– Zapraszam, zapraszam – uśmiechnął się Cortesi. – Parafianie bardzo przejęli się obecnością kardynała i moją, stąd ciasto. Jeśli będzie miał pan problemy z aprowizacją, zapraszam, bo sądzę, że my tu jednak mamy łatwiej…
– Dziękuję, na razie dajemy sobie radę, ale w razie potrzeby skorzystam z zaproszenia – roześmiał się Anthony.
– Wie pan, że zabitych zostało szesnaście osób! I to nie jakichś tam wojskowych, ale zwykłych cywilów… Poważnie rannych jest ze czterdzieści. Lekko rannych nikt nie liczył…
– Ekscelencjo, zdaję sobie sprawę, że efekty tego bombardowania są poważne. Chodziliśmy po mieście.
Cortesi złożył dłonie jak do modlitwy.
– Nie powinniśmy przejść obok tego obojętnie – powiedział stanowczo. – Na czwartą po południu postanowiłem zwołać szefów misji dyplomatycznych państw neutralnych. Musimy wyrazić stanowczy protest. Wspólny protest!
– Popieram ten pomysł… – przytaknął Anthony.
– Na pana, panie ambasadorze, liczę najbardziej – arcybiskup spojrzał na niego uważnie. – Nie wiem jak zareagują inni. Czy zgodziłby się pan, żeby taki protest skierować bezpośrednio do Jego Świątobliwości? Do papieża Piusa XII?...
Anthony wziął kawałek ciasta. Najwyraźniej było drożdżowe; jasnożółte, poprzetykane słodkimi rodzynkami. Po prostu smaczne – rozpływało się w ustach.
– Księże arcybiskupie… – powiedział wreszcie. – Ja mogę być traktowany jedynie jako obiektywny obserwator wydarzeń, które miały miejsce. Mam rzecz jasna swoje prywatne zdanie na temat toczącej się wojny, ale w tym przypadku jest ono nieistotne. Moja zgoda na przekazanie apelu do papieża nie może być traktowana jako akt polityczny, a wyłącznie jako działanie wynikające z pobudek humanitarnych…
Wypił łyk herbaty.
– Pod tymi warunkami jestem oczywiście gotów wyrazić pełną aprobatę dla propozycji ekscelencji – dodał.
Cortesi nalał sobie trochę esencji, dolał gorącej wody z imbryka i wsypał łyżeczkę cukru.
– Ciekawe, że Polacy przedkładają herbatę nad kawę. Jako Włoch powiem szczerze, że kawy mam tu jednak za mało – zauważył. – Ależ ja pana rozumiem, panie ambasadorze. Ja jestem w identycznej sytuacji. Stolica Apostolska nie może stanąć po żadnej stronie tego konfliktu. Katolicy są i w Polsce, i w Niemczech. Nie możemy jednak przymknąć oczu na jawną niesprawiedliwość, jaką jest śmierć i cierpienie niewinnych ludzi.
– Proszę mi wierzyć, księże arcybiskupie, że ja regularnie informuję mój rząd o takich bombardowaniach – podkreślił Anthony. – Podobnie poinformuję o tym, co wydarzyło się dzisiaj.
– Ja czynię to również – pokiwał głową nuncjusz. – Spotkajmy się więc i spróbujmy przekonać naszych kolegów. Co może nie być rzeczą łatwą…
– Rzeczywiście, możemy mieć trudności. Ja widzę doskonale, że korpus dyplomatyczny jest podzielony. I myślę oczywiście o państwach neutralnych, których jest zdecydowana większość. Każdy ma tu swoje interesy, a czasem są one dziwnie zagmatwane. Trudno dojść do tego, kto właściwie kogo popiera…
– Spróbujmy więc być jak najbardziej obiektywni – powiedział Cortesi. – I postarajmy się wykazać nasze dyplomatyczne talenty…
– Piotr Kościński
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy