„Wojna z Zachodem” to ostatnia książka Murraya, na rynku wydawniczym pojawiła się we wrześniu. Tytuł jest nieco zmieniony, zapewne przez tłumacza i sugeruje wojnę jakichś sił zewnętrznych z kulturowym i cywilizacyjnym, nie ściśle geograficznie rozumianym Zachodem, czyli Europą, Stanami Zjednoczonymi, Kanadą, Australią i Nową Zelandią. Sugerowany atak z zewnątrz zapewne miał zachęcać do lektury, ale jest nieco mylący. Oryginalny tytuł to: „The war on the West”. Czyli „na” Zachodzie i w obrębie Zachodu. Bez samonienawiści i obrzydzenia do siebie oraz rosnącego ciągle wyimaginowanego poczucia winy żadne kulturowe natarcie z zewnątrz nie doprowadziłoby do tego, z czym mamy do czynienia.
Gdy czarni Amerykanie zaczęli zwalać pomniki białych właścicieli niewolników albo tych, którzy z nimi pili herbatę, nie było żadnej reakcji lokalnych władz w miastach amerykańskich. W mediach za to było pełne zrozumienie, a w wiodących – zachwyt. Ruch Black Lives Matter, który powstał po śmierci George'a Floyda, narkomana i recydywisty, był niewątpliwie wpływowy w wojnie kulturowej z Zachodem, a właściwie Zachodu z Zachodem. Krytyczna Teoria Rasy przeniosła się z akademickich sal wykładowych na ulice, które (dosłownie) zapłonęły, co reporterzy telewizyjni, szczególnie z CNN, stojąc na tle dymów i płomieni, relacjonowali jako pokojowe protesty.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Nawiasem mówiąc, dla Douglasa Murraya także jest oczywiste, że to biały policjant zabił Afroamerykanina George’a Floyda, gdyż klęcząc mu na karku, spowodował jego uduszenie. Oczywiście, niedopuszczalne jest takie traktowanie zatrzymanego, choćby był narkomanem i recydywistą, ale we krwi Floyda wykryto dużą dawkę fentanylu, środka, który w dużych dawkach powoduje zatrzymanie oddechu. Nic to nie pomogło policjantowi, który został skazany na 25 lat więzienia.
Biały „zabił” czarnego, to na całym Zachodzie bezdyskusyjny fakt. Murraya niepokoi reakcja, to, że wynikł z tego kolejny etap rewolucji, na razie kulturowej, który przeniósł się przez Atlantyk do jego ojczyzny. Drży w posadach cały kanon edukacji i kultury, już nie tylko w Ameryce i Kanadzie. Śmierć Floyda niczego nie zaczęła, wiele procesów przyspieszyła i zradykalizowała.
Książka „Wojna z Zachodem” zawiera rozdziały o rasie, historii, religii i kulturze. Autor opisuje świat anglosaski, więc rasa ma tutaj priorytet w aspekcie wspominania niewolnictwa, kolonializmu, imperializmu i występuje w każdym rozdziale, choćby jako punkt odniesienia. Autor daje liczne przykłady walki z białą supremacją i wykluczeniem kolorowych, które jest w świecie zachodnim tym bardziej dominujące, im bardziej go nie ma. Przerażony rasizmem jest świat akademicki, a za nim coraz większe rzesze zwykłych zjadaczy hamburgerów i ryby z frytkami.
Ku Klux Klan w habicie
W kwietniu 2016 roku na Uniwersytecie Indiany, na jednym z kampusów ktoś zauważył około godziny dziewiątej wieczorem członka Ku Klux Klanu. Rozgrzały się do czerwoności studenckie komputery i komórki. „Studenci uważajcie – napisał jeden z nich – ktoś chodzi w stroju KKK z biczem”. Inny wpis był do władz uczelni: „Po kampusie chodzi człowiek w kapturze KKK i z biczem, a wy nie potraficie nic zrobić, by studenci poczuli się bezpieczni”. „Proszę, PROSZĘ, PROSZĘ uważajcie na siebie dziś wieczorem”. Dalej było, żeby nie wychodzić pojedynczo z budynków itp. – po prostu panika.