Efekt końcowy tej stymulacji – odczuwalny przez wielu, choć nie wszystkich z nas – bywa też określany mianem „orgazmu mózgu”. W prezentowanych materiałach oznaczanych jako ASMR (na kanale YT przez ostatnie 5 lat pojawiło się co najmniej kilkanaście milionów filmów sygnowanych w ten sposób i pewnie drugie tyle nieoznaczonych) nie ma jednak śladów erotyki, czy tym bardziej pornografii. No, może poza food-pornem, aczkolwiek naturalnym (bez polepszaczy i tricków typu liście kruchej sałaty z barwionej parafiny, chemiczne piany na napojach musujących, czy krem do golenia zamiast bitej śmietany, które mamią nas w telewizyjnych reklamach żywności). Często też prezentowanym w naturze. Las czy łączka, pobliskie źródełko szemra i pluszcze, owady brzęczą, ale nienachalnie, bo to z kolei budzi w nas często lęki, koniki polne cykają itp. – patrz np. „Menwiththepot”.
Meridian (chin. 经络) to pojęcie pozanaukowe, pochodzące z
medycyny chińskiej i jako takie – nie mające zastosowania w medycynie opartej na faktach. Opisuje się nim pozorną linię łączącą
punkty akupunkturowe, a odnoszącą się ponoć do drogi (kanału), którą przemieszcza się w ciele równie nienaukowa energia „qi”. Z mojego punktu widzenia nie ma zatem o czym mówić, dopóki nauka nie wyjaśni tego pojęciami opisującymi zjawiska, które w organizmie ludzkim daje się wykazać i badać eksperymentalnie.
ASMR jako taka (jak zwał, tak zwał) jednak nie jest pseudonaukowa o tyle, o ile są ludzie, którzy to uczucie mrowienia, zwykle zaczynające się na skórze głowy i przesuwające w dół karku i górnej części kręgosłupa, odczuwają. I o ile daje się współczesnymi metodami psychologii i neuronauk (od EEG po tomografię funkcjonalną) ową przyjemną formę parestezji
au rebours badać. Mrowienie bowiem, drętwienie, odczucie „przebiegającego prądu”, dreszczy albo skurczu w żołądku wywołane zjawiskami lękowymi czy schorzeniami obwodowego lub ośrodkowego układu nerwowego, które nazywamy parestezją lub czuciem opacznym, do przyjemnych odczuć nie należą.
Z kolei mizofonia to niechęć do dźwięków takich jak żucie, kaszel czy głośny oddech. Chociaż mizofonia i ASMR wydają się leżeć na przeciwległych końcach spektrum, przeprowadzane badania wykazały, że osoby zdolne do ASMR uzyskały wyższe wyniki w kwestionariuszu mierzącym mizofonię, niż osoby z grupy kontrolnej. Zdarza się jednak, że jak pod wpływem dźwięku ostrza po szkle czy kamieniu, różnych pingów i klaksonów aż nas przechodzą ciarki „lękowe” i okropne, a skórę oblewa zimny pot, tak pod wpływem dźwięku siekania jedzenia na desce do krojenia, połączonego ze sfilmowanymi umiejętnościami krojącego, mrowi nas przyjemnie, ręce nam się ocieplają zamiast drętwieć i tracić krążenie, a w żołądku odczuwamy raczej apetyt niż nerwowy ścisk.