Dla Plast-Boxu, polskiego producenta opakowań plastikowych, wiader i pojemników z tworzyw sztucznych fabryka w Czernihowie, a więc bliskość bliskość granicy białoruskiej i rosyjskiej miały być logistyczną szansą. Jednak po wybuchu wojny zakład stał się jednym z pierwszych obiektów ataku. Został zbombardowany przez Rosjan i całkowicie przestał funkcjonować. – Ale mamy dużo wiary i siły, dlatego odbudujemy to miejsce i ten biznes – zapowiada Grzegorz Pawlak, prezes firmy.
Biznes szedł fantastycznie
Na Ukrainie jest 2486 polskich firm, w tym 459 z czysto polskim kapitałem – to dane podawane przez InfoCredit. Łącznie mogły zatrudniać przed wojną ok. 30 tys. osób. Tylko w 2020 r. rodzimy biznes zainwestował na Ukrainie ok. 3 mld zł. Od 24 lutego polscy przedsiębiorcy drżą o swoje inwestycje ulokowane za wschodnią granicą.
– Moja fabryka jeszcze stoi i nie została zbombardowana, chociaż z oczywistych względów od ponad dwóch miesięcy w ogóle nie funkcjonuje produkcja – mówi w rozmowie z Tygodnikiem TVP Henryk Owsiejew, prezes suwalskiego Malowu. To firma produkująca ponad 2 tys. modeli mebli, głównie metalowych i zatrudniająca ponad 750 osób. Jej początki sięgają 1985 r.
Fabryka w Charkowie to nie tylko rozwój przedsiębiorstwa, ale również pragmatyczne podejście do rynków wschodnich. Cło na polskie towary na rynku rosyjskim wynosiło ok. 30 proc. Ale w przypadku, gdy te same produkty były produkowane na Białorusi lub Ukrainie, to opłata już nie obowiązywała. Charków był blisko granicy z Rosją, więc Malow oszczędzał również na kosztach transportu. Wschód Ukrainy to także zagłębie metalurgiczne, a więc świetny dostęp do surowców. Koszt postawienia hali i zakup maszyn w tym przypadku nie był specjalnie wysoki i wyniósł ok. 3 mln zł. Główny, nowoczesny park maszynowy, jak i sama centrala znajdują się w Suwałkach. Biznes szedł więc fantastycznie – do czasu wybuchu wojny.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Owsiejew przyznaje, że większość jego załogi po prostu poszła na linię frontu. Kadra kierownicza znajduje się obecnie w Suwałkach i w każdej chwili jest gotowa wznowić produkcję.
Powrót do pracy
Z bardzo podobnych pobudek co Owsiejew, na Ukrainie inwestowało wielu polskich przedsiębiorców. Sąsiadami Malowu w Charkowie jest chociażby Nowy Styl. To również produkcja mebli, tylko nie metalowych. Oni także korzystali z bliskości granicy i dużego rynku rosyjskiego. Wojna całkowicie zmieniła ich podejście do wschodniego biznesu. Tam też produkcja stoi, ale zabudowania fabryki nie uległy zniszczeniu. Prezes zdecydował o utworzeniu specjalnego funduszu, który zapewni pomoc ukraińskim pracownikom i ich rodzinom. Nowy Styl całkowicie wycofał się z rynku rosyjskiego i nie zamierza na niego wracać.
Zakład Relpolu znajduje się w Czernichowie. To również granica z Rosją. I na początku produkcja została wstrzymana. Jednak po 2,5 tygodniach kierownictwo postanowiło, że należy, przynajmniej częściowo, wrócić do pracy. Firma specjalizuje się w produkcji przekaźników stosowanych w m.in. telekomunikacji czy AGD.
Większość polskich firm na Ukrainie wstrzymała prace na samym początku wojny, ale teraz wracają przynajmniej do częściowej produkcji. Tak zrobiła chociażby Śnieżka-Ukraina, czyli producent farb i lakierów. Fabryka tej firmy jest w Jaworowie, czyli w obwodzie lwowskim, blisko polskiej granicy.