Historia

Wolne państwo na zachodzie Litwy, nad Bałtykiem... Dlaczego nie?

Pretensje terytorialne Kowna popierali Roman Dmowski i Ignacy Paderewski. A gdy Litwini przed 100 laty powtórzyli w regionie Kłajpedy „bunt Żeligowskiego”, u jej brzegów zacumowała polska kanonierka „Komendant Piłsudski”.

Zasięg geograficzny występowania języka litewskiego (a co za tym idzie – Litwinów) był na przełomie XIX i XX wieku gorącą kwestią sporną dla etnografów, polityków i budzicieli ducha narodowego. Jak daleko sięga zasięg mowy litewskiej w kierunku południowo-zachodnim, na Mariampol, Puńsk i Augustów? Jak daleko – na wschód? I wreszcie, ile tej mowy zachowało się u ujścia Niemna? I w jakim, by tak rzec, stężeniu – jaki odsetek mieszkańców mówi w języku litewskim?

Kwestia ta była szczególnie kłopotliwa w przypadku ziem, które w czasach historycznych nigdy nie wchodziły w skład Wielkiego Księstwa. A tak działo się z ziemiami wokół Kłajpedy (przez Niemców nazwanej Memlem): w głębokim średniowieczu ziemie te należały do państwa Zakonu Krzyżackiego (ostatecznie potwierdził do pokój w Mielnie z 1422), z czasem znalazły się w graniach Prus Książęcych, a po rozbiorach – zaboru pruskiego.

Owszem, określano te okolice mianem Małej Litwy, pocieszano się, że ogniska języka litewskiego sięgają na południe aż po Gołdap – ale spisy mieszkańców nie pozostawiały wątpliwości: na terenach na północ od Niemna (w dolnym swym biegu był on wówczas niespławny, z Kłajpedą jednak był połączony kanałem żeglownym) Litwinów było nieznacznie mniej niż Niemców – 49% wobec 50% ludności. Ale to na wsi, sama Kłajpeda była niemieckojęzyczna w 90 procentach.

Litewscy poddani Hohenzollernów sympatyzowali z rodakami żyjącymi pod berłem cara, wspierali zakazaną tam do 1905 oświatę i druk książek w języku litewskim, wspierali ich przemyt. Ale do poważniejszych działań czy irredenty nie rwali się, tym bardziej, że od Litwinów znad Wilii różniła ich niebłaha kwestia: byli wyznania luterańskiego, rzecz nie do pomyślenia na katolickiej Litwie.

Wszystko się może zdarzyć

Sytuacja się jednak zmieniła w chwili, gdy upadły cesarstwa. W Europie Środkowej wszystko się może zdarzyć – tak przynajmniej sądzili „pruscy” Litwini, którzy już 16 listopada 1918 roku powołali Narodową Radę Litwinów w Prusach (mieli swoje elity – na czele Rady stanął poseł do Landtagu, czyli sejmu w Berlinie, Vilius Gaigalaitis) i czym prędzej podjęli ni mniej, ni więcej, jak uchwałę o zjednoczeniu Małej Litwy z Wielką Litwą (czyli Kowieńszczyzną i Wileńszczyzną). A co!

Uchwałami nie zmieni się świata – chyba, że świat akurat się rozpada, co wielkie (i mniejsze) mocarstwa wykorzystują do zadbania o swoje interesy i rozszerzenia sfer wpływów. W sumie to chyba jest w „sprawie Kłajpedy” najbardziej interesujące, ile i jak różnych interesów ścierało się w latach 1918-23 na tym piaszczystym, dość niegościnnym wybrzeżu. Litwini krzyżujący broń z Francuzami?? Wcześniej ostatni raz miało to może miejsce, gdy jakiś błędny rycerz znad Loary dołączył do szeregów Zakonu Najświętszej Marii Panny w przeddzień bitwy pod Grunwaldem. A do tego: Polacy, wspierający Litwinów w latach 20. XX wieku? Niemcy, którzy skrycie POPIERAJĄ odebranie im Kłajpedy/Memla przez Litwę?

