Cywilizacja

Gdzie jest miejsce Zmartwychwstania?

W bazylice trudno się skupić. Ręce turystów, a także pielgrzymów częściej operują smartfonami niż czynią znak krzyża. Jest tłoczno, nawet głośno. Ojcowie franciszkanie wprowadzając do świątyni grupy z Polski, uprzedzają, żeby się nie gorszyć harmiderem panującym w takim miejscu.

W Wielką Sobotę o godz. 17.30 TVP Info pokaże reportaż z Ziemi Świętej Ewy Żmigrodzkiej i Krzysztofa Zwolińskiego „Tutaj wszystko się zaczęło”.

Franciszkanie Bracia Mniejsi są w Ziemi Świętej już 800 lat. Franciszek z Asyżu, jak mówi Tradycja, w 1259 roku spotkał się z sułtanem Al-Kamilem w Egipcie i wyjednał dla swoich braci pozwolenie na działanie w domenach sułtana. Osiągnięcie tym większe, jeżeli się zważy, że to były czasy wypraw krzyżowych i to, co osiągnęli krzyżowcy mieczem na ponad stulecie – utworzenie Królestwa Jerozolimskiego – Franciszek uzyskał siłą argumentacji.

Jak powiedział w rozmowie z TVP na potrzeby reportażu „Tutaj wszystko się zaczęło”, a jednocześnie dla Tygodnika TVP o. Zacheusz Drążek OFM, Franciszek założył się z sułtanem, że jeżeli on i jego dwór wejdą do ognia i nie spłoną, Franciszek z braćmi przyjmą wiarę muzułmańską, a jeżeli Franciszek i bracia nie spłoną, to sułtan i jego poddani przyjmą wiarę chrześcijańską. Sułtan, ujęty siłą wiary Franciszka, wydał odpowiedni firman, który zezwalał Franciszkowi zostać i działać w Ziemi Świętej. Treść rozmowy jest legendą, ale dokument wydany przez sułtana jak najbardziej prawdziwy i można go oglądać do dzisiaj.

O. Zacheusz dodaje, że jeżeli Ziemię Świętą traktować szerzej, czyli nie tylko jako miejsce, gdzie żył i nauczał Jezus Chrystus, ale także tam, gdzie głosili wiarę pierwsi chrześcijanie – z Libanem, Syrią i Egiptem – to franciszkanie posługują w 80% miejsc świętych. Za nieprzerwaną od 800 lat straż przy miejscach najważniejszych dla chrześcijaństwa życie oddało wielu franciszkańskich męczenników. Bo firman sułtana to był zaledwie dobry początek, potem bywało różnie.

Drabina nie do ruszenia

Sytuacja w Bazylice Grobu Bożego (zwaną też Bazyliką Zmartwychwstania) w Jerozolimie do dziś jest skomplikowana. – Prawo, czyli Status Quo, które reguluje porządek w Bożym Grobie, ale też w bazylice Bożego Narodzenia w Betlejem, zostało ustanowione w1852 r. przez władze tureckie. Miało być wprowadzone na krótki czas, a działa do dzisiaj – mówi o. dr Jakub Waszkowiak OFM. – Są więc w Bożym Grobie trzy wspólnoty, które tam mieszkają i mają swoje klasztory: franciszkanie, jedyni przedstawiciele Kościoła katolickiego, Grecy prawosławni i Ormianie. Natomiast Syryjczycy i Koptowie mają tam swoje kaplice, ale nie mieszkają na terenie bazyliki.

Do XVI wieku w Jerozolimie i Betlejem dominowali franciszkanie. Prawosławie greckie wysunęło się na czołową pozycję dzięki swoim wpływom w Konstantynopolu, a właściwie już w Stambule za czasów Imperium Osmańskiego. I tak pozostaje do dziś.

Dostęp do samej kaplicy Grobu Pańskiego, gdzie każdy chyba pielgrzym chciałby wejść i dotknąć półki skalnej, na której złożono ciało Zbawiciela, regulują Grecy prawosławni. Miejsce Kalwarii, czyli tam, gdzie stał krzyż, też jest we władaniu prawosławnych Greków. Podobnie wygląda sytuacja w Betlejem, gdzie franciszkanie zawiadują żłobkiem, ale miejsce Narodzenia Jezusa jest zarządzane przez Greków.
W Bazylice Zmartwychwstania trudno o kontemplacyjną atmosferę. Fot. ATEF SAFADI/EPA/PAP
W rzeczywistości Status Quo był usankcjonowaniem stanu rzeczy, czyli podziału bazyliki na teren wspólny i obszary wyłączne poszczególnych wyznań. Sułtan – w obawie przed chaosem – postanowił, że od chwili wydania Status Quo nic nie może się zmieniać.

Znakiem Status Quo widocznym dla każdego, kto zadrze nieco głowę na dziedzińcu przed świątynią, jest drabina przy prawym oknie nad wejściem. Pierwsza rycina, na jakiej ją widać, pochodzi z 1728 roku. Ktoś ją postawił i nikt nie ruszył przez długi czas. Okno i gzyms pod nim należą do Kościoła ormiańskiego, ale Ormianie nie ruszyli drabiny, więc tym bardziej nie może ktoś inny. Za czasów mandatu brytyjskiego nad Palestyną (w latach 1922–1948) powstała nawet inicjatywa, by drabinę usunąć, ale utknęła w Lidze Narodów. Gdyby starać się o to dziś, mogłaby utknąć w ONZ, więc drabina jak stała tak stoi.

Status Quo też działa jak należy: w jerozolimskiej bazylice procesje i nabożeństwa następują kolejno po sobie. Gdy kończą organy w kaplicy u franciszkanów, rozlegają się śpiewy prawosławnych, a procesje wokół Grobu – wiadomo kto po kim i o której godzinie – poprzedzają strażnicy bazyliki w czerwonych fezach, którzy idą, uderzając laskami o podłogę. Taka sama ceremonia towarzyszy wejściom i wyjściom hierarchów poszczególnych wyznań chrześcijańskich do i z bazyliki.

Miejsce obok siebie

Podobnie jak bazylika tyglem wielokulturowym i wieloreligijnym, nie tylko wielowyznaniowym, jest cała Jerozolima. O. dr Jerzy Kraj OFM, który w tym mieście otrzymał święcenia kapłańskie i żyje tu już od ponad czterdziestu lat, zauważa: – Jerozolima jest nazywana pępkiem świata. Jest ważna dla trzech religii monoteistycznych: judaizmu, islamu i chrześcijaństwa. Mówi się często, że Jerozolima jest miastem modlitwy, miastem, gdzie odkrywa się coś głębszego niż samo tylko przybycie i zwiedzenie miejsc świętych.

Wtóruje mu o. Zacheusz: – Wystarczy podejść do Bazyliki Zmartwychwstania Pańskiego i zobaczyć modlących się ludzi z całego świata. Wystarczy podejść pod Ścianę Płaczu i zobaczyć modlących się żydów. Wystarczy podejść na plac Świątynny i zajrzeć do meczetu, aby zobaczyć modlących się muzułmanów. Chyba im wszystkim o coś chodzi.

Trzystu Arabów i Żydów razem. Napięcia były nieuniknione

Byłem sceptyczny. Jako Izraelczyk odniosłem rany na Bliskim Wschodzie, a nie w Europie.

zobacz więcej
W Jerozolimie święte miejsca trzech wielkich religii monoteistycznych znajdują się jedno obok drugiego, a nawet jedno na drugim. Bazylika Zmartwychwstania kryje pod jednym dachem Kalwarię, czyli wzgórze Czaszki, na którym ukrzyżowano Jezusa i będący historycznie w nieodległych kamieniołomach Grób Pański. Wszystko jest blisko, bo rzeczywiście było blisko – nawet wzgórze Moria, gdzie Abraham miał złożyć ofiarę ze swego syna Izaaka jest niedaleko. Stała tam później świątynia jerozolimska (jedyna świątynia judaizmu stojąca niegdyś w Jerozolimie - przyp. red.), a dziś wznosi się meczet Al-Aksa i Kopuła na Skale, tej samej skale, z której Mahomet miał ulecieć na koniu do nieba.

