Kultura

Zeszyt znaleziony na Solnej

Stałem pod filarem, patrzyłem się na to wszystko i czułem żal, głęboki żal o wszystko, o to głupie i nieudane małżeństwo, o moje kłamstwa, a nawet o całe moje życie, które przecież lubiłem, bo z natury jestem optymistą. Czy to była Twoja wina?

Świąteczne opowiadanie Wojciecha Chmielewskiego.

Chcesz znać prawdę? Dobrze. Dziwię się tylko, że jeszcze do tej pory nie domyślasz się jej. To, cośmy zrobili, było wielkim nieporozumieniem, ale ja mam na tyle uczciwości, że nie mogłem zostawić Cię samej z dzieckiem. Gdy dowiedziałem się później, jaka jest sytuacja, to oczywiście nie chciałem brać ślubu, ale Ty zajęłaś taką postawę, że nie mogłem po prostu uciec i stało się. Początkowo myślałem, że może będę mógł żyć z Tobą, ale niestety, to byłaby męczarnia dla Ciebie i dla mnie. Twoja miłość jest chwiejna jak chorągiewka. Przecież było już tak, że nienawidziłaś mnie. Uważasz, że jesteś nieszczęśliwa, że tylko Ty przeżywasz wszystko, że z mojej winy są Twoje nieszczęścia, a czy myślisz, że ja nic sobie z tego nie robię? Chcesz, żebyśmy razem żyli, Ty będziesz w miarę szczęśliwa, a ja? Czy ja nie mam prawa być przynajmniej zadowolony z małżeństwa? Był ślub. Stało się. Nie będę Ci robił wymówek, bo to nie leży w moim charakterze, tak jak Ty to potrafisz. Gdybyś mnie posłuchała i przełożylibyśmy wszystko na później, tak jak Ci proponowałem, wiele rzeczy wyjaśniłoby się, ale Ty nie chciałaś nawet o tym słyszeć. Jeśli chodzi o mój dom, to nie musisz mieć do nikogo żalu, ponieważ na Twój temat unikam rozmowy i tyle. Powiedziałem, że chciałem uciec, ale w formie żartobliwej, nie przypuszczałem, że weźmiesz to na poważnie. Jak już wiesz, do Opola nie pojechałem, bo nie mam po co. To, co chcesz mi powiedzieć, możesz napisać. Listów do mnie nikt nie czyta. Piszesz, że leżysz w szpitalu, że jesteś chora z mego powodu. Nie mam pojęcia, co Ci jest, nie wiedziałem w ogóle o tym, że jesteś w szpitalu. Dowiedziałem się dopiero z listu, który wysłałaś do mamy. Na pewno posądzisz mnie o celowe działanie, ale otworzyłem kopertę zupełnie nieświadomie, dopiero, kiedy zacząłem czytać, zorientowałem się, że to nie do mnie. Nie wiem, co między wami zaszło. Mama mi nie mówiła. Obecnie nie ma jej w Warszawie i nie wiem, czy list trzymać aż przyjedzie, czy wysłać. Jeśli masz jakieś pretensje do mnie, napisz, będę starał się uregulować wszystko. W każdym bądź razie nie widzę żadnych szans, abyśmy mogli żyć razem.

***


Przepraszam Cię bardzo, że tak długo nie pisałem, ale robiłem to celowo, aby dać Ci czas na przeanalizowanie sytuacji po moim przyznaniu się. Muszę stwierdzić, że spadł mi ogromny ciężar z serca z chwilą, gdy dowiedziałaś się o moim małżeństwie. Zarzucasz mi, że nie powiedziałem wcześniej, ale mówiłem Ci już, dlaczego. Nie przypuszczałem, że się kiedyś spotkamy, myślałem, że po wyjeździe ze Zgonu już nigdy się nie zobaczymy, jednak moje uczucia do Ciebie są większe niż przypuszczałem. Sądziłem również, że Ty o mnie zapomnisz. Jakiekolwiek było moje zachowanie w stosunku do Ciebie, może rzeczywiście nieraz niewłaściwe, ale są takie sytuacje, w których trudno się opanować. Ty jednak zawsze wychodziłaś z nich obronną ręką. I bardzo dobrze się stało, jak się stało. Agnieszko, gdybym miał na uwadze własną satysfakcję, nigdy nie przyznałbym się. Sam fakt dowodzi, że myślę o Tobie bardzo poważnie. Oczywiście, Ty będziesz miała różne wątpliwości co do mojej osoby, ale nie okłamywałem Cię nigdy. Formalnie wziąłem ślub, który był wielkim nieporozumieniem, a czuję się jak najbardziej kawalerem. Kochana Agnieszko, gdybym był wolny, to wierz mi, zaproponowałbym Ci małżeństwo. Co prawda znamy się stosunkowo krótko, ale to wystarcza mi, aby docenić Twoje walory jako kobiety i żony. Poza tym przypadłaś mi bardzo do serca. Twoje mieszkanie jak w pudełeczku, sposób umeblowania i urządzenia, jakbym sam to robił. Po tym wszystkim mam taką propozycję – znasz moją sytuację, wiesz, że w tej chwili jestem związany, ale myślę, że w przeciągu roku wszystko się rozstrzygnie. Przez ten czas chciałbym, abyśmy się w miarę możliwości spotykali ze sobą, a gdy ta przymusowa próba czasu minie, zaproponowałbym Ci małżeństwo. Co Ty na to? Obawiam się tylko, żebyś się do mnie nie uprzedziła.
Przyjadę tak jak poprzednio, tj. wyjadę 31 bm. o godzinie 24.00 i w Gdańsku będę rano. Fot. PAP/Bogdan Różyc
Jeśli chodzi o mój pobyt u Ciebie, to jestem z niego bardzo zadowolony, czas mi szybko zleciał, ciążyła mi tylko moja tajemnica, którą postanowiłem zdradzić Ci przed samym odjazdem… A teraz napiszę, jak jechałem. Otóż przyszedłem na pięć minut przed odjazdem pociągu, miejsce siedzące jeszcze znalazłem. Prawie całą drogę spałem, na drugi dzień czułem się dobrze. Teraz ciągle myślę o Tobie i marzę, aby być z Tobą. Wracając do mojej propozycji, nie chcę Cię zobowiązywać przysięgą. Wystarczy mi tylko zgoda, abym wiedział, że nie czujesz do mnie żalu, ani niechęci, i że po tej próbie czasu nie odmówisz mi swej ręki.

***


Dzisiaj dostałem od Ciebie list, który przyjemnie mnie zaskoczył i jednocześnie bardzo ucieszył. Mówiąc szczerze, nie spodziewałem się odpowiedzi od Ciebie. Nasze listy minęły się w drodze i żeby wyrównać kolejkę, spieszę z odpowiedzią. Wiele rzeczy wyjaśniłem w poprzednim, więc nie będę się powtarzał. Zgadzam się, nie mieliśmy wiele czasu na rozmowę i wiele rzeczy powinniśmy omówić. Nie wiem, jak mam zareagować, ponieważ cieszę się z naszego poznania i wiem, że nie jestem Ci obojętny. Ale z drugiej strony nie powinienem tego pisać, skoro pragniesz mnie wykreślić z pamięci. Rozumiem, że dla Ciebie był to wielki wstrząs, ale jeszcze nic straconego. Jestem w gorszej sytuacji, bo do tego, że nie mogę się z Tobą widywać, dochodzi jeszcze „brak wolności” przez pewien czas. Twój list zdopinguje mnie do szybszego działania w tym kierunku. Nie wiem, dlaczego piszesz mi, że uprzedzisz się do mężczyzn. Wydaje mi się, że nie możesz mieć urazy do mnie, że Cię oszukiwałem. Owszem, możesz mieć do mnie żal, że zaangażowałaś się uczuciowo, ale jaka w tym moja wina czy ogólnie mężczyzn? Pech w tym, że akurat ja jestem żonaty. Jeżeli chodzi o Ciebie, niby krótko się znamy, ale Twój sposób reagowania na moje żarty świadczy o Twojej szlachetności i uczciwości. Może się chwalę, ale ja mam w sobie coś z psychologa i potrafię odróżnić prawdę od fałszu. Wszystko, co Ci pisałem o moich uczuciach, jest prawdą. Jeśli chodzi o mnie, nic mi nie dolega, czuję się dobrze, mam tylko kłopoty w pracy, ponieważ dostałem dosyć uciążliwą robotę i nim ją „przegryzę”, trochę to potrwa. Jak ci mówiłem, po pracy nigdzie nie chodzę, odwiedzam tylko Staszka i Bogdana. W pracy trwają rozgrywki piłkarskie, i co piątek mam mecz. Dziękuję za pozdrowienia dla wspólnych znajomych. Na tym kończę i czekam na odpowiedź na moje dwa listy. Strasznie się niepokoję o to, co mi napiszesz, a bardzo bym chciał, aby wszystko pomyślnie się ułożyło.

***

Żółta zasłona

Asia poprawiała opadające ramiączko od stanika. Piersi miała duże, wciąż karmiła.

zobacz więcej
Po paru dniach zwłoki korzystam z wolnego ranka w niedzielę, aby napisać parę słów. Przede wszystkim pragnę Ci podziękować za gościnę. Nie dopisała nam co prawda pogoda, było zimno i deszczowo, ale tych kilkanaście godzin razem szybko przeleciało. Jednak nie ma to jak lato! Jeśli chodzi o powrotną drogę, tym razem podróż miałem dobrą. Nadchodząca jesień i zima strasznie pesymistycznie mnie nastraja. Ostatnie lato miałem tak bogate w przeżycia, tak wiele czasu spędzałem na wyjazdach, w żadnym letnim okresie tak nie wczasowałem jak w tym roku. Obecnie prowadzę żywot uczciwego obywatela Polski Ludowej. Pracuję wytrwale, po pracy grzecznie do domu, później oglądam telewizję lub idę do kina itd. Poza tym nic nowego. Na tym kończę i pozdrawiam.

***


Korzystając z wysyłania paczki, piszę list, mimo że prosiłaś mnie, aby o Tobie zapomnieć, aby nie interesować się Tobą. Trudno mi będzie, skoro jestem z Tobą związany formalnie i teraz nie mogę swobodnie decydować o swoim życiu. Nie będę wracał do naszych ostatnich listów, bo to nie ma sensu. Pragnę Ci tylko powiedzieć, że nie ma żadnej trzeciej osoby, taka moja decyzja nie wypłynęła pod wpływem jakiegoś impulsu. To wszystko. W paczce wysyłam Ci dwie sukienki i jakieś dwie chustki oraz dwa filmy, które kiedyś wywołałem i może zechcesz je zachować. Aparat fotograficzny zostawiam sobie jako rekompensatę za medalik.

***


Napisz mi, co się stało, nie mam od Ciebie żadnego listu. Pisałem już do Ciebie dwa razy i na żaden list nie dostałem odpowiedzi. Domyślam się, Bóg wie czego. Czy jesteś chora, a może gdzieś wyjechałaś z chórem, a może po prostu list zaginął? Kochana Agnieszko, codziennie szybko wracałem z pracy do domu i miałem nadzieję, że list będzie czekał w skrzynce. Strasznie się denerwuję, bo nie wiem, co mam sądzić, a tak wielką wagę przywiązywałem do Twojej odpowiedzi. Zastanawia mnie to, ponieważ sama w swoim liście proponowałaś mi korespondencję, a ja poszedłem dalej, jeśli chodzi o wyznania. Czyżby to miało Cię urazić? Agnieszko, ponieważ jest już mało czasu, liczę się z tym, że Twój list gdzieś zaginął, i że jesteś do mnie w dalszym ciągu przychylnie nastawiona, a chciałbym przyjechać do Ciebie na trzy dni (od 1 do 3 listopada). O ile to nie pokrzyżuje Ci planów i moja obecność nie będzie Ci przeszkadzała. Bardzo niecierpliwie czekam na pierwszego listopada, mam nadzieję zobaczenia się z Tobą. Na tym kończę, bo naprawdę piszę w ciemno, nie wiem, jak się ustosunkowałaś do mojej propozycji.

***


W odpowiedzi na Twój list piszę tylko parę słów. Żadnych roszczeń finansowych do Ciebie nie mam, nie chcę też zwrotu tych 500 złotych, o których zupełnie zapomniałem, dopiero Ty mi przypomniałaś w liście. Owszem, przyznaję, że jestem trochę materialistą, ale pewną uczciwość jeszcze mam. Jeżeli Ty mi oddasz medalik, bądź pewna, że ja w żadnym wypadku nie zostawię sobie aparatu. Dziwne? Masz się za osobę o gołębim sercu, a z każdego Twego listu przebija uczucie nienawiści, zjadliwości. Jeszcze raz powtarzam, że nie mam żadnych roszczeń finansowych. A teraz inna sprawa. Szybko się zgadzasz dawać rozwód, inna była Twoja postawa przed 18 marca, ale to w tej chwili jest nieważne. Niestety nie wystąpię o niego, bo nie jest mi potrzebny. Zupełnie pogodziłem się z sytuacją i wcale to mi nie przeszkadza. Jak się okazało mogę być samotnikiem i daję sobie radę. To wszystko.
Ty się staraj o rozwód, a ja już będę przyjeżdżał do Opola na rozprawy. Fot. PAP/Wojciech Kryński
***