Wszystko to da się wyjaśnić – szczególnie, jeśli uwzględnić zaciekłość Francji, pragnącej po I wojnie światowej wziąć odwet na Niemcach, wersalską i powersalską rywalizację francusko-angielską, dążenia Warszawy do usprawiedliwienia własnych działań i – tradycyjnie – sowiecką przebiegłość.

Zaczęło się od gotowości Sprzymierzonych do okrawania ziem niemieckich, gdzie się da. Uchwałę „pruskich Litwinów” i starania delegacji litewskiej w Wersalu poparła – tu wypadałoby postawić wykrzyknik lub dwa w nawiasie, jak czyni się w chwilach nieoczekiwanego zwrotu akcji – delegacja polska na konferencję w Wersalu z Romanem Dmowskim na czele.

Dmowski litwomanem?

Nagły podmuch litwomanii u endeków? Chwilowe nawrócenie na federalizm i „rzeczpospolitanizm” Piłsudskiego? Nie tyle może nawrócenie, co nadzieja na państwo polskie z Litwą w swoich granicach. A przynajmniej – koncesje dla Polski w kłajpedzkim porcie i możliwości spławiania towarów Niemnem. Zgrabna formuła „Kłajpeda częścią Litwy, Litwa częścią Polski” niekoniecznie podobała się Litwinom – ale Paderewskiemu bardzo!
Region Kłajpedy (Memelland) 1923-39. Na pomarańczowo: Prusy Wschodnie (Niemcy). Na zielono: Polska. Na żółto: Wolne Miasto Gdańsk. Na bordowo: Litwa. Na różowo: Okręg Kłajpedy (anektowany przez Litwę w 1923 roku). Na fioletowo: Łotwa. Ilustracja: Wikimedia/ Memelland_1923-1939-hu.svg: Szajci - Šis failas buvo kilęs iš: Memelland 1923-1939-nl.svg:, CC BY-SA 3.0
Co do samej idei urwania Niemcom miasta na wschodnich rubieżach Rzeszy wszyscy byli zgodni, toteż – nie przejmując się specjalnie proporcjami narodowościowymi w Kłajpedzie i okolicach, a raczej racjami geopolitycznymi („Niepodległa Litwa zasłużyła na port pełnomorski!”) ochoczo utworzono tzw. Okręg Kłajpedy, formalizując to w artykule 99 Traktatu Wersalskiego.

Formuła była pojemna i niejasna: Rzesza Niemiecka zrzekała się ziem na północ od Niemna na rzecz Wielkich Mocarstw i przekazywała go pod administrację Ligi Narodów. Pod administrację – co samo w sobie oznaczało pewną „miękkość” formuły: mieszkańcy ziem odłączonych zachowywali m.in. obywatelstwo Rzeszy!

Schody (z niemieckiego punktu widzenia) zaczęły się, gdy z zakulisowych kombinacji wynikło, że administrowanie przypadnie nie stosunkowo neutralnym Anglikom, lecz Francuzom. Ci dążyli tyleż do uszczuplenia i zmarginalizowania wpływów niemieckich (stąd np. zakaz publicznego wykonywania niemieckich pieśni czy wywieszania flag Rzeszy), a przy okazji – ugruntowania wpływów kapitału francuskiego. Bo i czemuż by nie? Najpierw, od stycznia 1920 roku generał Dominique Oudry (francuski wojskowy, nb. przez kilka lat również w służbie polskiej!) jako szef wojsk i Wysoki Komisarz Ligi Narodów, potem zaś stojący u jego boku cywil Gabriel Petisné, gallizowali nadniemeńskie ziemie aż miło.

Nadniemeński pastis

No, nie przesadzajmy: na terenie niespełna 2 tys. km2, gdzie 44% mieszkańców deklarowało jako ojczysty język niemiecki, 25% - litewski, a reszta – „kłajpedzki” (zapomniana dziś wschodnioeuropejska odmiana portowo-hanzeatyckiego Plattdeutsch!) niełatwo było wprowadzić modę na bagietki, słomkowe kapelusze i pastis.

