Cywilizacja

Opoka demokracji. Państwo przeżarte przez afery, korupcję i skandale seksualne

Ojczyzna nowoczesnych technologii, Samsunga, LG i Hyundaia. Dziesiąta gospodarka świata. Kraj modnych zespołów muzycznych K-pop. A jednocześnie, przez chore związki polityki z gospodarką, zepsuty do cna. Czy konserwatyści, którzy niedawno doszli do władzy, będą potrafili naprawić, co złe, ocalić, co dobre?

„Dzietność w Korei Południowej jest najniższa na świecie” – poinformował właśnie Bloomberg. Aby zapobiec katastrofie demograficznej, niedawno powołany konserwatywny rząd zapowiedział wzmożenie działań prorodzinnych. W ciągu dwóch lat pomoc socjalna za każde nowonarodzone dziecko ma zostać podwyższona do miliona wonów (ok. 740 dolarów) miesięcznie.

Kim właściwie są południowokoreańscy konserwatyści, którzy od maja 2022 sprawują rządy w Seulu i rozwijają swoją narodową wersję 500+?

Prokurator prezydentem

Twarzą obozu konserwatywnego jest prezydent Yoon Suk-yeol (w systemie politycznym Korei Południowej najważniejsza osoba w państwie, de facto szef rządu), który w marcowych wyborach prezydenckich zdobył ponad 48 proc. głosów (o 0,8 proc. więcej od kontrkandydata z Partii Demokratycznej – Lee Jae-myunga).

Prezydent Yoon jest nowicjuszem politycznym. Jego doświadczenia z politykami sprowadzały się do kontaktów na sali sądowej. Z zawodu jest bowiem prokuratorem. W ostatnich latach sprawował funkcję prokuratora generalnego, z której zrezygnował w marcu 2021 roku. Był to wyraz sprzeciwu wobec planowanej wówczas przez liberałów reformy prokuratury.

Zanim jednak podał się do dymisji, zasłynął ze śledztwa, którego przedmiotem były przestępstwa korupcyjne konserwatywnej prezydent Park Geun-hye. Śledztwo doprowadziło do jej impeachmentu w marcu 2017 roku, a później do skazania na karę 22 lat pozbawienia wolności. W grudniu 2021 roku Park Geun-hye została jednak ułaskawiona przez Moon Jae-ina, poprzednika prezydenta Yoona.

Afera korupcyjna była dla konserwatystów potężnym ciosem. – Wydawało się, że już się nie podniosą. A jednak udało im się. Gdybyśmy na tegoroczne wybory spojrzeli z perspektywy lat 2016-17, to ich wynik należałoby oceniać jako bardzo zaskakujący. Natomiast przez ostatnie pięć lat w Korei Południowej wiele się wydarzyło, obóz konserwatywny odzyskał zaufanie wyborców – mówi Tygodnikowi TVP dr Oskar Pietrewicz, politolog, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Ekspert nadmienia, że jednym z czynników, który pozwolił konserwatystom odbudować pozycję, było odcięcie się Partii Siła Narodu od byłej prezydent Park Geun-hye.

Zmęczeni rządami liberałów

Wróćmy jednak do maja 2017 roku, gdy kandydat Partii Demokratycznej Moon Jae-in wygrał wybory prezydenckie (zdobywając 41 proc. głosów). Wydawało się wówczas, że pozycja liberałów przez długie lata pozostanie niezachwiana. Według sondaży Moon Jae-in na początku rządów cieszył się ponad 80-procentowym poparciem.

Tymczasem, gdy ustępował z urzędu w maju tego roku (w Korei Południowej kadencja prezydenta trwa 5 lat; nie ma możliwości reelekcji) poparcie było niższe o połowę. Wprawdzie wciąż dorównywało wynikowi z wyborów prezydenckich, ale było wyraźnie widać, że nastroje społeczne się zmieniły, że znaczna część Koreańczyków jest zmęczona rządami liberałów. W dużej mierze było to spowodowane aferami, które od lat trawią Koreę Południową.

– Prezydent Moon Jae-in miał być twarzą zmian, symbolem oczyszczenia. W kampanii wyborczej zapowiadał walkę ze wszelkim złem, z korupcją, skandalami seksualnymi. Ale nic takiego się nie wydarzyło. Co więcej, okazało się, że ministrowie Moon Jae-ina są tak samo uwikłani w afery jak poprzednicy – mówi dr Joanna Beczkowska, politolog, koreanistka z Uniwersytetu Łódzkiego, która zwraca uwagę, że Moon Jae-in miał jednak również sukcesy.

Koreańczycy m.in. pozytywnie oceniali plan rządu na walkę z pandemią, przejrzystość procedur. – To przełożyło się na zwycięstwo Partii Demokratycznej w wyborach parlamentarnych w 2020 roku. Ale Partia Demokratyczna, pomimo większości w parlamencie, jest obecnie partią opozycyjną – tłumaczy koreanistka.

Ułaskawił „księcia” Samsunga

Konserwatyści, którzy wykorzystali afery w obozie liberałów do odbudowy poparcia, postawili na kandydata spoza swojego środowiska. To okazało się strzałem w dziesiątkę. A przynajmniej tak się wydawało w chwili wyborów, gdyż obecnie poparcie dla prezydenta Yoona znacznie spadło, ale o tym później.
Prokurator Yoon Suk-yeol w lutym 2022 roku jako kandydat konserwatywnej opozycji na prezydenta Korei Południowej. Suk-yeol zwyciężył 9 marca niewielką przewagą, różnicą 200 tysięcy głosów. Fot. Chung Sung-Jun/Getty Images
– Partia Siła Narodu ogłaszając Yoon Suk-yeola kandydatem na prezydenta, widziała w nim człowieka walczącego z korupcją, która od dziesięcioleci jest ogromnym problemem Korei Południowej. Wielu prezydentów sprawujących rządy w okresie demokratycznym (od końca lat 80. XX w.) zostało oskarżonych o korupcję i skazanych – mówi dr Marek Hańderek, historyk z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego. I dodaje, że Yoon Suk-yeol zaprosił na inaugurację swoich rządów… byłą prezydent Park Geun-hye, wobec której w 2016 r. prowadził śledztwo.

W sierpniu zaś nowy prezydent ułaskawił Lee Jae-yonga, szefa Samsunga, najbogatszego człowieka w Korei Południowej, skazanego w związku z tą samą aferą korupcyjną na 2,5 roku więzienia. – Yoon Suk-yeol uznał, że interes narodowy wymaga tego, by Samsung, największa firma w kraju, odpowiadająca za 1/6 całego eksportu Korei Południowej, w trudnych czasach ogólnoświatowego kryzysu gospodarczego była jak najlepiej zarządzana – kontynuuje dr Hańderek.

Prezydent Yoon, jeszcze jako prokurator generalny, był zresztą zaangażowany w proces „księcia” Samsunga, jak żartobliwie określa się Lee Jae-yonga.

Spuścizna dyktatury

W Korei Południowej fundamentalną kwestią, dzielącą konserwatystów i liberałów, jest stosunek do przeszłości. Korzenie obozu konserwatywnego sięgają początków Republiki Korei, czyli połowy lat 40. XX w. Po zakończeniu japońskiej okupacji i podziale Półwyspu Koreańskiego w 1945 roku, na północy rządy objęli komuniści. Z kolei na południu, kontrolowanym przez Amerykanów, głową państwa został Li Syn-man (w transkrypcji anglojęzycznej: Syngman Rhee).

– Prezydent zachowywał pozory demokratyczne, ale tak naprawdę był dyktatorem. Jego rządy były dość brutalne. W 1960 roku w wyniku protestów społecznych został zmuszony do ucieczki na Hawaje – mówi w rozmowie z Tygodnikiem TVP dr Zbigniew Kwiecień, historyk z Ośrodka Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego.

Rok po emigracji Li Syn-mana, w Korei Południowej doszło do wojskowego zamachu stanu. – Jego autorem był gen. Park Chung-hee, dyktator, ojciec byłej prezydent Park Geun-hye. Przewrót zapoczątkował rządy junty, które trwały do schyłku lat 80. Natomiast oficjalnie rządy sprawował obóz konserwatywny. Współcześni konserwatyści nie są w sensie dosłownym kontynuatorami tamtej polityki, ale pewne związki są widoczne. Na przykład przychylnie oceniają dorobek gen. Park Chung-hee, dzięki któremu Korea stała się potęgą gospodarczą – mówi dr Oskar Pietrewicz.

