Historia

Gdzie Rzym, gdzie Krym, gdzie Polska...

Czy rzeczywiście czarnomorski półwysep nie ma z nami nic wspólnego? Ziemia odległa, kraj na wpół orientalny, dziki, o zawiłej historii, ukraińsko-tatarski – ale i grecki zarazem, i włoski z lekka – choć przesiąknięty rosyjskimi biznesami…

Kojarzy się nam zwykle, niezbyt jasno, z zesłanym do Rosji Mickiewiczem. „Sonety krymskie” wydane w 1826 roku w Moskwie nakładem autora, przyjęte zostały przez oficjalnych warszawskich krytyków źle. „Chudopachołek z Nowogródka”, „belfer z Kowna” traktowany był przez klasycyzujących profesorów zimno. I oto „szybował teraz z Moskwy nowym egzotycznym pociskiem”. Oburzenie wśród akademików i znawców poezji było szczere i głębokie. „Co znaczą te tatarskie, tureckie, pogańskie naleciałości? Po jakiemu to jest w ogóle pisane?”

Wydłubywano „każdy z tych wyrazów tatarskich, którymi mistrz chciał oddać koloryt Krymu. Nawet pojednawczy, pomniejszej klasy poetka, generał Morawski, skarżył się, że jeśli dojdzie do wojny z Turcją – o czym huczało – przynajmniej będzie z niej ta korzyść, że «może bym tym sposobem doszedł do zrozumienia Sonetów Mickiewicza». A zacny generał nie był jeszcze z tych najgorszych…” (Ksawery Pruszyński).

Krym zapierał Mickiewiczowi dech od pierwszej chwili swoją niezwykłą urodą. Zesłaniec przemierzający półwysep wzdłuż i wszerz – wraz z cokolwiek osobliwym odeskim towarzystwem – nie wahał się nazwać go jedną z najpiękniejszych krain świata. Zwłaszcza tę część między górami a morzem. „Niebo jest tak piękne i klimat tak łagodny, jak we Włoszech, ale zieloność jeszcze piękniejsza”, notował wędrując pomiędzy winnicami i wąską kładką nad huczącymi strumieniami wśród skał, spoglądając na oszronione szczyty, rozpoznając z daleka grobowce ostatnich chanów „przekreślonego historią państwa”.

Ale Krym i Mickiewicz to nie tylko „Sonety krymskie”, a w nim romantyczny opis Bakczysaraju, Bajdarów, Czufut-Kale, Ałuszty, czy widoku ze szczytu Czatyr-Dahu. I nie tylko wątek Grigorija Potiomkina – któremu Rosja Krym zawdzięcza – w późniejszych prelekcjach paryskich poety.

Czy ktokolwiek pamięta, że Adam Mickiewicz napisał ostatni swój wiersz właśnie wtedy, gdy wybuchła wojna krymska, w 1853 roku? Znacznie wcześniej złamał pióro, postanowił zamilknąć. Ale gdy flota francusko-angielska zmierzając ku wybrzeżom Rosji zdobyła rosyjską twierdzę Bonasund na Wyspach Alandzkich (na terytorium należącym obecnie do Finlandii), napisał po łacinie odę ku czci Napoleona III. Cesarz wobec Polaków deklarował sympatię, życzliwie przyjmował u siebie Mickiewicza. Znane było jego powiedzenie: „Polska to taki kraj, dla którego każdy chciałby coś zrobić i nikt nie robi nic” (w czym zawarł także autokrytykę).

Nawet Szwecja rozważała przyłączenie się do sprzymierzonych. Mickiewicz w swoim ostatnim wierszu Rosję nazywa „ryczącą poczwarą” i wieszczy, że rychłe nadejście chwili, gdy połączone siły Polaków, Szwedów i Finów zdobędą ją od północy. Czy nie przepowiedział tu naszego przyszłego sojuszu z tymi krajami w NATO? W nieco amatorskim przekładzie Wiktora hr. Baworowskiego ten zupełnie dziś zapomniany, mocno podniosły w tonie wiersz brzmiał następująco:

Jak pierzchliwego Kakusa w pieczary
Gnał mężny Alcyd i miotał kamienie,
I w paszcz ryczącej poczwary
Tłoczył wybuchłe dymy i płomienie
Tak, o Cezarze! Pod Twoimi skrzydły
W kraje Boota, Gal zwycięzca bieży,
Kędy rozbójnik obrzydły
Kryje się, tylą mordów i łupieży
Napiętnowany; i oto narody
Widząc krwi wroga zemszczone podboje,
Fin, Szwed i Polak w zawody
Przybywa, każdy odwetować swoje.
O, czują oni, że wskrzeszone ramię
Stryja Twojego, Romulowej siły,
Zuchwalcze zamachy łamie
I nieszczęśliwym dni lepsze wróciły.
ODWIEDŹ I POLUB NAS We wrześniu 1854 roku sprzymierzeni byli już na Krymie. Sześćdziesiąt tysięcy żołnierzy francuskich i angielskich przybyło na czterystu statkach. Krym został błyskawicznie zajęty, walki o Sewastopol, który Rosjanie zdołali zamienić w silną twierdzę (bronił jej m.in. Romuald Traugutt w mundurze oficera saperów), trwały jednak ponad rok.

Tę wojnę porównuje się nieraz z dzisiejszą wojną na Ukrainie, bo dysproporcje między uzbrojeniem i wyszkoleniem sprzymierzonych, a Rosjan były ogromne. Po wojnie car Aleksander II zniósł poddaństwo chłopów upewniony aż nazbyt boleśnie, że wojsko składające się z niepiśmiennych wieśniaków nie jest w stanie stawić czoła nowoczesnej armii wyposażonej w znakomitą broń, sprawne i szybkie okręty, a nawet telegraf.

Ów sojusz antyrosyjski był zupełnie niezwykły: oprócz Francji i Anglii była w nim Turcja i maleńkie Królestwo Sardynii. Zadaniem wojsk sprzymierzonych było powstrzymanie ekspansjonistycznej polityki Rosji, która starała się wchłonąć terytoria należące do Imperium Osmańskiego i ustanowić kontrolę nad Bosforem.

W jednej izbie w klasztorze lazarystów…

Sprawa polska stanęła w centrum wojny krymskiej. Gra była o wielka stawkę. Środowiska emigracyjne miały nadzieję, że po zdobyciu Krymu i wybrzeży czarnomorskich, Francuzi i Anglicy ruszą wraz z Turkami na północ, zostanie odwojowana ziemia dzisiejszej Ukrainy; nasza niepodległość będzie w zasięgu ręki. Tatarzy krymscy wspierali sprzymierzonych nader gorliwie, nie szczędząc ofiar, logistyczne i wywiadowczo.

W Turcji przygotowywano tymczasem za zgodą sułtana polskie oddziały. Mickiewicz z garstką przyjaciół przybył z Paryża do Stambułu zamierzając nieść im pomoc.

"We trzech z Lêvy`ym i Służalskim zamieszkali w jednej izbie w klasztorze lazarystów, śpiąc na materacach rozciągniętych na ziemi i okrywając się płaszczem. Kufer służył za kanapę, sławetne siodło, zawleczone aż z Paryża, zastępowało – w bliżej nieokreślony sposób – stolik nocny. I zaraz stało się tłoczno od znajomków. Nad Bosfor pościągało moc rodaków z Paryża, uciekających od emigracyjnego rozkładu. «Mickiewicz!» «Mickiewicz!» – powtarzali sobie, cieszyli się, biegli. (...) Delegat Kozaków niekrasowców zbiegłych z Rosji pod opiekę turecką, sędziwy esauł Ganczarow witał go chlebem i solą, kłaniał się w pas, prosił do siebie na żołnierski, kozacki obiad..." (Ksawery Pruszyński, „Opowieść o Mickiewiczu”).

