Na farmie zebrała 28 dzieci. Wmawiała im, że jest ich matką
piątek,4 listopada 2022
Udostępnij:
Farma pośrodku australijskiej głuszy i gromadka jasnowłosych nieletnich. Ich opiekunka nosi perły, spryskuje się obficie perfumami Chanel, a o świcie gra na harfie. Przedstawiając się jako nowe wcielenie Mesjasza, swym ofiarom odbiera majątki, tożsamość i dzieci.
Jest bardzo blada, bardzo chuda i bardzo przerażona niczym zranione zwierzę. Gdy dociera na mały komisariat policji pod Melbourne jedyne, co jest w stanie wyszeptać to, że uciekła z sekty i nadal trzymają tam jej rodzeństwo. Gdy policjanci pytają panicznie wystraszoną nastolatkę o cechy szczególne miejsca, w którym była przetrzymywana, dziewczyna mdleje.
Jest sierpień 1987 roku. W Australii wszyscy jeszcze żyją sprawą zabójcy z Kimberley. W kwietniu niemiecki turysta Joseph Schwab wynajął na lotnisku w Brisbane terenowe auto, a potem kupił trzy karabiny, strzelbę i 3 tysiące nabojów. Następnie z zimną krwią zabił dwie przypadkowe osoby, a zanim wpadł w zasadzkę policji, liczba jego ofiar zwiększyła się do pięciu.
Wielu Australijczyków zarzucało policji opieszałość. Dla władz kolejny skandal byłby totalną porażką. Funkcjonariusze podchodzą więc do zgłoszenia nastolatki poważnie i na wszelki wypadek wysyłają w teren kilka patroli. To, o czym donoszą w raportach, mrozi krew w żyłach. W XX wieku w środku pustkowia, w totalnej izolacji od świata zewnętrznego przetrzymywanych jest kilkuset dorosłych i dzieci.
Obietnica miłości
Taka łagodna blondynka o szaroniebieskich oczach. Elegancka, z nienagannymi manierami. Wyglądała jak anioł, mówiła niczym anioł. Może to zasługa jej sopranu, a może wyjątkowego talentu w doborze podniosłych słów. W Anne Hamilton-Byrne wszystko było niezwykłe, jak nie z tego świata. Może dlatego tak wiele osób uwierzyło, że jest drugim Mesjaszem na Ziemi.
Podobno inspirowała ją Helena Bławatska, urodzona w Rosji medium i orędowniczka „syntezy nauki, religii i filozofii” . Dla Anne prawdy głoszone przez Bławatską stają się objawieniem.
Urodzona jako Evelyn Edwards w 1921 roku, dorastała na wsi, dwie godziny drogi na wschód od Melbourne. Jej matka, Florence, pochodziła z Londynu. Kilka lat po urodzeniu Evelyn zdiagnozowano u niej schizofrenię paranoidalną. Ostatnie 27 lat życia Florence spędziła w zakładzie psychiatrycznym. A Evelyn pomieszkiwała w kolejnych sierocińcach.
Gdy skończyła 20 lat, Evelyn zmieniła imię na Anne i wyszła za mąż. Z miłości, ale i pragnienia założenia własnej rodziny. Małżeństwem nie nacieszyła się zbyt długo, jej wybranek kilka lat po ślubie zginął w wypadku. Anne była w rozpaczy. Wybawieniem młodej wdowy stała się
joga. Szybko okazało się, że praktyka ta jest też lekarstwem na smutki wielu innych kobiet z przedmieść Melbourne.
Na początku lat 60. XX wieku wiele z nich poszukiwało odpowiedzi na pytania dotyczące sensu istnienia oraz o ich związki małżeńskie. Anne ze swoim przenikającym do głębi spojrzeniem znała odpowiedź na większość pytań. Była wspaniałą słuchaczką i doskonałą nauczycielką. Sprytną i intuicyjną. Wiedziała, co mówić i jak. Zwłaszcza do kobiet nieszczęśliwych, zdradzanych przez mężów.
Coraz częściej mówiło się już wprawdzie o prawach kobiet, ale rozwódki nadal traktowane były w Australii jak persona non grata. Anne zachęcała swoje uczennice, by opuściły niewiernych mężów i dołączyły do niej. „Każdy z nas słyszał o czarodziejkach, które jednym spojrzeniem potrafiły zniewolić ludzi. Tak właśnie było z Anne” – będzie potem opowiadała Fran Parker, jedna z byłych już członkiń sekty założonej przez Anne Hamilton-Byrne i nazwanej Rodzina.
Najważniejsze było jednak coś innego – to obietnica miłości, jaką Anne składała wybranej osobie. „Czekałam na Ciebie” – mówiła na pierwszym spotkaniu. „Jesteś wyjątkowy”. Dokonywała starannej selekcji. Typowała kobiety i mężczyzn z tzw. górnej półki, z elity Melbourne. W zamian za dołączenie do grupy obiecywała im duchowe wsparcie.
W latach 60. i 70. posiadanie osobistego guru było szalenie modne wśród bogatych Australijczyków.
Prawdziwie mistrzowskim posunięciem okazało się zrekrutowanie wybitnego fizyka z Leeds, dr Raynora Johnsona, wykładowcy na Uniwersytecie w Melbourne. To właśnie Johnson ogłosił Anne nowym Mesjaszem. Po eksperymentach z LSD zapisał w swoim dzienniku, że „jej twarz stała się uosobieniem boskości i autorytetu”.
Razem z żoną doktor kupił dom w Ferny Creek, wiosce, w której mieszkała Hamilton-Byrne. Intelektualna wartość, jaką Johnson wniósł do Rodziny, umożliwiła rekrutację lekarzy, psychiatrów, prawników, pielęgniarek i pracowników socjalnych poszukujących prawdy i duchowej przemiany. Na dodatek w większości bogatych.
Oficjalny trailer filmu dokumentalnego „The Family” (Rodzina)
Wszyscy oni uczestniczyli w cotygodniowych sesjach medytacyjnych i kazaniach Hamilton-Byrne, która – ufryzowana i spryskana perfumami Chanel – przemawiała z fioletowego tronu i specjalnie dla niej wybudowanej loży. Jej kazania to było pomieszanie z poplątaniem zasad chrześcijaństwa, wschodniego mistycyzmu i proroctw apokaliptycznych z gatunku New Age. Anne zachęcała też do przyjmowania niebezpiecznych ilości LSD i innych środków halucynogennych.
Chłodem i głodem
„W Rodzinie obowiązywała jedna zasada: rób wszystko, co powiedziała Anne” – będzie wspominał David Whitaker, „dziecko” Rodziny. „Zasada ta dotyczyła również tego, co mamy myśleć, w co się ubrać, co jeść i z kim się spotykać. W zamian za całkowite posłuszeństwo Anne obiecywała, że ochroni nas przed nadchodzącym końcem świata”.
Pierwsze maluchy pojawiły się w Rodzinie Anne na początku lat 70. XX wieku. Zazwyczaj były to dzieci samotnych, często niepełnoletnich dziewcząt, które w ówczesnej Australii nie mogły liczyć na wsparcie socjalne. Anne wiedziała, jak przekonać je, by powierzyły jej swoje potomstwo. „To były dzieci urodzone w znanych szpitalach, które zostały przekazane przez położne pracownikom socjalnym, a następnie za sprawą fałszowanych dokumentów adopcyjnych, Anne” – relacjonował Lex de Man, jeden z dwóch detektywów, próbujących od roku 1987 wnieść oskarżenie przeciwko Hamilton-Byrne.
Większości z nich Anne wmawiała, że jest ich biologiczną matką. Udawała kolejne ciąże, a starszym dzieciom powtarzała, że są nową rasą mistrzów, wybrańcami. W ciągu kilku lat lat ściągnęła na farmę 28 dzieci. Wszystkie nosiły identyczne stroje i miały włosy rozjaśnione na platynowy blond. Czy czuły miłość Anne? „Anne nie dawała miłości. Ona ją oferowała, a potem odbierała, łamiąc serca i ducha” – wspominali byli członkowie sekty.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Dzieci Anne mieszkały w dużym, drewnianym domu nad jeziorem Eildon, dwie godziny drogi od Ferny Creek, głównej bazy Rodziny. Okolica była piękna, ale odizolowana. Dla ich bezpieczeństwa, jak powtarzała Anne. Dzieci uczyły się w domu i miały zakaz wychodzenia poza wyznaczony teren. Jeśli złamały tę zasadę, były karane. Zazwyczaj uderzeniem eleganckim butem przybranej matki.
Wymierzanie kar Anne często zlecała też wujkom lub ciotkom, by samej nie tracić w oczach dzieci. Kary były bowiem różne. Od przymusowej głodówki, po spanie i chodzenie w brudnych ubraniach lub zasypianie przy zapalonym świetle. Odebranie jedzenia było bardzo ważnym elementem kontroli. „Lepiej trzymać ofiary słabe, aby miały mniejszą zdolność do walki” – tłumaczyła jedna z byłych członkiń Rodziny, która bywała tak głodna, że zjadała liście.
Dzieci były faszerowane psychotropami. A gdy osiągały wiek 14 lat, przechodziły formalną inicjację, otrzymując LSD. Dla niektórych nastolatków skutki były katastrofalne. Cierpiały na depresję, zmiany osobowości, koszmary senne. Mimo to, a może właśnie dlatego dzieci były w Anne wpatrzone jak w obrazek. Wierzyły, że jest potomkinią rodu królewskiego i posiada liczne zamki w Europie, do których wkrótce pojadą. Nie wiedziały nic o swoim prawdziwym pochodzeniu aż do lata 1987 roku, do dnia, w którym na farmę dotarły policyjne radiowozy, a w ślad za nimi grupy śmiertelnie poważnych urzędników zadających niekończące się pytania.
Grzywna za piekło
Niektórzy dziennikarze sądzą, że „dzieckiem” Anne był Julian Assange, założyciel WikiLeaks, słynnej swego czasu witryny internetowej umożliwiającej publikowanie dokumentów (często tajnych) rządowych i korporacyjnych. Partner matki Juliana pod koniec lat 70. należał bowiem do Rodziny. Sam Assange już jako dorosły człowiek zeznał, że uciekł wraz z matką przed Rodziną i nigdy nie spotkał Hamilton-Byrne. Wielu uważa jednak, że Assange wstydzi się swojej przeszłości i tego, że również jego bliscy poddali się woli Anne.
Rok 2010, Londyn. Julian Assange odpowiada na pytania dziennikarzy na tle zdjęcia Dona McCullina, fotoreportera dokumentującego wojnę w Wietnamie. Fot. Peter Macdiarmid/Getty Images
W Rodzinie panowało bowiem piekło na ziemi. Anne rozbijała więzi, niszczyła relacje, doprowadzała swoich wyznawców na skraj szaleństwa. Wielu członków grupy próbowało popełnić samobójstwo albo w czasie pobytu w Rodzinie, albo tuż po jej opuszczeniu.
Tymczasem majątek Anne rósł z dnia na dzień, osiągając wartość 90 milionów funtów. W jego skład w większości wchodziły nieruchomości, ziemia i gotówka przekazywane przez wyznawców jako darowizna.
Tuż przed nalotem policji w 1987 roku Hamilton-Byrne udało się uciec za granicę. Niezwykle już wtedy bogata, z licznymi posiadłościami w Ameryce ukrywała się ponad dwa lata. Wpadła przez przypadek, gdy została przyłapana na wyłudzaniu fałszywych metryk urodzenia. Niestety, były to jedyne zarzuty, jakie mógł jej postawić detektyw Lex de Man.
Wraz ze swoim mężem, biznesmenem Billem Byrne Anne została ukarana jedynie grzywną.
Nigdy nie pociągnięto jej do odpowiedzialności ani za bezprawne przetrzymywanie i wykorzystywanie dzieci w Australii, ani za wyłudzenia i fałszerstwa. Ostatnie 14 lat swojego życia spędziła w domu opieki w Melbourne. Cierpiąca na zaawansowaną demencję nie była w stanie odpowiadać na żadne pytania. Jedynym zadośćuczynieniem dla jej ofiar okazała się książka autorstwa Chrisa Johnstona, dziennikarza i pisarza z Melbourne oraz Rosie Jones, scenarzystki i montażystki, wydana na krótko przed śmiercią Anne.
Autorom udało się – dzięki jednemu z byłych członków Rodziny – odwiedzić Hamilton-Byrne w domu opieki. „Ale chociaż nie była w stanie z nami porozmawiać, było to niezwykłe spotkanie” – relacjonował Johnston. „Była pięknie ubrana na niebiesko, miała długie srebrne włosy i urok dawnej gwiazdy filmowej. Dało się jednak zauważyć, że jej linia włosów znajdowała się nienaturalnie wysoko z powodu licznych liftingów, które pomagały jej zachować iluzję młodości i nieśmiertelności. Słowa przez nią wypowiadane były w większości niespójne i pozbawione sensu. Większość czasu siedziała, próbując nakarmić plastikową lalkę na swoich kolanach”– pisał w książce.
Anne Hamilton-Byrne zmarła trzy lata po ukazaniu się książki, w wieku 98 lat. Jej ofiary do dzisiaj próbują odnaleźć swoich biologicznych rodziców. Jednak sfałszowane akty urodzenia i dokumenty adopcyjne sprawiają, że ustalenie ich prawdziwego pochodzenia, miejsca urodzenia czy niekiedy nawet narodowości graniczy z cudem. Mimo to większość z nich nie traci nadziei, że kiedyś odnajdzie drogę do domu.
„The Family: The shocking true story of a notorious cult”, Chris Johnston, Rosie Jones
„Life behind the wire” Ben Shenton
Zdjęcie główne: 72-letnia Anne Hamilton-Byrne wychodzi, raz z mężem William (z lewej) z sądu w Melbourne, 15 listopada 1993 roku. Fot. John Woudstra/Fairfax Media via Getty Images via Getty Images