Historia

Burzliwa historia polskich lwów ze Lwowa

W 1971 roku na teren cmentarza Orląt wjechały czołgi, spychacze i koparki. Zniszczono kolumnadę, gąsienicami kruszono płyty nagrobne i próbowano przy pomocy stalowych lin doczepionych do czołgów przewrócić łuk i pylony. Napisy na pylonach i łuku dewastatorzy ostrzelali z broni ręcznej, aby nie były czytelne.

20 maja mer Lwowa, Andrij Sadowyj napisał na Twitterze między innymi: „Niech te lwy na polskim cmentarzu wojskowym we Lwowie, które niegdyś były przedmiotem kontrowersji i zostały zamknięte, będą krokiem w kierunku ostatecznego wzajemnego przebaczenia przeszłych krzywd. Niech żyje Polska! Chwała Ukrainie!”. Wiadomość od mera jest opatrzona fotografią, na której u stóp Łuku Chwały stoją dwa lwy nie zasłonięte płytami paździerzowymi ani folią, jak było dotychczas, czyli od grudnia 2015 roku.

Polski cmentarz wojskowy z tekstu mera to Cmentarz Obrońców Lwowa potocznie zwany cmentarzem Orląt, bo połowa żołnierzy pochowanych tu po obronie Lwowa w 1918 roku nie przekroczyła siedemnastego roku życia. Lew, na co wskazuje sama nazwa miasta, był i jest obecny w jego herbie od XIII wieku. To wszędzie – w herbach miast, europejskiej arystokracji, czy choćby w godle Wielkiej Brytanii – symbol odwagi i siły.

Gdy odrodzona po zaborach Rzeczpospolita Polska postanowiła uczcić swoich obrońców we Lwowie, na ich cmentarzu zaplanowano dwa lwy jako element Łuku Chwały, zapewne dla symetrii – łuk to coś w rodzaju bramy i to, co znajduje się po jednej stronie, zazwyczaj bywa powtórzone po drugiej. Łuk jest centralnym elementem Pomnika Chwały – przed wojną łączyła go półkoliście kolumnada (12 kolumn) z dwoma pylonami, gdzie napisano nazwy bitew, w których zginęli obrońcy miasta przed przejęciem go przez formującą się z błogosławieństwem dogorywającej Austrii Zachodnio-Ukraińską Republikę Ludową.

Dewastacja urzędowa

W czasach radzieckich cmentarz Orląt uległ dewastacji – jakby rzec – naturalnej i z polecenia władz. Nikt o cmentarz nie dbał, a Polacy ze Lwowa zostali w większości przesiedleni do PRL. Nieliczni, którzy zostali, nie byli w stanie zapobiec rozkradaniu płyt nagrobnych, które wprawne oko może odnaleźć na cywilnych grobach ukraińskich na sąsiednim cmentarzu Łyczakowskim.

Skuwano napisy, pozostawiając własne o różnej treści – cmentarz stał się siedliskiem miejscowej chuliganerii. Czysto polityczne musiało być jednak skucie z tarczy jednego lwa napisu „Zawsze wierny”, a z tarczy drugiego „Tobie Polsko”. W końcu lat 60. XX wieku lwy z cmentarza zniknęły i to było pierwszym akcentem dewastacji urzędowej.
Większość z pochowanych nie przekroczyła 17 roku życia. To dla nich na Cmentarzu Obrańców Lwowa wzniesiono Pomnik Chwały. Zdjęcie z lat 30. XX wieku. Fot. NAC/IKC
W 1971 roku na teren wjechały czołgi, spychacze i koparki. Zniszczono kolumnadę, gąsienicami kruszono płyty nagrobne i próbowano przy pomocy stalowych lin doczepionych do czołgów przewrócić łuk i pylony. Nie udało się, miały zbyt mocne fundamenty, a użycie trotylu ze względu na bliskość domów na Pohulance było wykluczone. Napisy na pylonach i łuku dewastatorzy ostrzelali z broni ręcznej, aby nie były czytelne.

Kwatery grobowe pokryły fragmenty kolumn i nawieziona ziemia. Gdy stojące powyżej Pomnika Chwały katakumby przerobiono na zakład produkcji płyt lastrykowych – prochy poległych uprzednio wymieciono – cmentarz nie wyglądał już, jak cmentarz.

Lwy ocalały, bo jako drażniący symbol polskiej „okupacji Lwowa” zostały usunięte przed akcją czołgów z 25 sierpnia 1971 roku. Początkowo stały w parku Stryjskim pod górą zamkową, ale ponieważ miejscowi Polacy składali tam kwiaty, więc jednego lwa przeniesiono na drogę wylotową na Winniki, a drugiego na rozwidlenie dróg do Kijowa i Rawy Ruskiej. Budowa stacji benzynowej na rozwidleniu spowodowała przeniesienie lwa przed dyrekcję zakładu oczyszczania miasta.

