Historia

Specyficzna troska sąsiadów o polską praworządność

Król August II Sas chętnie zreformowałby ustrój Rzeczpospolitej i ustanowił dynastię. Ale obu rzeczy dokonała dopiero Konstytucja 3 Maja w 1791 roku, choć takie zmiany bardzo by się przydały wcześniej.

Jak się wczytać w historię Polski, to okazuje się, że preludium do trzeciego rozbioru w 1795 roku nie były tylko dwa poprzednie rozbiory. Nie tak łatwo i szybko może utracić państwowość duży kraj w środku kontynentu. Najpierw musiał dłużej niż 23 lata, które upłynęły od pierwszego do trzeciego rozbioru Polski, jakoś istotnie przeszkadzać sąsiadom. A Rzeczpospolita nie wadziła nikomu, choćby przez swoją słabość i z tego samego powodu budziła apetyty władców państw ościennych.

Gdy w połowie XVII wieku nadspodziewanie szybko i właściwie w dużej mierze ochotniczo Polska uległa Karolowi X Gustawowi, królowi Szwecji, a on nie mógł sam skonsumować zdobyczy, podpisano w Radnot, w Siedmiogrodzie, ni mniej ni więcej tylko porozumienie o rozbiorze Polski. Sygnatariusze traktatu z Radnot to nieco inny skład niż późniejsi, rzeczywiści rozbiorcy Polski, no i skończyło się na złych chęciach. Rzeczpospolita przetrwała jeszcze prawie półtora wieku, ale większość tego czasu jako – mniej lub bardziej dyskretny – protektorat Rosji sprawowany przy pomocy z Zachodu, a konkretnie z Prus. Bardziej powściągliwy był – z różnych powodów – car Piotr I, bardziej ostentacyjna Katarzyna II.

13 września 1732 roku, niedługo przed śmiercią króla Polski Augusta II, Austria i Rosja podpisały porozumienie przeciwko wpływom saskim i francuskim w Rzeczpospolitej. Kiedy 13 grudnia dołączyły do porozumienia Prusy, układ uzyskał nazwę Traktatu Trzech Czarnych Orłów i właściwie był wyrazem specyficznej troski o polskie sprawy:

„[Trzy mocarstwa postanowiły] użyć wszelkich środków zgodnych z polską konstytucją, aby na elekcji wybrano króla, który byłby w stanie utrzymać pokój i dobre stosunki z sąsiadującymi państwami; doświadczenie wykazało, że francuska partia w Polsce wznieca ciągłe niepokoje przeciw cesarzowi i królowi pruskiemu, a równocześnie intrygami w Konstantynopolu [w Turcji] zagraża Rosji […]. W Polsce może powstać stronnictwo popierające Stanisława [Leszczyńskiego] i podburzające do czynów bezprawnych i przeciwnych postanowieniom Rzeczpospolitej […] sojusznicy, przeto zobowiązują się w czasie elekcji wystawić na polskich granicach armie, nie w celu narzucenia wyboru siłą orężną, lecz aby ochraniać polską wolność od wszelkiego skrępowania ze strony państw postronnych.”

Sama elekcyjność tronu w Rzeczpospolitej była zachętą do takich działań i trzy czarne orły, z czego dwa dwugłowe, po raz pierwszy razem okazały troskę o prawa w Polsce, polskie prawo i polską wolność. Sąsiedzi Polski nie chcieli na jej tronie nie tylko Leszczyńskiego, ale także Wettina i wyszukali bezpiecznego kandydata, infanta portugalskiego Emanuela Bragança - był to bezdzietny kawaler (dynastia!) bez zaplecza politycznego w Rzeczpospolitej. Traktat Trzech Czarnych Orłów nie został ratyfikowany i nie miał realnych skutków politycznych. Po śmierci Augusta II historia przyspieszyła i już w 1733 roku obydwaj pretendenci do korony polskiej, przed którymi przestrzega traktat, zostali królami Polski wybranymi w podwójnej elekcji. Przy tej okazji nie po raz pierwszy wkroczyły do Polski wojska rosyjskie w sytuacji, gdy Rosja nie była formalnie w stanie wojny z Rzeczpospolitą.

Syn Augusta II, Fryderyk August, panujący później jako August III potrzebował ich pomocy. Jego konkurent, Stanisław Leszczyński - tylko pieniędzy zięcia, króla Francji, Ludwika XV i odwołania się do prawdziwej popularności swojej osoby i kandydatury, która znacznie wzrosła w czasie panowania Augusta II. Stanisław Leszczyński zdobył głosy 13 tysięcy wyborców, August III ponad tysiąc. Jednak legalnie wybrany, i wygrany, Leszczyński, musiał wkrótce uchodzić z kraju, bo wojsko rosyjskie po raz drugi, i nie ostatni, zdecydowało o obsadzie tronu w Polsce.

