Cywilizacja

Kolarze jak żołnierze

Kolarstwo jest sportem uporządkowanym. Role są właściwie obsadzone. Ta gwiazdorska przypada liderowi, lecz pozostali nie są jego tłem. W kolarskim slangu różnie bywają nazywani: „pomocnikami”, „strażnikami”, „ochroniarzami”, „robotnikami”. Tak czy inaczej są niezbędni.

W niedzielę 24 lipca poznamy tryumfatora wyścigu dookoła Francji w 2022 roku. Czytaj i oglądaj relacje w TVP Sport. A już 30 lipca rusza Tour de Pologne.

Tour de France to ikona światowego sportu, nie tylko kolarstwa. Ten wyścig jest o siedem lat młodszy od nowożytnych igrzysk olimpijskich. Wystartował w 1903 roku, przejechał wiek XX, z przerwami na wojny światowe, i jedzie dalej – jak zawsze po Alpach i Pirenejach.

Długość jego tras kiedyś przekraczała nawet 5000 kilometrów, obecnie ponad 3000, co nie znaczy, że jest łatwiejszy. Transmisje telewizyjne przez 80 kanałów trafiają aż do 180 państw. A to oznacza duże zyski, zatem sowite wynagrodzenia dla najlepszych.

Pula nagród jest ruchoma, podlega podwójnej, a czasem potrójnej zależności: od pieniędzy wpłacanych przez sponsorów, a ci zależą od aktualnej sytuacji rynkowej, która z kolei może zależeć choćby od pandemii, recesji gospodarczej czy wojny.

W 2007 roku łączna wysokość nagród wyniosła 3 200 000 euro, z czego 450 000 dla zwycięzcy. Natomiast w 2021 na całość wydano 2 288 000 euro, z tym, że dla kolarza, który wygrał, czyli konkretnie dla Tadeja Pogačara – 600 770 euro.

Sport drużynowy

Wbrew pozorom kolarstwo to sport drużynowy. Wygrywa jeden, ale pracuje na niego wielu. Warianty solowe odpadają, zwłaszcza w takich wyścigach jak Tour de France, Giro d'Italia czy Vuelta a España. Nie da się brylować przez 20 etapów i więcej.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
Każdy kolarz ma określone predyspozycje. Z grubsza i ogólnie istnieją dwa typy zawodników: wytrzymałościowy i sprinterski. W zestawie możliwości tego pierwszego są góry i czasówki. Ten drugi rządzi na finiszach i potrafi „rozprowadzać”.

Działania peletonu opisuje mnóstwo fajnych terminów, które bardzo trafnie i plastycznie definiują różne kolarskie czynności. Na przykład to wspomniane „rozprowadzanie” to nic innego jak dowożenie lidera na metę w strefie finiszu.

Zawodnik, który rozprowadza, jedzie tuż przed liderem w maksymalnym tempie. Bierze na siebie opór powietrza, więc tamtemu jest znacznie łatwiej. Na dwieście metrów przed „kreską” (metą) lider „zrywa koło” (wyprzedza prowadzącego) i wygrywa.

Sprinter, bo zwykle jest to dobry sprinter, który zajmuje się rozprowadzaniem, podczas trwającego etapu może pełnić rolę „spawacza”. Musi być czujny, bo gdy formuje się groźna ucieczka, powinien natychmiast reagować. Ruszyć w pościg, ciągnąc za sobą lidera.

Do takiego pościgu z liderem dołącza przeważnie więcej zawodników z różnych grup. I najczęściej szybko likwidują ucieczkę, co nazywane jest właśnie „spawaniem”. Każdy kolarz w każdej grupie ma ściśle wyznaczone zadania i na tym polega ta praca zespołowa.

Lecz tylko jeden zawodnik w drużynie startującej w konkretnej imprezie zostaje namaszczony na lidera tej drużyny. Jako lider drużyny ma otwartą drogę do pozycji lidera całego wyścigu i do zwycięstwa. Rzecz jasna z pomocą kolegów.

Nominacja na lidera grupy zapada przed wyścigiem. Nie ma czegoś takiego jak wewnętrzna rywalizacja o tę pozycję na etapach. Wiedzą o tym doskonale kibice kolarstwa, ale kibiców tej dyscypliny jest znacznie mniej niż futbolu, dlatego o tym przypominam.

We wskazaniu przodownika też nie ma przypadku. Liderem zostaje kolarz wybitny oraz najbardziej wszechstronny. Co prawda najlepsze grupy innych nie zatrudniają, lecz profil tras, długość wyścigu i aktualna forma pomagają wybrać tego jednego.

Klasyczny sprinter raczej nie wygra Tour de France. Wysokie góry preferują cechy wytrzymałościowe, zatem ten typ zawodnika najbardziej nadaje się na lidera. Także w jeździe indywidualnej na czas po „hopkach”, czyli w terenie pofałdowanym.

Pod tym względem kolarstwo jest zbliżone do narciarstwa biegowego. Pamiętamy to z czasów, gdy biegały Justyna Kowalczyk i Marit Bjørgen. Pod Alpe Cermis tylko Justyna wytrzymywała. Marit słabła z każdym metrem, choć wypadała świetnie na mniej wymagających trasach i w sprincie.

Kolarstwo jest sportem uporządkowanym. Role są właściwie obsadzone. Ta gwiazdorska przypada liderowi, lecz pozostali nie są jego tłem. W kolarskim slangu różnie bywają nazywani: „pomocnikami”, „strażnikami”, „ochroniarzami”, „robotnikami”. Tak czy inaczej są niezbędni.

Primus inter pares

Czesław Lang był pierwszym Polakiem w peletonie zawodowym. Kiedy w 1982 roku wyjeżdżał do Włoch był wicemistrzem olimpijskim, wicemistrzem i brązowym medalistą mistrzostw świata amatorów. Wtedy w Polsce nie istniało zawodowstwo.

Lang starował w kilku włoskich grupach po kolei. Najpierw w Gis Gelati, potem w Carrera – Inoxpran, następnie Del Tongo i Malvor-Sidi. W tych drużynach nie był liderem, był pomocnikiem, bardzo skutecznym i szanowanym przez kolegów.

To Lang sprowadził do Włoch Lecha Piaseckiego. Zanim Piasecki podpisał kontrakt zawodowy był mistrzem świata amatorów, zwycięzcą Wyścigu Pokoju oraz najlepszym sportowcem Polski w plebiscycie „Przeglądu Sportowego” w roku 1985.

Piasecki pozostał we Włoszech do 1991 roku, jeżdżąc w zespołach Del Tongo, Malvor-Sidi, Diana-Colnago i Colnago – Lampre. I wygrywając jeden etap Giro d'Italia indywidualnie, wiele czasówek oraz wyścig torowy na dochodzenie na 5000 metrów w mistrzostwach świata w Gandawie.

Obaj Polacy należeli do czołówki światowej kolarstwa amatorskiego. Obaj podjęli pracę w sektorze zawodowym z różnymi efektami sportowymi, każdy na miarę aktualnych możliwości. Obaj dobrze wywiązywali się z kontraktów jako pomocnicy.

Mały kraj, wielki sport. Słoweński fenomen

Austriacka dyscyplina i bałkański temperament?

zobacz więcej
Gdyby ktoś uważał, że takie role uwłaczają medalistom igrzysk olimpijskich oraz mistrzostw świata, to błądzi. Funkcja pomocnika nie polega na podawaniu bidonów czy energetycznych batoników liderowi. Oni się do niego nie modlą.

Lider w kolarstwie to primus inter pares. Pierwszy pośród równych pod każdym względem. W ciężkiej robocie i w sportowych umiejętnościach. Nie ma czegoś, co lider potrafi a pomocnik nie umie. Gdyby tak było, pomocnik byłby zbędny.

„Strażnik” także musi mieć potężną moc. Musi się „zagiąć” na morderczym podjeździe. „Skoczyć” na prostej, „zrobić przewagę” i utrzymać. Musi być fizycznie i psychicznie przygotowany, żeby dać radę. Rzecz jasna nie robi tego za czapkę gruszek.

Od pomagiera do lidera

Sprawy finansowe też są w tym sporcie porządnie poukładane. Wysokość zarobków zawodnika zależy od kategorii w jakiej startuje jego grupa. Nie wdając się w szczegóły, jest ich kilka, a najwyższa to UCI World Teams (1. dywizja). Taka ko larska Liga Mistrzów.

Obecnie jest w niej 18 zespołów po 30 kolarzy. Minimalna roczna pensja zawodnika to 60 000 USD rocznie. Pensja lidera to odrębne zagadnienie. Każdy pomocnik może powiększać swoje konto w wyścigach, walcząc na górskich czy lotnych premiach.

Może to robić, wygrywając jeden czy drugi etap, jeżeli pozwala na to sytuacja. Najczęściej są to czasówki, bo wszyscy „idą w trupa” (kręcą na maksa od startu do mety), więc różnie się to kończy. Wygrane klasyfikacji punktowej czy górskiej też idą na konto grupy.

Pomocnik lidera, jeśli jest dostatecznie młody i rozwojowy, może liczyć, że kiedyś to on zostanie liderem. Im lepiej wykonuje swoją pracę, tym większe są jego szanse. Chociaż rzadko dzieje się to nagle. Najpierw i długo trzeba solidnie się starać.

Rafał Majka wygrał klasyfikację górską Tour de France w 2014 i 2016 roku. W 2015 zwyciężył w tym wyścigu na 11. etapie. Był trzeci w klasyfikacji generalnej na Vuelta a España. Jednak podczas Wielkiej Pętli pełnił funkcję pomocnika Alberto Contadora.

Nawiasem mówiąc, Hiszpan chciał go mieć w swojej grupie Tinkoff-Saxo. Odkąd zobaczył kolarza, który podążał tuż za nim „trzymając koło” na piekielnie stromym podjeździe, a był nim Polak, nie miał wątpliwości, kto będzie go wspierał.

W tegorocznym Tour de France Majka był „ochroniarzem” Tadeja Pogačara (niestety, Polak musiał się wycofać przed 17. etapem po tym, jak w trakcie podjazdu na wzniesienie pękł łańcuch w jego rowerze i doznał urazu mięśnia czworogłowego uda). Słoweniec nie wystartuje w tym sezonie w Giro d’Italia, co oznacza, że to Majka może zostać liderem UAE Team Emirates na tej imprezie. Od pomagiera do lidera droga nie jest krótka, ale możliwa.

W odróżnieniu od Langa czy Piaseckiego, Majka nie kończy kariery w kolarstwie zawodowym. On ją zaczął i kontynuuje jako profesjonalista. Ma talent i cechy charakteru przydatne w pomaganiu, jak i byciu liderem, wiele może się wydarzyć.
Michał Kwiatkowski jako zawodnik Team INEOS Grenadiers podczas 119. wyścigu Paris-Roubaix 2022. Fot.Tim de Waele/Getty Images
W podobnym położeniu jest Michał Kwiatkowski, drugi z polskich talentów tej dekady. On także spełnia funkcje pomocnicze i ma papiery na lidera, choć raczej w krótszych wyścigach. Kwiatkowski jest typem sprintera, potrafi jeździć po górach, lecz nie ma tej wytrzymałości co Majka.

Jest indywidualnym mistrzem świata, wygrał jeden etap w Tour de France, ale najwyższe góry w tym wyścigu zaczynają się w trzecim tygodniu i one decydują. Wielką Pętlę przejechał ośmiokrotnie, jego najlepsze miejsce to 11.

Najwyższą pozycję w klasyfikacji generalnej wśród Polaków starających w Tour de France wywalczył Zenon Jaskuła w 1993 roku. Polak stanął na podium jako trzeci. Żaden z rodaków nie wyrównał, ani nie poprawił jego wyniku.

Liderem się bywa, kolarzem się jest

Parę pokoleń polskich kolarzy straciło kariery zawodowe, ponieważ żyli w komunizmie. Ryszard Szurkowski, Stanisław Szozda czy Joachim Halupczok byli znakomici. Pewnie mogli by zmienić historię tej dyscypliny, gdyby mieli na to szansę.

Szurkowski czy Halupczok mieli kwalifikacje na liderów dużych grup w długich wyścigach, ponieważ dysponowali dużą wytrzymałością, a dobrej szybkości także im nie brakowało. Na pocieszenie musiały im wystarczyć tytuły amatorskich mistrzów świata.

Obecnie w kolarstwie rządzi profesjonalizm. A w całym tym sporcie wiele się zmieniło. Poczynając od rowerów dużo lżejszych, lepiej wyposażonych technologicznie. I nie mam na myśli silniczków w ramach, tylko dopuszczalne przepisami innowacje.

Dużo lepsza jest dziś łączność między pomocnikami a liderem oraz kapitanem drużyny, który panuje nad strategią wyścigu i taktyką każdego etapu w określonych okolicznościach. Gdyż wszystkie grupy mają liderów i strażników.

Słuchawki w uszach kolarzy załatwiają łączność radiową. Ich używanie Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) dopuściła oficjalnie w 2015 roku. Dzisiaj trudniej niż kiedyś zaskoczyć lidera i jego ludzi jakimś niespodziewanym atakiem z „ogona peletonu”.

Klocki są znaczone i właściwe poukładane, choć patrząc z boku można by sądzić, że coś jest nie halo. No bo niby dlaczego ktoś jest z góry namaszczony na zwycięzcę, a inni pozostają w jego cieniu i nie mają prawa się wychylać? Gdzie tu fair play i równe szanse na starcie?

Po pierwsze żaden lider nie dostaje nominacji na zwycięstwo, tylko musi je sobie wywalczyć, bo drużyn jest wiele i wielu liderów. Po drugie taka jest logika sportów zespołowych, a kolarstwo jest dokładnie takim sportem, jak już było powiedziane.

Czym różni się sponsor od bankomatu, czyli jak zarobić na sporcie

Czesław Lang wiedział, że wyścig kolarski nie jest imprezką kameralną. To karawana ludzi, maszyn, wszelkiego sprzętu. Wędrowny teatr na kółkach, który daje spektakle codziennie, każdego dnia w innym miejscu.

zobacz więcej
W siatkówce, koszykówce czy w piłce nożnej są tacy, którzy zdobywają punkty, rzucają do kosza albo strzelają gole i reszta, która im pomaga. Robert Lewandowski lub Cristiano Ronaldo od tego są, bo potrafią to najlepiej, dlatego dostają podania.

Alberto Contador czy Tadej Pogačar wykazują największe predyspozycje do wygrywania wieloetapowych, trudnych wyścigów, dlatego dostają wsparcie. Ich sukcesy to sukcesy grupy, tak samo jak gole Lewandowskiego przekładały się na sukces Bayernu.

Im lepsza marka tym więcej sponsorów. A większa liczba sponsorów to większa stabilność finansowa. Więcej pieniędzy na przygotowania zawodników, więcej na wypłaty i dalsze kariery. Liderzy się zmieniają, lecz solidarność drużyny to wspólny interes.

Kolarze są jak żołnierze, zwłaszcza podczas kolarskich maratonów, które wymagają niemal wojskowej dyscypliny, bo tego wymaga zadanie. W sumie pomocnik i lider walczą o to samo. Nikt się nie obraża, bo wszyscy mają świadomość, że liderem się bywa, a kolarzem się jest.

– Marek Jóźwik

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Polak Rafał Majka (pierwszy od lewej) w 109. Tour de France 2022 był „ochroniarzem” Tadeja Pogačara ze Słowenii (za nim, w żółtej koszulce lidera) – obaj jadą jako drużyna UAE Team Emirates. Etap 9. wyścigu – 192,9 km z Aigle do Châtel les portes du Soleil. Fot. Tim de Waele/Getty Images
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.