Historia

Gdzie jest Rubens z Kalisza?

Duchowni i strażacy od początku podejrzewali podpalenie w celu zatarcia śladów kradzieży. Świadkowie twierdzili, że przed pożarem zabytkowy obraz został wycięty z ram. – Kawałek z płótnem widziałem na własne oczy. To nie były niedopalone resztki, tylko urwane – mówił ówczesny wikariusz ks. Andrzej Gaweł.

Historia zaczęła się dramatycznie. Około drugiej w nocy z 13 na 14 grudnia 1973 r. przypadkowa osoba dostrzegła pożar w katedrze św. Mikołaja w Kaliszu. Przerażona wszczęła alarm. Duchowni opiekujący się świątynią nie wierzyli własnym oczom: płonął zabytkowy ołtarz. Natychmiast zawiadomili straż pożarną i zabezpieczyli tabernakulum. Strażacy pracowali wiele godzin. Ocalili kościół, ale nie zdołali uratować ołtarza, zdobionego przez dwa obrazy: bezcenne XVII-wieczne płótno „Zdjęcie z Krzyża” Petera Paula Rubensa oraz wizerunek św. Mikołaja pędzla nieznanego artysty. Tuż po zakończeniu akcji ratowniczej pojawiły się pytania o przyczyny tragedii. Sprawa była zagadkowa, ponieważ spłonął ołtarz, a wraz z nim wysokiej klasy zabytek.

„Zdjęcie z Krzyża” trafiło do Kalisza ok. 1620 r. Sprowadził je Piotr Żeromski, sekretarz królewski, rodzinnie związany z miastem. Od XVII wieku obraz zdobił ołtarz główny. Tylko raz opuścił Kalisz – we wrześniu 1939 r. po wybuchu wojny, ówczesny proboszcz złożył go w depozycie Muzeum Narodowego w Warszawie. Kilka dni po zajęciu Kalisza Niemcy aresztowali księży opiekujących się kościołem św. Mikołaja, poddali ich wielodniowym torturom, ale żaden z nich nie zdradził, gdzie ukryte zostało arcydzieło. W Muzeum Narodowym wypatrzyli je dopiero eksperci Kaia Mühlmanna.

Austriacki historyk sztuki Mühlmann to ważna persona w nazistowskim systemie władzy. W stopniu SS-Standartenführera był on sekretarzem stanu oraz kierownikiem Głównego Wydziału Nauki i Oświaty Rządu Generalnego Gubernatorstwa, ale także szefem organizacji o nazwie „Dienststelle Mühlmann” („biuro Mühlmanna”). To on jest odpowiedzialny za grabież i wywożenie dzieł sztuki z terenu okupowanej Polski.

Eksperci tego właśnie „biura” przewieźli dzieło Rubensa z powrotem do Kalisza, w międzyczasie wcielonego do III Rzeszy. Obraz trafił do ratusza. Po wojnie wrócił do kościoła do głównego ołtarza. Można je było podziwiać aż do feralnej nocy. Co naprawdę stało się w Kaliszu z 13 na 14 grudnia 1973 roku?

Niezwykły ogień

Kilka lat temu, w 2017 r. spotkałam świadków dramatu. – To nie był zwykły pożar – przekonywał na spotkaniu zorganizowanym w Muzeum Ziemi Kaliskiej major Józef Dąbrowski, dowódca straży pożarnej kierujący w tamtym czasie akcją gaśniczą. – Jako jedyny z pożarów nie miał obstawy milicyjnej, w ogóle nie było żadnego mundurowego. Było kilku funkcjonariuszy po cywilnemu. Był taki profesor z Poznania, który pytał, czy myśmy coś zamiatali po pożarze. Nie, nie zamiataliśmy. Była poszukiwana srebrna siatka, która w pożarze powinna pozostać, bo temperatura palenia drzewa, zapłonu wynosi 150 stopni (...) Tej siatki żeśmy nie znaleźli – wspominał.
A to nie jedyna zagadka, więc duchowni i strażacy od początku podejrzewali podpalenie w celu zatarcia śladów kradzieży. Świadkowie twierdzili, że przed pożarem zabytkowy obraz został wycięty z ram. – Kawałek z płótnem widziałem na własne oczy. To nie były niedopalone resztki, tylko urwane – mówił na tym samym spotkaniu ówczesny wikariusz ks. Andrzej Gaweł. – Władze zamiast dołożyć wszelkich starań, aby wyjaśnić prawdę o tym, co się stało, dążyły do jak najszybszego zamknięcia tego badania ­– dodał. Duchowni próbowali zgłosić sprawę do Interpolu. Ale międzynarodowa organizacja policyjna dopiero po 1989 r. przyjęła zawiadomienie. Powodem zapewne było i to, że w 1952 roku PRL zerwał współpracę z organizacją. Polskę do Interpolu ponownie przyjęto w 1990 roku.  – W tym samym czasie, tj. w grudniu 1973 r. trzy kościoły zostały podpalone. To był czas, kiedy za wszelką cenę chciano co się tylko da w Kościele zniszczyć – wspominał ks. Gaweł.

Tylko kto miałby stać za ewentualną kradzieżą? Sprawa raczej nie miała politycznego tła: po masakrze robotników na Wybrzeżu w PRL zmieniły się władze. Nowa ekipa w KC PZPR wykonała szereg pojednawczych gestów pod adresem różnych środowisk: wydała zgodę na odbudowę Zamku Królewskiego w Warszawie i przejściowo poprawiła stosunki z Kościołem: pozwoliła m.in. na budowę nowych obiektów sakralnych; 23 czerwca 1971 Sejm przegłosował ustawę regulującą własność kościelną na Ziemiach Zachodnich i Północnych, powołano sześć nowych diecezji. Dodatkowo, osobistych relacji Edwarda Gierka, I Sekretarza KC PZPR i prymasa Wyszyńskiego nie obciążały żadne animozje. Co więcej, na przełomie lat 1960 i 1970 w MSW uznano, że w walce z Kościołem warto zrezygnować z „rozwiązań siłowych” na rzecz metod bardziej subtelnych: dezintegracji, dezinformacji...

Gdy kot śpi...

Przemytnicze eldorado. Z PRL znikały obrazy, biżuteria, antyczne meble...

Czy to możliwe, że bezpieka nic nie wiedziała o ciągnącej się ponad 20 lat aferze?

zobacz więcej
Sęk w tym, że dla złodziei dzieł sztuki PRL był rajem. Skala zjawiska była więc ogromna. Płk Tadeusz Rydzek, dyrektor Biura Kryminalnego KGMO przebadał aż 704 takie sprawy. Wnioski? Brakowało odpowiednich zabezpieczeń obiektów, kontrola celna była mało skuteczna, na dodatek brakowało kompleksowych rozwiązań prawnych i wysokiej klasy specjalistów – śledczych historyków sztuki. A przestępcy nie próżnowali.

W 1961 r. konserwator Muzeum Śląskiego, Daniela Stankiewicz odkryła, że w Pałacu Biskupim w Ostrowie Tumskim wisi nie oryginał lecz kopia XVI-wiecznego arcydzieła „Madonna pod jodłami” pędzla Lucasa Cranacha Starszego. Fałszerz bardzo się postarał, aby podróbka była jak najbardziej wiarygodna. Wprawne oko konserwator odkryło jednak, że nie zgadza się technika, wymiary, szerokość desek... Badaczka opublikowała wyniki badań w 1965 r. w „Biuletynie Historii Sztuki”. Wyszło na jaw, że oryginał jednego z najlepszych dzieł artysty zaginął. Kuria metropolitalna przeprowadziła wewnętrzne dochodzenie w tej sprawie. Nie poinformowała jednak prokuratury o zniknięciu obrazu, bojąc się, że może ona zostać wykorzystana w rozgrywkach z Kościołem. Ale i tak śledczy „po cichu” przyglądali się sprawie.

Dzieło wypłynęło na rynek w 1970 r. – nieznana firma antykwaryczna zaoferowała je Państwowym Muzeom w Berlinie. Te odmówiły. Następnie ofertę kupna otrzymała Pinakoteka w Monachium. Również odmówiła. Dzieło zaoferowano więc prywatnemu kolekcjonerowi w Szwajcarii. Zbieracz zamówił ekspertyzę, jednak ekspert dr Dieter Koepplin odmówił poświadczenia autentyczności obrazu. Znając jego historię, powiadomił o wszystkim ambasadę PRL w Kolonii. Władze PRL zignorowały jednak tę informację – przynajmniej oficjalnie.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Wieloletnie śledztwo niemieckiej policji wykazało, że arcydzieło wywiózł z w 1947 r. z Wrocławia niemiecki ksiądz Siegrfried Zimmer, jeden z autorów falsyfikatu. Duchowny postanowił namalować falsyfikat dzieła, a oryginał „uratować przed komunistami i zwrócić narodowi niemieckiemu”. Poprosił o pomoc dawnego ucznia – Georga Kupke. Obaj skończyli pracę przed wysiedleniem do sowieckiej strefy okupacyjnej w Niemczech. Przekraczając polsko-niemiecką granicę, duchowny sprytnie ocalił obraz przed konfiskatą – owinął go w ceratę i trzymał na kolanach jako podkładkę do kawy. Celnicy zabrali mu jedynie kilka złotych monet, które skrył w kufrze w charakterze przynęty. Po przeprowadzce do NRD „Madonnę” sprzedał. Po wielu perypetiach oryginał obrazu wrócił do Wrocławia w 2012 r.
„Madonna pod jodłami” pędzla Lucasa Cranacha starszego z początku XVI w. po prawie 70 latach, w 2012 roku powrócił do Polski. Fot. PAP/Maciej Kulczyński
Inna słynna sprawa: w 1965 r. dokonano włamania do muzeum w Lidzbarku Warmińskim. Łupem padły eksponaty wypożyczone z Muzeum Narodowego w Warszawie: dzieła sztuki sakralnej oraz drogocenne precjoza wartości ok 24 mln złotych. Skradziono m.in. hiszpański krzyż procesyjny z XVI wieku, kielich mszalny biskupa Marcina Kromera, pacyfikał bp. Łukasza Watzenrode, kielich mszalny bp. Jana Konarskiego. Śledztwo w tej sprawie trwało kilka lat, sprawców aresztowano. Niestety, znaczna część łupów została wywieziona na Zachód.

Tajemniczy informator

Śledczych usiłujący rozwikłać sprawę tajemniczego pożaru w Kaliszu, rozpatrywali kilka hipotez – zarówno zwarcie zwarcie instalacji elektrycznej ołtarza głównego, ale i podpalenie. Ekipa dochodzeniowo – śledcza przeprowadziła kilka eksperymentów, powołała biegłych. Ostatecznie milicjanci przyjęli wersję, że zdarzenie nastąpiło z powodu wadliwej instalacji elektrycznej i że obraz spłonął. Postępowanie przygotowawcze prowadzone przez KWMO w Poznaniu zostało umorzone już niecały rok później – 18 października 1974 r.

Z tajnych akt sprawy wynika jednak, iż śledczy nie byli w stanie stanowczo wykluczyć hipotezy, że obraz Rubensa skradziono i umyślnie spowodowano pożar. Przemawiało za tym szereg okoliczności; w tym fakt, że po pożarze na skrawkach płótna stwierdzono ślady cięcia występujące w okolicy gwoździ mocujących tkaninę do ramy.

Duchowni i mieszkańcy Kalisza nie wierzyli w wypadek. Z wielu powodów: choćby dlatego, że wcześniej księża zwracali się do władz w Poznaniu o dotację na kasetę ogniotrwałą. Dotacji nie dostali. Sugerowano im za to, żeby przekazali obraz do muzeum. Jakby tego było mało po umorzeniu sprawy księża poprosili o zwrot dowodów. Te jednak... zaginęły.

Ale wątpliwości mieli też śledczy. Nie przestali więc przyglądać się sprawie, choć dochodzenie oficjalnie nie zostało wznowione. 31 lipca 1975 r. MSW otrzymało anonim, którego autor podający się za mieszkańca Londynu informował, że pożar został wywołany celowo po to, by zatrzeć ślady kradzieży. Informator miał też rzekomo być świadkiem sprzedaży dzieła Rubensa w Londynie. Podał też personalia rzekomych złodziei oraz dokładny opis zdarzenia.

Nie dałoby się jej kupić za żadne sumy czy przywileje. Pani od El Greca

Nie skarżyła się na niegodziwości, których doświadczyła. Poczynając od największych przykrości, których nie oszczędzono jej i Hannie Sygietyńskiej, podając w wątpliwość wartość ich odkrycia.

zobacz więcej
Twierdził, że za kradzieżą miało stać trzech mężczyzn. Najpierw obraz został wycięty z ram. Potem przy pomocy wybuchu sterowanego sprawcy zniszczyli ramy po skradzionym obrazie i wywołali ogień w miejscu, gdzie on się znajdował. Płótno zostało zwinięte w rulon i samochodem przewiezione do Warszawy. Stamtąd dla zmylenia tropów przez Ostrołękę i Świnoujście pojechało do Sztokholmu. Ze szwedzkiej stolicy miano je wywieźć do Londynu i sprzedać na aukcji za 400 tys dolarów.

Śledczy jeszcze raz dokładnie przebadali okoliczności sprawy. W notatce z 6 kwietnia 1978 r. przesłanej do dyrektora biura do walki z przestępstwami gospodarczymi KGMO poproszono o wszczęcie w sprawie rozpoznania operacyjnego. Co więcej, wyjaśniając sprawę pożaru w Kaliszu, natrafiono na informacje o kilku zorganizowanych grupach przestępczych.

Jedna specjalizowała się w puszczeniu w obieg znaczących ilości sfałszowanych dewiz. Druga w przemycie ludzi. Trzecią był międzynarodowy gang mający siedzibę na terenie Austrii oraz Szwajcarii – ta organizacja zajmowała się handlem bronią (z krajami afrykańskimi i południowoamerykańskimi), narkotykami oraz przedmiotami antykwarycznymi. W procederze wykorzystywała auta międzynarodowych firm spedycyjnych. Antyki były przerzucane w ciężarówkach, zamkniętych po odprawie przez urzędy celne, przez granicę PRL do Ystad albo przez Czechosłowację do Austrii.

Ujawniono, że w połowie sierpnia 1973 r. członkowie gangu przemycili z Wrocławia obraz antykwaryczny, tabernakulum, wartościową kolekcję monet oraz kuferek chłopski. Pejzaż, tabernakulum i kufer zostały sprzedane antykwariuszowi z Monachium. Monety zaś zostały przekazane szefowi gangu. Śledczy badali też, czy ci przemytnicy nie wywieźli z Polski także obrazu „Madonna pod jodłami” Lucasa Cranacha. A ponieważ co najmniej dwóch członków gangu było obywatelami NRD, ich sprawę przekazano wschodnioniemieckiej prokuraturze. Na ślad kaliskiego obrazu milicjanci jednak się nie natknęli.

***


Do dziś nie wiadomo, co się stało ze „Zdjęciem z krzyża” Rubensa – być może obraz faktycznie spłonął. Warto jednak wspomnieć, że ekspertyzy z lat '70 XX wieku nie były doskonałe. Na dodatek co jakiś czas na rynku sztuki pojawiają się elektryzujące informacje, że dzieło Rubensa z Kalisza jest na sprzedaż. Podobno w 1993 r. w Wiedniu oferowano je polskiemu kolekcjonerowi. Pojawiło się więc podejrzenie, że była to próba sondażu w sprawie wysokości ewentualnego okupu, jaki mógłby wypłacić polski Kościół za odzyskanie dzieła.

– Małgorzata Borkowska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Źródła:
   

  Włodzimierz Kalicki, Monika Kuhnke „Sztuka zagrabiona 2: Madonna znika pod szklanką kawy”; rozdziały „Madonna znika pod szklanką kawy”; „Królowa morza pod ziemią”
Akta IPN „Bu_0_1255_253/D” str (paginacja zgodna ze znakami na aktach: 2634-2657; 2667-2669; 2672-2679, 2682-2888, 2713, 2718-2719; 2745-2746; 2752-2753)„Fałszerstwa oraz przemyt znaków pieniężnych i dzieł sztuki w Polsce” - materiały sympozjum naukowego wyższej szkoły oficerskiej MSW im Feliksa Dzierżyńskiego ; rozdziały: „Geneza i formy przemytu dóbr kultury w Polsce w latach 1945-1986” ; „ Ochrona dóbr kultury w PRL”;
„Straty muzeów, straty zabytków”; Zaginione, poszukiwane dobra kultury (1973); Krótka historia obrazu P.P. Rubensa „Zdjęcie z krzyża” (https://stratyzabytkow.nimoz.pl/?p=3172)
Michalina Peruga „Lucas Cranach starszy: Madonna pod jodłami”; portal niezła sztuka

 
Zdjęcie główne: Rok 1969. Fragment ołtarza głównego kolegiaty świętego Mikołaja (obecnej katedry) z obrazem Petera Paula Rubensa „Zdjęcie z Krzyża”. Fot. PAP/Witold Rozmysłowicz
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.