Cywilizacja

Tajne fabryki w Polsce naprawiają ukraiński sprzęt wojskowy

Krótki filmik na Twitterze: przez jedno z polskich miast jedzie kolumna – potężna, pomalowana w barwy ochronne ciężarówka ciągnie długą platformę na czternastu kołach, a na platformie znajduje się duży czołg. Opis: „Kolejne nasze czołgi T72 jadą na Ukrainę”. Wiadomo, że Polska zbroi ukraińską armię. Co wysłaliśmy nad Dniepr – i jakie ma to skutki także dla naszego kraju?

Najprościej można to pokazać na przykładzie rankingu Global Firepower. Obecnie Ukraina znajduje się tam na 15. miejscu w skali całego świata – czyli w ciągu roku „podskoczyła” o ponad dziesięć oczek. To oczywiste, bo bardzo skutecznie broni się przed Rosjanami. Polska siła militarna plasowana jest na pozycji 20., czyli kilka miejsc wyżej niż zaledwie rok wcześniej – i to mimo oddania Ukrainie części swojego uzbrojenia. Rosja wciąż znajduje się na miejscu drugim (po USA), ale z pewnością wynika to z faktu posiadania przez nią broni jądrowej.

Dokładna analiza tego, co Ukraińcom daliśmy, jest jednak bardzo trudna. Powód wydaje się dość prosty: z oczywistych względów nie chcemy, by Rosjanie wiedzieli dokładnie, ile i co Ukrainie przekazaliśmy. Owszem, ogólne informacje są dostępne, ale szczegóły wciąż są okryte tajemnicą. I tak na razie powinno pozostać.

Tajne fabryki na południu Polski

Największa kanadyjska gazeta „Globe and Mail” opisała tajemnicze warsztaty naprawcze ukraińskiego sprzętu wojskowego. Pokazano je pod warunkiem, że dziennikarze nie ujawnią miejsca, w którym się znaleźli. Wcześniej jakiś podobny (a może ten sam?) zakład opisywała gazeta amerykańska, wskazując, że znajduje się w południowo-wschodniej Polsce. Najwyraźniej wyposażono go pośpiesznie: „Budynki są w tak samo złym stanie, jak znajdujące się w nich wozy pancerne. Ogromna, główna sala ma podłogę jak klepisko. Brakuje wielu górnych okien, przez co przez budynek przepływa chłodne powietrze. Kilkunastu żołnierzy-mechaników, każdy umazany brudem, olejem napędowym i smarem, niektórzy palący papierosy, łomotali w olbrzymie, czołgowe silniki dieslowskie. Wszędzie walały się części i zwinięte gąsienice czołgów”.

Ukraińscy żołnierze wewnątrz samobieżnej armatohaubicy podczas inwazji Rosji na Ukrainę. Donbas, koniec 2022 roku. Fot. PAP/Eugene Titov
Jak opisywali to dziennikarze kanadyjskiego pisma, niektóre z czołgów miały namalowane litery „Z”, co oznaczało, że są zdobytymi podczas wojny maszynami rosyjskimi. I wkrótce po przybyciu dziennikarzy „dwóch mechaników (ukraińskich wojskowych – red.) z uśmiechem uruchomiło 15,8-litrowy silnik wysokoprężny gąsienicowego bojowego wozu piechoty BMP-1 z czasów radzieckich, dość lekkiej maszyny uzbrojonej w działo kalibru 73 mm i przeznaczonej do transportu ośmiu żołnierzy na polu walki. Silnik wypluł chmury oparów oleju napędowego, spowijając obu mężczyzn czymś, co wyglądało jak gęsta mgła. Na zewnątrz, gdzie zaparkowanych było kilka rosyjskich czołgów T-72 i jeden T-80, żołnierze (ukraińscy – red.) grzali ręce nad ogniem płonącym nad beczką po oleju. Kilka czołgów wciąż było zamaskowanych. Jeden T-72 wydawał się być w dobrym stanie i czekał na naprawę układu elektrycznego. Stojąc na wieży z armatą kalibru 125 mm, brodaty dowódca czołgu powiedział, że za kilka dni maszyna będzie gotowa do walki”...