Nie będę nawiązywał do Twojego ostatniego listu, chociaż wiele mógłbym napisać. Ale po co? Paczkę od Ciebie otrzymałem, list parę dni później. Aparatu sobie niestety nie zostawię. Czekam tylko na okazję, jak Ci go zwrócić. Pocztą boję się, bo przy rzucaniu paczki może zostać uszkodzony. Pisałem Ci, że żadnych pieniędzy od Ciebie nie chcę i tych 500 złotych również. A teraz sprawa rozwodu. Jak Ci pisałem, rozwód nie jest mi potrzebny i nie będę o niego występował. W swoim liście prosisz, abym Cię uwolnił od mego nazwiska, ale przecież Ty możesz zrobić to sama. Nie wiem, co trzeba robić i co trzeba składać, aby otrzymać rozwód. Wiem tylko, że te sprawy załatwia sąd. Ostatecznie ja też mogę to zrobić (nie wiem, gdzie należy składać papiery, w miejscu moim czy Twoim), ale jeśli tu sprawa byłaby rozpatrywana, Ty prawdopodobnie musiałabyś przyjeżdżać do Warszawy. Aby Ci tego zaoszczędzić, Ty się staraj o rozwód, a ja już będę przyjeżdżał do Opola na rozprawy. Wszelkie koszty z tym związane zwrócę Ci zaraz przy pierwszym spotkaniu. A więc zastanów się, a potem rób jak uważasz.

***


Wreszcie dostałem odpowiedź. Dobrze, że znalazłaś chwilkę czasu na napisanie listu. Przestrzegałem, że pogodzić pracę i naukę jest bardzo trudno. Przyjadę tak jak poprzednio, tj. wyjadę 31 bm. o godzinie 24.00 i w Gdańsku będę rano. Cieszę się, że zgadzasz się na mój przyjazd. Chociaż na moją propozycję nie odpowiedziałaś mi wprost, mogę domyślać się przychylności. Ponieważ Ty nic o tym nie napisałaś, ja też nie będę więcej poruszał tego tematu. Z uwagi na to, że za parę dni będziemy się widzieć, na tym kończę.

***


Zacznę najpierw od podróży. Gdy przyszedłem na peron, pociąg już stał. Był duży tłok i miejsca siedzącego nawet nie było sensu szukać. Dowiedziałem się jednak, że przyczepiają dwa wagony. Zaczekałem i znalazłem miejsce siedzące, ale wagony były nieogrzewane. W połowie drogi zaczęli grzać, więc tym razem miałem ciepłą i wygodną podróż. I jeszcze jedna rzecz, o której Ci nie mówiłem, żebyś się nie denerwowała. Podróż powrotną miałem darmową, a to dlatego, że wykorzystałem bilet związkowy kolegi. Najgorsze jest to, że był ze zdjęciem, a jestem tak niepodobny do niego, że obawiałem się wsypy, ale udało się. W ten sposób zdobyłem kwotę na następną podróż w jedną stronę do Ciebie, o ile wyrazisz chęć widzenia się ze mną.

Gwiazdka za Żelazną Bramą

Podszedłem do malucha, zaprosił mnie do środka. Usiadłem. On w łapie miał butelkę piwa. Podał mi bez słowa, pociągnąłem. – Codziennie tu tak sam siedzę i piję dwa Łódzkie Mocne.

