Podobnie jest w innych dyscyplinach. Ale by zaistnieć na światowym rynku należy stale podnosić kwalifikacje zawodowe. Czasem za granicą, jak siedmioro naszych sędziów hokejowych, którzy szkolili się w Niemczech, Szwecji i Danii.
Nasi jurorzy już lata temu szturmem podbili skoki narciarskie. Marek Siderek, Tadeusz Szostak, a także byli zawodnicy jak Kazimierz Bafia, Ryszard Guńka, Edward Przybyła i wielu innych sędziowali najważniejsze turnieje. Włącznie z igrzyskami i mistrzostwami świata.
Lista osób i dyscyplin byłaby zbyt długa, aby ją tutaj w całości przedstawić. Dość powiedzieć, że nie brakuje nam arbitrów klasy międzynarodowej. Szanowanych w środowisku, niekiedy znanych z nazwiska, lecz nie na tyle, by uznać ich za celebrytów.
Szczególnie słabo wypada pod tym względem lekkoatletyka. Chociaż ostatnia dekada w tym sporcie to były medalowe żniwa, polskie kadry sędziowskie specjalnie się nie wyróżniły. W każdym razie nie na tyle, aby jakieś nazwisko znane było choćby fanom.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Na usprawiedliwienie sędziów akurat tej dyscypliny przemawia fakt, że nie mają szczególnych okazji, aby zabłysnąć indywidualnie. Patrząc w telewizor widać jednakowo ubranych dżentelmenów, którzy snują się po boisku raczej anonimowo. Każdy dłubie przy swojej grządce i tyle.
Najwyraźniej Królowa Sportu, jak nazywamy lekkoatletykę, nie potrzebuje na swoim dworze innych gwiazd jak lekkoatleci. W odróżnieniu od Królowej Ludzkich Serc, jak można by nazwać piłkę nożną, która każdemu pozwala zabłysnąć jak chce.
Piłkarzom, grającym i rezerwowym, którzy zrywają się z ławek żywo gestykulując. Trenerom, którzy nas bawią albo wkurzają swoimi reakcjami. Wreszcie sędziom, a zwłaszcza głównemu, który może brawurowo polec albo przejść do historii w złotych ramkach jak Szymon Marciniak w Katarze.
– Marek Jóźwik
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy