Cywilizacja

Czy skazaniec, który świadczył kolegom spod celi usługi seksualne, będzie prezydentem Rosji?

Przestępca, który spędził 9 lat w kolonii karnej, założyciel sieci budek z hot dogami, farmy trolli i prywatnej armii. Kariera Jewgienija Prigożyna.

„Kontrakt z Ojczyzną”. Taki tytuł nosi fabularyzowany dokument pokazany przez telewizję RT (dawna Russia Today) na początku grudnia 2022, traktujący o Prywatnej Spółce Wojskowej Wagnera. Treść w skrócie? Nie ma lepszego patrioty nad najemnika, a już szczególnie z firmy, którą zarządza człowiek mający stały dostęp do ucha Władimira Władimirowicza.

W Rosji nic się nie dzieje bez powodu. Dlaczego więc powstał taki film? Czy Kreml celowo wyolbrzymia znaczenie Jewgienija Prigożyna, aby pokazać Zachodowi, że do władzy mogą dojść w Rosji ludzie, którzy będą siać spustoszenie nie tylko w swoim kraju? Na tle swojego byłego kucharza Putin wygląda jak godny szacunku przywódca, wprawdzie autorytarny, ale zdolny uchronić państwo przed upadkiem i chaosem.

Kradzież i napaść

Nieco wcześniej, pod koniec listopada, w internecie pojawiło się nagranie, na którym mężczyzna z tatuażami na ciele, przedstawiający się jako Sasza Kurara, mówi, że wiele lat siedział w więzieniu z Prigożynem. Twierdzi, że obecny właściciel Grupy Wagnera należał do najniższej kasty więźniów – tzw. pietuchów (kogutów), którzy świadczą usługi seksualne innym więźniom.

Nie wiadomo, czy informacja jest prawdziwa. Tatuaże na ciele Kurary wskazują jednak, że to człowiek w więziennym świecie ważny, należący do autorytetów w tym środowisku, czyli do worów w zakonie.

Spekuluje się, że za nagraniem stoi współwłaściciel i prezes Banku Rossija Jurij Kowalczuk, któremu nie w smak ambicje właściciela Grupy Wagnera w Sankt Petersburgu.

Ale Prigożyn, kiedyś działający w cieniu, stał się ostatnio osobą publiczną i zwrócił przeciwko sobie wielu wpływowych ludzi. Nie ulega wątpliwości, że podanie informacji o jego statusie „pod celą” było obliczone na to, aby podważyć jego wiarygodność. Przypomnienie jego kryminalnej przeszłości nie jest przypadkowe, szczególnie w świetle ostatniej aktywności biznesmena w koloniach karnych, gdzie werbuje ludzi na wojnę. No bo jak prawilny zek (szanowany przestępca) ma iść pod rozkazy pietucha?

Oskarżenie wysunięte przez Saszę Kurarę jest niebezpieczne dla Prigożyna, bo wszyscy wiedzą, iż w młodości spędził wiele lat w więzieniu. Był oskarżony o kradzież, napaść z zamiarem kradzieży cudzego mienia oraz angażowanie nieletnich w działalność przestępczą. W 1981 roku leningradzki sąd skazał go na 13 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Na wolność wyszedł po dziewięciu latach. Wtedy, gdy upadał Związek Sowiecki, a przed zdeterminowanymi ludźmi otwierały się nowe możliwości.

Stary Dworzec i Nowa Wyspa

Zaczął od budki z hot-dogami, szybko była już cała sieć w mieście. W tym czasie Władimir Putin, po powrocie z NRD, jako wciąż oficer aktywnej rezerwy KGB, zdobywał wpływy we władzach Sankt Petersburga, ciesząc się zaufaniem mera Anatolija Sobczaka. Prigożyn zaprzyjaźnił się z jednym z ochroniarzy Putina, Romanem Cepowem. W ten sposób znalazł dostęp do wszechwładnego wtedy urzędnika merostwa. Cepow był głównym kontaktem Putina z petersburskim światem przestępczym. Pewnie dlatego dożył jedynie do 2004 roku, otruty radioaktywną substancją.

Ale wróćmy do lat 90. XX w. Prigożyn rozwija biznes, otwiera kolejne szykowne restauracje. Jedną z nich jest ulubiona w merostwie knajpa Stary Dworzec Celny. Ale Putinowi do gustu bardziej przypadła restauracja Nowa Wyspa. Tam obchodził swoje urodziny, tam – już gdy został prezydentem – zapraszał takich gości jak Jacques Chirac czy George W. Bush.

Gdy Władimir Putin przeniósł się do Moskwy, potem został premierem, i w końcu prezydentem, znad Newy ruszyła za nim kohorta wspólników i przyjaciół. Padały nazwiska Patruszewa, Kowalczuków, Szamałowów, Timczenki. To ci ludzie zajęli najważniejsze stanowiska w specsłużbach i w biznesie.