Protektorat Rosji nad Rzeczpospolitą czasem musiał się posiłkować pomocą pruską, a od czasu Traktatu Trzech Czarnych Orłów także austriacką. Przeważnie do czasu pierwszego rozbioru w 1772 roku Rosja radziła sobie sama w ubezwłasnowolnieniu Polski. W oficjalnej retoryce miało to charakter strzeżenia podstawowych wolności obywateli w Rzeczpospolitej – szczególnie wolnej elekcji i liberum veto. ODWIEDŹ I POLUB NAS Wolna elekcja to dla sąsiadów Polski okazja do obsadzania polskiego tronu przychylnym kandydatem, a liberum veto, czyli doktryna jednomyślności w głosowaniach sejmowych, gwarantowało bezsilność militarną polski. Każdy Sejm można było zerwać, a liczba wojska i podatki na nie nie były stałe, tylko od Sejmu do Sejmu. Opłacając wetujących, można było praktycznie pozbawić Polskę armii. W XVIII wieku stosunek wojska rosyjskiego do polskiego był mniej więcej jak dziesięć do jednego.

Sąsiedzi Polski nie zawsze grali razem. Nawet już po Traktacie Trzech Czarnych Orłów Rosjanie stanęli w Berlinie, a Berlin i Wiedeń toczyły wojny śląskie. Nic nie wynikało nieubłaganie z sytuacji Polski i solidarnych wrogów naokoło. Aby ulec w końcu stulecia obcej skoligaconej sile Rzeczpospolita musiała ulec najpierw własnej bezsile, którą konserwowali zgodnie sąsiedzi. Co było wydarzeniem decydującym od którego Rzeczpospolita zaczęła zjazd w niebyt? Norman Davies – i nie tylko on – uważa, że bitwa pod Połtawą w 1709 roku.

Nie nasza bitwa, a taka ważna w historii Polski, bo w jej wyniku zwycięska nad Szwedami Rosja mogła rozpocząć szeroko zakrojoną ekspansję na Zachód. A jak wyglądała suwerenność Polski jeszcze przed Połtawą?

27 czerwca 1697 roku zgromadzona na polach elekcyjnych pod Warszawą szlachta wybrała na króla księcia Conti, kuzyna Ludwika XIV. Tego samego dnia niezbyt liczni zwolennicy późniejszego Augusta II, elektora Świętego Cesarstwa i dziedzicznego księcia Saksonii właśnie jego okrzyknęli królem.

Książę Conti niezbyt się spieszył do swego królestwa i książę saski był szybszy. Dotarł do Krakowa, gdy Conti jeszcze nie dopłynął do Gdańska. Prymas nie chciał go koronować, więc znalazł się inny biskup. Elektor nie mógł wejść legalnie w posiadanie kluczy do drzwi wawelskiego skarbca z regaliami, więc zrobiono dziurę w murze. W obliczu koronacji rywala książę Conti powrócił z Gdańska do Francji, do czego przyczyniło się pojawienie wojsk Augusta II pod Oliwą.

Z Augustem II do Polski przyszło wojsko saskie i to ono odpowiadało za porządek w kraju. Trudno to uznać za okupację, skoro szlachta koronowała księcia saskiego na króla Polski. Niewątpliwie August II działał na rzecz polskiej racji stanu, odbierając Turcji Podole wraz z Kamieńcem na początku panowania. Natomiast sojusz polskiego monarchy z carem Piotrem I wpędził Rzeczpospolitą w III wojnę północną. August II początkowo wojskami tylko saskimi i Piotr I zaatakowali Karola XII króla Szwecji.

Augustowi II marzyły się domeny nad Bałtykiem, które mogłyby być dziedziczone przez Wettinów, co umacniałoby pozycję jego samego i potomków w Rzeczpospolitej. Chętnie zmieniłby ustrój w Polsce i ustanowił dynastię. Obu rzeczy dokonała Konstytucja 3 Maja w 1791 roku i takie zmiany bardzo by się przydały wcześniej.

Czy August II działając w interesie swoim i następców, miał na myśli dobro Rzeczpospolitej? Co do intencji zapewne nie, co do hipotetycznych skutków, to można spekulować.

Karolowi XII lepiej wiodło się w wojnie północnej. Do czasu. Zagrożony spustoszeniem Saksonii August II abdykował oficjalnie w roku 1706, a realnie był pozbawiony korony od roku 1704. W tym roku Karol XII znalazł sobie kandydata na króla Polski w osobie młodego wojewody poznańskiego, Stanisława Leszczyńskiego, którego „wybrano” na króla w szwedzkim obozie wojskowym.