Krytyczny stosunek do gen. Park Chung-hee i ogólnie do okresu dyktatury wojskowej mają liberałowie, którzy domagają się rozliczenia z przeszłością. – Środowisko polityczne liberałów wyrosło w sprzeciwie wobec autorytarnych rządów junty. Stąd jest bardzo krytyczne wobec tamtego okresu – zaznacza analityk PISM.

– Istnieje łączność środowiskowa, jak i ideowa między współczesnymi południowokoreańskimi konserwatystami a władzami autorytarnymi, które sprawowały rządy niemal do końca lat 80. XX w. Konserwatyści nie uważają tamtego okresu za hańbiący, z którym należy się rozliczyć. Odmienne podejście mają – mówiąc w uproszczeniu – liberałowie, wywodzący się z ruchów prodemokratycznych, opozycyjnych wobec autorytarnych rządów wojskowych – wtóruje dr Marek Hańderek.

Czebole zaczęły inwestować

O ile w Korei Południowej rządy liberalne, w ramach polityki wewnętrznej, kładły szczególny akcent na kwestie socjalne, społeczne, o tyle rządy konserwatywne zorientowane są przede wszystkim na biznes. – Pod względem podejścia do gospodarki, Partia Siła Narodu nieco przypomina konserwatystów amerykańskich. To znaczy opowiada się za wolnym rynkiem i ograniczaniem (w miarę możliwości) interwencji państwa w sprawy gospodarcze. Problemy mają być rozwiązywane przez niewidzialną rękę rynku – zaznacza dr Zbigniew Kwiecień.

Kleik, tatar, bibimbap. Fenomen kuchni koreańskiej

Ryż i masa przystawek z dużą ilością imbiru i czosnku, z dodatkiem oleju sezamowego.

zobacz więcej
– Obóz konserwatywny jest probiznesowy. Wychodzi z założenia, że motorem napędowym gospodarki powinien być sektor prywatny. Wspiera inwestycje, m.in. wprowadza przepisy, które je pobudzają. Czebolom, czyli południowokoreańskim konglomeratom, po zwycięstwie Yoon Suk-yeola udzielił się wielki optymizm. Mimo inflacji i groźby stagflacji, czebole obecnie inwestują w nowe badania. Widać, że Samsung, największy inwestor w sektorze badań i rozwoju w Korei, jak i największy pracodawca, uznał, że teraz – kiedy może liczyć na przychylność władzy – jest odpowiedni czas na inwestycje, przede wszystkim w półprzewodniki i biofarmaceutyki – dodaje dr Joanna Beczkowska.

System klanów, rodów, klientyzmu

Jednakże bliskie stosunki polityki i biznesu, tworzą współzależność, której konsekwencją są liczne afery korupcyjne. – Geneza problemu sięga czasów autorytarnych rządów generała, a następnie prezydenta Park Chung-hee. Dla jednych był on dyktatorem, a dla innych ojcem cudu gospodarczego. To za jego rządów rozpoczęło się wspieranie kilku (a następnie kolejnych) przedsiębiorstw; ich ekspansji w kraju i za granicą. Roztoczono nad nimi polityczny parasol ochronny i powstała swoista symbioza świata biznesu i polityki – mówi dr Hańderek.

I dodaje: – Potężne czebole, takie jak Samsung czy Hyundai, mają ogromny wpływ na stan południowokoreańskiej gospodarki. Dlatego politycy muszą się liczyć z największymi rodzimymi firmami. One są traktowane wręcz jak dobro narodowe. Dzięki temu, że dobrze prosperują, Korea Południowa się rozwija. Obecnie jest dziesiątą gospodarką świata.

Można się również zastanawiać, czy jednym z czynników występowania układów polityczno-biznesowych nie jest historia i kultura. – Korea Południowa obok Japonii jest najbardziej demokratycznym państwem Dalekiego Wschodu. Niemniej u podstaw organizacji tych społeczeństw wciąż leży system klanów, rodów, klientyzmu, lojalności wobec swego patrona. Trudno zatem oczekiwać, że demokracja w Korei Południowej czy Japonii będzie funkcjonowała jak we Francji czy w Stanach Zjednoczonych – rozważa ten problem dr Zbigniew Kwiecień.

Z kolei dr Oskar Pietrewicz podkreśla, że z jednej strony społeczeństwo południowokoreańskie przejawia dojrzałość demokratyczną, o której świadczą m.in. aktywność obywatelska, chęć do zabierania głosu w ważnych sprawach, wysoka frekwencja wyborcza, wytworzenie kultury sprzeciwu, co pokazał impeachment pani prezydent Park. Z drugiej strony na zdrową tkankę społeczną nakładają się patologiczne relacje świata polityki z biznesem.

– Każdy prezydent Korei Południowej, niezależnie od afiliacji politycznej, dogaduje się z czebolami. Nie ma polityka antysystemowego, który powie: „Precz z czebolami”, bo to by oznaczało, że kwestionuje on model rozwoju gospodarczego, z którego naród jest dumny i który przyniósł sukcesy, także społeczne, bo ludzie zaczęli się bogacić. Prezydent nie odetnie gałęzi, na której wszyscy (także on) siedzą – podkreśla politolog.

Najbardziej dojrzała demokracja

Analityk kontynuuje, że czebole bezwzględnie wykorzystują tę sytuację, wywierając wpływ na władze. Czynią to zarówno poprzez legalne działania lobbingowe, jak i korupcję. Na przykład odwodzą polityków od zamiaru nałożenia większych podatków na korporacje, a zarazem od zamiaru wprowadzenia ulg podatkowych dla małych i średnich przedsiębiorców, bo – jak argumentują – „Korea powinna stać wielkimi przedsiębiorstwami”.

Konglomeraty chętnie obdarowują drogimi prezentami polityków i powiązane z nimi fundacje. Tak było również w przypadku skandalu wokół Park Geun-hye. Samsung przekazał przyjaciółce byłej prezydent (a właściwie córce przyjaciółki) m.in. konia o wartości ok. 850 tys. dolarów. – Ciekawe, a zarazem przerażające są wyniki sondażu opinii publicznej na temat ułaskawienia w tej samej sprawie „księcia” Samsunga. Otóż większość ankietowanych była zdania, że decyzja prezydenta Yoon Suk-yeola była słuszna. Według Koreańczyków sytuacja w Samsungu powinna być stabilna, bo jeżeli w tym gigancie będzie się źle działo, to ucierpią i podwykonawcy i ogólnie cała wspólnota – wyjaśnia dr Oskar Pietrewicz.
Lee Jae-yong, "książę" Samsunga, wręczył łapówkę córce przyjaciółki byłej prezydent Korei Park Geun-hye w postaci konia o wartości ok. 850 tys. dolarów. Na zdjęciu dziedzic fortuny koncernu elektronicznego prowadzony na ogłoszenie wyroku w 2017 roku. Biznesmen został skazany, a następnie ułaskawiony i powrócił na stanowisko w firmie. Fot. Seung-il Ryu/NurPhoto via Getty Images
Z kolei dr Marek Hańderek zaznacza, że Koreańczycy są bardzo dumni z tego, że ich kraj mimo wielu afer jest demokratyczny: – Spotkałem się z opiniami wyrażanymi przez samych Koreańczyków, którzy uważają, że Korea Południowa jest najbardziej dojrzałą demokracją w Azji Wschodniej. Choć Japończycy na pewno by się z tym nie zgodzili.

Historyk dodaje, że o dojrzałości południowokoreańskiej demokracji świadczy fakt, iż afery nie są zamiatane pod dywan, a udział w nich „nie uchodzi płazem nawet prezydentom”.

Przeciw feministkom

Sferą, która różni konserwatystów i liberałów jest również obyczajowość. Dr Marek Handerek zauważa, że nowy prezydent raczej nie chce mierzyć się ze sprawami, podnoszonymi przez środowiska progresywne, chociażby związanymi z nierównościami płciowymi. – W Korei kobiety najczęściej zarabiają mniej niż mężczyźni, rzadziej są wybierane na wyższe stanowiska w korporacjach, niewielki ich odsetek sprawuje ważne funkcje w świecie polityki – wylicza historyk i dodaje, że administracja liberalna była bardziej na te kwestie wyczulona.

