Historia

Anglosasi wypchnęli Brytów do dzisiejszej Bretanii. Kim byli przodkowie Elżbiety II i Karola III?

Ponad trzy czwarte przodków dzisiejszych wyspiarzy pochodziło z północnej Europy – terenów Niemiec i Danii. Ich najazd oznaczał masową kolonizację dzisiejszej wschodniej Anglii i równie gwałtowne pozbycie się ludności tubylczej. Brytowie, najbardziej pokrewni Kornwalijczykom, zostali dosłownie zepchnięci do morza i zmuszeni do emigracji na „koniec świata”, czyli do dzisiejszego departamentu Finistère w Bretanii (północno-zachodnia Francja).

1600 lat temu Morze Północne było swego rodzaju wodną autostradą. Gdyby nie to, dzisiejsza Anglia nie byłaby Anglią. Genetix znowu namieszała w Archeo, odkrywając nieznaną masową migrację.

Po śmierci Elżbiety II w polskiej infosferze wiralowo rozprzestrzeniał się materiał, w którym wywiedziono genealogię Jej Królewskiej Mości od Kazimierza Jagiellończyka. Miłośnikom idei rzeczpospolitańskiej spodoba się pewnie fakt, że na swoich stronach Litwini dociągnęli tę genealogię do Giedymina. No bo czemu nie? Zwłaszcza, że dzięki badaniom genetycznym oni o pochodzeniu swojej dynastii panującej mogą powiedzieć znacznie więcej niż my.

Windsor, czyli Sachsen-Coburg-Gotha

Prawda jednak taka, że gdy sięgniemy wystarczająco daleko w przeszłość, wszyscy są skoligaceni ze wszystkimi. Czego dowodził inny, również wiralowo rozchodzący się po ślubie Meghan Markle z księciem Harrym Windsorem plik z rodowodem obojga, który dowodził, iż aktorka z kilku hollywoodzkich seriali ma wśród przodków króla Anglii Edwarda III, zmarłego w 1377 roku. Inna rzecz, że na ponad 200 sposobów da się też dowieść, iż oboje małżonkowie są dalekimi kuzynami.

Na Wyspach, które przecież nie zawsze były brytyjskie, oczywiście kolejne dynastie następowały po sobie, a głównych było aż siedem: Wessex, Normanowie, Plantagenetowie, Tudorowie, Stuartowie, Hanowerczycy i Windsorowie. Zmieniały się przeważnie dlatego, że jakaś obca władza dokonywała podboju (np. Normanowie), dynastie wymierały (np. Normanowie, Tudorowie) i trzeba było kolejnych władców dobierać z boku linii panującej, czasem naprawdę odległego. Bywało też, że monarchia była na Wyspach obalana rewolucyjnie lub dochodziło do przerwania sukcesji przez parlament. Tak było ze względu na religię prawowitego następcy tronu z dynastii Stuartów, który miał nieszczęście być katolikiem, w przeciwieństwie do swej siostry ożenionej z protestantem z niderlandzkiej dynastii Orańskiej.
Brytyjska rodzina królewska w Pałacu Buckingham w Londynie, 1972. Od lewej: księżniczka Anna, książę Andrzej, mąż królowej książę Filip i królowa Elżbieta II oraz książęta Edward i Karol. Fot. Fox Photos/Hulton Archive/Getty Images
Królowa Elżbieta II była kolejną z szeregu beneficjentów tej ostatniej zmiany dynastii panującej (jak i nazwy królestwa, które mniej więcej w tym samym czasie stało się Wielką Brytanią). Sama była członkiem domu Sachsen-Coburg-Gotha (boczna gałąź Wettynów, z których pochodzili też polscy króle elekcyjni z Saksonii: Augustów II Mocny i August III Sas). Ród ten w Wielkiej Brytanii XX wieku, w ramach walki koronowanych kuzynów po przeciwnych stronach I wojny światowej, przemianował się na Windsor. Obecnie zaś panujący monarcha Karol III po ojcu nie jest wszakże Wettynem, tylko Glücksburgiem, należy zatem do dynastii oldenburskiej. No ale w 1952 roku Elżbieta II postanowiła, że dzieci będą nosić jej nazwisko dynastyczne. Królowa Wiktoria się nie odważyła na coś podobnego (nawet pewnie nie przyszłoby jej to do głowy) i dlatego Elżbieta II formalnie nie zalicza się do dynastii hanowerskiej, z której pochodziła jej praprababka.

W 1960 roku Elżbieta II – po interwencji Lorda Mountbattena, wuja i opiekuna lat młodzieńczych jej męża Filipa – zmieniła swe postanowienie i jej potomkowie noszą od wtedy nazwisko Mountbatten-Windsor. Na marginesie: Mountbatten to nazwisko niemieckiego rodu książęcego Battenberg (zanglicyzowane w 1917 roku, na tej samej fali antyniemieckich sentymentów na Wyspach, na której powstali Windsorowie), do którego należała matka Filipa.

Materia tych powiązań laikowi wydaje się skomplikowana, a przedziwnych zwrotów akcji w niej nie brakuje. Bo znowu, badając rodowody wystarczająco daleko wstecz, da się wywieść królową Elżbietę II i w konsekwencji jej syna Karola III od pierwszego monarchy, którego encyklopedie nazywają królem Anglii, czyli Alfreda Wielkiego. Zmarła królowa była dokładnie 32. prawnuczką króla Alfreda, który był Anglosasem, a rządził Wessex – sporym kawałkiem tego, co dziś nazywa się Anglią – od 871 do 899 roku. To o jego burzliwym panowaniu napisano powieść „Ostatnie Królestwo”, która dobrze oddaje klimat IX w. na tym obszarze, ale nie jest książką naukową i nie należy z niej czerpać informacji.

Historia, którą pisał święty…

Czerpiąc wiedzę z naukowych książek historycznych możemy dowiedzieć się, co się działo na Wyspach między V a IX wiekiem, czyli przed panowaniem Alberta nazwanego siedemset lat później Wielkim. Czasy to niezmiernie ciekawe, epoka m.in. heptarchii, czyli siedmiu królestw założonych na terenach dzisiejszej Anglii mniej więcej w wieku VI przez plemiona Anglów, Sasów, Jutów i Fryzów, przybyłych 100-150 lat wcześniej z dzisiejszych północno-zachodnich Niemiec i południowej Danii.

Co ciekawe, istnieją wiarygodne i spisane po łacinie źródła z VIII wieku (w Polsce najstarsza znana lokalna kronika po łacinie jest z początku XII wieku), w postaci „Historia ecclesiastica gentis Anglorum” autorstwa anglosaskiego mnicha Bedy Czcigodnego. Doktora Kościoła, świętego katolickiego i prawosławnego, a dla protestantów jednego z nielicznych „odnowicieli wiary”. Jak tu nie ufać takiej postaci?

Elżbieta II nie żyje. 70 lat na brytyjskim tronie

Czy Elżbieta II była bezsilnym świadkiem rozpadu imperium, czy raczej starała się ocalić to, co było jeszcze do ocalenia?

zobacz więcej
Dzieło to zostało przetłumaczone na staroangielski na polecenie właśnie Alberta Wielkiego, czyli w IX wieku. Kronika Bedy nie tylko dokumentuje zaistnienie heptarchii, ale szczegółowo opisuje konflikt między Kościołem rzymskim, któremu wierność przysięgali Anglosasi, a Kościołem iroszkockim, zwanym również celtycko-chrześcijańskim. Ten był miejscem poszukiwania zbawienia w Chrystusie przez tubylców: Szkotów i Walijczyków (Brytów Anglosasi wypchnęli wcześniej przez Wielki Kanał do dzisiejszej Bretanii).

Beda zajmuje się również pokrótce „świecką” historią tej ziemi, zapisując, że upadek Rzymu około 400 roku naszej ery otworzył drogę do inwazji ze wschodu. Dziś wiemy, że pod koniec IV i na początku V wieku Rzymianie przywieźli do Brytanii pewną liczbę najemników anglosaskich wraz z rodzinami, by pomagali w obronie południowych i wschodnich wybrzeży przed innymi plemionami germańskimi. Jednak około 410 roku ostatnie oddziały rzymskie opuściły Brytanię. Natomiast według Bedy wyżej wspomniane plemiona właśnie wtedy „przybyły na wyspę i zaczęły się tak rozrastać, że stały się okropne dla tubylców”.

To enigmatyczne zdanie nie wyjaśnia, co się dokładnie stało. Zaś późniejsze najazdy wikingów – w wiekach IX-XI zwanych Duńczykami, a w wieku XII Normanami (ci wikingowie osiedli jako lennicy tamtejszego króla na północy Francji, którą podbili między VIII a X wiekiem) pod wodzą Wilhelma Zdobywcy – skłaniały archeologów, by w podobnym duchu czytać odnajdywane w ziemi nieliczne ślady wcześniejszej historii. Widziano w nich dowody na niewielką inwazję grup anglosaskich wojowników – elity, która narzuciła swoją importowaną kulturę populacji istniejącej na Wyspach w V-VI wieku. W ten właśnie sposób rozumieli owo enigmatyczne zdanie z kroniki Bedy Czcigodnego. Mimo, że według ustaleń archeologów, ok. 450 r. n.e. w zachodniej Anglii garncarstwo, ozdoby, narzędzia i architektura w stylu rzymskim podupadły, zaś znajdowane pozostałości zaczęły przypominać niemal wyłącznie te znajdowane na niemieckim czy holenderskim wybrzeżu Morza Północnego. W Anglii znajdowano też przedmioty tej kultury, ale udoskonalone, takie jak hełmy i broń z Sutton Hoo.

… a historia zapisana w genach

No, ale jak to bywa od dwóch dekad w takich przypadkach, Genetix skutecznie wspomaga Archeo. Dziś archeogenetycy rozjaśnili sporo w kwestiach opisywanych przez św. Bedę. Niedawno swe odkrycia na łamach czasopisma „Nature” opublikowali naukowcy z Max Planck Institute for Evolutionary Anthropology w Lipsku, gdzie badaniami kieruje Johannes Krause, przy współudziale guru tej dziedziny Davida Reicha z Harvardu i żywotnie zainteresowanych swą przeszłością badaczy angielskich, głównie z University of Central Lancashire w Preston i University of Huddersfield.
Flota Wilhelma Zdobywcy płynie do Anglii. Fot. CC BY-SA 3.0, Wikimedia
Jaką zatem historię Wysp po tym, jak rzymskie legiony odeszły w roku 407 na rozkaz Konstantyna, opowiadają sekwencjonowane genomy? Nowe próbki DNA, pobrane z ponad 20 cmentarzy od 494 osób, które zmarły we wschodniej Anglii między 400 a 900 rokiem n.e. pokazują, że ponad trzy czwarte ich przodków pochodziło z północnej Europy. Na niektórych stanowiskach nawet 100 procent. Oznacza to nie tylko najazd, lecz wręcz masową kolonizację terenów dzisiejszej wschodniej Anglii przez całe rodziny i gospodarstwa domowe. I przynajmniej częściowe, równie gwałtowne zniknięcie ludności tubylczej. Gdyby ich pobito i pokonano, ich kości dawałyby się również znaleźć na cmentarzyskach. Jednak Brytowie, ci najbardziej pokrewni Kornwalijczykom, zostali dosłownie zepchnięci do morza i zmuszeni do emigracji na „koniec świata”, czyli do dzisiejszego departamentu Finistère w Bretanii (północno-zachodnia Francja).

Pojawienie się Anglosasów na Wyspach zatem w niczym nie przypominało znanego z późniejszej historii przybycia elitarnej gwardii normańskiej i bretońskich najemników Wilhelma Zdobywcy, gdy przy wybrzeżu między Hastings i Eastbourne w Pevensey zacumowało 679 okrętów. Wilhelm zaprowadził bowiem swoje porządki, język i kulturę w kilka lat dzięki 7 tys. ludzi i wygranej bitwie, gdzie pozbawiono życia jego anglosaskiego konkurenta do angielskiego tronu. Zepchnął wówczas znacznie liczniejszych lokalnych Anglosasów do narożnika – ich los opisuje legenda o Robin Hoodzie.

Wyniki najnowszych badań archeogenetycznych wpisują się natomiast w debatę na temat tego, co wędruje: kultura i technologie, czy ludzie je niosący? Wydaje się, że im bardziej przeniesiemy się w przeszłość, tym bardziej mobilni są nasi przodkowie i tym mniej widać kultur niesionych przez wąską elitę na nowe tereny. Kultura czy języki same się wszak nie przemieszczają. Na wczesnośredniowiecznych cmentarzyskach wschodniej Anglii oglądamy efekty gigantycznych migracji: starych i młodych mężczyzn, kobiet i dzieci. Aż za proste się to wydaje, by być prawdziwe, a jednak! No i wyobraźmy sobie ów ruch na morzu, gdy trzeba było przewieźć tych wszystkich ludzi z ich dobytkiem – wędrowały dosłownie całe wsie.

Co ciekawe, także ludzie z niewielką domieszką kontynentalnego DNA zostali pochowani na sposób anglosaski, co sugeruje, że pozostali na miejscu chętnie przyjęli nową kulturę. Języki celtyckie i łacina wkrótce ustąpiły miejsca germańskiemu staroangielskiemu, który dzieli słownictwo z niemieckim i niderlandzkim. Ustąpiły do tego stopnia, że nawet frankofoński Wilhelm Zdobywca musiał swoją przysięgę koronacyjną złożyć po angielsku, w którym do śmierci nie mówił ani słowa. Te kilka tysięcy ludzi przewiezionych przez La Manche stało się trzonem arystokracji i biurokracji nowego władcy i nowej dynastii. Starofrancuski zatem dominował na dworze i w administracji państwa, a nawet w kościele instytucjonalnym aż do końca panowania Plantagenetów, zaś angielski ulegał francuskim wpływom zwłaszcza w zakresie słownictwa.

Władcy masowej wyobraźni

Co wyróżnia monarchię brytyjską na tle wszystkich innych?

zobacz więcej
Jednak wspomniany wcześniej królewski przodek Meghan Markle, Edward III Plantagenet, był zmuszony w roku 1362 nakazać, by procedowano po angielsku w sądach, ponieważ w przeciwnym razie ogromna większość populacji nie rozumiałaby, co się dzieje. Co do arystokracji angielskiej, nadal najczęściej wywodzi się ona od baronów Wilhelma Zdobywcy, ale już syn i następca Edwarda III – Ryszard II – mówił płynnie po angielsku, choć nie był on jego pierwszym językiem. Żywioł anglosaski zatem, właśnie ze względu na swą mnogość, nie został zniwelowany przez najeźdźców z Normandii, choć na czas pewien był – nazwijmy to – przydeptany. By potem wybuchnąć i z czasem wymuszać przywileje, swój język i kulturę, a nawet zmianę nazwisk rodowych na obcych przecież z pochodzenia kolejnych dynastiach, aż po ostatnią – dwojga nazwisk.

Podobnie ciągłe najazdy wikingów-Duńczyków na anglosaską heptarchię i wyrosłe z niej królestwo Anglii potrafiły nawet obalać monarchów i przejmować angielski tron (jak w 1013 i ponownie w 1016 roku, tym razem na znacznie dłużej), nie zdołały jednak narzucić Wyspom ani swego pogaństwa, ani języka, ani kultury materialnej. Genetycy znaleźli wyjaśnienie: owi wikingowie późniejsi pozostawili mniej śladów. Współcześni Brytyjczycy pochodzą od nich zaledwie w 6 procentach. Jak zaś wynika z badań opublikowanych 6 lat temu, współcześnie Brytyjczycy są aż w jednej trzeciej pochodzenia anglosaskiego.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
Nie wiem, jak na tej genetycznej mapie sytuują się Windsorowie. Przecież wśród przodków królowej Elżbiety II, według przebadanych genealogii, znajdują się i Albert Wielki, i Kazimierz Jagiellończyk, a także – jakby mogło być inaczej – Wilhelm Zdobywca. Czy genetyka poradziłaby sobie z jednoznacznym rozsupłaniem genealogicznych meandrów i przypisaniem królowej do konkretnej grupy – trudno powiedzieć. Najbardziej fascynujące jest to, że coraz lepiej potrafi w naszym DNA znajdować „sygnatury”, zaliczające nas do konkretnych historycznych etnosów. Oznacza to, że choć patrząc w bardzo daleką przeszłość wszyscy jesteśmy ze sobą spokrewnieni, to jednak nie wszyscy równie blisko.

Łatwiej nam sobie wyobrazić, że każdy ma dwoje rodziców, czworo dziadków, ośmioro pradziadków, aż 16 prapradziadków itd., niż ową wielką migrację przez Morze Północne Anglów, Sasów, Fryzów i Jutów w V wieku. Wyobrazić sobie tę wodną autostradę. Przestaliśmy być nomadami. Jednak dla naszych przodków, tych już osiadłych ludów rolniczych, był to normalny styl życia. Gdy przychodził długotrwały nieurodzaj, a gdzieś otworzyła się nowa życiowa przestrzeń, wstawali i szli. Potem nawet płynęli, czasem bardzo daleko. Bo tysiąc kilometrów morzem to daleko nawet dziś.

Archeogenetyka właśnie podważyła ideę Wielkiej Brytanii jako izolowanego od kontynentu wyspiarskiego kraju, sporadycznie tylko doświadczającego najazdów. Genetix znowu namieszał w Archeo.

– Magdalena Kawalec-Segond

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Autorka dziękuje Adamowi A. Pszczółkowskiemu za bardzo pomocne, krytyczne uwagi do tego tekstu.

Źródło: https://www.nature.com/articles/s41586-022-05247-2
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.