Łatwiej było działać na rzecz trwałego wyodrębnienia Kłajpedy z okolicznych organizmów państwowych i stworzenia Wolnego Państwa Kłajpedzkiego (Freistaat Memelland). I w tej kwestii doszło do czasowego zjednoczenia interesów francuskich – i niemieckich (znów dwa wykrzykniki). Francuzom całkiem uśmiechała się własna enklawa na wschodnim Bałtyku, własna przystań dla okrętów wojennych, przyczółek eksportowy i chwała dla Francji – miejscowe zaś elity niemieckie zdawały sobie sprawę, że w naturalny sposób zdominują rządy w takim Freistaat, pozostawiając miejscowym chłopom litewskim uprawę ziemniaka. W referendum (niewiążącym) za takim rozwiązaniem opowiedziało się ¾ głosujących i Francja zaczęła na serio lobbować za takim rozwiązaniem w Radzie Ambasadorów.

Tylko co Litwinom z takiego rozwiązania? W czym Memel w granicach Rzeszy był lepszy od Freistaat Memel?

Nie popierali jednak takiego stanowiska Anglicy (bo dlaczego niby Francuzi mają mieć kolonie na Bałtyku?), Polacy (bo może, jeśli Kownu przypadnie Kłajpeda, to Litwini nie będą się tak pieklić w sprawie zajętego przez Żeligowskiego Wilna?) oraz (dwa wykrzykniki poproszę, redakcjo) władze w Berlinie.

Dlaczego? No, bo Wolnego Państwa Kłajpedy Francuzi już z rąk nie wypuszczą, a może i Polacy załatwią tam sobie jakieś koncesje… I dopiero będzie Prusom Wschodnim: polski Gdańsk i Korytarz z zachodu, polsko-francuska Kłajpeda ze wschodu.. A gdyby miasto przypadło Litwinom – no, to albo da się z nimi dogadać, albo da się na nich naciskać: mniejszość niemiecka może być świetnym argumentem…

Dał nam przykład Żeligowski

No a Sowieci jak to Sowieci – wpychali kij w szprychy. Ale generalnie bliższe im były interesy Berlina niż Warszawy i Paryża – i mieli sposoby, by dotrzeć z tą wiedzą do Kowna.

Wątpliwe, by władze Litwy Kowieńskiej zdawały sobie sprawę z tych wszystkich uwarunkowań. Ale zarówno retoryka ojczyźniana, jak wizja „morza dla Litwy”, jak pragnienie zjednoczenia narodu – przemawiały za przejęciem Kłajpedy per fas et nefas . A właściwie, skoro inicjatywy w Radzie Ambasadorów zawiodły – pozostawało nefas .

Moment na uderzenie wybrano, trzeba przyznać, perfekcyjny: na początku stycznia 1923 w Europie zaczęło narastać napięcie w związku z niewywiązywaniem się Niemiec ze spłaty reperacji.

Jak polskie Wilno wróciło do Rzeczypospolitej. I dlaczego Litwini uznawali to miasto za swoją stolicę

Litwa Środkowa. Dwa lata marionetkowego państwa Piłsudskiego.

zobacz więcej
W środę 10 stycznia wojska francuskie i belgijskie zaczęły wkraczać do Zagłębia Ruhry – a w kilka godzin później, gdy telegrafy terkotały już na całego, Litwini rozpoczęli powstanie w okręgu kłajpedzkim!

Powstanie, hmm.. Ochotników miejscowych było kilkudziesięciu, reszta to regularni żołnierze, policjanci i członkowie paramilitarnej formacji szaulisów. Przygotowania rozpoczęto w grudniu 1922 – a najzabawniejsze, że przygotowujący całą akcję generał Silvestras Żukauskas i szef wywiadu wojskowego, płk Jonas Polovinskas, w bezpośredni sposób wzorowali się na „buncie Żeligowskiego” z października 1920 roku! Co to jednak znaczy – wspólne tradycje Wielkiego Księstwa…

Rząd w Kownie zadbał o stworzenie zakonspirowanych, cywilnych struktur politycznych: wszędzie na terenie Okręgu Kłajpedzkiego powołano Komitety na Rzecz Ocalenia Małej Litwy: na czele Komitetu stanął Martynas Jankus. Równolegle szef struktur szaulisów Vincas Mickevičius nawiązal kontakt z ówczesnym szefem niemieckiej Reichswehry, gen. Hansem von Seecktem – i, zapewniwszy go, że żaden niemiecki obywatel ani niemiecka własność nie ucierpią podczas powstania – uzyskał zgodę na zakup z magazynów Reichswehry półtora tysiąca karabinków, pięciu karabinów maszynowych i półtora miliona sztuk amunicji.

Uderzenie z Taurogów

Uzbrojeni w nią „ochotnicy” pod dowództwem płk. Polovinksasa (w tych dniach zmienił on zresztą imię i nazwisko na „Jonas Budrys”, co brzmiało bardziej „małolitewsko”) zajęli pozycje wyjściowe na dworcach w Kretyndze i Taurogach po stronie litewskiej. Pozbywszy się litewskich dokumentów, pieniędzy, papierosów i zapałek, wciągnąwszy za to na ramiona trójkolorowe opaski w kolorach Litwy z literami MLS (Mažosios Lietuvos sukilėlis, ochotnik Małej Litwy) wkroczyli trzema kolumnami, uderzającymi na Kłajpedę, na zachód, tj. w stronę granicy z Prusami Wschodnimi i na północny wschód, nad morze.

Kto właściwie i dlaczego miałby stawiać im opór? Francuzom nie uśmiechało się ginąć za Gdańsk, dlaczego mieliby nadstawiać głowę za Kłajpedę? 11 stycznia rano cały okrąg, prócz głównego miasta, był w ich rękach. Wysoki Komisarz Gabriel Petisné odmówił w pierwszej chwili oddania miasta – w strzelaninie zginął więc tuzin rebeliantów i dwóch Francuzów. A potem, chociaż na redzie stanął polski okręt „Komendant Piłsudski”, brytyjski krążownik „Kaledonia” i dwa francuskie torpedowce – Litwini opanowali miasto. ODWIEDŹ I POLUB NAS Ententa nie mogła pozwolić sobie na rozstawianie po kątach, więc pierwsze reakcje były gniewne: 17 stycznia Rada Ambasadorów powołała i wysłała nad Bałtyk Komisję Specjalną, która 26 stycznia zażądała opuszczenia przez rebeliantów Kłajpedy, powtarzając to żądanie jeszcze bardziej stanowczo 2 lutego.

Wielka Roszada

Tak naprawdę nikt jednak nie chciał konfliktu. Ani Wielka Brytania, ani Francja nie były gotowe angażować dalszych sił zbrojnych, zdawano też sobie sprawę, że ciche poparcie Sowietów dla Litwy może przekształcić się wówczas w poparcie czynne – a na nową wojnę na Wschodzie nikt nie był przygotowany.

A ponadto – dojrzewała myśl o Wielkiej Roszadzie. Polacy zajęli Wilno, tak? I raczej z niego nie ustąpią? A Litwini są z tego powodu oburzeni do białości, i trochę trudno im się dziwić? A warto by wreszcie zatwierdzić te granice w Europie Wschodniej i przestać się przejmować całą sprawą, prawda? A gdyby tak…

4 lutego Rada Ambasadorów zmienia front i – z początku nieoficjalnie – wysuwa krótką propozycję: Kłajpeda za Wilno. Litwini otrzymają dojście do morza – i wszyscy będą zadowoleni.

Kowno oczywiście protestuje: nie może przecież oficjalnie pogodzić się z utratą historycznej stolicy! Ale tak naprawdę wszyscy są zadowoleni: w maju 1924 roku podpisano Konwencję Kłajpedzką i cały okręg, na zasadzie autonomii, znalazł się w granicach Republiki. Pogodzili się z tym nawet Niemcy, podpisując w 1928 układ graniczny z Litwą.

Oczywiście – pogodzili się do czasu. Ale to już należy do znanej wszystkim prehistorii II wojny światowej.

– Wojciech Stanisławski

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.