No i wysoka jak brzoza Karolina, uwieczniona na niemal przezroczystym zdjęciu naturalnej wielkości. W garsonce, mocno trzymając w ręku torebkę, w wygodnych butach wychodzi za mną z pałacu, a ja przez wszystkie lata pracy nad książką nie mogę się pozbyć wrażenia, że ogląda to, co ja, patrząc mi przez ramię. Jej niski głos, którym od czasu do czasu, niepytana, służy mi radą, niesie się daleko poza mój pokój do pracy.
Kopuły Rzymu
Widok na Rzym: wieże i kopuły, miodowożółte dachy, gąszcz połyskujących anten. Odgłosy ruchu ulicznego, pomruk wszechobecnych skuterów, gdzieś daleko wycie karetki. Z ogrodów przy via Virginio Orsini unosi się zapach sosen – zrzucają już szyszki, a kiedy przypadkowo się na nie nastąpi, trzeszczą pod butami. Pochylić się, żeby podnieść te sosnowe owoce i wsadzić je do kieszeni – tego leciwa Karolina Lanckorońska od dawna już nie może.
Stoi przy oknie swojego mieszkania, skupiając wzrok na jednym punkcie w oddali: na kopule bazyliki Świętego Piotra. Nie chodzi o to, że tam może znaleźć odpowiedź na nurtujące ją od miesięcy pytanie, ale skupienie wzroku na pięknych rzeczach pomaga uporządkować myśli; tak było przez całe jej życie.
Kopuła bazyliki, zaprojektowana przez jej ulubionego Michała Anioła: pilastry, zdobne ramy okien, podwójne kolumny, które zdają się dźwigać ciężar, a wszystko w idealnych proporcjach – arcydzieło. Karolina wie, że gdzieś z tyłu, w Kaplicy Sykstyńskiej, znajduje się
Sąd Ostateczny Michała Anioła.
Jeszcze kilka lat temu – dobiegała już wtedy dziewięćdziesiątki – stojąc na rusztowaniu, obserwowała specjalistów restaurujących te monumentalne freski. Bardzo się zdziwili, kiedy położyła się na plecach, żeby przyjrzeć się kolorom, które wyczarowywano spod wielowiekowych warstw sadzy. Nie mogła uwierzyć własnym oczom, ona, która sądziła, że zna
Sąd Ostateczny jak nikt inny, została zaskoczona wspaniałością powoli wyłaniających się przed nią barw.
ODWIEDŹ I POLUB NAS