Michał Czajkowski (Sadyk Pasza) tworzył nad Bosforem oddziały tzw. kozaków osmańskich, a generał Władysław Zamoyski – reprezentant sprawy polskiej z ramienia Hotelu Lambert – dowodził II Pułkiem Kozaków Sułtańskich (na żołdzie brytyjskim). Czajkowski także był w Turcji wysłannikiem księcia Czartoryskiego; miał działać na rzecz zwalczania wpływów rosyjskich. Niestety, obaj polscy dowódcy rywalizowali ze sobą. Zamoyski nie był w stanie wybaczyć Czajkowskiemu jego konwersji na islam, uważał go za błazna i intryganta (przyszłe jego dzieje potwierdziły w pełni tę opinię).
Walenty Wańkowicz, "Portret Adama Mickiewicza na Judahu skale" . Wieszcz ukazany w byronicznej pozie na wybrzeżu Półwyspu Krymskiego. Fot. Wikimedia
Mickiewicz starał się nie dostrzegać konfliktu, żył nadzieją, że polskie wojsko uratuje kraj. Widział polskie mundury, był szczęśliwy, codziennie jeździł konno, odmłodniał. Zaledwie po dwóch miesiącach, 26 listopada 1855 roku został niespodziewanie powalony śmiertelną chorobą. Mówiono, że to cholera, a przecież o epidemii nikt w Stambule nie słyszał...

Nie dowiedział się już, że nagły zwrot Austrii (pod wpływem argumentów Bismarcka), dotąd przychylnej Polsce i zamierzającej wspierać sprzymierzonych oraz zmiana nastawienia Prus do wojny przesądziły przedwczesne jej zakończenie i upadek polskich nadziei. Krym wrócił do Rosji, ale sprzymierzeni poszerzyli swoje wpływy na Bałkanach.

A jednak historycy podkreślają, iż mimo, że car rosyjski nie zapomniał Prusom tej przysługi i sprawa polska zawsze już jednoczyła Niemcy i Rosję, pęknięcie między Petersburgiem a Wiedniem okazało się trwałe i miało się pogłębiać. W przyszłości zaowocowało naszą niepodległością.

„Wielki wezyr” ostrzega

Na Krymie pod koniec X wieku ochrzczony został książę Rusi Kijowskiej Włodzimierz. Półwysep podbili Mongołowie i to od nich, choć z wieloma domieszkami etnicznymi, m.in. Greków i Włochów, a także starożytnych Gotów, wywodzili się Tatarzy krymscy. Ich stolica, Bakczysaraj, miasto w sercu gór, to jedno z piękniejszych miejsc w tej części świata.

Niezrównani jeźdźcy, znani z waleczności, wyprawiali się ze swojej niedostępnej twierdzy („Kirim”) setki kilometrów po bydło i niewolników; w 1571 roku dotarli do Moskwy, którą spalili – i wrócili do siebie z tysiącami niewolników. Chanat tatarski na Krymie aż do XVIII wieku funkcjonował jako protektorat Imperium Osmańskiego – z Turkami Tatarom było zwykle po drodze.

Wojna Rosji z Turcją 1768-77, w efekcie której Tatarzy krymscy bezpowrotnie utracili swoją ziemię, rozpoczęła się, gdy wycofujący się oddział konfederatów barskich schronił się w miasteczku Bałta, po stronie tureckiej, a ścigający ich Kozacy zapędzili się na terytorium tureckie i spalili tę miejscowość. Zakończyła się zaś zdobyciem południowej Ukrainy, dorzecza Dniepru i północnego Kaukazu przez Rosję.

W 1774 roku Turcja została zmuszona do podpisania niekorzystnego dla siebie pokoju i zrzeczenia się praw do Chanatu Krymskiego. Na wieść o podpisaniu traktatu pokojowego Katarzyna II wyznała w przypływie szczerości: „Sądzę, że to najlepszy dzień w moim życiu”. Krym został następnie „aksamitnie” wchłonięty przez Rosję. By wszystko odbyło się comme il faut – Katarzyna wszak była władczynią wielce oświeconą i zadającą szyku w Europie jako reprezentantka postępowych poglądów – nadano aneksji pozory dobrowolnej daniny.

Zasadniczą rolę odegrał Grigorij Potiomkin, druga osoba w państwie carów. Ten niedawny oficjalny faworyt Katarzyny usilnie ją przekonywał, że Krym musi być rosyjski. Ostrzegał, że Ottomanowie panując na półwyspie mogą „sięgnąć do naszego serca”.