Cała centralna Polska była opanowana przez Szwedów, ich wojsko spaliło Wawel, co nie powinno przyczyniać zwolenników Leszczyńskiemu, ale ich miał i podział społeczeństwa szlacheckiego, kiedy jedni byli „od Sasa” a inni „od Lasa,” odzwierciedlał nastroje i położył się cieniem na jego pięcioletnim panowaniu.
Plan podziału Rzeczpospolitej zawarty w traktacie z Radnot. Ilustracja: Wikimedia/ Par AmbroiseL — Travail personnel, CC BY-SA 4.0,
W 1709 roku August II zapomniawszy o swojej abdykacji, wrócił do kraju, co umożliwiła przegrana Szwecji pod Połtawą. Za uchodzącymi Szwedami w granice Rzeczpospolitej wkroczyły wojska Piotra I. Jako że pojawiło się jeszcze zagrożenie tureckie, a Szwedzi zachowywali się jak w zdobytym kraju, wojska rosyjskie w Polsce przez wielu były mile widziane, a Piotr I przyjął rolę negocjatora pomiędzy skonfederowaną szlachtą będącą za Leszczyńskim lub za Sasem.

Stanisław Leszczyński musiał uchodzić z Polski i szukał pomocy u sułtana. Z korpusem Tatarów stanął nawet pod Chocimiem, ale dalsze popieranie Leszczyńskiego wyperswadowała sułtanowi dyplomacja Rosji i cesarza niemieckiego. Sułtan za to wymógł na carze wycofanie wojska z Rzeczpospolitej, co ten chętnie obiecał i słowa nie dotrzymał.

W roku 1717 działania Piotra I owocowały Sejmem mającym spacyfikować nastroje w podzielonym kraju i utwierdzić Augusta II na tronie. Sejm trwał jeden dzień i został nazwany niemym, bo nikomu z posłów – poza sprawozdawcami – nie wolno było się odzywać, co gwarantowało rosyjskie wojsko, które – trzeba przyznać – wycofał car dwa lata później. Wprawdzie ani szlachta, ani król nie zgodzili się na formalną protekcję cara, to jednak od tego czasu Rosja uważała się za mediatora pomiędzy koroną a narodem.

W roku 1720 Rosja i Prusy podpisały, odnawiany co kilka lat, traktat o utrzymywaniu bezrządu w Polsce przez niedopuszczanie do naprawy ustroju, a nawet zapobieganiu wzmacniania Polski w ramach istniejącego prawa. Prostą konsekwencją tych porozumień był układ pomiędzy Katarzyną II i Fryderykiem II podczas elekcji Stanisława Augusta Poniatowskiego w 1764 roku. Oba państwa wspierające kandydata do tronu zobowiązały się jednocześnie strzec dotychczasowego ustroju Rzeczpospolitej z liberum veto na czele. Jak to się skończyło, wszyscy pamiętają.

Po śmierci Augusta II w 1733 roku Stanisław Leszczyński pojawił się w kraju i został wybrany ponownie na króla Polski 12 września, tym razem bez pomocy obcych wojsk, ale już 29 września na Pradze pojawił się silny korpus rosyjski w celu dopilnowania elekcji Fryderyka Augusta II, syna zmarłego Augusta II. 5 października wybór się dokonał we wsi Kamion (czyli na obecnym warszawskim Kamionku), przy czym przyszły August III zdołał zapewnić sobie jedenastokrotnie mniejszą liczbę elektorów niż wcześniej wybrany Stanisław Leszczyński.

Leszczyński oblegany w Gdańsku przez Rosjan i Sasów po kilku miesiącach musiał już na zawsze uciec z Polski. Mówiąc dzisiejszym językiem: zdobył koronę polską jako kandydat większościowy i ustąpił na rzecz mniejszościowego Augusta III. Jego ojciec też był mniejszościowy w stosunku do księcia Conti.

Kłóciło to się z ustrojem Rzeczpospolitej, jak i sama elekcja Sasa po legalnym wyborze Leszczyńskiego, ale wojsko rosyjskie to argument siły i to obcej siły rozstrzygający w całym XVIII wieku kwestie związane z władzą. Tak zwaną demokrację szlachecką wprawiał w ruch, a raczej w bezruch obcy bagnet, przeważnie rosyjski.

Zwolennicy Leszczyńskiego, już bez niego, skonfederowali się w Dzikowie i dwa lata walczyli z siłami Augusta III. Niepokojom w Rzeczpospolitej położył kres Sejm pacyfikacyjny w 1736 roku. Warto o nim wspomnieć, bo był to jedyny nie zerwany Sejm w czasach panowania Augusta III.

Sprawy istotne dla poszczególnych ziem załatwiały sejmiki, a trybunały przejęły część dotychczasowych kompetencji sejmowych. Tych najważniejszych, reformujących ustrój państwa, przejąć nie mogły. Polska stała się formalnym tylko związkiem realnie samodzielnych państw magnackich. Przez dziesięciolecia nie budziło to w szlachcie niepokoju, bo uważano, że skoro „Polska nierządem stoi”, to tym samym nikomu nie zagraża, więc nikt jej nie będzie najeżdżał.

Nierząd własny oznaczał rządy obce i trzy czarne orły (Rosja, Prusy i Austria) skonsumowały w rozbiorach nie ratyfikowany traktat z 1732 roku na skutek ambicji króla Prus, Fryderyka II. Gdyby nie Prusy, to protektorat rosyjski z wielkorządcą z Petersburga, nazywanym dla niepoznaki ambasadorem, mógłby potrwać dłużej. Rosja, wprawdzie bez entuzjazmu, ale musiała się podzielić Rzeczpospolitą.

Paradoksalnie ruch reformatorski za Stanisława Augusta Poniatowskiego stojący za Konstytucją 3 Maja przyspieszył upadek Polski. Można powiedzieć, że oświeceni patrioci obudzili się późno, dopiero za króla Stasia. A co by było gdyby obudzili się już po wojnie północnej albo za Augusta III? Lepiej nie dociekać.

Państwo mandatowe – rewitalizacja? Jak eurokraci usiłują przejąć kontrolę nad Polską

Jan Rokita: Chodzi o oddanie rządów – przynajmniej na jakiś czas – zaufanym funkcjonariuszom instytucji unijnych.

zobacz więcej
Reformatorzy w Polsce byli przed czasami Stanisława Augusta. Za Sasów już działała familia Czartoryskich i stronnictwo Potockich. Wtedy jeszcze obydwie partie były reformatorskie i chciały dobrze, nawet mający fatalną opinię wynikającą z działań w czasach Poniatowskiego Potoccy, ale wzajemnie skutecznie się szachowały.

Czas upływał na ucieczkach w podjazdowe wojenki propagandowe i dyplomatyczne oraz oglądaniu się na Rosję lub Prusy. Doszło nawet do sojuszu króla z Czartoryskimi. August III rozumiał, że silna Rzeczpospolita podniosłaby jego pozycję wśród innych książąt Rzeszy. Sejmy jednak zrywali stronnicy Potockich za pieniądze pruskie i francuskie, aby nie wzmacniać rywali. Gdy król i Czartoryscy próbowali konfederować Sejmy groźby płynęły z Petersburga z poparciem Berlina.

August III, żeby czarne orły nie przypomniały sobie o traktacie z 1732 roku, musiał się zgodzić na Marię Teresę na tronie austriackim i cesarskim, pomijając prawa własnej żony, a rosyjskiej cesarzowej Annie Iwanownie wyświadczyć uprzejmość Kurlandią dla jej faworyta. Chociaż dobrze, że płacił częściowo ze swojego – pretensjami do tronu w Rzeszy i obsadą tronu w kraju lennym, a nie integralnymi częściami Polski.

Rzeczpospolita za panowania Augusta III nie zaznała wojen zewnętrznych aż do roku 1754, kiedy to korpusy rosyjskie przechodziły przez Polskę na zachód na wojnę siedmioletnią, nie tylko rabując, ale paląc wsie i miasteczka. Z tych czasów pochodzi określenie kraju jako karczmy zajezdnej dla obcych wojsk.

Za Augusta II w czasie wojny północnej, w którą król zaangażował Rzeczpospolitą w 1704 roku, nie tylko Szwedzi i Rosjanie – niby wspierający polskich podwójnie wybranych królów – zachowali się jak okupanci najgorszego rodzaju. Także wojska saskie podporządkowane, co by nie mówić, królowi Polski robiło to samo. Powiedzenie: „jedz pij i popuszczaj pasa” dotyczyło czasów drugiego Sasa.

Na początku wojny północnej Szwedzi wdarli się do formalnie nie biorącej w niej udziału Rzeczpospolitej i zdobyli Warszawę i Kraków. W 1702 wojska szwedzkie pokonały siły polsko–saskie pod Kliszowem, co miało wymiar symboliczny, bo tam miała miejsce ostatnia szarża husarii, nieudana. Po niej hetman wielki koronny Hieronim Lubomirski wycofał polskie siły, manifestując w ten sposób swój stosunek do Augusta II. Husaria w dalszych latach istnienia państwa będzie pełnić rolę „pogrzebowego wojska” – nazwa tłumaczy zadania, do których używano w XVIII wieku postrachu pól bitewnych od Kirholmu po Wiedeń.

Pogrzeb Polski trwał dłużej niż tygodniowe pogrzeby magnatów z udziałem pogrzebowego wojska. A data 1795 jako opisująca utratę państwowości wydaje się co najmniej nieprecyzyjna.

– Krzysztof Zwoliński

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.