Rozmowy

Korespondent wojenny nie może opowiadać się po jednej ze stron

Nie chodzi o to, że dziennikarz nie może mieć własnych poglądów i popierać Ukrainy. Tylko o to, że wykonując swój zawód powinien dążyć do obiektywizmu i neutralności – mówi ks. prof. Witold Kawecki, teolog, etyk, medioznawca z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

TYGODNIK TVP: Za sprawą rosyjskiej agresji na Ukrainę powraca pytanie o etykę dziennikarską w obliczu wojny. Na co korespondent wojenny powinien zwracać szczególną uwagę kierując się etyką?

KS. WITOLD KAWECKI:
Przede wszystkim nie powinien przekraczać granicy ochrony swojego życia. Praca reportera wojennego jest niezwykle ważna, a zarazem trudna i niebezpieczna. Dbając o aktualność informacji musi on działać szybko. Do tego dochodzi presja związana z konkurencyjnością mediów. Zawód ten wymaga odwagi, a narażanie życie jest jego częścią. Niemniej korespondent wojenny nie powinien zbytnio się narażać. Obowiązuje go rozsądek.

W podobnym tonie, w jednym z tekstów zbioru „Biblia dziennikarstwa”, Wojciech Jagielski pisał: „Bywałem na pierwszej linii walk i odczuwałem fizyczne zagrożenie, ale nigdy nie mieszkałem w Groznym ani w Kabulu, nigdy nie żyłem w świecie ogarniętym wojną. Brakuje mi takiego doświadczenia i chciałbym je mieć, wiem jednak, że mógłbym za to zapłacić najwyższą cenę. Myślę, że dziennikarz nie ma prawa celowo i świadomie narażać swojego życia, żeby mieć lepszy, dramatyczniejszy materiał dla swojej redakcji. Cenę za taką relację zawsze płaci rodzina dziennikarza”.

Jeżeli korespondent decyduje się na przekroczenie granicy ochrony życia, jest to moralnie naganne. Niemniej jest to jego życie i jego prywatna sprawa. Z etycznego punktu widzenia gorszą sytuacją jest opublikowanie przez dziennikarza informacji, które mogą narazić na niebezpieczeństwo innych ludzi – cywili, żołnierzy. To jest karygodne i nie ma na to usprawiedliwienia. Tej granicy dziennikarz nie może przekroczyć.

Jagielski, we wspomnianym tekście opisywał, że aby nie zaszkodzić ludziom, od których pozyskiwał informacje, zmieniał ich imiona i nazwiska. Ponadto, wyjeżdżając do Afganistanu, przestał współpracować z miejscowymi dziennikarzami. Przywołał historię włoskiego reportera i afgańskiego dziennikarza, który mu pomagał. Obaj zostali schwytani przez talibów. Ostatecznie włoski korespondent został uwolniony, ale lokalnemu dziennikarzowi obcięto głowę.

Z jednej stronny miejscowi dziennikarze, przewodnicy, zarabiają w ten sposób pieniądze. Sami narażają swoje życie i są świadomi podejmowanego ryzyka. Z drugiej strony rozsądny, odpowiedzialny dziennikarz, jak słusznie zauważył Wojciech Jagielski, nie będzie korzystał z usług tych ludzi, jeżeli mógłby ich narazić na niebezpieczeństwo.

Dziennikarz powinien zachowywać się na wojnie jak każdy porządny uczciwy człowiek. Właściwie to należy od niego oczekiwać nawet więcej. Podobnie jak w przypadku zawodów nauczyciela, lekarza czy posługi księdza, możemy tu bowiem mówić o powołaniu, świadectwie. W związku z tym dziennikarz ma pewne zobowiązania. Jego zadaniem jest opisywanie rzeczywistości, tłumaczenie ludziom świata, ale jednocześnie powinien zachowywać się w sposób moralny i odpowiedzialny.

Czy reporter wojenny może pomagać rannym?

Zadaniem dziennikarza nie jest wcielanie się na wojnie w rolę sanitariusza. Przede wszystkim powinien pozostać z boku, relacjonując wydarzenia. Jednakże pomoc rannemu jest jego obowiązkiem ludzkim, humanitarnym. Jeżeli znajdzie się w sytuacji, w której może pomóc, to powinien to zrobić – nie jako dziennikarz, tylko jako człowiek.

Ta pomoc dotyczy także żołnierzy?

Przede wszystkim cywili, ale żołnierzy również. Żołnierz nie przestaje być człowiekiem. Użyłbym tu porównania z posługą księdza, który jest kapelanem wojskowym: nie ma on prawa do noszenia broni; ma być wsparciem duchowym, a w razie potrzeby wcielić się w rolę sanitariusza, oczywiście głównie pomagającego swoim żołnierzom – nie powinien jednak odmówić pomocy rannym żołnierzom ze strony przeciwnej.

Mając na uwadze brutalność Rosjan, zbrodnie których dokonują, nie jest to takie oczywiste.

Agresja Rosjan jest bezsensowna, uderza nie tyle w żołnierzy ukraińskich, co w cywili, w tym w kobiety i dzieci…
Korespondenci wojenni w Kijowie w marcu 2022. Fot. Yaghobzadeh Alfred/ABACA / Abaca Press / Forum
To jest absurd wojny, która ma oblicze destrukcyjne. Ale żeby to oblicze powstrzymać, trzeba umieć zdobyć się na gest heroiczności, na postawę dobroci i wsparcia, nawet wobec wroga. Ewangelia głosi: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół”.

Wróćmy do pomocy cywilom.

Zwróciłbym uwagę na jeszcze jedną kwestię. Otóż jeżeli korespondent wojenny uratuje komuś życie, udzieli pomocy, to zdobędzie wśród miejscowej ludności zaufanie i popularność. Pomoc ludziom zawsze popłaca. Dziennikarz za sprawą legitymacji prasowej, jak i swoich zasięgów, może podczas wojny zrobić znacznie więcej, niż zwyczajni ludzie. Jeżeli zechce z tych przywilejów skorzystać, to ma wiele możliwości działania. Począwszy od przekazania cywilom swojej żywności, udzielenia wsparcia materialnego i duchowego, po organizowanie zbiórek i transportów żywności czy środków medycznych.

Czy dziennikarz powinien organizować zbiórki pieniędzy dla żołnierzy? W ostatnich dniach zbiórkę na samochody terenowe dla Sił Zbrojnych Ukrainy pomógł nagłośnić Igor Janke. Z kolei Karolina Baca-Pogorzelska zorganizowała zbiórkę na zaopatrzenie dla Batalionu Donbas (jak czytamy na stronie zbiórki: m.in. na leki czy elementy wyposażenia, takie jak pasy taktyczne, nakolanniki, czapki, lornetki, itd.) – krytycznie do tej akcji odniósł się na Twitterze Łukasz Warzecha, argumentując, że angażowanie się po jednej ze stron nie jest rolą dziennikarza.

Jestem za tym, by dziennikarz nie mieszał się do takich spraw. Nie powinien opowiadać się po jednej ze stron. Wcześniej zaznaczyłem, że ten zawód ma charakter posługi, misji. Dlatego legitymacja z napisem „Press” zobowiązuje do zachowania bezstronności. Najlepiej jakby dziennikarz nie był uwikłany w działania zbrojne. Nie chodzi o to, że nie może mieć własnych poglądów, popierać Ukrainy – wielu dziennikarzy stoi po jej stronie – i napiętnować wojsk rosyjskich. ODWIEDŹ I POLUB NAS Tylko o to, że wykonując swój zawód powinien dążyć do obiektywizmu i neutralności. Po to, żeby być wolnym, a co za tym idzie – lepiej wykonywać swoją pracę.

W mediach można znaleźć wiele drastycznych relacji, obrazów wojny na Ukrainie. Z jednej strony są one świadectwem okrucieństw dokonywanych przez Rosjan. Z drugiej strony można mieć wątpliwości, czy właśnie ze względu na to jak bardzo są brutalne, powinny być publikowane. Gdzie leży granica między sensacją a rzeczywistością wojny?

Przede wszystkim to, co robi dziennikarz powinno być prawdziwe. Jeżeli odbiorca zapozna się z relacjami z wojny na Ukrainie, to zapewne pomyśli: „Muszą one być prawdziwe, bo przecież autor relacjonuje to, co widział i co jest faktem”. Owszem, może być faktem, tyle że zdarzają się reporterzy, którzy fakty naciągają, nadinterpretują, którzy dramatyzują, gdy sytuacja tego nie wymaga, grają na emocjach, itd. Z wyprawy na wojnę robią fabułę kryminalno-przygodowo-sensacyjną. To jest nieprawdziwe, sztuczne. Co więcej, odbiorca szybko to zauważy. Takie postawy działają na niekorzyść mediów.