Obydwa lwy na nowych miejscach na tarczy herbowej miały herb miasta, a nad nim sierp i młot. Przedwojenny herb Lwowa na tarczy jednego zmodyfikowano zgodnie z obowiązującym wzorem, a z tarczy drugiego godło Polski oczywiście zniknęło.

Między Lwowem a Kijowem

Armia niezbyt liczna, ale szczerze antybolszewicka. Zapomniany sojusznik

Wojsko URL przyczyniło się do sukcesu ofensywy znad Wieprza, decydującej w Bitwie Warszawskiej, powstrzymując armię konną Budionnego w Zamościu i okolicach.

zobacz więcej
Powstała w 1991 roku niepodległa Ukraina została natychmiast uznana przez Rzeczpospolitą Polską, a władze Ukrainy, zrywając z sowiecką przeszłością i kierując się na Zachód, chciały mieć jak najlepsze stosunki z naszym krajem. Na pewno chciały tego władze centralne, rezydujące w Kijowie. Co do władz miejskich Lwowa i lwowskiej Rady Obwodowej, to mieliśmy do czynienia z trzema dekadami burzliwych rozmów i ustaleń z Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa i innymi organizacjami polskimi, także ze Lwowa.

ROPMWiM chciała realizować to, do czego się zobowiązano na szczeblu ministrów spraw zagranicznych, a nawet premierów i prezydentów obu państw. Lwowska Rada Miejska zrywała i przeciągała rozmowy oraz nie dotrzymywała ustaleń. „Winą” strony polskiej była chęć, by odbudowywane Orlęta wyglądały jak przed wojną. Tego strona ukraińska na szczeblu lokalnym nie akceptowała, nawet dyscyplinowana pismami z Kijowa.

Nie do pomyślenia były krzyże nagrobne w kształcie krzyży Virtuti Militari i krzyże Orderu Obrońców Lwowa trzymane przez aniołki na zwieńczeniu katakumb. Same aniołki nie mogły mieć uskrzydlonych główek. Drażniły napisy mówiące, że spoczywają tu polegli „za niepodległą Polskę”, „za wolną Rzeczpospolitą”, „Obrońcy Lwowa”. Władze miasta akceptowały, że żołnierz zginął w „wojnie polsko-ukraińskiej”, ale nie mógł zginąć „bohatersko”.

Trudno było przeforsować napisy na pylonach i miecz na Łuku Chwały, bo się kojarzył ze Szczerbcem, choć szczerby na nim nie ma. Kolumnada była nie do przyjęcia i do dziś jej nie przywrócono, a pylony i łuk stoją niepołączone, bo ponoć właśnie kolumnada czyniła z cmentarza panteon chwały obcego oręża.
Rok 1990, Ukraina jest jeszcze sowiecką republiką, a cmenatrz Orląt Lwowskich ruiną. Fot. PAP/Ireneusz Sobieszczuk 
Kolejne terminy uroczystego otwarcia cmentarza się odsuwały, raz nawet prezydent Aleksander Kwaśniewski odwołał wizytę państwową na Ukrainie, co miało ścisły związek z poczynaniami Rady Miejskiej Lwowa. Wreszcie 13 maja 1999 roku prezydenci Polski Aleksander Kwaśniewski i Ukrainy Leonid Kuczma pojawili się na cmentarzu. Ku zaskoczeniu obu stron centralna płyta miała napis: „Nieznanym polskim wojakom poległym w wojnie polsko-ukraińskiej”. Na „wojnę polsko-ukraińską” już się strona polska zgodziła, zaskoczeniem byli „wojacy” – określenie żołnierzy żartobliwe i lekceważące. Władze obu państw musiały pomyśleć o nowym otwarciu cmentarza Orląt.

Wcześniejsze rokowania w sprawie napisu na płycie w centrum nekropolii zainspirowały pismo władz miasta do Kijowa, który – jak zwykle – naciskał na przyspieszenie prac konserwatorskich w celu szybkiego otwarcia cmentarza:

„Jesteśmy kategorycznie przeciwni restauracji zbudowanego w latach międzywojennych pompatycznego panteonu polskiego panowania we Lwowie, który miałby przypominać żyjącym i przyszłym pokoleniom Polaków o tak zwanej polskości Lwowa. (…) Historia powszechna nie zna przypadku, by naród niezależnego kraju na własnej ziemi budował podobne panteony swym dawnym gnębicielom”.

Polska strona nie mogła zrozumieć, że kimś w rodzaju gnębicieli zdawali się być także lotnicy amerykańscy i piechurzy francuscy. Nie można było długo postawić ich figur i przywrócić przedwojennych napisów, bo sformułowanie „walczyli o Polskę” przypomina o polskości Lwowa, jak wyznał szczerze pewien radny w jednej z lokalnych gazet.

