Odkąd te miliony ludzkich istnień nie mogą już służyć jako podkłady pod tory kolejowe czy deski szalunkowe, Związek Radziecki, a potem jego dziedziczka Rosja porzucili północ. Nie mają zasobów, sił, by czynić ją sobie poddaną, tak jak przed wiekami. Na północy jest więc wielkie nic. Rosja skurczyła się jak balon, w którym nikt nie podtrzymuje powietrza. Zapadła się od północy.
Jak wielka jest więc Rosja? Geograficznie przeogromna – ma niekończące się, zamarzające zimą mokradła, lodowe pustynie i nieprzebyte lasy. To kraj wielkich odległości. Być może jakimś pocieszeniem dla tych milionów jej mieszkańców, które nigdy łazienki i kranu z wodą w mieszkaniu czy swej norze nie miały, jest to, że ich kraj rozciąga się od zabranych Japonii Wysp Kurylskich, po gnijący na gruzach dawnego niemieckiego Królewca Kaliningrad.
Na pewno reżim wmawia tym milionom, że życie w nędzy, smrodzie i brudzie jest ceną wartą zapłacenia, by mieć jeszcze piędź błota na Kurylach, by zagarnąć jeszcze kawałek ziemi Gruzinom – jak Abchazja i Południowa Osetia, i utrzymywać takie bantustany jak Republika Naddniestrzańska, Ługańska, Czeczenia czy Inguszetia. Tam są zapasy mięsa armatniego na wypadek kolejnej napaści.
Demograficznie Rosja też jest duża, choć mniejsza niż Bangladesz, Nigeria, Indonezja czy Pakistan. Wciąż się jednak kurczy, bo alkoholicy nie chcą przestać umierać, a żołnierze posłani na rzeź na Ukrainę wciąż giną. Robią to w szybszym tempie niż Brytyjczycy czy Amerykanie w czasie II wojny światowej. Być może rosyjski reżim poprawi sobie statystyki, doliczając ludność podbitych terenów, tak jak zrobiono to w przypadku Krymu, Ługańska i Doniecka. Będzie jednak musiał je jeszcze utrzymać.
Sezon na Puszkina?
Gospodarczo Rosja to, ze względu na swą masę, wciąż pierwsza liga, ale z pozycją zdecydowanie w strefie spadkowej. Jeśli spełnią się czarne (a więc optymistyczne dla świata) prognozy, to będzie słabsza niż mniejsza od niej 55 razy Polska i słabsza niż 510 razy mniejsza od niej powierzchnią Belgia. Miliony kilometrów kwadratowych błota i lodu tego nie zmienią.
Być może Rosja jest wielka swą kulturą? To ostatnio chciała zasugerować rzecznik rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Maria Zacharowa, gdy polski minister kultury wicepremier Piotr Gliński powiedział, że teraz „nie jest dobry sezon na Czechowa czy Puszkina”, że na czas wojny kultura rosyjska powinna zniknąć z przestrzeni publicznej, bo „to zbrodnie w Buczy, a nie balet rosyjski są prawdziwym obliczem Putina”.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Zacharowa zwróciła się więc wprost do Glińskiego mówiąc: „Kim ty jesteś, żeby coś takiego mówić? Kim jesteś? Kto ci dał takie prawo? Nie starczy ci miliarda lat, żeby się nauczyć tego przedmiotu, który chcesz zlikwidować. Nie jesteś sobie nawet w stanie wyobrazić jego granic”.
Jakby to wam, towarzyszko Zacharowa, wytłumaczyć. No cóż, nie wiadomo, czy wicepremier Gliński będzie żył miliard lat i czy zdąży, ale pewne jest, że Tołstoj, Dostojewski, Czechow czy Czajkowski już nie żyją. Temu ostatniemu to nawet dom w ukraińskiej Sumie sami Rosjanie niedawno rozwalili. Martwi są też członkowie Chóru Aleksandrowa, którzy zginęli w katastrofie samolotowej w 2016 roku, gdy lecieli do Syrii, by śpiewać dokonującym tam rzezi kacapom.