Liberum veto w dobrej sprawie
piątek,
19 sierpnia 2022
Paradujący po mieście pod osłoną zaborczych szabel Reytan to tylko drobna rysa na obrazie niezłomnego patrioty, który dla ojczyzny ratowania gotów był poświęcić majątek i życie.
Na obrazie widzimy niewielką komnatę, magnatów polskich, króla, prymasa, ambasadora Rosji w towarzystwie dwóch dam w loży, a w drzwiach leży szlachcic z rozdartą koszulą na piersiach. W sali, do której prowadzą drzwi, żołnierze rosyjscy. Powszechnie używana interpretacja mówi o pośle Tadeuszu Reytanie, który własnym ciałem zagradza drogę sprzedajnym posłom do podpisania pierwszego rozbioru Polski.
Reytan (Rejtan, Reyten), którego 280. rocznica urodzin właśnie przypada, stał się bardzo szybko postacią symboliczną i emblematyczną dla patriotów polskich. Inspirował konspirującą młodzież w czasach rozbiorów, co zrozumiałe, ale nie należy zapominać, że jego postać i czyn uczcił już Sejm Wielki, a pierwszy, krótki życiorys napisał Julian Ursyn Niemcewicz.
Król Stanisław August wspomniał o nim w swoich pamiętnikach. Pod zaborami czyn i postać Reytana została wpisana na trwałe do pamięci narodowej wspomnianym powyżej obrazem Jana Matejki „Reytan – Upadek Polski” z 1866 roku.
Z grubsza wszystko się zgadza, w szczegółach: leżący Reytan nie tyle nie pozwala wejść i podpisać, ile nie daje wyjść.
Gdy Rosja, Prusy i Austria podpisały w Petersburgu pakt o rozbiorze ziem Rzeczypospolitej w 1772 roku, zapragnęły nadania rabunkowi cech legalności. Sejm Rzeczypospolitej powinien zatwierdzić cesję zajętych terenów w upokarzającym akcie ratyfikacyjnym. Do rozbioru parły Prusy, chcąc połączenia Prus Książęcych z Brandenburgią i Pomorzem Przednim.
Rosja zgodziła się bez entuzjazmu, miała realny protektorat nad całą Rzeczpospolitą, ale po zwycięskich zmaganiach z Turcją, naciskana przez Francję i Anglię chciała wykazać, że nie zagraża równowadze sił w Europie i może się dzielić swoimi wpływami. Austrii Galicją postanowiono otrzeć łzy po utracie Śląska na rzecz Prus, co również miało powstrzymać Rosję w drodze na Bałkany. Przy pomocy ziem polskich trzy kraje sąsiednie wykazały wobec siebie wzajem jak najlepsze intencje.
Polska nie miała sprawnego rządu, dysponowała symbolicznym wojskiem i była wyniszczona czteroleciem konfederacji barskiej. A realnej podmiotowości i suwerenności nie miała już od wojny północnej (1700-1721). Jak się okazało na sejmie rozbiorowym w kwietniu 1773 roku nie dla wszystkich wszystko było stracone.
Tedeusz Reytan, poseł ziemi nowogródzkiej miał dokładne instrukcje z sejmiku swojej ziemi – nie dopuścić do utraty jakichkolwiek domen Rzeczypospolitej, ale Sejm był dobrze przygotowany. Większość posłów przekupiona, reszta zastraszona. Dla większej pewności reprezentujący obce interesy postanowili zawiązać konfederację. Sejm skonfederowany głosował większością głosów i nie miało na nim zastosowania liberum veto, a większość wiedziała, co ma robić. Wojska zaborcze stacjonujące w Warszawie także.
Konfederaci zebrali się jeszcze przed rozpoczęciem sejmu rozbiorowego u Adama Ponińskiego, jemu też powierzono przywództwo konfederacji. W pierwszy dzień obrad okrzyknięto Ponińskiego marszałkiem skonfederowanego sejmu i najstarszy z posłów przekazał mu laskę. Tadeusz Reytan podjął głośny sprzeciw, wziął drugą laskę – przygotowaną dla marszałka z Litwy – i obwieścił, że jest nie gorszym marszałkiem niż Poniński. Powołał się na zasadę, że to Wielkiemu Księstwu Litewskiemu przypada w kolejności marszałkostwo.
Próbował procedować zgodnie z zasadami sejmu walnego, krzyczał w odpowiedzi na żądania skonfederowania sejmu: „sisto activitatem” (zawieszam działania)– takimi słowy zrywano sejmy, stosując liberum veto. Nie na wiele to się zdało, choć według prawa Rzeczypospolitej próba skonfederowania sejmu była zamachem stanu. Posłowie zostali wybrani na sejmikach na sejm walny – dla przypomnienie, ten z vetem, a o planowanej konfederacji, oprócz sejmików, powinien wiedzieć zawczasu król.
Adam Poniński widząc, co się dzieje – do Reytana zaczęli się przyłączać inni posłowie – odłożył obrady do dnia następnego. To właśnie tę sytuację oddaje malarsko Matejko. Reytan najpierw stojąc w drzwiach, potem leżąc, nie pozwalał wyjść posłom, żądał obioru marszałka sejmu walnego i normalnego procedowania.
Tadeusz Reytan i dwaj inni posłowie z Nowogródczyzny zajmowali salę obrad przez 36 godzin bez jedzenia i picia. Posłowie przeszli nad Reytanem i po nim, ale dopóki tam był, nie mogli spokojnie obradować. Powrót na salę obrad następnego dnia niczego nie zmienił. W tej sytuacji sąd samozwańczej konfederacji wydał wyrok utraty mienia na Tadeusza Reytana. Być może chcieli mieć podstawę prawną do usunięcia go siłą jako kryminalistę.
Wyczerpany fizycznie i psychicznie Reytan wyszedł z sali sam, po uzyskaniu od ambasad zaborczych gwarancji cofnięcia wyroku i nie stosowania wobec niego żadnych represji. Doskonale wiedział, że nie w sądzie konfederackim, czy nawet grodzkim była władza wtedy w Warszawie. Poprosił nawet o ochronę wojskową, aby mu nikt nie czynił żadnych wstrętów podczas dalszego pobytu w stolicy i dostał ją – pruskich huzarów.
Paradujący po mieście pod osłoną zaborczych szabel Reytan to drobna rysa na obrazie niezłomnego patrioty, który dla ojczyzny ratowania gotów był poświęcić majątek i życie. Dalsze lata jego życia wykazały, że naprawdę drobna.
Gdy nie niepokojeni jego sisto activitatem zaprzedani i zastraszeni posłowie ratyfikowali rozbiór, Tadeusz Reytan popadł w obłęd. Po powrocie do swego majątku w Hruszówce (w polskich pamiętnikach – Gruszówka) na Nowogródczyźnie wszędzie wietrzył spiski. Rodzina oddała go pod kuratelę brata, który trzymał go w bocznych pokojach gruszowieckiego dworu. Kiedyś patrząc przez okno, dostrzegł przed głównym wejściem rosyjskiego generała i pomyślał, że ten idzie go aresztować. Naprawdę wojskowy przybył rewizytować brata Reytana, Michała. Obce wojska na stałe w granicach to jedno, ale obowiązki towarzyskie wśród ludzi tej samej sfery były dopełniane.
Według jednej wersji Tadeusz Reytan chciał się koniecznie do generała dostać, przed czym powstrzymywała go służba, według innej solidnie się generała wystraszył. Czy tak, czy owak, rozbił szybę i albo szkłem rozciął sobie brzuch, albo drobno rozbite szkło połknął. Samobójcza śmierć Tadeusza Reytana nastąpiła dwa dni później, 8 sierpnia 1780 roku.
Pół wieku później Adam Mickiewicz w pierwszej pieśni „Pana Tadeusza” wspomniał kult Tadeusza Reytana, kiedy to Tadeusz Soplica zawiesza wzrok na ścianach jednej z komnat, by skonstatować, że portrety bohaterów narodowych wiszą na swoich miejscach. Pomiędzy Kościuszką i Jasińskim:
w polskiej szacie
Siedzi Rejtan żałośny po wolności stracie,
W ręku trzyma nóż, ostrzem zwrócony do łona,
A przed nim leży Fedon i żywot Katona.
Autor zakłada, że sławny czyn sejmowy Reytana jest znany czytelnikom, a cześć należy się także samobójczej śmierci – symboliczny nóż, dialog platoński o śmierci Sokratesa i wspomnienie Katona, któremu upadek republiki nie pozwolił żyć dalej.
Pisane w tym samym czasie co „Pan Tadeusz” (około 1830 roku) „Pamiątki Soplicy” Henryka Rzewuskiego poświęcają Reytanowi więcej miejsca. Tak autor zaczyna charakterystykę bohatera jednego z rozdziałów „Pamiątek”:
W szkołach panu Tadeuszowi wszscyśmy nad sobą wyższość przyznawali, lubo do nauk był dość tępym, a w zabawach najczęściej zamyślony, a nawet ponury; (…) Jeżeli jaki obywatel, nawiedzający ojców jezuitów, o dawnych rzeczach polskich mówił, pan Tadeusz wszelkie zabawy nasze opuszczał i w głębokim milczeniu przysłuchiwał się tym opowiadaniom i już nic z zadumania rozerwać go nie mogło.
Dalej można się dowiedzieć, że zadumania doznawał pan Reytan przed portretem fundatora konwiktu, Jana Karola Chodkiewicza i mapą Polski. Gdy spodobała mu się panna z domu zacnego i zamożnego i ruszył w konkury, wycofał się natychmiast, gdy na poczesnym miejscu w bawialni w domu wybranki zobaczył portret Piotra Wielkiego. U księży jezuitów w ramach – jak byśmy to dziś powiedzieli – wychowania fizycznego były bitwy w palcaty, czyli walki na kije. Walczyli Polacy z Moskalami. Gdy Reytan, bardzo zręczny w palcaty, wylosował bycie Moskalem, to dawał się bić o wiele słabszym od niego Polakom.
Spożyjemy hostię: Polskę – pisał król Prus. Manifest zaborców zaczynał się: „W imię Trójcy Przenajświętszej!”
zobacz więcej
Nie sprawiający kłopotów wychowawczych Reytan raz tylko był oćwiczony przez samego księdza rektora i skazany później na kozę. Uderzył kamieniem w głowę potomka po kądzieli hetmana Gosiewskiego, który na krótki czas przystąpił podczas potopu do Szwedów. Potomek dowodził, że dalszą swoją służbą królowi Gosiewski zmył hańbę początkowej zdrady. Reytan uważał, że zdrady nic nie usprawiedliwia i za tłumaczenie przodka należy się kamieniem w głowę.
Henryk Rzewuski dał portret spiżowo niezłomnego patrioty, którego całe życie prowadziło do drzwi sali sejmowej, chociaż podejrzenia delikatnego dystansu autorskiego wobec tej postaci, maniakalnie niezłomnej i w naukach tępej, nie sposób się pozbyć.
W narodowym imaginarium posarmackim, czyli dziewiętnastowiecznym znalazło się więcej miejsca dla Reytanów, bo nawet brat Michał zwrócił uwagę Henryka Rzewuskiego. Kiedy w „Pamiątkach” ksiądz Marek namawia księcia Karola Radziwiłła do walki o władzę w Warszawie po śmierci Augusta III, książę argumentuje, że kiedy on będzie w Warszawie panował, to jemu w Nalibokach pan Michał Reytan wszystkie niedźwiedzie wybije.
W „Panu Tadeuszu” Tadeusz Reytan jest obecny nie tylko na portrecie. Wojski opowiada wielokrotnie przerywaną historię sporu Reytana z księciem Denassów (de Nassau) o to, co jest większym osiągnięciem myśliwego – strzelanie do dzików na Litwie, czy polowanie na tygrysy „z królmi murzyńskiemi”. A historia obrazu Matejki dowodzi oskarżycielskiej siły czynu Reytana po wielu latach.
W Krakowie obraz się nie spodobał hrabiemu Stanisławowi Tarnowskiemu. Emigranci polscy w Paryżu, skupieni wokół księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, namawiali hrabiego Ksawerego Branickiego, by obraz kupił i schował lub zniszczył, gdyż nie chciano prezentacji dzieła na dorocznym Salonie Paryskim w 1867 roku, gdzie zdobyło złoty medal. Na początku lat 80. XX wieku to, co widzimy na obrazie Matejki, opisał z punktu widzenia ambasadora Rosji piszącego do carycy Jacek Kaczmarski w pieśni: „Reytan, czyli raport ambasadora”.
Czyn Reytana żyje, inspiruje i zastanawia, i może mniej zauważalne jest to, że w tym czynie ożył Andrzej Maksymilian Fredro i jego doktryna polityczna. Fredro był marszałkiem sejmu, który w 1652 roku usankcjonował po raz pierwszy użycie liberum veto. Pan Siciński z Upity doskonale trafił. Gdy zerwał sejm i zarejestrował to w sądzie grodzkim, następnie zniknął, aby nikt nie mógł wpłynąć na odwołanie jego decyzji, trafił na marszałka, który to bezwzględnie poparł.