ODWIEDŹ I POLUB NAS
Jaki jest stosunek Rosjan do Ukraińców?
Do wybuchu wojny wśród Rosjan powszechne było przekonanie, że na Ukrainie jest bałagan, że rządzą tam jacyś banderowcy, faszyści, natomiast zwykły Ukrainiec jest dobry, jest to brat (chociaż młodszy), który czeka, aż Rosjanie go wyzwolą i wprowadzą na Ukrainie porządek. Po rozpoczęciu inwazji, gdy okazało się, że ta wizja jest kompletnie nieprawdziwa i Ukraińcy nie chcą „ruskiego miru”, w społeczeństwie pojawiły się tendencje antyukraińskie. Ale nie jestem w stanie ocenić, na ile one są powszechne.
A jak w Rosji odbierani są Polacy? Jak pan się czuł w Moskwie?
Do pewnego momentu bardzo dobrze. Moskwa to miasto, które bardzo lubię (abstrahując od polityki), więc często po nim spacerowałem. I nigdy nie spotkałem się z antypolskimi przejawami wrogości. Co więcej, gdy dziesięć lat temu mieszkałem w Moskwie jako korespondent „Rzeczpospolitej”, to spacerując ulicami tego miasta miałem wrażenie obcości kulturowej. A teraz – nie. Czułem, że moskwianie zokcydentalizowali się, stali się ludźmi zachodnimi. Tym większe było moje zaskoczenie wobec nastrojów społecznych po rozpoczęciu inwazji…
Na początku rosyjskiej agresji, w Moskwie i innych miastach dochodziło do antywojennych protestów. Jak pan je odbierał będąc na miejscu? A może był pan ich świadkiem?
Jako dyplomata musiałem unikać demonstracji. Gdybym został zatrzymany czy wylegitymowany w takim miejscu, zostałoby to wykorzystane przez propagandę. Media by głosiły, że „na czele demonstracji stał obcy dyplomata”. Natomiast protesty były zdecydowanie za mało liczne, by mogły na cokolwiek wpłynąć. Policja nie miała żadnych trudności z ich rozbiciem.
Czy po rozpoczęciu inwazji często spotykał się pan na ulicach Moskwy z gestami solidarności z Władimirem Putinem i rosyjskimi żołnierzami? Na przykład z eksponowaniem symbolu „Z”?
Właśnie nie. I to też świadczy o tym, co mówiłem wcześniej, że poparcie dla władzy w Rosji jest szerokie, ale płytkie. Po aneksji Krymu w 2014 roku w rosyjskim społeczeństwie czuło się entuzjazm. Wtedy patriotyczne symbole na prywatnych samochodach były powszechnie widziane. Tymczasem po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę, symbol „Z” na samochodzie prywatnym (co innego na samochodach policyjnych czy strażackich) widziałem tylko raz.