Żadnych rozmów nie będzie. Ukraińcy oddadzą, co zechcą

„Dar” tak nazwali Sowieci podlegający zwrotowi ułamek polskiego dziedzictwa we Lwowie.

zobacz więcej
Nie było także zgody na przywrócenie upamiętnienia bohaterów bitwy pod Rarańczą, gdzie II Brygada Legionów przerwała front na wieść, że Austriacy podpisali układ o przekazaniu Galicji nowopowstałej Zachodnio-Ukraińskiej Republice Ludowej.

Targi polsko-lwowskie

Uroczyste otwarcie cmentarza z udziałem prezydentów Wiktora Juszczenki i Aleksandra Kwaśniewskiego, duchowieństwa, członków rządów i posłów odbyło się 24 czerwca 2005 roku. Lwy, już bez sierpów i młotów, stały jeszcze wtedy daleko od cmentarza. Staraniem Fundacji Dziedzictwa Kulturowego i Towarzystwa Opieki nad Grobami Wojskowymi we Lwowie wróciły na cmentarz Orląt w grudniu 2015 roku, za zgodą lokalnego Konserwatora Zabytków.

Od strony polskiej szczęśliwie dla lwów zażądano sfinansowania wykonania kopii, aby mogły stanąć na rogatkach miasta, jednocześnie zastępując te z cmentarza i osłabiając ich wyjątkowość. Gdy wykonujący kopie miejscowi rzeźbiarze brali odlewy, przy okazji umyli rzeźby, które – a przynajmniej jedna z nich, jak mówił nadzorujący ze strony polskiej prace konserwatorskie na Orlętach prof. Janusz Smaza – były pociągnięte brokatową farbą.

Jak wspominał profesor Smaza, sytuacja zmusiła miejscowych Polaków opiekujących się cmentarzem do opakowania lwów w płyty paździerzowe, aby nie drażnić strony ukraińskiej i nie zaogniać konfliktu. Zwłaszcza, że tuż po zamontowaniu lwów władze miasta chciały je zdemontować i tylko stanowcze stwierdzenie profesora Smazy, że demontaż zniszczy lwy, ocaliło rzeźby na ich pierwotnych miejscach przy Łuku Chwały.

Ponowne żądanie demontażu lwów wysunęła lwowska Rada Obwodowa w 2018 roku.

Polscy konserwatorzy i Polacy ze Lwowa bali się aktów wandalizmu, które mogłyby być wymierzone w rzeźby lwów. Zdarzały się na odnowionym cmentarzu zalania płyt nagrobnych i tablic farbą. Na centralnie położonej płycie, poświęconej nieznanym żołnierzom, ktoś napisał farbą: „Łajno”. W biały dzień skuwano elementy napisów. Pojawiła się raz swastyka i napis „No Pl”.
Lwów, październik 2021 r. Lwy jeszcze w niewoli. Fot. Waldek Sosnowski / Forum
Zabezpieczone lwy czekały na swój czas. Zdarzyło się kilkukrotnie, że grupa turystów z Polski zerwała opakowanie i „uwolniła” lwy, nie wiedząc, jaki był powód ich opakowania i kto to zrobił.

Płyty chroniące lwy nie wytrzymały deszczy i wichur, zaczęły się z czasem same odrywać i jeden ze lwów doczekał urzędowego odsłonięcia owinięty czarną folią. Względy bezpieczeństwa, poza politycznymi, wymagały, aby coś z tym zrobić, bo w wietrzne dni fragmenty opakowania mogłyby zacząć szybować po terenie cmentarza.

Widoczne i bezpieczne

Wreszcie, od 20 maja, lwy są wolne lub precyzyjniej – odsłonięte. Stało się to w okresie jak najlepszych stosunków państw ukraińskiego i polskiego, kiedy Polska bezprzykładnie pomaga Ukrainie w odpieraniu rosyjskiej agresji, a Ukraińcom daje schronienie przed skutkami wojny.

Odsłaniając lwy mer Lwowa Andrij Sadowyj nie napisał, dlaczego były zasłonięte. Aby odsłonięcie miało sens, musiała się zmienić atmosfera wśród lwowskich urzędników i radnych, a co bardziej krewcy nacjonaliści z miasta pewnie zostali zamknięci w pokoju dziecinnym ojcowską ręką mera Sadowego. Odsłonięcie oznacza, że lwy są nie tylko widoczne, ale i bezpieczne.

– Krzysztof Zwoliński

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Odsłonięte posągi lwów strzegących wejścia na Cmentarz Orląt Lwowskich będący częścią cmentarza Łyczakowskiego we Lwowie. Fot. PAP/Vitaliy Hrabar
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.