycznej.
Zdjęcie główne: Państwowe Biuro Projektowe Jużnoje w mieście Dniepr w centralnej Ukrainie, monitorowanie wystrzelenia ukraińskiego satelity Sicz-2-30 na przylądku Canaveral na Florydzie w USA, 13 stycznia 2022. Fot. Mykoła Miakshykov / Ukrinform/Future Publishing via Getty Images
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.