Jewgienij Prigożyn był cierpliwy, powoli i w cieniu budował biznesowe imperium. Jako że działał w gastronomii, zajął się cateringiem dla państwowych instytucji, głównie dla wojska, ale nie gardził też szkołami i przedszkolami. Z wygrywaniem przetargów problemu nie miał. W ciągu pięciu lat firmy Prigożyna dostały kontrakty rządowe o łącznej wartości 3,1 miliarda dolarów.

Trolle i najemnicy

Pieniądze pieniędzmi, ale nawet były leningradzki uliczny rzezimieszek może mieć ambicje polityczne. Zaczął więc dywersyfikować biznes, otwierając na obrzeżach Petersburga znaną dziś „fabrykę trolli z Olgino”. O Internet Research Agency cały świat usłyszał, gdy USA nałożyły na nią i na samego Prigożyna sankcje za wpływanie w mediach społecznościowych na przebieg kampanii prezydenckiej w USA w 2016 roku i kampanii do Kongresu w 2018 roku.

W tamtym czasie Jewgienij Prigożyn uruchomił nie tylko internetowe trolle, ale też zorganizował oddziały uzbrojonych po zęby najemników. Najpierw w Donbasie, gdzie zabijali nie tylko Ukraińców, ale i nie dość posłusznych komendantów rebelii w latach 2014-15. Zaraz potem w Syrii. Tam wagnerowcy pomagali Baszszarowi Asadowi, w ścisłej współpracy z rosyjską armią, rządowymi siłami i szyickimi milicjami Teheranu, pokonać dżihadystów z ISIS i bardziej umiarkowanych rebeliantów.
Centrum Grupy Wagnera w Sankt Petersburgu zostało otwarte w listopadzie 2022. Fot. IGOR RUSSAK / Reuters / Forum
Ale to był jeszcze czas, gdy Prigożyn nie chciał być kojarzony z trollami z Olgino, czy – tym bardziej – z wagnerowcami. Na medialne publikacje na ten temat reagował nerwowo. Pozywał dziennikarzy do sądu, a niektórym nawet zdarzyło się zejść z tego świata… Choćby taki Maksym Borodin z Jekaterynburga. Wypadł z balkonu, zmarł na miejscu. A w Republice Środkowoafrykańskiej zamordowano trzech rosyjskich dziennikarzy, którzy wybrali się tam robić dokument o wagnerowcach.

W mediach nazywano go „kucharzem Putina”. Prezydent Rosji, zapytany w grudniu 2018 roku o polityczne wpływy Jewgienija Prigożyna, odpowiedział: – Wszyscy moi kucharze są funkcjonariuszami Federalnej Służby Ochrony. To oficerowie w różnej randze. Nie mam żadnych innych kucharzy.

Loty do Afryki

Cztery lata później Prigożyn obwieścił jednak światu, że tak, to on jest właścicielem Grupy Wagnera. Coming outu dokonał 26 września 2022. W mediach społecznościowych na profilu jego spółki Concord Management and Consulting (specjalizującej się w dostawach posiłków dla wojska) pojawiło się oświadczenie: „Sam wyczyściłem starą broń. Sam posegregowałem kamizelki kuloodporne i znalazłem specjalistów, którzy mi w tym pomogli. 1 maja 2014 roku narodziła się grupa patriotów, która później zyskała nazwę Wagner”.

Grupę Wagnera powołano, bo Kreml chciał mieć zbrojną formację, która może załatwiać jego polityczne interesy tam, gdzie wojska oficjalnie wysłać nie można. Tak powstała formacja zorganizowana i finansowana przez Prigożyna, mająca akceptację FSB, a jednocześnie uzależniona od współpracy z wojskiem. Logistycznie, zaopatrzeniowo, wywiadowczo.

W końcu przyszedł czas na Czarny Ląd. Co oczywiście, podobnie jak w Syrii, wiązało się z politycznymi planami Kremla. Model był i jest znany. Prigożyn wysyła najemników, by działali w interesie państwa rosyjskiego, pomagając lokalnym rządom i wypierając wpływy Francji, a w zamian za to jego firmy są wynagradzane kontraktami i koncesjami, choćby na eksploatację złóż złota i diamentów – jak to się dzieje w Sudanie czy Republice Środkowoafrykańskiej.

Począwszy od przełomu lat 2017-18 prywatny odrzutowiec Jewgienija Prigożyna nieustannie lata do Afryki. Republika Środkowoafrykańska, Sudan, Libia, Madagaskar, Angola, Gwinea, Gwinea-Bissau, Mozambik, Zimbabwe, Demokratyczna Republika Konga. „Kucharz Putina” jako nieoficjalny wysłannik Kremla oferuje wszędzie wsparcie zbrojne (wagnerowcy) lub polityczne (trolle z Olgino, tzw. polityczni technolodzy) w zamian za przychylność władz dla Rosji i dla – rzecz jasna – spółek związanych z Prigożynem.

Wojna z wojskiem

W ostatnich miesiącach Jewgienij Prigożyn stał się gwiazdą mediów i bohaterem analiz różnych zachodnich think-tanków. Bo chce pokazać, że jest największym wojownikiem na ukraińskim froncie. W odróżnieniu od generałów. Otwarcie krytykuje dowództwo wojskowe, a jednocześnie jego wagnerowcy dostają od armii ciężki sprzęt, artylerię, nawet samoloty i śmigłowce. To samo z logistyką, szpitalami, amunicją, informacjami wywiadowczymi. Bo taki idzie rozkaz z Kremla.

Jednocześnie media podkreślają, że wagnerowcy walczą lepiej niż regularne siły zbrojne. Nie może to nie budzić wściekłości ministra obrony Siergieja Szojgu, szefa sztabu generalnego Walerija Gierasimowa, w kadrze oficerskiej. Frustracja jest tym większa, że to Szojgu i Gierasimow wytracili w pierwszej fazie inwazji dużą część doborowych oddziałów i musieli się zgodzić na ściągnięcie na front Grupy Wagnera. Ta prywatna armia była nienaruszona, więc i po wejściu do walk w Donbasie wypadała często lepiej niż regularne oddziały.

Dobra współpraca z wojskiem załamała się już w 2017 r. Podobno zaczęło się od dwóch raportów o zdobyciu Palmyry, które jednocześnie znalazły się na biurku Putina. Według pierwszego, jedna z najważniejszych twierdz islamistów została zdobyta przez wojsko, drugi raport przypisał zwycięstwo wagnerowcom.

Szojgu się wściekł. Wagnerowcy w Syrii zostali odcięci od dostaw broni. W tym samym czasie Ministerstwo Obrony zaczęło odmawiać spłaty zobowiązań wynikających z kontraktów z firmami Prigożyna na catering i sprzątanie w obiektach wojskowych. Cztery jego firmy złożyły pozwy przeciwko Ministerstwu Obrony. Trzy z nich wygrały.

Wojsko zemściło się w lutym 2018 roku, gdy pozwoliło wagnerowcom pomaszerować na instalacje naftowe kontrolowane przez Kurdów. Zamiast szybkiego zajęcia obiektów, najemników spotkał grad pocisków z samolotów i śmigłowców amerykańskich. Rosyjskie dowództwo w Syrii nie kiwnęło palcem. Ani nie próbowało powstrzymać USA, ani nie dało wsparcia najemnikom.

Rywalizacja między kierownictwem Grupy Wagnera a armią była więc znana od dawna. Ale dopiero jesienią ubiegłego roku konflikt został ujawniony wprost. Prigożyn, mówiąc o konieczności zmian personalnych w Ministerstwie Obrony, zaproponował brutalne metody reedukacji generałów: „Wszyscy ci dranie – z karabinami maszynowymi boso na front”.

Mięso armatnie

Kondotierzy Prigożyna są zależni od infrastruktury i wsparcia resortu obrony. I nie są aż tak ważni na froncie, jak to się czasem przedstawia. Wagnerowiec to jedynie co dziesiąty rosyjski żołnierz biorący udział w walkach z Ukraińcami.

Rosyjskie „psy wojny” podbijają Afrykę. Czy dziennikarzy zastrzelono dlatego, że wiedzieli za dużo?

Pojawiły się informacje, że rosyjscy doradcy wojskowi współpracują z afrykańskimi terrorystami z grup islamistycznych.

zobacz więcej
Znaczenie militarne jest jeszcze mniejsze. Większość doświadczonych wagnerowców z okresu przed 2022 rokiem, około 6-7 tysięcy najemników, znajduje się obecnie w Afryce i Syrii. Walczące na Ukrainie oddziały składają się w ponad 80 procentach ze zwerbowanych więźniów, którzy w dużej mierze odgrywają rolę mięsa armatniego.

Krytyka generalicji i sposobu prowadzenia wojny z Ukrainą zbliżyła Prigożyna i czeczeńskiego przywódcę Ramzana Kadyrowa. Ale to tylko taktyczny sojusz, przeciwko wspólnemu wrogowi i w celu umocnienia własnej pozycji w rządzącej Rosją elicie. Na dłuższą metę ich współpraca nie jest możliwa, bo są nazbyt do siebie podobni.

Obaj są wiernymi żołnierzami Putina, obaj stawiają na brutalna retorykę, obaj pretendują do roli macho nr 1, obaj mają prywatne armie chcące wykazać się na wojnie. W rosyjskim systemie politycznym nie ma miejsca dla dwóch takich ludzi.

Do tego warto wspomnieć o ich zadawnionych animozjach, choćby o tym, że do Grupy Wagnera z zasady nie chciano werbować mieszkańców Kaukazu Północnego, z Czeczeńcami na czele, rzecz jasna.

Trzy kręgi

Pisze się właściwie wyłącznie o konflikcie Prigożyna z Szojgu, i z generałami. Tymczasem „kucharzowi Putina” nie brakuje też innych wrogów. Choćby na samym Kremlu.

Przypomnijmy, że prezydent Rosji całą swoją karierę w Moskwie oparł na kolegach z Sankt Petersburga. A dokładniej na trzech grupach.

Pierwsza to słynna spółdzielnia (kooperatywa) Oziero, lokalni biznesmeni, którzy, wraz z ówczesnym wysokim urzędnikiem merostwa petersburskiego Władimirem Putinem, w połowie lat 90. wzięli się za budowę ekskluzywnego osiedla domków letniskowych we wsi Sołowiowka na brzegu Jeziora Komsomolskiego. Kluczową osobą w tym gronie jest Jurij Kowalczuk, dziś szef Banku Rossija.

Drugi krąg to znajomi z FSB w tamtym regionie, choćby szef FSB Karelii, czyli Nikołaj Patruszew, później dyrektor całej FSB, a dziś wszechwładny sekretarz Rady Bezpieczeństwa FR.

Trzeci krąg to ludzie ze świata przestępczego. O tych Putin chciałby dziś zapomnieć, z oczywistych względów. Dlatego wspomniany powyżej Roman Cepow (który w czasach petersburskich miał być pośrednikiem w przekazywaniu obecnemu prezydentowi łapówek od właścicieli kasyn) już nie żyje, zaś Władimir Kumarin vel Barsukow (były szef gangu tambowskiego – tambowskiej bratwy) siedzi w więzieniu i nie puszcza pary z ust.

Do którego kręgu należy Prigożyn? To pogranicze kręgu biznesowego z kręgiem kryminalnym.

Bój o Petersburg

Wojna na Ukrainie zmieniła wiele w polityce rosyjskiej. Tacy ludzie jak Jewgienij Prigożyn zyskali na znaczeniu dzięki ogólnej brutalizacji języka. Dawny kucharz jako niezależny gracz bliski Putinowi i mający przełożenie na media budzi niepokój administracji kremlowskiej, ponieważ nie może ona go kontrolować. ODWIEDŹ I POLUB NAS Jest niebezpieczny tym bardziej, że chce przejąć inicjatywę w okupowanym Donbasie. Ale ten region nadzoruje z polecenia Kremla wiceszef administracji prezydenckiej Siergiej Kirijenko. To pierwszy powód ich konfliktu. Drugim jest walka o wpływy w Sankt Petersburgu. Tam Prigożyn nadepnął na odcisk wspomnianemu Kowalczukowi i wypowiedział otwartą wojnę popieranemu przez Kirijenkę gubernatorowi Aleksandrowi Biegłowowi.

Prigożyn wprost namawiał mieszkańców Sankt Petersburga, by zwracali się do niego z problemami, których Biegłow nie zauważa, domagał się, by Prokuratura Generalna i FSB sprawdziły gubernatora i jego otoczenie pod kątem korupcji, a wcześniej finansował teledyski zespołu „Leningrad”, które krytykowały zarządzanie miastem.

W tle konfliktu jest blokowanie przez biuro gubernatora petersburskich projektów biznesowych Prigożyna, takich jak plany przebudowy terenów w Gorskiej nad Zatoką Fińską. Władze miasta ociągały się też z wydaniem pozwolenia na otwarcie centrum biznesowego zbudowanego przez „kucharza Putina”.

Ten spór pokazuje słabość Jewgienija Prigożyna – twórca Grupy Wagnera nie jest w stanie podważyć pozycji ludzi tak potężnych jak gubernator Sankt Petersburga. Podobnie jak nie ma wystarczających sił, aby wpływać na o zmiany personalne w rosyjskiej armii podczas obecnej wojny.

Jak Rasputin

Konflikt na Ukrainie rzecz jasna politycznie wzmacnia Prigożyna, bo dzięki zaangażowaniu Grupy Wagnera staje się on ikoną dla Z-patriotów. Jednak jego rosnąca popularność i fakt, że za jego przyczyną państwo rosyjskie traci monopol na użycie siły musi niepokoić Kreml. Dlatego mylą się ci, którzy widzą w Prigożynie możliwego przyszłego prezydenta. Nie ten rozmiar butów..

Rosyjski niezależny politolog Andriej Kolesnikow porównuje rolę Prigożyna na Kremlu Putina do pozycji Rasputina na dworze Mikołaja II. A wszyscy wiemy, jak skończył Rasputin.

– Grzegorz Kuczyński

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.