Nagrody rozdawane są w kilku kategoriach. Z tym, że tylko jedna dotyczy konkretnych zachowań fair play w sytuacjach sportowych. A stosując właściwą nomenklaturę – „Czynu czystej gry”.
W pozostałych kategoriach wyróżniane są osoby wybitnie zasłużone dla ruchu olimpijskiego, wyróżnione za karierę sportową i godne życie po jej zakończeniu oraz promujące zasady fair play.
Gdy młodziutka żeglarka (12 lat) ratuje z wody koleżankę, której łódka się przewróciła, to sytuacja jest klarowna, nagroda edukacyjnie wartościowa, bo obie nastolatki zapamiętają ten moment na przyszłość jako ważne i pouczające doświadczenie.
Ale nagrody i wyróżnienia za długoletnią pracę w PKOl, Domowe Muzeum Olimpijskie, musical „Fair Play”, zakładanie fundacji własnego imienia, za stanowisko wiceprezesa związku sportowego czy pisanie tekstów o sporcie, raczej rozmazują obraz tej nagrody.
Z czynami czystej gry też bywa rozmaicie. Lata temu Włodzimierz Lubański dostał nagrodę Fair Play UNESCO za to, że przeskoczył nad bramkarzem reprezentacji Danii, który leżał na boisku. A co niby miał zrobić? Miał go kopnąć czy rozdeptać?
Wszystko to razem potwierdza, że niełatwo jest dziś wskazać realne czyny fair play na sportowych arenach. Dużo łatwiej jest to zagadać, propagując dobre intencje na wiarę, że spełniają się w rzeczywistości. Jednak rzadko i nielicznie się spełniają.
Zamydlanie granic między dobrym czynem a dobrą intencją nie jest tylko problemem sportu. To grubsza sprawa, dotycząca globalnego kryzysu wartości. Stan rzeczy ilustrują między innymi nagrody fair play czy zachwyty nad tymi gestami, lecz i tak zwane „normalne” życie.
Bo co to za wielki wyczyn mówić prawdę? Czy ktoś komuś robi łaskę zachowując się uczciwie? Czy za mówienie prawdy i uczciwość należy specjalnie nagradzać? Czy człowiekowi należy się nagroda tylko za to, że zachował się jak człowiek?
Gdyby tak było, to jesteśmy w czarnej dziurze. A tam znika wszystko, nawet światło. Zatem nie ma światełka w tunelu. Za horyzontem zdarzeń jest tylko mrok. Warto wyhamować, by ogarnąć parę tematów. Na pozór banalnych, lecz pozory mylą, więc nie dajmy się zmylić.
Drużyna Jagiellonii zareagowała się jak trzeba. Według obecnych norm chyba zasłużyła na nagrodę fair play. Tylko czy obecna norma to jeszcze norma, czy już wyjątek, w dodatku niezwykły i niespotykany? Kto zna odpowiedź na to pytanie, ten dużo wie, także o sobie.
– Marek Jóźwik
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy