Historia

Relikwiarz przetopili na bryłkę srebrnego złomu

Z wieka trumny złodzieje zerwali postać świętego, siedem figur aniołów oraz srebrne elementy ozdobne. Na miejscu porąbali je na mniejsze kawałki, część łupu zakopali przy kościele, a resztę przewieźli do Gdańska. Ta zuchwała kradzież to był jedynie czubek góry lodowej.

W piątek, 24 marca na ekrany kin wchodzi film „Święty” inspirowany historią śledztwa w sprawie kradzieży figury świętego Wojciecha z barokowego relikwiarza w gnieźnieńskiej katedrze w 1986 roku. Współproducentem i dystrybutorem filmu jest TVP.

Rabunek XVII-wiecznego relikwiarza św. Wojciecha z gnieźnieńskiej bazyliki w nocy z 19 na 20 marca 1986 r. to był skok stulecia. W tamtym czasie sprawa budziła olbrzymie emocje z wielu powodów: złodzieje włamali się do Bazyliki Archikatedralnej w pierwszej stolicy Polski i zrabowali zabytek klasy zero autorstwa jednego z najświetniejszych XVII- wiecznych gdańskich złotników – Piotra von der Renena, umieszczony na liście UNESCO. Jakby tego było mało, do przestępstwa doszło zaledwie półtora roku po porwaniu i zamordowaniu księdza Jerzego Popiełuszki. Napad na katedrę sprawiał więc wrażenie symbolicznego ataku na polskie wartości.

Sytuacja była wyjątkowo napięta. PRL-owskim władzom zależało więc na jak najszybszym wyjaśnieniu sprawy i poprawieniu stosunków z Kościołem. Śledztwem zajęli się najlepsi dochodzeniowcy z województwa poznańskiego. Mogli korzystać z pomocy specjalistów z Zakładu Kryminalistyki KGMO (obecnie: Centralne Laboratorium Kryminalistyczne KGP). I państwo, i osoby prywatne ufundowały wysoką, jak na owe czasy – 600 tys. zł – nagrodę za wskazanie sprawców. W efekcie po błyskawicznym dochodzeniu aresztowano czterech sprawców. Okazało się, że włamania dokonało dwóch braci bliźniaków: Krzysztof i Marek M. przy pomocy Waldemara B. Inspiratorem przestępstwa był ich znajomy, stolarz Piotr N.

Gdzie jest Rubens z Kalisza?

Czy arcydzieło spłonęło? A może padło łupem złodziei?

zobacz więcej
Do archikatedry włamali się w nocy. Z wieka trumny wyrwali srebrną postać świętego, siedem figur aniołów oraz inne srebrne elementy zabytku, m. in. skrzydła orłów. Na miejscu porąbali je na mniejsze kawałki. Część łupu zakopali przy kościele, a resztę przewieźli do Gdańska, skąd pochodzili, i ukryli w piwnicy czwartego wspólnika. Relikwiarz przetopili na bryłkę srebrnego złomu wartego ponad 57 mln złotych.

Już cztery dni później, 25 marca 1986 r. milicjanci otrzymali informację o przetapianiu srebra. Błyskawicznie aresztowali czterech podejrzanych. Trzech z nich szybko przyznało się do winy. Po krótkim procesie trzech sprawców skazano na 15 lat pozbawienia wolności, a czwartego na 12 lat więzienia.

Można było odtrąbić sukces i zlecić rekonstrukcję zabytkowego sarkofagu. Tyle że kradzież relikwiarza św. Wojciecha to był zaledwie czubek góry lodowej.

Podziemny krąg

W latach 80. XX wieku polskie dobra kultury były rabowane na masową skalę, często na zamówienie i przez profesjonalistów, a potem wywożone na Zachód. Można więc powiedzieć, że milicjant szukający św. Wojciecha miał szczęście – w PRL funkcjonował bowiem prężny, podziemny rynek antykwaryczny. Działali na nim liczni złodzieje, wykorzystujący słabe zabezpieczenia obiektów sakralnych, nieskuteczność celników oraz milicjantów i niedowład prawa. Wprawdzie co roku ujawniano 200 kradzieży, ale faktyczną liczbę przestępstw tego typu szacowano na tysiące przypadków rocznie (wielu po prostu nie zgłaszano). W efekcie straty materialne liczono w dziesiątkach milionów złotych.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Przetopiony na złom relikwiarz równie dobrze mógł trafić .. na bazar. Na pchlich targach handlowano niezwykle cennymi obiektami: starymi dokumentami czy mieniem podworskim. W okresie między rokiem 1970 a1980 na targu staroci w Krośnie wystawiono na sprzedaż tekę rysunków z lat 1711-1722 ze zbiorów architektonicznych Piotrkowa Trybunalskiego, a w Krakowie akwarelę Ignacego Józefa Kraszewskiego.

Prócz tego złodzieje zabytków mogli skorzystać z usług licznych paserów – na początku lat 80. ich liczbę szacowano na 15 tys. osób. Na domiar złego akurat w tym czasie przemytnicy złota się przebranżowili i zajęli się przerzutem za granicę dzieł sztuki.

Gdzie jest monstrancja ze Świętej Lipki?

Wiele przemawia za tym, że obiekty ze słynnych świątyń i obiektów sakralnych kradziono na zamówienie. Taki zapewne los spotkał XVIII-wieczną monstrancję z sanktuarium w Świętej Lipce, najpiękniejszego barokowego kościoła na Pojezierzu Mazurskim, zwanego mazurską Częstochową.

Miejsce to owiane jest licznymi legendami – m. in. o skazanym na śmierć mężczyźnie, któremu objawiła się Matka Boska. Wręczyła skazanemu rzeźbę i dłuto, poleciła mu wyrzeźbić swą figurę. Następnego dnia sędziowie, zachwyceni pięknem rzeźby, ułaskawili nieszczęśnika...
Niezwykła monstrancja ze Świętej Lipki przetrwała wojnę (zdjęcie z 1946 roku). Zniknęła prawie 40 lat później. Fot. PAP/Jerzy Baranowski
Niestety historia kradzieży z 1 października 1980 r. nie jest legendą, tylko faktem. Do dziś nie udało się zrekonstruować wydarzeń z tego feralnego dnia. Nieznani sprawcy najprawdopodobniej weszli do świątyni z wycieczką szkolną z Wrocławia. Ukryli się w środku, a potem skradli siedmiokilogramową, misternie rzeźbioną monstrancję w kształcie lipy wykonaną przez złotnika z Królewca Samuela Grove.

Na stopie, u podnóża drzewa umieszczono figurki dwóch pasterzy i owieczki. W koronie - sylwetę Matki Boskiej. Monstrancja urzekała swym pięknem i przyciągała licznych turystów. Kolejna grupa gości zastała jednak pustą gablotę...

Jeszcze tego samego dnia powiadomiono MO. Funkcjonariusze obejrzeli miejsce zbrodni i dokładnie przepytali świadków oraz mieszkańców miejscowości. Wytypowali troje przypuszczalnych sprawców: dwóch mężczyzn i kobietę. Sporządzili nawet ich portrety pamięciowe. I … tyle. Śledztwo utknęło w martwym punkcie.

W 1991 r. wyznaczono nagrodę rzędu 50 mln zł (to było jeszcze przed denominacją) za pomoc w odnalezieniu zabytku. Bez efektu.

Milionowe szkody w Krzeszowie

Męczennicy z banderolą „16+”

Czerwień zrywanej płatami skóry może porazić oczy niedoświadczonego widza.

zobacz więcej
Zaledwie kilka tygodni później, w nocy z 11 na 16 października 1980 r. z kościoła św. Józefa w Krzeszowie w pobliżu Kamiennej Góry skradziono siedem historycznych obrazów z ołtarzy bocznych. Świątynia uchodząca za europejską perłę baroku została wzniesiona w latach 1690-1696 przez opata Bernarda Rosę. Historia obiektu jest arcyciekawa. Ojciec Rosa był sprawnym animatorem kultury. Założył bractwo św. Józefa liczące aż sto tysięcy członków i organizował odpusty uchodzące za najważniejsze wydarzenie środkowej Europy.

Podczas II wojny światowej na strychu krzeszowskiego kościoła Niemcy ukryli słynną Berlinkę – ponad 500 tys. zabytkowych archiwaliów z Pruskiej Biblioteki Państwowej – by ochronić zbiory przed zniszczeniem w czasie alianckich bombardowań. Zbiór, który obejmował manuskrypty Goethego, Bacha, Mozarta, po wojnie trafił do Biblioteki Jagiellońskiej jako depozyt państwowy. I to wysokiej klasy – w 1977 r. Edward Gierek przekazał Erichowi Honeckerowi sześć partytur Bacha, Beethovena i Mozarta jako „dar PRL dla NRD” w zamian za portret Jana III Sobieskiego.

Trzy lata później nieznani sprawcy skradli ze świątyni w Krzeszowie siedem antepedii (antepedium to bogato zdobione zakrycie lub zasłona przysłaniająca podstawę ołtarza – przyp. red.) z bocznych ołtarzy, malowanych na płótnie. Ich twórcą był Michał Willmann, syn. Jego ojciec też Michał (Michael) zwany jest śląskim Rubensem i to jego freski i obrazy zdobią świątynię. Co prawda syn sławą nigdy nie dorównał ojcu, ale jego dzieła też są niezwykle cenne. Dla krzeszowskiego kościoła namalował dziewięć antepedii ołtarzowych.

Oprócz tego złodzieje zrabowali też dwa marmurowe popiersia z ambony. „Milionowa szkoda, bo to cenne dzieła sztuki. Złodzieje weszli przez okno prowadzące na stryszek od strony absydy [prezbiterium]. Dostęp do okienka łatwy, bo dosięgnąć go można z daszku pokrywającego wysoki piec przylegający do absydy. Skradzione przedmioty załadowali na auto i cicho odjechali. Proboszcz, o[jciec] Baldwin [Ziętara –cysters z Wąchocka] dał znać zaraz rano na milicję. Rozpoczęły się poszukiwania po całej Polsce. Parę tygodni minęło, nim wpadli na trop. Była to szajka 8-osobowa, grasująca od jakiegoś czasu na Dolnym Śląsku; między nimi jest jakiś Niemiec, któremu udało się wywieźć zawczasu [sic!] do Niemiec te dwie figury i trzy antepedia. Milicja podchwyciła tylko cztery antepedia w chwili, gdy usiłowano je przewieźć przez granicę – i odesłano je do Krzeszowa” – wspominają kroniki Mniszek Benedyktynek Krzeszowskich, które opiekują się opactwem.
Wnętrze kościoła św. Józefa w Krzeszowie. Fot. https://maryjny.org/zabytek/kosciol-sw-jozefa-w-krzeszowie/
Kolejne płótna przewieziono drogą morską do Lubeki. Służby zdołały namierzyć i ująć sprawców, a Warszawie udało się odzyskać dzieła sztuki wywiezione na Zachód.

„Opłakiwanie” z przechowalni bagażu

Przemycić chciano też łupy zrabowane podczas napadu na Muzeum Archidiecezjalne w Poznaniu w nocy z 21 na 22 października 1981 r. Złodzieje skradli m. in. „Opłakiwanie” pędzla XVII-wiecznego flamandzkiego malarza barokowego Antoona van Dycke'a, bogato złocone rzeźby św. Piotra i Pawła, sześć srebrnych gotyckich kielichów, ikony i ponad sto innych przedmiotów. Sam tylko obraz wyceniono na ponad 100 mln złotych.

Napad był precyzyjnie opracowany: rabusie wiedzieli, że w muzeum zainstalowano alarm, więc spiłowali kraty, wybili szybę, wywiercili dziurę w okiennicy. W trakcie akcji coś ich jednak spłoszyło: zbiegli, pozostawiając narzędzia i... odciski palców.

Tyle że milicja przez lata nie była w stanie namierzyć skradzionych przedmiotów. W styczniu 1985 r. NRD-owscy celnicy i policjanci natrafili na skład dzieł sztuki w pociągu relacji Moskwa - Paryż. Okazało się, że znalezione przedmioty pochodziły z kradzieży w Muzeum Archidiecezjalnym.

Bezcenny obraz zaś odkryli... kolejarze. W maju 1986 r. obsługa przechowalni bagażu na wrocławskim Dworcu Głównym otworzyła skrytkę, w której znajdował się pakunek. W środku było „Opłakiwanie”.

Mimo nieudolności MO dyrektor poznańskiego muzeum ksiądz Stefan Tomaszkiewicz na widok odzyskanego płótna Van Dycke’a z radości uściskał milicjantów. Złodzieje pozostali jednak bezkarni.

– Małgorzata Borkowska

TYGODNIKTVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Źródła:
   

  Archiwum Mniszek Benedyktynek w Krzeszowie, Dzieje Opactwa lwowsko-krzeszowskiego od roku 1933 do r. 1983, t.j. od utworzenia Polskiej Kongregacji Benedyktynek p.w. Niepokalanego Poczęcia Najśw. P. Maryi, b. syg., s. 180–181;
Protokół z narady odbytej w wydziale kultury KC PRZPR w dniu 18.06.1980;
„Tygodnik Powszechny”, „Chrystus w przechowalni bagażu” 13.04.2020;
Tadeusz Rydzek: „Geneza i formy przemytu dóbr kultury w Polsce w latach 1945-1986;
„Gdańskie wątki najsłynniejszej kradzieży lat 1980”, trójmiasto.pl, 16 lipca 2022;



W piątek, 24 marca na ekrany kin wchodzi film „Święty” inspirowany historią śledztwa w sprawie kradzieży figury świętego Wojciecha z barokowego relikwiarza w gnieźnieńskiej katedrze w 1986 roku. Współproducentem i dystrybutorem filmu jest TVP.

Zdjęcie główne: Zrekonstruowany relikwiarz św. Wojciecha. Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.