zobacz więcej
A teraz wrażenia. Agnieszko, co tu ukrywać, nie był to udany weekend. Jednak jesień nie daje takich możliwości spędzenia czasu jak lato, albo myśmy nie potrafili wykorzystać tych dni. Trochę winy przypisuję sobie, nie umiałem wymyślić odpowiedniego programu, ale wierz mi, że w Twoim mieszkaniu tak przyjemnie jest posiedzieć, a ja raczej jestem domatorem. Jeszcze jedno, czego nie chciałbym przemilczeć. Myślę, że wiesz, o co mi chodzi. Muszę szczerze Ci powiedzieć, że później czy wcześniej spodziewałem się, że tak będzie i nie jestem zaskoczony, ale to nie zmienia faktu, ani moich planów w stosunku do Ciebie, mimo że nie wiem oficjalnie nic o Twoich. A teraz z innej beczki. Jakoś trudno mi uwierzyć, abyś skończyła studia. Po obejrzeniu tej książki, coś mi ją dała, zorientowałem się, że masz bardzo obszerny materiał do opanowania z samej tylko geografii. A do tego dochodzą jeszcze inne przedmioty. Trudno, wybacz moją szczerość, ale jakoś mi się w głowie nie mieści, żebyś dała radę. Musiałabyś być bardzo zdolna, albo bardzo pracowita. Daj Boże, aby Ci się poszczęściło, moje uznanie dla Ciebie wielokrotnie by wzrosło. Agnieszko, ja wiem, że w tej chwili brak Ci czasu, nie będę miał do Ciebie żalu, gdy każesz mi czekać na list, ale mam nadzieję, że to nie będzie trwało tak długo jak ostatnio. Jeśli chodzi o mnie, to w czasie minionego tygodnia nic nowego nie zaszło. Jak Ci mówiłem, mojej mamy nie ma w domu, mam trochę więcej roboty, muszę przygotować sobie coś do zjedzenia, trochę sprzątać mieszkanie, raz byłem w kinie na amerykańskim filmie Chcemy się bawić. Wcześnie chodzę spać, bo w zasadzie nie mam co robić. Ot i całe moje życie. Na tym kończę i czekam na odpowiedź.

***


Dziękuję Ci za ostatni list. Po jego przeczytaniu od razu chciałem do Ciebie przyjechać, ale nie śmiałem tak bez uprzedzenia. Teraz zbliżają się Święta i chciałbym Cię bardzo serdecznie zaprosić do Warszawy. Wspólnie posiedzielibyśmy przy wigilijnym stole zasłanym białym obrusem, przełamali opłatkiem, popatrzyli na choinkę, przypomnieli sobie chwile spędzone razem. Może Tobie nie będzie to odpowiadać, więc napisz, przecież ja tylko proponuję. W ostatnim liście pisałaś, że nie wierzysz, abym Cię nadal kochał. Chcę być z Tobą szczery i napisać Ci, jak się sprawa przedstawia. Otóż po naszej rozłące w Zgonie strasznie tęskniłem za Tobą, dużo myślałem o Tobie, jeszcze raz przeżywałem nasze spacery i rozmowy. Chciałem Cię jak najszybciej zobaczyć. Proponowałem nawet małżeństwo. Potem jednak moje uczucia osłabły. Może dlatego, że mieszkamy tak daleko od siebie, ja w Warszawie, a Ty w Gdańsku, i nie możemy się często widywać. Nie mogę mówić o wielkiej miłości, ale wciąż żywię uczucia (może przygasłe), które pozwalają mi myśleć o Tobie bardzo poważnie. Agnieszko, bardzo chciałbym, żebyś przyjechała do mnie na Święta. Warszawa jest już biała. Wczoraj spadł śnieg i czyściej zrobiło się na ulicach. Byłem pod Halą Mirowską po choinkę, straszny tłum, ale wybrałem piękny świerk. Chciałbym, Agnieszko, żebyśmy ubrali razem drzewko, zaśpiewali kolędę, bo sama znajomość listowna i sporadyczne kontakty nie służą podtrzymywaniu uczucia. A Ty jak myślisz? W Gdańsku pewnie też bialutko. Na tym kończę, czekam na odpowiedź w sprawie Świąt i pozdrawiam Cię serdecznie.