Co więcej, w trakcie kampanii wyborczej prezydent Yoon zapowiedział zlikwidowanie powołanego przez liberałów Ministerstwa Równości Płci i Rodziny, argumentując, że jest ono zbędne. Póki co jednak urząd wciąż funkcjonuje.

Dr Hańderek nadmienia, że w ostatnich latach problemem, który oburzał opinię publiczną, były ukryte kamery, licznie montowane w miejscach publicznych: przebieralniach i toaletach (głównie damskich). Był to jeden z czynników, które zaktywizowały organizacje feministyczne, domagające się m.in. walki z przestępstwami na tle seksualnym. – W ostatnich latach uaktywniło się sporo organizacji feministycznych. One są bardzo negatywnie nastawione do konserwatywnego prezydenta, który w odróżnieniu od narracji Partii Demokratycznej, nie uważa, że w Korei Południowej istnieją nierówności płciowe. Prezydent jest zdeklarowanym „antyfeministą” i w czasie kampanii wyborczej twierdził m.in., że feminizm jest przyczyną niskiego przyrostu naturalnego w Korei Południowej – opowiada badacz.

Dodajmy, że w Korei Południowej obecnie istnieje konflikt społeczny pomiędzy kobietami i mężczyznami. – Mamy silną falę feminizmu, ale jednocześnie też falę antyfeminizmu, wywołaną przez mężczyzn, którzy czują się dyskryminowani. Przede wszystkim podnoszą oni kwestię obowiązkowej służby wojskowej. Uważają, że powinna obejmować kobiety lub zostać całkowicie zniesiona– wyjaśnia dr Joanna Beczkowska.

Samobójstwo mera Seoulu

Politycy często zamieszani są nie tylko w skandale korupcyjne, ale również obyczajowe. Na przykład w lipcu wybuchła afera, w której główną rolę odgrywa Lee Jun-seok, młody lider Partii Siła Narodu. – Został zawieszony na stanowisku przewodniczącego partii w związku z zarzutami o korzystanie z usług prostytutek, które miały być opłacane przez biznesmena chcącego zdobyć uznanie polityka, oraz o podżeganie do zniszczenia dowodów w tej sprawie – wyjaśnia dr Pietrewicz.

Politolog dodaje, że w ubiegłych latach w aferach seksualnych oskarżani byli jednak nie tylko konserwatyści, ale również liberałowie, którzy nota bene szumnie deklarowali szacunek do kobiet i zapowiadali walkę o ich prawa.

W 2020 roku głośnym echem odbiło się samobójstwo Park Won-soona, mera Seulu, oskarżanego przez byłą sekretarkę o molestowanie seksualne. Oskarżenia nie zostały potwierdzone. Być może tak by się stało (tego nie wiemy), gdyby mer Seulu nie odebrał sobie życia, albowiem w Korei samobójstwo uznawane jest za czyn honorowy i oznacza publiczne zamknięcie sprawy.

Zwrot w stronę USA

Wreszcie zatrzymajmy się przy poglądzie konserwatystów na politykę zagraniczną. Otóż objęcie prezydentury przez Yoon Suk-yeola, oznacza z jednej strony zwrot w kierunku Stanów Zjednoczonych i Japonii, a z drugiej ochłodzenie relacji z Koreą Północą. Liberałowie mniejszą wagę przykładali do stosunków z USA, byli krytyczni wobec Japonii, o czym powiemy za chwilę, i dążyli do odbudowania relacji z komunistyczną Koreą Północną.

Koreańczycy też mają swoje „Korony królów”

Społeczeństwo południowokoreańskie przeszło długą drogę od niskiej samooceny do dumy narodowej.

zobacz więcej
– Konserwatyści często podkreślają, że gdyby nie sojusz ze Stanami Zjednoczonymi, to Korea Południowa by nie przetrwała, padając ofiarą Korei Północnej. Wobec sąsiada z północy są bardzo krytyczni. To znaczy uważają, że właściwie można spróbować nawiązać pewien dialog z Pjongjangiem. Ale jednocześnie prezentują stanowisko, że Koreę Północą przede wszystkim należy odstraszać i że trzeba być przygotowanym na wrogie działania z jej strony. Inne podejście mają liberałowie, którzy w ostatnich latach proponowali Pjongjangowi wsparcie gospodarcze i inicjowali szczyty międzykoreańskie – tłumaczy dr Pietrewicz.

Z kolei dr Beczkowska dopowiada że konserwatyści starają się balansować między Stanami Zjednoczonymi, które są głównym partnerem w sprawach bezpieczeństwa, i Chinami, najważniejszym partnerem gospodarczym. – Prezydent Yoon Suk-yeol obrał zdecydowany kierunek polityczny na Stany Zjednoczone. Co więcej, postuluje o zacieśnienie współpracy nie tylko w sprawach bezpieczeństwa, ale również gospodarczych. Jednocześnie stara się nie zrazić do siebie Chin. To widać m.in. w kwestii Tajwanu. Korea Południowa nie miesza się do tych sporów, a nawet zadeklarowała, w obawie przed konsekwencjami gospodarczymi, poparcie dla wizji jednych Chin – mówi koreanistka z Uniwersytetu Łódzkiego.

Kwestia japońska

Wyraźną różnicę światopoglądową stanowi kwestia relacji ze wspomnianą Japonią. Tutaj główną rolę znów odgrywa historia. Liberałowie wciąż chcą pamiętać krzywdy doznane ze strony Japończyków i podkreślają, że nie zostały one odkupione. Z kolei konserwatyści uważają, że owe krzywdy należy przebaczyć i budować dobre stosunki z Krajem Kwitnącej Wiśni, chociażby przez wzgląd na sojusz z USA.

Przypomnijmy: w 1910 roku Japonia dokonała aneksji Korei, która stała się częścią Cesarstwa Wielkiej Japonii. Stan ten utrzymywał się przez 35 lat. – Król koreański i jego rodzina zostali formalnie uznani za członków rodziny cesarskiej. W Korei wprowadzono japoński system administracyjny i szkolny. Z jednej strony oznaczało to modernizację Korei. Ale z drugiej podejście Japończyków do innych narodów, zwłaszcza sąsiednich w owym czasie było bardzo szowinistyczne, a nawet rasistowskie. W kontaktach codziennych często demonstrowali wobec Koreańczyków arogancję, wręcz pogardę – opowiada dr Zbigniew Kwiecień.

– Poczynając od lat 20. XX wieku – kontynuuje historyk – kolejne rządy japońskie próbowały Koreańczyków wynarodowić. W szkołach wprowadzono obowiązkowy przedmiot: język japoński. Z czasem zaś japoński, z wyjątkiem pierwszych klas szkoły podstawowej, stał się językiem nauczania. Chciano, by Koreańczycy odeszli od swoich obyczajów, folkloru. Sugerowano przyjmowanie japońskich imion i nazwisk. Obowiązkiem był udział w ceremoniach religii shintō. Koreańskie dzieci każdego ranka w szkole uczestniczyły w ceremonii oddawania czci boskiej cesarzowi Japonii i jego rodzinie.

Historyk podkreśla, że wielu Koreańczyków, chcąc uwolnić się od udziału w poniżających ceremoniach, przyjmowało różne wyznania chrześcijańskie.

W sprawie zwolnienia Koreańczyków z udziału w ceremonii shintō interweniowała Stolica Apostolska. Rząd japoński jednak odpowiedział, że ceremonia ta jest formą oddawania czci państwu i monarsze, w związku z czym nie ma charakteru religijnego.

– Koreańczycy z jednej strony płacili podatki i podlegali japońskiemu prawu, a z drugiej mieli utrudniony dostęp do pracy w administracji, a z czasem również w szkolnictwie. Śmiałkowie, którzy sprzeciwiali się polityce Tokio, byli brutalnie traktowani przez japońskie służby. To wszystko spowodowało nasilenie się emigracji z Korei do Chin, a dokładnie do najbliżej położonej Mandżurii. Choć ważnym czynnikiem było też przeludnienie Korei i poszukiwanie przez chłopów ziemi, którą mogliby dzierżawić. Zresztą w latach 30. XX wieku rząd japoński, pod pretekstem „obrony” japońskich poddanych, którymi formalnie byli Koreańczycy, dokonał agresji wojskowej na Mandżurię – mówi dr Kwiecień.
Japońscy żandarmi w Korei w 1910 roku. Fot. Topical Press Agency/Getty Images
Historyk dodaje, że do połowy II wojny światowej Koreańczyków nie obejmował obowiązek służby wojskowej, ponieważ „Japończycy słusznie wątpili w lojalność koreańskich poborowych”.

Gdy Japonia kapitulowała w 1945 roku, Amerykanie byli przekonani, że ich głównym sojusznikiem w regionie będą Chiny. Jednakże po przejęciu władzy w Państwie Środka przez komunistów plany te musiały ulec zmianie. Pragmatyzm skłonił Stany Zjednoczone do postawienia na Japonię. – Po trzech latach wojny koreańskiej, Korea była zdewastowana i jeszcze biedniejsza niż w 1945 r. Tymczasem w Japonii w 1951 r. formalnie zakończyła się okupacja amerykańska. Japonia z pomocą USA odbudowała gospodarkę i rozkwitała. Szybko zawarto układ o pomocy wojskowej. To zmusiło Koreańczyków do uregulowania (przynajmniej na poziomie deklaracji) stosunków z Japonią. Ale oczywiście zadra w nich pozostała – mówi historyk.

Dr Beczkowska podkreśla, że obecnie prezydent Yoon dąży do naprawy relacji z Japonią i nawiązania z nią dialogu. – Podczas kadencji jego poprzednika, relacje bardzo się pogorszyły, właśnie ze względu na spory historyczne – wyjaśnia.

– Yoon Suk-yeol nie kwestionuje krzywd, które wyrządzili Japończycy. Natomiast stara się podać im rękę – komentuje dr Oskar Pietrewicz. – Z polskiego punktu widzenia, w Korei Południowej liberałowie są dużo bardziej nacjonalistyczni niż konserwatyści. My postrzegamy liberałów raczej jako kosmopolitów, internacjonalistów. Tymczasem w Korei, w odróżnieniu od warunków polskich, to obóz liberalny domaga się rozliczenia z historią, a nie obóz konserwatywny – nadmienia analityk.

Coraz więcej wierzących

Inną kwestią, która z naszej perspektywy może wydawać się nam nieco dziwną, jest podział wyznaniowy. Koreaniści dr hab. Marcin Jacoby i dr Jakub Taylor, niegdyś podczas rozmowy zorganizowanej w ramach webinaru Uniwersytetu SWPS, podkreślali, że południowokoreańscy konserwatyści są raczej protestanccy, zaś liberałowie i lewicowcy– raczej katoliccy.

– Korea Południowa jest po Filipinach (gdzie katolicy stanowią ponad 75 proc. ludności), najbardziej chrześcijańskim krajem regionu – podkreśla dr Zbigniew Kwiecień.

Z kolei dr Marek Handerek dodaje: – Według danych Korea Południowa jest jedynym na świecie krajem wysokorozwiniętym, w którym wzrasta odsetek ludzi deklarujących się jako wierzący. W innych krajach tendencja jest odwrotna.

Konserwatysta z Harvardu

W Korei Południowej konserwatyści nie są środowiskiem jednolitym. – Można zaobserwować podziały chociażby na tle pokoleniowym – mówi dr Joanna Beczkowska.

– Przedstawiciele młodego pokolenia są bardziej zróżnicowani światopoglądowo, np. w kwestii podejścia do Stanów Zjednoczonych czy Korei Północnej. Starsza generacja bardziej popiera sojusz z Waszyngtonem i prezentuje ostrzejsze podejście wobec Pjongjangu – kontynuuje koreanistka.

Natomiast dr Oskar Pietrewicz zauważa, że Lee Jun-seok, czyli do niedawna lider Partii Siła Narodu, odsunięty z funkcji przewodniczącego w wyniku skandalu, to przedstawiciel młodego pokolenia (ma 37 lat), absolwent Harvardu, który w kwestiach obyczajowych reprezentuje poglądy skrajnie konserwatywne. – Z naszego punktu widzenia określiłbym go jako mizogina. Wiele problemów społecznych tłumaczył on działaniem feministek. To był jego główny przekaz. Starsi działacze partii niekoniecznie uważali, że jest to dobra droga. Może i podczas rozmowy przy piwie by się z nim zgodzili, ale uznawali, że nie ma sensu stosować takiej narracji publicznie – zaznacza. Zdaniem analityka młody odłam partii jest światopoglądowo bardziej radykalny od starszej generacji. Podkreśla on jednak, że partia konserwatywna w ostatnich latach, w wyniku szoku, jakim był impeachment prezydent, nieustannie się przeobraża, co rodzi liczne podziały.

