Czyż nie to samo robili narkomani z „Requiem dla snu”? Oni szukali nirwany z heroinie, tabletkach i seksie. Powrót do Edenu najmocniej wybrzmiewa w „Mother!”. Javier Bardem i Jennifer Lawrence wcielają się w małżeństwo, które własnymi rękoma odbudowuje rodzinny dom. Ich spokój naruszają przybysze – lekarz (Ed Harris) i jego żona (Michele Pfeiffer). Szybko odnajdujemy tropy wskazujące, o czym jest ten film. Bardem jest jak Bóg Ojciec. Starotestamentowy, zawistny i pragnący poklasku od ludu Boga, którego najjaśniejszą stroną jest Ona. Czyli kto?
Przybysze to Adam i Ewa, na których oczach jeden syn zabija drugiego. Film „Mother!” jest zaś napakowany motywami wyrwanymi z Księgi Rodzaju i Apokalipsy św. Jana. Mamy również ofiarę Chrystusową, którą ponosi syn głównej pary.
Tyle, że nie jest to ofiara świadoma, bo następuje w wieku niemowlęcym. Ich syn jest oddany fanatycznej masie w imię zaspokojenia egotyzmu Boga Ojca. Lawrence mogłaby by być więc uznana za postać maryjną albo Ducha Świętego.
Tyle, że ona chce odciąć się od przybyszów i służyć zachciankom swojego kapryśnego męża. Jest więc raczej pogańską boginią symbolizującą Ziemię, którą brukają głupi ludzie. Stworzeni przez kogo? Złośliwego demiurga? A więc znów gnoza, czy może jakiś rodzaj deizmu?
Midrasz Aronofsky’ego
„Mother!” najlepiej pokazuje, że brak spójnej wizji w eklektyzmie religijnym Aronofsky’ego. Nigdy nie brakuje jednak w nim pierwiastka ekologicznego. Dom i ogród Jego i Jej są deptane przez ludzi, którzy wchodzą do domu nieproszeni i niszczą jego harmonię. Wracamy więc do wymowy „Noego” i „Źródła”. Boska jedność jest możliwa tylko dzięki symbiozie z przyrodą. Ci, którzy ją niszczą ostatecznie zostaną zmieceni z powierzchni Ziemi przez nowy potop. Przetrwają tylko sprawiedliwi, jak ekolog Noe i jego rodzina. Albo Charlie – Moby Dick, który zostaje wzięty do nieba po uwolnieniu ducha ze zbrukanego ciała.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Cóż, Aronofsky wyrósł z judaizmu, więc midrasz (rozumiany w tym przypadku jako osobiste interpretowanie Tory) jest mu bliski. Gdy Willliam Friedkin powiedział, że dosłowne traktowanie teorii Wielkiego Wybuchu jest mu równie dalekie, jak dosłowne odczytywanie Księgi Rodzaju, Aronofsky odparł, że tylko nauka odpowiada na niektóre pytania. – Jestem naukowcem, ale chętnie posłucham, w jakiego Boga ty wierzysz – odparł.
A czy my uwierzymy we wniebowstąpienie wieloryba?
– Łukasz Adamski
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy