Nie tylko w tym przypadku, także wielokrotnie przed i po tym Fangor mieszał przeszłość i aktualność. Oprócz makiety czołgu, na wspomnianej wystawie zaprezentował obraz „Styczeń 1945” – odwołanie do płótna „Czołg” (1950) z czołgiem właśnie i czterema pancernymi. Samokrytyka czy gorzka ironia?
Autor tak to tłumaczył: „Wyzwolenie okazało się pełne sprzeczności i zagrożeń. Przyniosło nadzieję, ale i strach przed nowym systemem, nadchodzącym za czołgami”.
W kolejnych latach prezentował „Palimpsesty” – stare rysunki powiększone komputerową metodą, „zaatakowane” abstrakcyjnymi formami doklejonymi na pierwszym planie, zakłócającymi czytelność pierwotnej kompozycji. Tak jakby czas kładł się warstwami i utrudniał odczytanie oryginału. Czyż nie jest tak w życiu?
Litery jako obrazy
Nie ma potrzeby pisać o najgłośniejszej fazie twórczości Fangora – o dekadzie cudownie oszczędnych, zarazem genialnie bogatych, wciągających, wręcz wsysających w głąb obrazów z kołami lub falami. Kształty bez konturów, namalowane tak, że zacierał się podział między tym, co na płaszczyźnie płótna, co poza i przed nim. Interpretacji było wiele; komentarze na ogół entuzjastyczne.
Na przekór tym zachwytom warto przytoczyć opinię z 1962 roku Pierre’a Restany, francuskiego krytyka i teoretyka sztuki, twórcy nowego realizmu. W owym czasie Restany był „bogiem”, Fangor jeszcze w ogóle nie liczył się. Francuski krytyk zobaczył (w Maroko, gdzie nasz artysta był zaproszony przez króla tego kraju na sympozjum artystyczno-krytyczne) jeden obraz z kołem i… ochłodził zapał autora: „Co to jest za temat KOŁO? Jesteś Polak, wy macie takie polskie charakterystyczne sprawy w języku, na przykład takie „cz”, albo jakieś „ó” czy „ę”. Macie takie SWOJE znaki. Z tego zrób obrazy. A nie tam koło…”.
Nie wiadomo, czy ta krytyka spowodowała, że w późniejszych latach Fangor istotnie potraktował litery jako materiał i temat obrazów oraz form przestrzennych.
Jeszcze pod koniec pobytu w Santa Fe, w 1998, namalował cykl obrazów-sygnatur, czyli takich, dla których materią i tematem stał się jego własny podpis. Z czasem przerodziło się to w przestrzenne, rzeźbiarskie sygnatury, ustawiane w plenerze (m.in. w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku).
Literniczo-przestrzennymi konstrukcjami bawił się do końca. Na jednej z ostatnich wystaw w sopockiej Państwowej Galerii Sztuki zbudował z liter imię „Magda” – imię żony. W przeciwieństwie do wcześniejszych, czarno-białych litero-rzeźb, „Magda” była wielobarwna: dominujące kolory to błękit, żółć i biel. Wysoka na ponad 2 m, pozwala widzowi przechadzać się między ażurowymi kształtami. Podobnie stało się z rzeźbiarsko-literniczą dedykacją dla kolekcjonera sztuki Jerzego Staraka.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Te prywatne rozgrywki stanowią dopowiedzenie do wariacji na temat liter, składających się na nazwy II linii warszawskiego metra (2007–2012). W tym przypadku dochodzi do codziennej konfrontacji dzieła artysty z tysiącami użytkowników publicznego środka transportu. Zaczęło się od projektu wejścia do metra (2007). Sygnalna litera „M” kojarzyła się z motylem i szybko zyskała powszechną aprobatę. Następstwem była oferta zaprojektowania ścian zatorowych siedmiu stacji II linii. Fangor zdecydował się na wariacje na temat nazw stacji. „Wybór tematyki zgodny był z linearnością długich na 120 metrów ścian zatorowych, dawał możliwości dwuznacznej gry kolorystycznej pomiędzy literą a jej tłem, oraz ujawniał kierunek ruchu pociągu, bo jest czytany od lewej do prawej, a litery mają pochyłość kursywy” – tak autor wyjaśniał założenia koncepcji.
Jak wiadomo, były problemy z wprowadzeniem tego projektu w życie, m.in. znaleźli się oponenci, dla których ideałem wystroju stacji metra była maksymalna neutralność, zakładająca możliwość wprowadzenia wielkoformatowej czy filmowej reklamy.
Stanęło na koncepcji Fangora. Wykorzystał przy tym całe swoje życiowe doświadczenie – jako plakacisty, malarza, autora environment. Nie wiem, jak państwo – ale jestem wdzięczna Wojciechowi Fangorowi za wizjonerstwo i upór. Dzięki temu warszawskie metro stało się największą na świecie galerią sztuki.
– Monika Małkowska
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Wystawy – wszystkie czynne do 5 lutego 2023:
„Fangor. Poza obraz” w Muzeum Narodowym w Gdańsku – Oddział Sztuki Nowoczesnej, ul. Cystersów 18 w Gdańsku-Oliwie.
„Fangor. Wielowymiarowy” w Centrum Sztuki Współczesnej – Zamek Ujazdowski, ul. Jazdów 2 w Warszawie (od 18 listopada).
„Wojciech Fangor. Dziś są moje urodziny” w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu, ul. Mikołaja Kopernika 1.