Wpadki i gafy
ODWIEDŹ I POLUB NAS Niewątpliwie przed prezydentem Yoonem stoją trudne wyzwania. Tym bardziej, że po 100 dniach rządów, jego poparcie spadło o połowę. – Przede wszystkim na nastroje społeczne wpływają inflacja i wysokie ceny energii. Do tego w ostatnim czasie susze mocno uderzyły w rolnictwo, po czym nastąpiły ulewne deszcze, w wyniku których życie straciło 11 osób. To również przyczyniło się do spadku poparcia, jako że uznano, iż prezydent nie radzi sobie z sytuacją w kraju. Ponadto mieszkańców miast, chociażby Seulu, trapią ceny nieruchomości i niedobór mieszkań – mówi dr Joanna Beczkowska.

Koreanistka kontynuuje, że oburzenie społeczne wywołały wybory personalne nowego prezydenta, który obsadził swoje biuro byłymi prokuratorami. Odebrano to jako przejaw koteryjności. Ponadto ekspertka zwraca uwagę, że pomysłem Yoon Suk-yeola, który spotkał się z niezadowoleniem, jest plan obniżenia wieku szkolnego do pięciu lat (obecnie próg wynosi sześć lat). Sprzeciw Koreańczyków jest wobec tego projektu bardzo silny. – Świadczy o tym fakt, że minister edukacji Park Soon-ae podała się do dymisji – zaznacza.

Do spadku poparcia przyczyniają się także wpadki. – Prezydent Yoon Suk-yeol drażni społeczeństwo, co w dużej mierze wynika z problemów komunikacyjnych. Na przykład Koreańczycy zastanawiają się, co prezydentowi wpadło do głowy, gdy nie chciał się spotkać z Nancy Pelosi, która zjawiła się w Korei Południowej. Zasłaniał się tym, że jest na urlopie – przypomina politolog i dodaje, że wprawdzie prezydent nie ma doświadczenia politycznego, ale liczne wpadki mogą zastanawiać, jako że otoczył się on przecież bardzo doświadczonymi doradcami.

W oczy rzucają się gafy podczas przemówień. – Opinia publiczna zwraca uwagę, że Yoon Suk-yeol nie wypowiada się tak, jak doświadczeni politycy. Nawet media konserwatywne głoszą: „Prezydent musi naprawić swój wizerunek i odbudować zaufanie społeczne”, „trzeba się skupić na reformach” – relacjonuje dr Beczkowska.

Przeprowadzenie poważnych reform, jak chociażby obniżenie wieku szkolnego, w najbliższym czasie, wobec mniejszości partii konserwatywnej w parlamencie, będzie niezwykle trudne. Wybory parlamentarne odbędą się za dwa lata.

Dr Pietrewicz zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię, która także wiąże się z obecnym poparciem dla nowego prezydenta. Mianowicie na to, że Koreańczycy przy urnach wyborczych oddają głosy pod wpływem chwili i często zmieniają zdanie. – Mimo dużej polaryzacji społeczeństwa, nie jest w nim ugruntowany stosunek do danej opcji politycznej, tak jak to ma miejsce np. w Stanach Zjednoczonych, gdzie rodziny z pokolenia na pokolenie głosują na republikanów bądź demokratów. W Korei Południowej partie mają oczywiście twardy elektorat. Niemniej jest wielu chwiejnych wyborców, którzy przechodzą ze skrajności w skrajność. Od miłości do nienawiści – kończy analityk PISM.

– Łukasz Lubański

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Na świecie pozytywny wizerunek Korei Południowej kreują niesłychanie popularne zespoły muzyczne z gatunku k-pop, takie jak BTS (podczas trasy w USA piosenkarze zostali 31 maja 2022 przyjęci przez prezydenta Joe Bidena, na zdjęciu z jego sekretarz prasową Karine Jean-Pierre). W 2018 boysband zanalazł się na 1. pozycji listy najbardziej wpływowych osobistości w Korei, sporządzonej przez „Forbesa”. Fot. Kevin Dietsch/Getty Images
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.