Jak się wczytać w historię Polski, to okazuje się, że preludium do trzeciego rozbioru w 1795 roku nie były tylko dwa poprzednie rozbiory. Nie tak łatwo i szybko może utracić państwowość duży kraj w środku kontynentu. Najpierw musiał dłużej niż 23 lata, które upłynęły od pierwszego do trzeciego rozbioru Polski, jakoś istotnie przeszkadzać sąsiadom. A Rzeczpospolita nie wadziła nikomu, choćby przez swoją słabość i z tego samego powodu budziła apetyty władców państw ościennych.
Gdy w połowie XVII wieku nadspodziewanie szybko i właściwie w dużej mierze ochotniczo Polska uległa Karolowi X Gustawowi, królowi Szwecji, a on nie mógł sam skonsumować zdobyczy, podpisano w Radnot, w Siedmiogrodzie, ni mniej ni więcej tylko porozumienie o rozbiorze Polski. Sygnatariusze traktatu z Radnot to nieco inny skład niż późniejsi, rzeczywiści rozbiorcy Polski, no i skończyło się na złych chęciach. Rzeczpospolita przetrwała jeszcze prawie półtora wieku, ale większość tego czasu jako – mniej lub bardziej dyskretny – protektorat Rosji sprawowany przy pomocy z Zachodu, a konkretnie z Prus. Bardziej powściągliwy był – z różnych powodów – car Piotr I, bardziej ostentacyjna Katarzyna II.
13 września 1732 roku, niedługo przed śmiercią króla Polski Augusta II, Austria i Rosja podpisały porozumienie przeciwko wpływom saskim i francuskim w Rzeczpospolitej. Kiedy 13 grudnia dołączyły do porozumienia Prusy, układ uzyskał nazwę Traktatu Trzech Czarnych Orłów i właściwie był wyrazem specyficznej troski o polskie sprawy:
„[Trzy mocarstwa postanowiły] użyć wszelkich środków zgodnych z polską konstytucją, aby na elekcji wybrano króla, który byłby w stanie utrzymać pokój i dobre stosunki z sąsiadującymi państwami; doświadczenie wykazało, że francuska partia w Polsce wznieca ciągłe niepokoje przeciw cesarzowi i królowi pruskiemu, a równocześnie intrygami w Konstantynopolu [w Turcji] zagraża Rosji […]. W Polsce może powstać stronnictwo popierające Stanisława [Leszczyńskiego] i podburzające do czynów bezprawnych i przeciwnych postanowieniom Rzeczpospolitej […] sojusznicy, przeto zobowiązują się w czasie elekcji wystawić na polskich granicach armie, nie w celu narzucenia wyboru siłą orężną, lecz aby ochraniać polską wolność od wszelkiego skrępowania ze strony państw postronnych.”
Sama elekcyjność tronu w Rzeczpospolitej była zachętą do takich działań i trzy czarne orły, z czego dwa dwugłowe, po raz pierwszy razem okazały troskę o prawa w Polsce, polskie prawo i polską wolność. Sąsiedzi Polski nie chcieli na jej tronie nie tylko Leszczyńskiego, ale także Wettina i wyszukali bezpiecznego kandydata, infanta portugalskiego Emanuela Bragança - był to bezdzietny kawaler (dynastia!) bez zaplecza politycznego w Rzeczpospolitej. Traktat Trzech Czarnych Orłów nie został ratyfikowany i nie miał realnych skutków politycznych. Po śmierci Augusta II historia przyspieszyła i już w 1733 roku obydwaj pretendenci do korony polskiej, przed którymi przestrzega traktat, zostali królami Polski wybranymi w podwójnej elekcji. Przy tej okazji nie po raz pierwszy wkroczyły do Polski wojska rosyjskie w sytuacji, gdy Rosja nie była formalnie w stanie wojny z Rzeczpospolitą.
Syn Augusta II, Fryderyk August, panujący później jako August III potrzebował ich pomocy. Jego konkurent, Stanisław Leszczyński - tylko pieniędzy zięcia, króla Francji, Ludwika XV i odwołania się do prawdziwej popularności swojej osoby i kandydatury, która znacznie wzrosła w czasie panowania Augusta II. Stanisław Leszczyński zdobył głosy 13 tysięcy wyborców, August III ponad tysiąc. Jednak legalnie wybrany, i wygrany, Leszczyński, musiał wkrótce uchodzić z kraju, bo wojsko rosyjskie po raz drugi, i nie ostatni, zdecydowało o obsadzie tronu w Polsce.
Protektorat Rosji nad Rzeczpospolitą czasem musiał się posiłkować pomocą pruską, a od czasu Traktatu Trzech Czarnych Orłów także austriacką. Przeważnie do czasu pierwszego rozbioru w 1772 roku Rosja radziła sobie sama w ubezwłasnowolnieniu Polski. W oficjalnej retoryce miało to charakter strzeżenia podstawowych wolności obywateli w Rzeczpospolitej – szczególnie wolnej elekcji i liberum veto.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Wolna elekcja to dla sąsiadów Polski okazja do obsadzania polskiego tronu przychylnym kandydatem, a liberum veto, czyli doktryna jednomyślności w głosowaniach sejmowych, gwarantowało bezsilność militarną polski. Każdy Sejm można było zerwać, a liczba wojska i podatki na nie nie były stałe, tylko od Sejmu do Sejmu. Opłacając wetujących, można było praktycznie pozbawić Polskę armii. W XVIII wieku stosunek wojska rosyjskiego do polskiego był mniej więcej jak dziesięć do jednego.
Sąsiedzi Polski nie zawsze grali razem. Nawet już po Traktacie Trzech Czarnych Orłów Rosjanie stanęli w Berlinie, a Berlin i Wiedeń toczyły wojny śląskie. Nic nie wynikało nieubłaganie z sytuacji Polski i solidarnych wrogów naokoło. Aby ulec w końcu stulecia obcej skoligaconej sile Rzeczpospolita musiała ulec najpierw własnej bezsile, którą konserwowali zgodnie sąsiedzi. Co było wydarzeniem decydującym od którego Rzeczpospolita zaczęła zjazd w niebyt? Norman Davies – i nie tylko on – uważa, że bitwa pod Połtawą w 1709 roku.
Nie nasza bitwa, a taka ważna w historii Polski, bo w jej wyniku zwycięska nad Szwedami Rosja mogła rozpocząć szeroko zakrojoną ekspansję na Zachód. A jak wyglądała suwerenność Polski jeszcze przed Połtawą?
27 czerwca 1697 roku zgromadzona na polach elekcyjnych pod Warszawą szlachta wybrała na króla księcia Conti, kuzyna Ludwika XIV. Tego samego dnia niezbyt liczni zwolennicy późniejszego Augusta II, elektora Świętego Cesarstwa i dziedzicznego księcia Saksonii właśnie jego okrzyknęli królem.
Książę Conti niezbyt się spieszył do swego królestwa i książę saski był szybszy. Dotarł do Krakowa, gdy Conti jeszcze nie dopłynął do Gdańska. Prymas nie chciał go koronować, więc znalazł się inny biskup. Elektor nie mógł wejść legalnie w posiadanie kluczy do drzwi wawelskiego skarbca z regaliami, więc zrobiono dziurę w murze. W obliczu koronacji rywala książę Conti powrócił z Gdańska do Francji, do czego przyczyniło się pojawienie wojsk Augusta II pod Oliwą.
Z Augustem II do Polski przyszło wojsko saskie i to ono odpowiadało za porządek w kraju. Trudno to uznać za okupację, skoro szlachta koronowała księcia saskiego na króla Polski. Niewątpliwie August II działał na rzecz polskiej racji stanu, odbierając Turcji Podole wraz z Kamieńcem na początku panowania. Natomiast sojusz polskiego monarchy z carem Piotrem I wpędził Rzeczpospolitą w III wojnę północną. August II początkowo wojskami tylko saskimi i Piotr I zaatakowali Karola XII króla Szwecji.
Augustowi II marzyły się domeny nad Bałtykiem, które mogłyby być dziedziczone przez Wettinów, co umacniałoby pozycję jego samego i potomków w Rzeczpospolitej. Chętnie zmieniłby ustrój w Polsce i ustanowił dynastię. Obu rzeczy dokonała Konstytucja 3 Maja w 1791 roku i takie zmiany bardzo by się przydały wcześniej.
Czy August II działając w interesie swoim i następców, miał na myśli dobro Rzeczpospolitej? Co do intencji zapewne nie, co do hipotetycznych skutków, to można spekulować.
Karolowi XII lepiej wiodło się w wojnie północnej. Do czasu. Zagrożony spustoszeniem Saksonii August II abdykował oficjalnie w roku 1706, a realnie był pozbawiony korony od roku 1704. W tym roku Karol XII znalazł sobie kandydata na króla Polski w osobie młodego wojewody poznańskiego, Stanisława Leszczyńskiego, którego „wybrano” na króla w szwedzkim obozie wojskowym.
Cała centralna Polska była opanowana przez Szwedów, ich wojsko spaliło Wawel, co nie powinno przyczyniać zwolenników Leszczyńskiemu, ale ich miał i podział społeczeństwa szlacheckiego, kiedy jedni byli „od Sasa” a inni „od Lasa,” odzwierciedlał nastroje i położył się cieniem na jego pięcioletnim panowaniu.