Kultura

Zszywanie Victorii. Litewski artysta pokochał Polskę, przepowiedział pandemię i wojnę

Wychwytuje charakter wydarzeń, miejsca, czasu. Jest szczery. Brzydzą go mody i trendy uznawane za „trendy”. Zabiera głos po swojemu. W 2023 Stasys Eidrigevicius obchodzi jubileusz.

W czwartek, 9 marca o godz. 18.00 w galerii Zachęta w Warszawie odbędzie się spotkanie ze Stasysem Eidrigeviciusem, które poprowadzi publicystka Tygodnika TVP Monika Małkowska. Rozmówcy będą szukać odpowiedzi na pytanie: Czy twór artystyczny bywa bezstronny politycznie? Wstęp wolny.

Zdarzyło się 33 lata temu.

Jasnowłosy chłopiec pochyla się nad miniaturową maszyną do szycia i starannie zszywa białą nicią dwie wstążki – białą i czerwoną. Powstaje wielometrowa flaga polska. Ponad głową dziecka, ponad jego „zabawą”, pną się ku górze wstęgi czerwona i biała, rozpięte w znak V. Victoria!

Wtedy w roli „krawca” wystąpił Ignacy, syn Stasysa Eidrigeviciusa. Artysta był „krojczym”: ciął tasiemcowy polski sztandar na kawałki i czerwono-białe skrawki wręczał gościom, którzy pojawili się na wernisażu w stołecznej Galerii Studio.

Urywki flagi!

W ten sposób Stasys dzielił się ze wszystkimi (przybyłymi do Studia, ale także ich znajomymi) symbolem nowej wolnej Polski. Był już jej obywatelem, mieszkał nad Wisłą od dekady. Był rok 1990.

Tamtym performancem Stasys reinterpretował, przywoływał pamiętne dzieło innego twórcy – Jerzego Kaliny, który w 1983 roku, w stanie wojennym, zaprezentował instalację „Ostatnia Wieczerza” w kościele Miłosierdzia Bożego. Tamże, w wypalonym i zasłanym gruzami wnętrzu świątyni, Kalina „rozdarł” naszą flagę, niejako ją „ukrzyżował” – ale tak, że dwa rozdzielone końce białej i czerwonej tkaniny również tworzyły pod sklepieniem literę V. Wtedy symbolizowało to nadzieję na zwycięstwo polskiego narodu nad tymi, którzy narzucali jej niechciany ustrój.

I oto kilka lat później spełniła się nam wymarzona Wiktoria.
Zszywanie Victorii - eksponat na wystawie „!Reakcje” w Zachęcie, styczeń 2023. Fot. PAP/Leszek Szymański
Stasys uosabiał ówczesny triumf także poprzez własny los: on też wygrał wolność. Przeniósł się do Polski, zanim jeszcze zdarzył się transformacyjny przełom. A w efekcie tegoż, wolno mu było wyjeżdżać wszędzie tam, gdzie go zapraszano, bez paszportowych ograniczeń.

Dekada kończąca XX wiek dla Stasysa okazała się wznosząca.
Wszyscy o niego zabiega, obsypywali nagrodami, zapraszali.

Czy ktoś jeszcze pamięta, że był pierwszym laureatem nagrody „Paszporty POLITYKI”? Ja – owszem. Rok 1993, skromna uroczystość (jakieś kanapki, pączki, łakocie…) w siedzibie „Polityki” przy ulicy Miedzianej. Uczestniczyłam w tamtym spotkaniu, skrzykniętym ad hoc. Nikt jeszcze nie przewidywał, że to wyróżnienie w przyszłości stanie się polityczną deklaracją.

Stasys, jako pierwszy wyróżniony „Paszportem”, też jeszcze nie wiedział, że został gwiazdą. Zbiegiem okoliczności akurat teraz w sopockiej Państwowej Galerii Sztuki można oglądać wystawę „Paszporty POLITYKI – 30 lat w sztuce” (do 16 kwietnia 2023). Trudno było pominąć pierwszego laureata. Zwłaszcza, że zbiegło się to z jubileuszem w Zachęcie.

Miodzio

W tym samym 1993 roku – wiadomo, nic tak nie sprzyja sukcesowi jak sukces – Stasys dostał propozycję od Jerzego Grzegorzewskiego (słynny reżyser), żeby w Teatrze Studio zrealizował eksperymentalny spektakl. Choć nie miał pojęcia o wielkiej scenie, podjął wyzwanie. Powstał „Biały jeleń”, osobiste przedstawienie z postaciami z prywatnego archiwum artysty. Aktorów „wypożyczył” z teatru Józefa Szajny („Replika”) i happeningów Jerzego Kaliny („Pielgrzymi i tułacze”). Choć z innymi doświadczeniami, wszyscy rozumieli metaforykę Stasysa. Pamiętam, kiedy operator, z którym współpracowałam w TVP, rejestrując ten spektakl, spontanicznie zareagował: „Ten facet jest jak miód na duszę”.

Tak go wtedy postrzegano. Był egzotyczny, zarazem autentyczny. Czuły. Bardziej niż autochtoni.

Trochę życia

Na twórczość Stasysa ogromny wpływ miała biografia. Urodzony we wsi Mediniszki na Litwie (1949) z ojca Polaka i matki Litwinki, miał siedem lat, gdy rodzina przeniosła się w okolice Poniewieża, jednego z większych litewskich miast. (Nawiasem: w Poniewieżu powstaje obecnie Centrum Imienia Stasysa Eidrigeviciusa). Duma artysty. Docenili go w rodzinie! Docenili też na świecie, a szczególnych honorów doświadczył w Japonii.

A jak przyjmowany jest w Polsce, swej drugiej ojczyźnie?

Czego możemy zazdrościć Litwinom?

Budynek zaprojektował Daniel Libeskind, urodzony 73 lata temu w Łodzi supergwiazdor światowej architektury.

zobacz więcej
Zacznijmy od lat 60., kiedy młody człowiek (jeszcze w ZSRR) rozpoczął edukację w Szkole Rzemiosł Artystycznych w Kownie, ze specjalizacją w projektowaniu artystycznych wyrobów ze skóry. Dyplomową pracę – skórzane okładki książkowe – nagrodzono medalem na wystawie w Moskwie.

Studia w wileńskim Instytucie Sztuk Pięknych Stasys spointował dyplomem (1973), po którym regulaminowo przydzielono go do woja. Służba trwała tylko rok, lecz dla wrażliwego chłopaka – o rok za długo. Od repetowania broni i nocnej warty odgradzał się sztuką. W kieszonkowej skali, bo tylko na takie formaty pozwalała sytuacja. Ale dzięki miniaturom Stasysowi udało się ocalić siebie i… dojść do sukcesu.

Zadebiutował w Polsce miniaturami, a konkretnie – exlibrisami, nadsyłanymi na organizowane w Malborku przeglądy poświęcone temu gatunkowi. Zauważono go, zdobył fanów. W 1979 odbyła się jego premierowa wystawa w stołecznej Galerii Krytyków. (Przypomnę: malutki lokal w podwórzu obok Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie program ustalano na podstawie propozycji zgłaszanych przez krytyków właśnie; na Stasysa postawiły dwie historyczki sztuki: Wiesława Wierzchowska i Danuta Wróblewska). Dostrzegł go również Piotr Nowicki, właściciel pierwszej prywatnej galerii w Warszawie, mieszczącej się na tyłach Nowego Światu.

U nas przełom lat 70. i 80. zeszłego stulecia wydawał się przedsionkiem do wolności. Czy można się dziwić, że litewski artysta zdecydował się na brawurowy krok: osiadł w Warszawie na stałe w 1980 roku, z żoną i dwójką dzieci.

Wydawało się, że wygrał wielki los na loterii życia. Kariera rozkręcała się w oszałamiającym tempie. Jeśli ktoś chciałby wczytać się w ręcznie spisane kalendarium wystawowe Stasysa – proszę bardzo, w Zachęcie jest wyeksponowana plansza z ponad setką dat i adresów, w których zawiera się półwiekowa twórczość artysty.

Bo chyba państwo wiedzą, że jubileusz 50-lecia Stasysa uhonorowano monografią w najważniejszej stołecznej galerii?

Trochę skrótu (bio)

Nazwisko Eidrigevicius nie było łatwe do zapamiętania (ani wymówienia), więc artysta ograniczył się do sygnowania prac samym imieniem, które pisane w charakterystyczny sposób, stało się jego znakiem rozpoznawczym. Sygnaturą, na temat której stworzył tysiące wariacji.

W ciągu półwiecza lista dziedzin, jakich imał się dawny miniaturzysta, rozrosła się jak rozmiary jego prac. Zacznijmy wyliczankę: malarz, ilustrator, autor ekslibrysów, plakacista, performer, twórca happeningów i autorskich spektakli teatralnych (zrealizował dwa: „Biały jeleń” w 1993 i „Drewniany człowiek” w 2007, obydwa w Teatrze Studio), fotograf (zaczynał od dokumentowania rodziny, sąsiadów i miejsc na Litwie, po wielkoformatową fotografię inscenizowaną), także eseista – lubi komentować słowem swe podróże, wspomnienia, projekty.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Tylko, sprawa przedziwna – wraz z rosnącym rozmachem przestrzennym i popularnością, w Polsce opadał entuzjazm wobec dokonań Stasysa.

Częściowo zaszkodziła mu nadprodukcja – zaczął powtarzać chwyty. Mówiono: „A, to ten z oczkami” – jako że większość swych postaci Stasys wyposaża w okrągłe, guzikowate ślepka.

Zda się – zapomniano o tym, co stanowiło Stasysowe atuty.
Że trafia w sedno, wyciągając z form i użytych materii bogactwo metafor, zarazem wychwytując charakter wydarzeń, miejsca, czasu. Że nie boi się eksperymentować. Że jest szczery, jest zawsze sobą. Brzydzą go mody i trendy uznawane za „trendy”. Że jeśli go coś porusza, zabiera głos po swojemu. Najlepszym dowodem wystawa „!Reakcje”.

Czynna do 11 kwietnia w warszawskiej Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki.

W Zachęcie

Jubileuszowa prezentacja wygrywa… skromnością. To żadna retrospektywa, jedynie wybór prac z kilku serii z dorobku artysty. Kuratorskie zadanie Stasys zlecił synowi Ignacemu, zawodowemu instruktorowi strzelectwa. Ignacy (ten co zszywał flagę polską) zaproponował buntowniczo-wystrzałowy tytuł pokazu – chciał poprzestać na wykrzykniku. Jubilat jednak uznał, że trochę mało. Stanęło na tytule: „!Reakcje”. Ale znak interpunkcyjny na początek tytułu też ma swoje znaczenie. Wyzwanie, niezgoda, postawienie na swoim?

Od pierwszej sali jest zderzenie czasów, konfrontacja sytuacji: po prawej ubiegłoroczne obrazy (18 pasteli na płótnie, 2022), po lewej – także 18 miniatur z lat 1975-1979, jeszcze z Litwy.

Pastele na chropowatym płótnie to nowość w sztuce Stasysa. Ktoś nieświadomy technicznej trudności tego zabiegu powie: niestaranne, mniej dopracowane, pobieżne. Tymczasem artysta dokonywał warsztatowej próby. Może nie wszystko się udało, ale ta kompozycja na pewno tak.

Została wykorzystana jako znak rozpoznawczy prezentacji. Nosi tytuł „Krzyk” i rzeczywiście jest wrzaskiem. Co ważne – znów odnosi się do symbolu Victorii. Oraz do formy odznaczenia, orderu, baretki wpinanej „w klapę”. Czerwona forma ostro zakończona szpicem, z czarną kropką poniżej. Z wyżerkami w dwóch przeciwległych miejscach, jakby kropka wykrzyknika przeniosła się w dół stamtąd, gdzie jej miejsce. I spadła w kropkę wykrzyknika.

Złowieszcza maska

Od kiedy wyrwał się z ograniczeń miniatur, Stasys przeniósł się w trzeci wymiar. W Zachęcie jest kilka obiektów, które trudno nazwać rzeźbami, ale w większej skali mogłyby nimi być. Myślę o „Hommage à WTC”. Dwie brutalnie obrzezane drewniane sztachety, pomiędzy nimi postać wycięta z pergaminu. Patrząc pod światło, sylwetka rozpięta między „wieżami” staje się przezroczysta.
To w ostatniej sali, salce, gdzie zgromadzono prace Stasysa będące reakcjami na rzeczywistość, w której obecnie (i nie tylko) dane nam żyć.

Musiał być Putin i wojna w Ukrainie. Ale… Jak zwykle u tego artysty, jest wycieczka w przeszłość. Już w 2003 roku Stasys wykonał trzy maski z papier-mâché: „Opera”, „Air”, „Dym”. Ta środkowa – „Air” – natychmiast wizualnie kojarzy się z maską gazową z I wojny światowej. Stulecie po tamtym konflikcie, dekada przed tym, co dzieje się obecnie za naszą wschodnią granicą.

No właśnie – są twórcy, którym intuicja przepowiada wizje czegoś, czego sami nie pojmują.

Taki przykład: na samym początku lat dwutysięcznych Eidrigevicius zajął się fotografią inscenizowaną. Bohater – męska, półnaga postać ma twarz zasłoniętą maską z wielgachnym, groteskowym nosem. Kiedyś odczytywałam to jako odniesienie do „Pinokia” Collodiego (też możliwość rozlicznych interpretacji) – teraz postrzegam jako proroctwo pandemii. Doktor dżuma, figura z dawnych plag, też charakteryzował się maską z wydłużonym nosem/kaskiem, w którym zdeponowane zioła zabijały koszmarną trupią woń ofiar zarazy. I wedle wierzeń, izolowały medyka od zakażenia. Przywoływano wielokrotnie ten rynsztunek podczas plagi COVID-19. Tak, tylko że… Stasys stworzył ten cykl 20 lat wcześniej.

Zanim

Zanim otwarto prezentację „!Reakcje”, już odtrąbiono jej klęskę. Na przekór prognozom, wernisaż zgromadził tłumy. Podobnie w każdy weekend – Zachęta przeżywa oblężenie. Kiedyś mówiono, że publiczność głosuje nogami. Et voilà.

– Monika Małkowska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy



„Stasys Eidrigevičius !Reakcje” to pierwsza wystawa tego artysty w Zachęcie w Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki. Pl. Małachowskiego 3 w Warszawie. Będzie czynna do 11 kwietnia 2023 roku.

Kuratorzy: Jūratė Čerškutė, Ignacy Eidrigevičius

W 2023 roku przypada 50. rocznica ukończenia przez Eidrigevičiusa Instytutu Sztuki w Wilnie (obecnie Akademia Sztuk Pięknych w Wilnie) i jego decyzji o wyborze drogi zawodowej. Wystawa w Zachęcie objęta jest honorowym patronatem Jego Ekscelencji Eduardasa Borisovasa, ambasadora Republiki Litewskiej w Polsce. Patronat medialny: TVP Kultura.
Zdjęcie główne: Wystawa „Stasys Eidrigevicius !Reakcje” w Zachęcie - Narodowej Galerii Sztuki w Warszawie, styczeń 2023. Fot. PAP/Leszek Szymański
Zobacz więcej
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Flippery historii. Co mogło pójść… inaczej
A gdyby szturm Renu się nie powiódł i USA zrzuciły bomby atomowe na Niemcy?
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Strach czeka, uśpiony w głębi oceanu… Filmowy ranking Adamskiego
2023 rok: Scorsese wraca do wielkości „Taksówkarza”, McDonagh ma film jakby o nas, Polakach…
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
„Najważniejsze recitale dałem w powstańczej Warszawie”
Śpiewał przy akompaniamencie bomb i nie zamieniłby tego na prestiżowe sceny świata.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Najlepsze spektakle, ulubieni aktorzy 2023 roku
Ranking teatralny Piotra Zaremby.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Anioł z Karabachu. Wojciech Chmielewski na Boże Narodzenie
Złote i srebrne łańcuchy, wiszące kule, w których można się przejrzeć jak w lustrze.