Ale to nie jedyny taki zakład. W styczniu amerykański „Wall Street Journal” opisywał fabrykę należącą do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, równie tajną, ale – także sądząc ze zdjęć – wyglądającą na bardzo zadbaną i sprawnie funkcjonującą. No i pracują w niej Polacy, a nie Ukraińcy. Remontuje m.in. Kraby, uszkodzone przez rosyjskie pociski: „Na hali produkcyjnej technicy pracują na trzy zmiany przez całą dobę i są w stałym kontakcie z Ukraińcami, znajdującymi się na polu walki. Dzielą się informacjami o najlepszych technikach naprawy za pomocą zaszyfrowanych wiadomości oraz aplikacji HelpDesk, która pomaga im rozwiązywać problemy. (…) Mechanicy czasami znajdują w Krabach rzeczy należące do żołnierzy: szczoteczkę do zębów, niezjedzone przekąski czy rodzinne zdjęcia. Mechanik Dariusz Gawinek opowiada, że naprawa sprzętu wojskowego sprawiła, że postanowił bardziej zaangażować się w pomoc dla walczących żołnierzy. – Kraby przybywają tu z liśćmi, błotem, piaskiem, gałązkami przyczepionymi korpusu i gąsienicami. To ukraińska ziemia – mówi”.

Ile przekazaliśmy czołgów?

Możemy oczywiście się śmiać, że skoro amerykańscy czy kanadyjscy dziennikarze odwiedzili zakłady naprawiające ukraińskie wozy pancerne, to choć mają nakaz nieujawniania ich lokalizacji, informacje, gdzie one się znajdują nie są już tajne. To prawda – ale jednak nie chwalimy się dokładnymi wiadomościami o tych warsztatach.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
Sprawa jest ważna tym bardziej, że pojawił się pomysł ulokowania w Polsce dużej fabryki zbrojeniowej. Brytyjski dziennik „The Telegraph” napisał, że tamtejszy deputowany konserwatywny Tobias Ellwood wezwał do utworzenia w Polsce „ogromnej fabryki uzbrojenia”, która miałaby pomóc Ukrainie w wojnie z Rosją. Jego zdaniem zachodnie rządy za słabo pomagają Kijowowi, a schemat polegający na przekazywaniu nad Dniepr różnego rodzaju czołgów z różnymi łańcuchami dostaw i rodzajami amunicji jest „niezrównoważony”. – Potrzebujemy strategii, aby mieć pewność, że Ukraina może się obronić – mówił.

Na razie jednak Polska – podobnie jak inne kraje – przekazuje naszym wschodnim sąsiadom czołgi. Jak mówił podczas styczniowego Światowego Forum Ekonomicznego w Davos prezydent Andrzej Duda, od czasu rosyjskiej agresji oddaliśmy Ukrainie ponad 260 posowieckich czołgów T-72 różnych wersji. Z kolei szef MON Mariusz Błaszczak zapowiedział wysłanie nad Dniepr kolejnych T-72 – można przypuszczać, że niemal wszystkich jeszcze przez nas posiadanych. Polska wyposaży wojska ukraińskie w taką ich liczbę, by można było stworzyć jedną brygadę (30 – 40 maszyn). Oprócz tego oddamy Ukraińcom do stu bojowych wozów piechoty BWP-1, mocno już przestarzałych.

T-72 to czołg konstrukcji sowieckiej. W naszym kraju produkował go Bumar w wersjach T-72M, T-72M1 i T-72M1D. Uzbrojony jest w armatę gładkolufową 125 mm, sprzężony z nią karabin maszynowy i przeciwlotniczy wielkokalibrowy karabin maszynowy. Zmodernizowana jego wersja to PT-91 Twardy, posiadający nowy system kierowania ogniem DRAWA oraz pancerz reaktywny ERAWA. Ukraińcy mają dostać 30 czołgów Twardy, co zapowiedział premier Mateusz Morawiecki.

Oprócz nich przekażemy na wschód 14 czołgów typu Leopard 2 produkcji niemieckiej, u nas w wersjach 2A4 i 2A5. Wytwarzany od 1985 r., uzbrojony w armatę gładkolufową 120 mm i 2 karabiny maszynowe, jest zdecydowanie nowocześniejszy od T-72. Na razie do naszego kraju dotarły takie wozy z Kanady (przewożone drogą powietrzną!) i zapewne one pierwsze ruszą do walki; polskie stacje telewizyjne pokazały żołnierzy ukraińskich, szkolących się na jednym z polskich poligonów.
Trzeba jednak podkreślić, że wszystko to są dane oficjalne. Wojsko Polskie użytkowało blisko 800 czołgów T-72 i ponad dwieście PT-91 Twardy (ale ponad setka powstała z przebudowania T-72). W 2009 r. mieliśmy odpowiednio 584 i 232 takie maszyny (dane z odpowiedzi na interpelację poselską). Ale potem liczba T-72 malała do oficjalnie posiadanych 358 (chyba, że są jeszcze jakieś w magazynach). Można więc sądzić, że oddamy je wszystkie.

Ile daliśmy Krabów?

Kolejnym, ważnym elementem uzbrojenia, jakie przekazujemy Ukrainie są armatohaubice Krab. AHS Krab jest polską adaptacją produkowanego na licencji brytyjskiego systemu wieżowego, montowanego najpierw na polskim podwoziu, a potem na południowokoreańskim K9PL. Działo konstrukcji brytyjskiej L31A1 kalibru 155 mm może w praktyce oddawać dwa strzały na minutę, a jego nośność sięga 40 km. W 2016 r. Huta Stalowa Wola S.A. podpisała z MON umowę na dostawę czterech dywizjonowych modułów ogniowych o kryptonimie „REGINA”. Jeden dywizjon liczy 24 armatohaubice, łącznie nasze wojsko miało otrzymać 96 sztuk Krabów.

Wiadomo, że jakąś liczbę tych znakomitych dział dostała Ukraina. Ile? Tu nasza wiedza jest o wiele skromniejsza niż w przypadku czołgów. W maju ub.r. mówiono o dostarczeniu nad Dniepr 18 sztuk oraz o zamówieniu przez stronę ukraińską (już odpłatnie, na podstawie zawartego kontraktu) 50 nowych Krabów. Ale niewykluczone, że już dostarczyliśmy ich więcej. Na Twitterze prowadzone były rozważania, że pewną wskazówką w tej kwestii może być pilny zakup podobnych armatohaubic K9 z Korei Południowej (mają podwozia analogiczne do tych w Krabach). W zeszłym roku dotarły do nas 24, a w najbliższych dniach dotrze kolejnych 12. Być może jest to po prostu uzupełnienie naszych jednostek, które oddały już swój sprzęt?

Tu zresztą pojawia się inny aspekt całej sprawy – co w zamian za przekazane czołgi i armatohaubice? W przypadku Krabów sprawa jest jasna: w Polsce jesteśmy w stanie produkować ich 20 – 30 rocznie, więc naszych (i ukraińskich) potrzeb nie możemy łatwo zaspokoić. Stąd też zakupy w Korei Południowej. Były i są krytykowane – bo po co koreańskie, skoro mamy nasze, polskie? – ale trzeba pamiętać, że Kraby i tak są efektem kooperacji z Republiką Korei (mają koreańskie, ale „spolonizowane” podwozia). I być może ich zakup pozwoli na szerszą współpracę z Koreańczykami w produkcji broni.

Odradza się nowa Rzeczypospolita Wielu Narodów

Prof. Antoni Dudek: Nasza prawdziwa szansa na przyszłość jest na Wschodzie.

zobacz więcej
W zamian za T-72 kupujemy południowokoreańskie czołgi K2, których rozwinięciem ma być „spolonizowana” wersja K2PL. W lipcu ub.r. zawarta została umowa ramowa z firmą Hyundai Rotem na 1000 sztuk: 180 do 2025 r, a reszta w następnych latach (przewidziana jest też produkcja w Polsce). Pierwszych kilkanaście trafiło już do naszego kraju. Oczekujemy też na znakomite czołgi amerykańskie Abrams M1A1 – mamy ich dostać 116 sztuk, a potem planujemy zakup 250 nowocześniejszej ich wersji. W mediach społecznościowych trwają ostatnio rozważania, że może będzie inaczej. Jak napisał na Twitterze znany dziennikarz i analityk ds. wojskowości Jarosław Wolski, MON rozważa kupno większej liczby Abramsów, przy rezygnacji z przynajmniej części wozów koreańskich.

Jedno jest pewne: te zakupy muszą kosztować. Cena K2 to 8,5 miliona dol. za sztukę; podobny jest koszt znacznie lepszego od niego Abramsa. Te ostatnie kupimy używane, a więc z pewnością taniej. Czy Waszyngton jakoś zrekompensuje nam dostawy na Ukrainę? Zapewne tak, ale tego nie wiemy – i się nie dowiemy. Oficjalnie, za 116 wozów wraz z dużą liczbą dodatkowego sprzętu zapłacimy 1,4 mld dol., z czego 200 mln (14 proc.) stanowić ma amerykańska pomoc wojskowa. Ale może Amerykanie jeszcze coś dorzucą? Lub już dorzucili?...

Polska „hubem” dla Ukrainy

Ale oprócz przekazywania własnego sprzętu, Polska w pomocy dla armii ukraińskiej odgrywa także inną rolę. To przede wszystkim u nas szkolą się ukraińscy żołnierze (jak napisano wyżej – na przykład na czołgach Leopard) i to przede wszystkim przez nasz kraj płynie międzynarodowa pomoc dla Kijowa; staliśmy się swoistym „hubem” dla całego NATO.

Zresztą, co jest paradoksalne, wojna wpłynęła niespodziewanie pozytywnie na nasz handel ze wschodnim sąsiadem – wymiana handlowa gwałtownie wzrosła. Przez pierwsze 10 miesięcy 2022 r. eksport z Polski na Ukrainę wzrósł aż o 48 proc. w stosunku do tego samego okresu w 2021 roku! Trzeba przy tym podkreślić, że te dane nie obejmują uzbrojenia. To wszystko powoduje zatory na granicy i m.in. dlatego otwieramy nowe przejście graniczne Malhowice – Niżankowice, na południe od Przemyśla (ma być całkiem gotowe w 2024 r.).

Wszystko to oznacza, że choć Polska ponosi ogromne koszty związane z wojną rosyjsko-ukraińską, zwłaszcza ze względu na rezygnację z tańszych rosyjskich surowców i przyjęcie ogromnej liczby uchodźców, to mamy również wymierne korzyści. Obok radykalnej poprawy naszego wizerunku w świecie oraz zdecydowanego polepszenia stosunków z Ukrainą (także we współpracy gospodarczej) to przyspieszone unowocześnienie polskiej armii. Stary sprzęt trafia na pole walki, nowy dostajemy już teraz lub musimy na niego poczekać.

Oczywiście, podsumowanie tego wszystkiego będzie możliwe dopiero za kilka lat. Wiele informacji jest tajnych, inne są trudno dostępne. Ale kiedyś, już w spokojniejszych czasach, trzeba to będzie zrobić.

– Piotr Kościński

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Ukraiński żołnierz wewnątrz samobieżnej armatohaubicy podczas inwazji Rosji na Ukrainę. Donbas, koniec 2022 roku. Fot. PAP/Eugene Titov
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.