Mając niemieckich baronów z lewa, a bolszewickich komisarzy z prawa, Łotysze sprzymierzyli się z Polakami, choć obawiali się ich apetytów.
zobacz więcej
Polskich cmentarzy wojennych w Łatgalii zresztą nie brakuje, wyparcie bolszewików kosztowało bowiem życie ponad 600 naszych żołnierzy. Polegli – jak to określano – „za wolność waszą i naszą” i trzeba przyznać, że ich śmierć miała strategiczny sens dla Polski, czego nie można powiedzieć o wielu innych ofiarach, jakie Polacy ponosili przez pokolenia w najróżniejszych zakątkach Europy i świata. Z powodu kampanii łatgalskiej jesteśmy do dzisiaj na Łotwie bardzo lubiani, a miejscowi pamiętają, że wolność przynieśli im na bagnetach Polacy.
***
Nasi rodacy są na Łotwie lubiani, nad Dźwiną nigdy bowiem nie zapomniano, że to właśnie Polacy przyszli na pomoc w latach 1919–1920. Poza tym Warszawa właściwie nigdy nie wysuwała wobec Rygi pretensji terytorialnych, a nawet zrezygnowała z gmin powiatu iłłuksztańskiego i lewobrzeżnego przedmieścia Dyneburga, gdzie Polacy stanowili większość ludności. Na niewiele zdały się protesty endeckich polityków z Władysławem Studnickim na czele. Inna sprawa, że Studnicki akurat urodził się w Dyneburgu, a poza tym uważał Łotwę za „państwo papierowe”. Twierdził, że skoro nad Dźwiną nie istniała rodzima tradycja państwowa, to widocznie takie państwo nie było nikomu potrzebne. Nie zdawał sobie jednak sprawy, że aspiracje polityczne Łotyszy – podobnie jak Estończyków – okażą się bardziej trwałe niż wyroki wielkich mocarstw.
Co innego jednak lubić Polskę i Polaków, a co innego mieć u siebie kilkunastoprocentową mniejszość etniczną w Łatgalii. Wprawdzie w skali całego kraju było to niespełna 3 procent, ale liczba Polaków nie zmieniała się praktycznie przez ostatnie stulecie. Straty spowodowane I wojną światową i rewolucją bolszewicką uzupełnili Polacy z pobliskiej Białorusi, natomiast po kolejnym globalnym konflikcie napłynęło kilkanaście tysięcy naszych rodaków z innych republik ZSRS.
Trudno jednak naszych rodaków na Łotwie uważać za typową Polonię. W ten sposób określamy bowiem emigrantów i ich potomków, natomiast większość Polaków w Łatgalii od wieków stanowi ludność miejscową. Ich przodkowie przez stulecia zamieszkiwali nad Dźwiną, a fakt, że granice państwowe wielokrotnie się zmieniały, niczego w tej kwestii nie zmieniał. Dlatego też pozycję Polaków na Inflantach można przyrównać do sytuacji naszych rodaków na Zaolziu czy w okolicach Żytomierza. Nie znaleźli się w granicach odrodzonej Rzeczypospolitej po I wojnie światowej, ale nie byli ludnością obcą, która napłynęła na te tereny.
Prawie półwiekowe panowanie sowieckie wiele jednak zmieniło w życiu polskiej mniejszości. Zawierano wiele mieszanych małżeństw, a dzieci z takich związków często używały języka rosyjskiego. Wprawdzie nasi rodacy uważali się z reguły za Polaków, ale posiadali sowieckie obywatelstwo, a po upadku ZSRS stali się mieszkańcami Republiki Łotewskiej. Ci, których rodzice przybyli do Łatgalii po II wojnie światowej, do dziś nie posiadają pełnych praw politycznych i podobnie jak Rosjanie należą do kategorii nieobywateli. Ich liczbę szacuje się na około 10 tysięcy.