Franciszkanie w Ziemi Świętej prowadzą parafie i szkoły, choć liczbę miejscowych chrześcijan trudno porównywać z liczbą turystów czy nawet pielgrzymów. Chrześcijanami w Jerozolimie i w Betlejem są najczęściej palestyńscy Arabowie, ale ich liczba stale spada. Emigrują w poszukiwaniu lepszego życia do Ameryki i Europy. Drugą przyczyną wykruszania się społeczności chrześcijańskiej są mieszane małżeństwa. Bo jest nie do pomyślenia, by rodzina muzułmańska pozwoliła zachować synowej czy – co rzadsze – zięciowi wiarę, w której wyrośli.

O. Jerzy Kraj OFM stara się jednak nie dopuszczać do siebie myśli, że Ziemia Święta mogłaby kiedyś stać się jedynie licznie odwiedzanym muzeum. – Jestem przekonany, że mała trzódka zostanie – mówi.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Cała nadzieja w imigracji, tej do Izraela. – Istnieją wspólnoty migrantów, którzy pracują w Ziemi Świętej, np. z Filipin, z Indii. Przybywają tu w poszukiwaniu pracy i przynoszą swoją wiarę. Liczba chrześcijan w Ziemi Świętej może się zmniejszyła, ale zwiększyła się obecność chrześcijan z różnych stron świata – podkreśla o. Jerzy.

Harmider i modlitwa

Co roku do Jerozolimy przybywa średnio 4,5 miliona gości, choć tylko 800 może 900 tysięcy z nich to pielgrzymi. – I pielgrzymów, i turystów jest w Izraelu bardzo dużo. Każdy znajdzie dla siebie miejsce. Ale wyjeżdżając z Izraela, wyjeżdżając z Palestyny, wyjeżdżając z Ziemi Świętej, człowiek jest odmieniony. Wracając do domu, inaczej patrzy na życie, na świat, na drugiego człowieka i na religie. Czy to chrześcijańską, czy muzułmańską, czy na judaizm – przekonuje o. Zacheusz. A wie, co mówi, bo w ciągu swej dwudziestopięcioletniej pracy w Jerozolimie wysłuchał wrażeń i przemyśleń wielu ludzi.

Choć zaskakuje to, że w Bazylice Zmartwychwstania trudno się skupić. Ręce turystów, a także pielgrzymów częściej operują smartfonami niż czynią znak krzyża. Jest tłoczno, nawet głośno. Ojcowie franciszkanie wprowadzając do świątyni grupy z Polski, uprzedzają, żeby się nie gorszyć harmiderem panującym w takim miejscu. – Trzeba przygotować człowieka zanim wejdzie czy w Betlejem do Bazyliki Narodzenia, czy do Bożego Grobu, że to nie jest miejsce kontemplacyjne, ale że to jest TO miejsce, które trzeba nawiedzić, dotknąć. Pan Bóg może tu zadziałać. I bywa, że człowiek naprawdę wychodzi stąd bardzo przejęty. Bóg w całym tym harmiderze, w ciągu jednej chwili potrafi człowieka tak bardzo dotknąć – mówi o. dr Jakub Waszkowiak OFM.
Każdy chce dotknąć Kamienia namaszczenia, na którym – zgodnie z Tradycją – położono zdjęte z krzyża ciało Chrystusa, by je namaścić olejami przed złożeniem do grobu. Fot. ATEF SAFADI/EPA/PAP
Może się to zdarzyć na przykład w czasie Wielkiego Postu, bo pielgrzymi i turyści czekają na Wielkanoc, a jak mówi o. Jerzy: – Wielkanoc jest symbolem nowego życia. Jest symbolem wiosny, symbolem, który daje nam nadzieję. Słowa anioła do niewiast: „Nie ma go tu, zmartwychwstał”, są takim radosnym orędziem. Gdyby Jezus tylko umarł, to byśmy nie mieli możliwości celebrowania Odkupienia. To by była historia proroka, jednego z tych, którzy oddali życie dla dobrych celów. Historia Grobu Pańskiego to jednak historia nie tylko Kalwarii, ale tajemnicy grobu, który jest pusty. Bez tajemnicy Zmartwychwstania bylibyśmy ludźmi bez nadziei.

A o. Jakub dodaje: – Zmartwychwstanie jest najważniejszym świętem w chrześcijaństwie, ale warto przyglądać się temu, co Bóg chce mi powiedzieć przez to wydarzenie. Może jest coś, co ja powinienem zmienić w moim życiu.

Ślady Jezusa

I turyści, i pielgrzymi chcą zazwyczaj wiedzieć, czy naprawdę poruszają się śladami Jezusa. O. Jerzy wyjaśnia, że historycznie pewne jest miejsce, z którego Jezus wyszedł na mękę i to, do którego doszedł – twierdza Antonia (ślady są), gdzie urzędował Piłat, prefekt Judei i Kalwaria, miejsce ukrzyżowania. Historyczny jest też Grób Pański, Ogród Oliwny Getsemani i kilka innych miejsc.

Droga Krzyżowa Jezusa jest natomiast wytyczona symbolicznie, choć to właśnie Via Dolorosa przechodzi każda wycieczka i pielgrzymka. – Na pewno nie możemy odnaleźć dzisiaj uliczek, które były świadkami Jego ostatniej drogi. Nie szukajmy więc w Jerozolimie tych samych śladów na starych brukach. W Jerozolimie należy odkrywać ducha, przesłanie – zachęca o. Jerzy i tłumaczy, że Jerozolima dziś jest wyższa o kilka metrów w porównaniu do bruku z czasów rzymskich, czyli nawet gdyby Via Dolorosa była drogą wytyczoną historycznie, to i tak nie można by było stąpać dokładnie po śladach Jezusa.

Sto lat z okładem po śmierci Jezusa cesarz Hadrian przebudował Jerozolimę na typowe miasto rzymskie, zmieniając jej nazwę na Aelia Capitolina. Na stolicy Judei i świętym mieście judaizmu wzniesiono to, co Rzymianie stawiali wszędzie tam, gdzie rządzili – na wyrównanym terenie szeroką ulicę główną i dochodzące do niej prostopadle inne ulice. Miejsce śmierci Pana Jezusa i Jego grób znalazły się więc w granicach miasta, mimo że za czasów Piłata były poza miastem. Później w Jerozolimie budowali władcy Bizancjum, Arabowie, krzyżowcy, Turcy – trudno wszystkich zliczyć.

Gdzie jest więc historia, a gdzie Tradycja? Archeologia nie zaprzecza historyczności Bożego Grobu, Kalwarii i innych miejsc świętych dla chrześcijan. Niedawno archeolodzy izraelscy potwierdzili niektóre proroctwa ze Starego Testamentu. Jednym jest to potrzebne jako podbudowa wiary, innym nie. O. dr Jakub Waszkowiak OFM opowiada: – Na pewno warto poznawać tło historyczno-geograficzne. Pomaga nam to bardziej realnie patrzeć na Jezusa, choć czasami mam wrażenie, że nam w Polsce Ewangelie kojarzą się z legendą. Kiedyś pokazywałem studentom zdjęcia Kalwarii i wtedy jedna z dziewcząt spontanicznie zapytała: „To, to naprawdę istnieje?”. Ciężko jej było uwierzyć, że Kalwaria to miejsce, które można zobaczyć, dotknąć.
V stacja Drogi Krzyżowej w Jerozolimie. Czy na pewno Chrystus niósł krzyż tymi uliczkami? Fot. ABIR SULTAN/EPA/PAP
Jedni nie wierzą w historyczność miejsc świętych, a dla innych jest ich za mało. Ale ponieważ nie ma podróży bez anegdoty, więc …. było to tak: sobota, noc w Bazylice Zmartwychwstania, tłoczno. Przed Bożym Grobem pewna Amerykanka pyta mnie z przejęciem, wskazując na kaplicę Grobu; „To jest miejsce, gdzie On został pochowany, nieprawdaż?”. Potwierdzam, a pani ciągnie dalej; „A gdzie jest miejsce Zmartwychwstania?”.

Na chwilę zaniemówiłem, myślę, że nie tylko po angielsku. Kiedy jej wyjaśniłem, że to jest to samo miejsce, bo zmartwychwstać można z grobu, nie skądinąd, amerykańska turystka wylewnie mi podziękowała i podała dalej stojącej za nią koleżance.

– Krzysztof Zwoliński

TYGODNIKTVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Prawosławni oczekujący na cud ognia zgromadzeni w Bazylice Zmartwychwstania wokół Grobu Pańskiego w kwietniu 2022 roku. Fot. ABIR SULTAN/EPA/PAP
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.