Co wyróżnia monarchię brytyjską na tle wszystkich innych?
zobacz więcej
Jednak wspomniany wcześniej królewski przodek Meghan Markle, Edward III Plantagenet, był zmuszony w roku 1362 nakazać, by procedowano po angielsku w sądach, ponieważ w przeciwnym razie ogromna większość populacji nie rozumiałaby, co się dzieje. Co do arystokracji angielskiej, nadal najczęściej wywodzi się ona od baronów Wilhelma Zdobywcy, ale już syn i następca Edwarda III – Ryszard II – mówił płynnie po angielsku, choć nie był on jego pierwszym językiem. Żywioł anglosaski zatem, właśnie ze względu na swą mnogość, nie został zniwelowany przez najeźdźców z Normandii, choć na czas pewien był – nazwijmy to – przydeptany. By potem wybuchnąć i z czasem wymuszać przywileje, swój język i kulturę, a nawet zmianę nazwisk rodowych na obcych przecież z pochodzenia kolejnych dynastiach, aż po ostatnią – dwojga nazwisk.
Podobnie ciągłe najazdy wikingów-Duńczyków na anglosaską heptarchię i wyrosłe z niej królestwo Anglii potrafiły nawet obalać monarchów i przejmować angielski tron (jak w 1013 i ponownie w 1016 roku, tym razem na znacznie dłużej), nie zdołały jednak narzucić Wyspom ani swego pogaństwa, ani języka, ani kultury materialnej. Genetycy znaleźli wyjaśnienie: owi wikingowie późniejsi pozostawili mniej śladów. Współcześni Brytyjczycy pochodzą od nich zaledwie w 6 procentach. Jak zaś wynika z badań opublikowanych 6 lat temu, współcześnie Brytyjczycy są aż w jednej trzeciej pochodzenia anglosaskiego.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Nie wiem, jak na tej genetycznej mapie sytuują się Windsorowie. Przecież wśród przodków królowej Elżbiety II, według przebadanych genealogii, znajdują się i Albert Wielki, i Kazimierz Jagiellończyk, a także – jakby mogło być inaczej – Wilhelm Zdobywca. Czy genetyka poradziłaby sobie z jednoznacznym rozsupłaniem genealogicznych meandrów i przypisaniem królowej do konkretnej grupy – trudno powiedzieć. Najbardziej fascynujące jest to, że coraz lepiej potrafi w naszym DNA znajdować „sygnatury”, zaliczające nas do konkretnych historycznych etnosów. Oznacza to, że choć patrząc w bardzo daleką przeszłość wszyscy jesteśmy ze sobą spokrewnieni, to jednak nie wszyscy równie blisko.
Łatwiej nam sobie wyobrazić, że każdy ma dwoje rodziców, czworo dziadków, ośmioro pradziadków, aż 16 prapradziadków itd., niż ową wielką migrację przez Morze Północne Anglów, Sasów, Fryzów i Jutów w V wieku. Wyobrazić sobie tę wodną autostradę. Przestaliśmy być nomadami. Jednak dla naszych przodków, tych już osiadłych ludów rolniczych, był to normalny styl życia. Gdy przychodził długotrwały nieurodzaj, a gdzieś otworzyła się nowa życiowa przestrzeń, wstawali i szli. Potem nawet płynęli, czasem bardzo daleko. Bo tysiąc kilometrów morzem to daleko nawet dziś.
Archeogenetyka właśnie podważyła ideę Wielkiej Brytanii jako izolowanego od kontynentu wyspiarskiego kraju, sporadycznie tylko doświadczającego najazdów. Genetix znowu namieszał w Archeo.
– Magdalena Kawalec-Segond
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Autorka dziękuje Adamowi A. Pszczółkowskiemu za bardzo pomocne, krytyczne uwagi do tego tekstu.
Źródło: https://www.nature.com/articles/s41586-022-05247-2