Eugeniusz Pach zajmował poczesne miejsce wśród władców zbiorowych emocji, co – oprócz dowartościowania lokalnych społeczności – wykazał w relacji z bicia rekordu szybkości przez polskiego fiata 125p w 1973 roku. Tu już dowartościował nas wszystkich. Pomysł imprezy był autorstwa jego i jego przyjaciela, Sobiesława Zasady. Fiat, wprawdzie licencyjny, ale produkt z podwarszawskiego Żerania miał pobić rekord na dystansie 25 tysięcy kilometrów, 25 tysięcy mil i 50 tysięcy kilometrów, i pobił.
Polak potrafi, jak głosiła propaganda sukcesu. Wprawdzie ostatnio taki rekord pobił samochód marki Simca Aronde dwadzieścia lat wcześniej i nie bardzo było wiadomo, czy częste są próby bicia takich rekordów na Zachodzie i jaki to może mieć wpływ na sprzedaż żerańskiego pojazdu, ale były sportowe emocje i zwycięstwo. W PRL po samochody były wieloletnie kolejki, talony i wszelka reglamentacja i każda wyprodukowana ilość sprzedała by się natychmiast, bez żadnych rekordów. Może chodziło o zdobycie rynku Kuby albo Bułgarii.
Na poniemieckiej autostradzie pod Wrocławiem w polu widzenia kamery widać z daleka mały punkt, zbliża się, to samochód, przejeżdża, widzimy go bokiem, oddala się stając się z powrotem małym punktem. I tak przez ładne kilka dni. Nudno. Do atrakcji należą wymiany kierowców co cztery godziny. Oczywiście, telewizja pokazuje tylko wejścia o różnych porach, ma przecież inne audycje do wyemitowania, ale jednak nudno. Ci, co pamiętają, mówią, że oglądało się to z przejęciem dzięki komentarzowi Eugeniusza Pacha.
Wprowadzenie stanu wojennego, 13 grudnia 1981 roku, zastało Eugeniusza Pacha na stanowisku zastępcy redaktora naczelnego Studia 2. To też oglądali wszyscy, ale akurat z przyjemnością, do czego redaktor na pewno się przyczynił. Pach nie poddał się weryfikacji, nie wpuszczony do pracy przez wojsko, jak początkowo każdy, o nic się nie starał, odszedł po 26 latach pracy. Emerytury doczekał pracując w przedsiębiorstwach przyjaciela zza kółka, Sobiesława Zasady. Zmarł w 2016 roku w wieku 86 lat.
Wspominający Pacha podkreślają, że miał znakomitą dykcję, ale to była banalna norma w czasach, gdy zaczynał pracę.
– Krzysztof Zwoliński
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy