A co z upadkiem Rzymu już w naszej erze? Cały czas krążymy wokół dorobku Edwarda Gibbona, a przecież pisał to wszystko dawno, jeszcze w XVIII wieku.
Praca Edwarda Gibbona to dla mnie nadal najlepsza książka historyczna w historii, pomimo upływu tylu lat i faktu, że pod wieloma względami może być uznana za przestarzałą. To wciąż najlepsze dzieje upadku imperium, jakie powstały w języku angielskim. Moim zdaniem Gibbon jednak przeceniał rolę chrześcijaństwa w upadku cesarstwa, twierdził że osłabiało ono imperium. Tymczasem można twierdzić, że wręcz przeciwnie! Dodało cesarzom splendoru i rangi wynikającej z nowej religii. Dopiero w trzecim tomie Gibbon wyjaśnia, że imperium rozpadło się, gdyż świat dookoła się zmienił, a ono nie potrafiło do tych zmian się dostosować. Rzym świetnie działał przez wieki, ale nie zdołał ewoluować.
Albo podtruwał się ołowiem…
To powszechna opinia, jakoby Rzymian wyniszczyła zatruta woda z akweduktów zbudowanych z ołowianych rur. Tylko, że oni wiedzieli, iż ołów jest szkodliwy! Wielki Witruwiusz, jeden z najwybitniejszych architektów w dziejach pisał, że metal ten powoduje lepszy smak wody, ale jest zły dla zdrowia. Rzymianie używali ołowiu budując swoje wodociągi, nawet naczynia czy czary do wina, ale zapominamy, iż ołowiane rury były pokryte warstwą wapnia z twardej wody Półwyspu Apenińskiego, więc do reakcji nie dochodziło. Analiza szczątków Rzymian wykazała, że poziom ołowiu w ich kościach był nieco wyższy niż u dzisiejszych Europejczyków, ale nie na poziomie szkodliwym dla zdrowia.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Nie zastanawiało pana, że to całe imperium, będące w istocie gospodarką opartą na niewolniczej pracy ludzi, nie runęło w wyniku jakiegoś masowego buntu?
To dla mnie też jest zaskakujące. Zwłaszcza, że w pewnym momencie w Rzymie proporcjonalnie najwięcej było niewolników i teoretycznie powinni przeciwstawić się systemowi. Było to w okresie republiki, w II i I wieku przed naszą erą, gdy po podboju świata hellenistycznego niewolników pojawiło się na rynku tak dużo, że nie dość iż spadła ich wartość, to jeszcze traktowano ich wręcz jak zwierzęta. To mogło tworzyć warunki do buntu, zwłaszcza że jeńcy mówili tym samym językiem, mogli się więc zorganizować. Później, w czasach cesarstwa zaczęto wprowadzać bardziej „humanitarne” przepisy związane z życiem niewolników. Nie można już było ich zabijać bez przyczyny, uregulowano sprawy związane ze sprzedażą, próbowano regulować zasady kontaktu niewolników ze społeczeństwem Rzymu. Pojawił się pomysł, aby nosili specjalne oznaczenia na ubraniach. Wtedy jednak dyskutowano, czy aby nie będzie to groźne, bowiem dzięki temu niewolnicy w Rzymie mogliby sobie uzmysłowić, jak wielu ich jest, połączyć siły i zbuntować się w obrębie miasta. Zrezygnowano więc z pomysłu. Inna sprawa, że niewolnicy w okresie cesarstwa pochodzili z tak wielu różnych prowincji, że nie potrafili do końca się porozumieć.
Zasadniczo nie buntowali się?
Już w późnej republice mieliśmy trzy tzw. wojny serwilistyczne, czyli bunty takie, jak ten Spartakusa. Były incydenty zabójstw panów przez niewolników, ale tu prawo było niezwykle surowe. Za śmierć pana z ręki niewolnika mieli zginąć wszyscy będący jego własnością. W I wieku naszej ery doszło do takiej sytuacji w willi rzymskiego nobila i senat długo debatował, gdyż okazało się, że wykonując przepis trzeba zgładzić 400 osób. Pojawiły się głosy, iż będzie to zbyt okrutne, ale w końcu stwierdzono, że niewolnikom w Wiecznym Mieście trzeba dać do zrozumienia, że kara musi być surowa. Wszystkich bez wyjątku ukrzyżowano.