Pana Andrzeja poznałem osobiście cztery lata temu, w związku z wydaniem i uroczystą premierą winyla „W klubie disko”. W Łodzi, podczas Festiwalu Soundedit, miałem przyjemność poprowadzić rozmowę, w której wzięli udział Maria Szabłowska, Andy Votel, Michał Wilczyński, Grzegorz Brzozowicz i sam kompozytor. Maciej Werk, dyrektor festiwalu, wręczył mu wtedy statuetkę „Człowieka ze złotym uchem”. Był też czas na dłuższe rozmowy przy kawie.
Pamiętam, że bardzo cieszył się z tych remiksów, szeroko uśmiechał do maskotki z jego podobizną, którą, w limitowanej edycji, przygotował dla niego Werk. A ja cieszyłem się, że udało się go w ten sposób uhonorować...
***
Renesans twórczości Korzyńskiego trwa. Nie chodzi tylko o wznowienia i staranne wydania muzyki niedostępnej dotąd na nośnikach fizycznych i w cyfrze. Za utwory kompozytora zabrali się reprezentanci sceny klubowej: Hatti Vatti i Das Komplex na wspomnianej płycie „W klubie disko” (NCK, 2018), a dosłownie kilka miesięcy temu Pejzaż, Holiday 80 i Karol Aleksander – producenci związani z kolektywem The Very Polish Cut Outs - na EPce „Niezłe Numery (Remixy Bajery)”. Z tego co wiem, kolejne nagrania czekają w kolejce do wydania. Wcale mnie to nie dziwi, bo Andrzej Korzyński jest jednym z tych nielicznych polskich kompozytorów, którzy nie tylko łączą pokolenia melomanów, ale też godzą miłośników rozmaitych gatunków muzycznych – od awangardy i eksperymentu po czysty pop.
Jaka zatem była tajemnica zmarłego kilka dni temu twórcy? Profesor Kleks przyjmował do swojej tajemniczej Akademii tylko chłopców noszących imiona zaczynające się na literę A. Resztę sobie dośpiewajcie.
– Marek Horodniczy
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy