Według jej relacji w Zakładzie Karnym w Czerwonym Borze to, jakie prawa i możliwości funkcjonowania w areszcie mają inni więźniowie, decydował podejrzewany o zabójstwo Islam A. Zaś Służba Więzienna tylko biernie przyglądała się sytuacji. Ponoć w każdej celi, do której trafiał Czeczen, znajdował sobie ofiarę, nad którą się pastwił. Pani psycholog tłumaczyła, dlaczego trudno było udowodnić, że dopuścił się gwałtu: „Islam robił taką atmosferę wśród osadzonych, że bardzo wikłał ich w swoje przestępcze działania wobec osadzonego Kasprzyk. Zmuszał jednego z osadzonych, żeby dusił Kasprzyka i tym samym w razie czego nie on sam to robił”.
Jak już pisaliśmy w poprzednim tekście – po tym, gdy Kasprzyk oskarżył współwięźnia o gwałt, nie wykonano odpowiednich badań, które mogłyby owe zarzuty potwierdzić.
Z naszych informacji wynika jednak, że czterech osadzonych, którzy znęcali się nad 50-latkiem, zaświadczyło później na piśmie, iż mężczyzna został zgwałcony. „Po czym wychowawca miał porozrywać na kawałki ich oświadczenia dotyczące przebiegu wydarzeń i nakazał im twierdzić, iż nic takiego nie miało miejsca – opowiada Daniel Kasprzyk. A Marta P. zeznała: „Uzyskanie informacji od pozostałych osadzonych, którzy byli bardzo przestraszeni, trwało ok. 3 godziny, żeby ktoś się w ogóle odezwał”.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Pani psycholog relacjonowała dalszy przebieg wydarzeń: „Wtedy wspólnie z ówczesnym dyrektorem, który już jest na emeryturze, zależało nam, żeby i w tym oświadczeniu i tych materiałach przedstawić to co rzeczywiście potwierdzają inni. Może to było błędne myślenie, ale wtedy wydawało się nam słuszne, tak żeby nie rozmydlić tego, co możemy udowodnić. A do tego, że Kasprzyk został pobity, że było duszenie, to potwierdzili współosadzeni. Mówili że zgwałcenia nie widzieli. I obawialiśmy się tego, że jak zaczniemy dodawać tam inne rzeczy, nie uda nam się za bardzo tej winy wskazać i rzeczywiście tak było, że z dyrektorem się namówiliśmy, jak to zrobić żeby nie rozmydlić tej winy. To co mogliśmy, tam były czynności wyjaśniające przeprowadzane i to co udało się nam potwierdzić, było zawarte. Nie wiem, może to był błąd, wtedy było to tak na gorąco. Rozmowa z Kasprzykiem też była trudna, było mu ciężko cokolwiek z siebie wydusić. Wtedy wydawało nam się to słuszne”.
Po gwałcie na Kasprzyku pani psycholog zrezygnowała z pracy w zakładzie karnym, odeszła na emeryturę.
Ponadto – jak utrzymuje łomżanin – informację o tym, że jest on podejrzewany o pedofilię miał Czeczenowi przekazać więzienny wychowawca. A – jak wiadomo – oskarżeni o pedofilię są traktowani przez współwięźniów z wyjątkowym okrucieństwem. – Nie mówiłem nikomu za co byłem tymczasowo aresztowany. Islam się dowiedział od wychowawcy, bardzo dobrze się znali – zeznawał Kasprzyk. – Służba Więzienna pierwszego dnia od razu powiedziała, że z takim artykułem powinienem „kopyto” dostać [czyli być mocno pobitym – red.]. Wyzywali mnie.