Pewnie wszyscy wiedzą, że nabycie biletu na jakikolwiek środek publicznego transportu odbywa się wirtualnie. Ale żeby składać zamówienie w knajpce za pomocą kodu QR? To przeszło moją wyobraźnię.
Zdarzyło się kilka dni temu w Rzymie, na obleganym przez turystów Zatybrzu: słońce (choć luty) i stoliki wystawione na zewnątrz; na blatach papierowe serwetki z wydrukowanym menu oraz aplikacją lokalu. Kelner wyjaśnił, że konsumpcja możliwa po zeskanowaniu tegoż i wybraniu potrawy. Dla wielu młodych spacerowiczów to nie był problem. My nie mamy skanerów w komórkach, więc trzeba było zmienić miejsce postoju.
A co z tradycyjną rozmową z kelnerem czy właścicielem knajpki? Co z nawiązywanymi w ten sposób znajomościami, międzyludzkim kontaktem?
Na szczęście, tego typu „ulepszenie” na razie należy do rzadkości i wprowadzane jest tam, gdzie klienci niestabilni, napływowi i nie lokalni. Jednak już w Warszawie są lokale, gdzie MUSISZ za pomocą kodu wybrać pozycję z menu i podejść do lady, gdzie danie zostanie wydane. Ba, możesz to zrobić z domu, z metra, z ulicy. A co, jeśli nietrafny wybór? Pizza okaże się starym, odgrzanym kapciem? Zażalenie do telefonu!
A swoją drogą – brak telefonu z internetem i skanerem wyklucza bez względu na wiek i poziom umiejętności. Zgubisz, ukradną ci go, rozwali się, utopisz w klopie lub zwyczajnie się wyładuje – nie istniejesz. Więc pilnuj tego skarbu, bo ważniejszy jest niż ty sam. Nowe, cudowne gadżety są nową formą uzależnienia od… ich posiadania.
To tylko jeden przykład – przyznam, dla mnie szokujący – kiedy informacje na ekranie zastępują bezpośrednią rozmowę. A przecież komunikujemy się nie tylko słowami, także całym ciałem, sposobem mówienia, timbrem głosu… Ale to wtórna sprawa. Ważniejsze – poczucie wykluczenia.
Geriatria na ogół nie ma najnowszych smartfonów. Dziadersów nie stać na coraz droższe i bardziej skomplikowane gadżety. Stresuje ich opanowywanie nowych technologii. Nie potrafią obsługiwać cyfry. Co gorsza – mają także gorszy wzrok. Z myślą o seniorach wprowadzono specjalne komórki z dużymi literami i ograniczonym zestawem funkcji.
Więc posiadacze takiego sprzętu, choćby nawet dysponowali środkami płatniczymi (ale nie blikiem!), nie pojadą autobusem, nie polecą samolotem, nie odprawią się przed lotem, nie zrobią internetowych zakupów, nie skorzystają z barku…
Z każdym rokiem coraz więcej czynności znajdzie się poza ich zasięgiem. Świat im się skurczy do minimum.
– Monika Małkowska
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy