Gif z fragmentu filmu „Matrix”. Widząc dwa razy tego samego kota, Neo doświadczył déjà vu – „błędu matriksa”.
Według psychiatrów i psychologów klinicznych déjà vu, choć jest najczęściej zupełnie normalne, bywa anegdotycznie powiązane z patologiami. Np. zbyt częste pojawianie się tego wrażenia może sugerować padaczkę skroniową (ma ona podłoże genetyczne). To ma sens, ponieważ podczas ataków epilepsji dochodzi do wyładowania elektrycznego w mózgu, co sprawia, że dotknięte nim obszary ani nie kodują, co się dzieje, ani nie są w stanie tego zapamiętać.
Są i inne neuropatologie, gdzie déjà vu może mieć niejakie znaczenie diagnostyczne. Na łamach „Journal of Neurology” nowozelandzki prof. Edward Wild podsumował ten problem już 15 lat temu: „Sugerowano, że mogą istnieć dwie jakościowo różne formy déjà vu: niepatologiczna (określana jako déjà éprouvé [już sprawdzona – przyp. red.], z szybkim początkiem, krótkim czasem trwania i pełnym wglądem) oraz patologiczna (zwana paramnezją reduplikacyjną, ze stopniowym początkiem, długim czasem trwania i zaburzonym wglądem). […] Intuicyjnie uzasadnione jest, że déjà vu może być słabszym przejawem zjawisk obserwowanych w prawdziwej chorobie psychicznej. Na przykład stany lękowe i paniki mogą powodować poczucie zbliżającej się katastrofy; depresja może powodować zniekształcone postrzeganie czasu; depersonalizacja i derealizacja powodują zaburzenia znajomości i percepcji sensorycznej; psychoza może powodować halucynacje, a nawet urojenia prekognicji. Kluczowym wyróżnikiem w tym ustawieniu jest wgląd pacjenta. Testowanie zaburzonej rzeczywistości, natrętność i włączenie déjà vu do systemu urojeń może sugerować psychopatologię”.
Żołnierz, który wszystko przeżywał drugi raz
Pierwszy znany przypadek déjà vu został opisany w 1896 roku przez francuskiego psychiatrę Francois-Léona Arnauda i jest znany z literatury medycznej pod imieniem Luis. To były żołnierz z wojny francusko-pruskiej (a to nie była bułka z masłem), którego dręczyło niezachwiane poczucie znajomości danej sytuacji nawet w absolutnie nowych okolicznościach. Wcześniej cierpiał na amnezję i zgłosił się do szpitala psychiatrycznego w 1894 roku z „oczywistą neurastenią” (XIX-wieczny termin oznaczający coś w rodzaju wypalenia), nawracającymi bólami głowy, bezsennością i drażliwością. „Louis powiedział, że kilka razy w dzieciństwie doświadczył wrażenia déjà vu, które teraz jest z nim nieustannie; kiedyś myślał, że się mylił, a teraz jest pewien, że jego wrażenie jest prawdziwe” – pisał psychiatra.
W umyśle tego weterana WSZYSTKO, co się wydarzało, już się wydarzyło. Artykuły w gazetach były tylko powtórkami, a nawet ślub jego brata był zainscenizowaną rekonstrukcją uroczystości, która już się odbyła, odtworzoną w najdrobniejszych szczegółach. Kolejne wizyty w kolejnych szpitalach psychiatrycznych i gabinetach lekarskich tylko utrwalały przekonanie, że „to już mnie spotkało”, pogłębiając frustrację pacjenta.
Déjà vu wydaje się zjawiskiem bardzo złożonym, nietrudno zatem zgadnąć, iż odkąd Arnaud ukuł to pojęcie, urodziło się co najmniej kilkanaście hipotez na temat tego, skąd się bierze sam fenomen. Najnowsze są oczywiście asocjacje genetyczne. Jak wspomniałam, tzw. autosomalna dominująca padaczka skroniowa boczna ma zidentyfikowane tego typu podłoże, a są nim mutacje w genie LGI1 na chromosomie 10. LGI1 z pewnością nie jest tak po prostu „genem déjà vu”. Ale odnotowano w nim różne mutacje, a to oznacza, że mogą one powodować różne zespoły kliniczne, może też być nieco odmiennie regulowany w komórkach nerwowych mózgu u różnych osób doświadczających déjà vu.