Przyglądając się relacjom polskich i zagranicznych korespondentów z różnych wojen, czasem mam wątpliwości, czy nie stosują oni chwytów pod kamerę, czy nie udają. Zdarza się, że dziennikarz zdając relację wygląda tak, jakby dopiero wyszedł z okopu – wyposażony w kamizelkę kuloodporną, w hełm – tymczasem znajduje się sześćset kilometrów od linii frontu… Powinien pokazywać prawdę, być rzetelny i autentyczny. Oddzielać informację od komentarza. Nie może naciągać faktów.

Nasuwa się wniosek, że bardzo ważna jest pokora.

Pokora ogólnie bardzo pomaga w życiu. Św. Alfons Maria Liguori wskazywał, że trzema najważniejszymi cnotami są: pokora, pokora i pokora. Brak pokory prowadzi na manowce. Dziennikarz musi być świadomy, że nie zjadł wszystkich rozumów, że jego interpretacja rzeczywistości jest częściowa. Powinien dalej doszukiwać się prawdy, wytrwale do niej dążyć.

Dla mnie autorytetem dziennikarskim był Ryszard Kapuściński, który przeżył wiele wojen, mierząc się z ich zagrożeniami.

„Morale” nie ma nic wspólnego z „muralami”. Jak mówić i pisać o wojnie

Określenie „wojna Putina” zdejmuje odpowiedzialność z narodu rosyjskiego.

zobacz więcej
Potrafił spędzić rok w beznadziejnych warunkach pośród miejscowej ludności. Razem z nią mieszkał. Tak samo jak ona był głodny i spragniony. Uczył się lokalnego języka. Wrastał w tych ludzi. Dzięki temu był autentyczny, wiedział o czym opowiada. To było jego siłą.

Dziennikarza weryfikuje jego praca. Ale nigdy on nie oderwie od swojej pracy tego, kim jest. Mówił o tym Ryszard Kapuściński, że będąc dziennikarzem, trzeba być przede wszystkim człowiekiem. To jest pierwsza kompetencja w tej profesji – być ludzkim, czuć i rozumieć, mieć empatię. Nie szpanować, tylko być człowiekiem. Taka postawa wynika właśnie z pokory.

Marcin Wyrwał, reporter wojenny, w jednym z komentarzy dla Onetu napisał, że z jego doświadczenia wynika, iż wielu korespondentów relacjonujących wojnę na Ukrainie nie zna kontekstu historycznego, kulturowego i politycznego Ukrainy oraz regionu: „Wielu ekspertów w zakresie Wschodu po prostu odmawia wyjazdu w niebezpieczne rejony świata. W ich miejsce jadą młodzi, ambitni, lecz pozbawieni podstawowej wiedzy. Chwała im za to, że jadą i ryzykują własnym życiem. Jednak ich przydatność jest w najlepszym razie minimalna, a w najgorszym – szkodliwa”.

Wiedza, warsztat dziennikarski są abecadłem. Jeżeli ktoś jest nieprzygotowany i traktuje wyjazd na wojnę tak samo jak na wycieczkę krajoznawczo-turystyczną – jest to absurdalne. Niestety, niektórzy upatrują w tym szansy na zrobienie szybkiej kariery. To stanowi dużą pokusę. Tyle że nie powinno się robić z siebie maskotki, gwiazdora na tle wojny. Taka postawa jest nienaturalna. Zawód dziennikarza, zwłaszcza korespondenta wojennego, nie jest dla showmanów.

– rozmawiał Łukasz Lubański

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Dziennikarze w Kijowie 24 sierpnia 2022 podczas ukraińskiego Święta Niepodległości. Fot Alex Chan Tsz Yuk / Zuma Press / Forum
Zobacz więcej
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Zarzucał Polakom, że miast dobić wroga, są mu w stanie przebaczyć
On nie ryzykował, tylko kalkulował. Nie kapitulował, choć ponosił klęski.
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
W większości kultur rok zaczynał się na wiosnę
Tradycji chrześcijańskiej świat zawdzięcza system tygodniowy i dzień święty co siedem dni.
Rozmowy wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Japończycy świętują Wigilię jak walentynki
Znają dobrze i lubią jedną polską kolędę: „Lulajże Jezuniu”.
Rozmowy wydanie 15.12.2023 – 22.12.2023
Beton w kolorze czerwonym
Gomułka cieszył się, gdy gdy ktoś napisał na murze: „PPR - ch..e”. Bo dotąd pisano „PPR - Płatne Pachołki Rosji”.
Rozmowy wydanie 8.12.2023 – 15.12.2023
Człowiek cienia: Wystarcza mi stać pod Mount Everestem i patrzeć
Czy mój krzyk zostanie wysłuchany? – pyta Janusz Kukuła, dyrektor Teatru Polskiego Radia.