***


Dawno nie pisałem do Ciebie, ale odpisuję, bo bardzo zaskoczył mnie Twój list. Myślałem, że z nami już skończone. Wrócę na kilka chwil do Świąt Bożego Narodzenia. W wigilię siedziałem przy stole z mamą i prawdę mówiąc do ostatniego momentu miałem nadzieję, że przyjedziesz. Ale mijała godzina za godziną. Byłem zły, zjadłem barszcz, pierogi z kapustą i grzybami, moja mama robi je najlepsze na świecie, potem śledzia i nawet kluski z makiem, których nie lubię. I wciąż myślałem o Tobie. Potem z mamą obejrzeliśmy koncert kolęd w telewizji, mama poszła spać, a ja dalej siedziałem jak głupi przed telewizorem.
Kiedy zbliżała się północ, postanowiłem pójść na Pasterkę, choć nigdy tego nie robiłem, bo nie jestem religijny. Na ulicach było cicho i biało. Mróz ścisnął. Minąłem pusty plac Żelaznej Bramy, a potem Graniczną z zapalonymi latarniami. W kamienicy, w której przed pierwszą wojną mieszkał Meszulam Muszkat, w oknach widać było poświatę od kolorowych lampek na choinkach. Zbliżałem się do ogromnego kościoła na placu Grzybowskim. W środku mnóstwo ludzi i światło. Zaczęła się Pasterka. „Bóg się rodzi, moc truchleje...” Stałem pod filarem, patrzyłem się na to wszystko i czułem żal, głęboki żal o wszystko, o to głupie i nieudane małżeństwo, o moje kłamstwa, a nawet o całe moje życie, które przecież lubiłem, bo z natury jestem optymistą. Czy to była Twoja wina? Dziś, Agnieszko, wcale tak nie myślę. Na koniec podszedłem do szopki i patrzyłem na Jezusa w żłobku. Nie wiem, co wtedy myślałem, ale poczułem się jakoś lepiej, jakby wszystkie negatywne myśli odeszły ode mnie. I kiedy wracałem do domu, zaczął padać śnieg, a mi wydawało się, że wszystkie lampy i żyrandole w sklepie na rogu Twardej i Emilii Plater zapłonęły wesołymi światełkami. Bardzo to było ładne. Agnieszko, chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że o miłości między nami nie ma co mówić. Zbyt duża odległość, bardzo rzadkie widywanie się powoduje zobojętnienie nawet najbardziej zakochanych. Możesz być pewna, że żadna inna dziewczyna tego nie sprawiła. W tej chwili, jak Ci poprzednio pisałem, nie pragnę żadnej zmiany, ani nie mam nikogo. Co do naszej korespondencji, nie widzę powodu do zrywania naszej znajomości i czekam na list.

***


Nie odpisywałem Ci na list tak długo, ponieważ wszystko już wcześniej załatwiłem, a więc zaświadczenie wysłałem bezpośrednio adwokatowi. W międzyczasie otrzymałem wezwanie do opłacenia, to również załatwiłem. Teraz należy tylko oczekiwać na rozprawę. W najbliższym czasie nie pisz do mnie, ponieważ przez cały czerwiec prawdopodobnie nie będzie mnie w domu. Najpierw idę do szpitala na operację, a później wyjeżdżam na urlop. Było jak było, oboje popełniliśmy błąd, ale jeśli możesz, nie miej już więcej do mnie żalu, życzę Ci powodzenia w dalszym życiu. Tobie i Twojej córce.

Na tym kończą się zapiski w zeszycie znalezionym na śmietniku przy ulicy Solnej w Warszawie.

– Wojciech Chmielewski, 2022


TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Wojciech Chmielewski (ur. 1969), prozaik. Absolwent historii i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Stały współpracownik Tygodnika TVP, w którym publikuje opowiadania. W 2007 roku otrzymał wyróżnienie w VI edycji Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza za tom opowiadań „Biały bokser”, a w 2017 roku został pierwszym laureatem Nagrody Literackiej im. Marka Nowakowskiego za całokształt twórczości. Rok później wszedł w skład kapituły tej nagrody. Współpracownik Teatru Polskiego Radia. W 2021 roku opublikował powieść „Jezioro Dargin”.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS    
Zdjęcie główne: Byłem zły, zjadłem barszcz, pierogi z kapustą i grzybami, potem śledzia. Fot. PAP/Jan Morek
Zobacz więcej
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Flippery historii. Co mogło pójść… inaczej
A gdyby szturm Renu się nie powiódł i USA zrzuciły bomby atomowe na Niemcy?
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Strach czeka, uśpiony w głębi oceanu… Filmowy ranking Adamskiego
2023 rok: Scorsese wraca do wielkości „Taksówkarza”, McDonagh ma film jakby o nas, Polakach…
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
„Najważniejsze recitale dałem w powstańczej Warszawie”
Śpiewał przy akompaniamencie bomb i nie zamieniłby tego na prestiżowe sceny świata.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Najlepsze spektakle, ulubieni aktorzy 2023 roku
Ranking teatralny Piotra Zaremby.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Anioł z Karabachu. Wojciech Chmielewski na Boże Narodzenie
Złote i srebrne łańcuchy, wiszące kule, w których można się przejrzeć jak w lustrze.