O Potiomkinie głośno w Europie pod koniec XVIII wieku. Nazywano go „wielkim wezyrem”, albo nawet „carem pod każdym względem, z wyjątkiem nazwy”. Pozostał potężny i wpływowy, nawet gdy cesarzowa przestała go traktować jak swoją osobistą zdobycz.

Prezent dla carycy, „raj dla Rosji”

Tajemną misją Potiomkina była praca nad stopniowym przesuwaniem granic Rosji na południe. Przejęcie Krymu nazywał w rozmowach z carycą „zdobyciem raju dla Rosji”. Chanat Krymski w ciągu trzystu lat istnienia nigdy nie był przyjaźnie usposobiony wobec Moskwy, współpracował za to chętnie z Kozakami (mimo, że obie strony nie szczędziły sobie krwawych najazdów i rabunków wytworzyła się jakaś szczególna więź oparta na wzajemnym uznaniu).

Gdy po wojnie z Turcją na tronie w Bakczysaraju zasiadł Szachin Girej, snob i lekkoduch, Rosji udało się pozyskać go pochlebstwami i przekupić. Bywając wcześniej gościem carycy – która zachwycała się, że Chan pisze wiersze, mówi po włosku, jest przystojny, elegancki, używa widelca – przyjmując od niej wymyślne prezenty (wkrótce też stałą pensję), zażywając dworskich rozrywek, zrzekł się w końcu władzy w 1783 roku. Zasłużył u swoich rodaków na opinię tchórza i kolaboranta.

Dla zachowania pozorów przetrzymano go w Petersburgu w areszcie domowym, szlachta tatarska (mirzowie) otrzymała tymczasem obietnicę, że może być spokojna o przyszłość ziemi, obyczajów i religii. Łapówki i seria intryg rozmiękczyły do końca część elity tatarskiej.

Przejęcie Krymu oznaczało dla Rosji otwarcie na Morze Czarne, miało być preludium do upragnionego przepędzenia Turków z Konstantynopola.

Przywłaszczenie sobie Krymu przez Rosję wzbudziło podziw francuskich oświeceniowych „filozofów”. Wolter popisywał się egzaltowanymi traktatami, gdzie starał się udowodnić, że dokonał się przełom cywilizacyjny: „Rosjanie zwyciężyli Turków i Tatarów, podbili Krym i ustanowili tu prawa”, a także „wśród dwudziestu innych ludów ich prawodawczyni stała się prawodawcą narodów, których Europa nawet nie znała z nazwy”. Autor nie miał pojęcia o wysokiej kulturze rdzennych mieszkańców Krymu, mylił ich z Nogajami, traktował jak prymitywnych dzikusów.

Początek zasiedlania Krymu przez Rosjan wyglądał sielankowo. Tatarzy jednak szybko pojęli, że Krym im ukradziono. Musieli uciekać przed represjami. Wielu z nich powracało po latach i znów uciekali przed terrorem. Tak było przez dwieście lat (z niewielkimi przerwami). Sowieci kulturę tatarską traktowali jako „burżuazyjny nacjonalizm”, jej pozostałości niszczono.

Gdy Grigorij Potiomkin zyskał tytuł Księcia Taurydzkiego (Tauryda to dawna rosyjska nazwa Krymu) i został właścicielem bogatych ziem na Kijowszczyźnie i Bracławszczyźnie, jego misją stało się dbanie o dobry humor imperatorowej. Trzeba było sprawić, by także na drodze wiodącej z Sankt Petersburga na Krym, a zwłaszcza na terenach nad Morzem Czarnym, które wydarto Tatarom, wszystko kwitło i śpiewało. Folklor czyni zawsze dobre wrażenie na władcach. Trzeba uczynić lud szczęśliwym, Potiomkin tego nie zaniedbał.

Podczas uroczystej podróży na Krym, „wielkiej inspekcji” carycy w 1778 roku – wraz z jej imponującym orszakiem – zaroiło się od festynów ludowych pełnych tańca, muzyki i śpiewów. Dłuższych przystanków po drodze, dla rozrywki, było siedemdziesiąt sześć. Miejscowości, które odwiedzano doprowadzone zostały do stanu perfekcji. Świeżo bielono domy, przywożono z odległych pałacowych oranżerii rozkwitłe kwiaty i wsadzano je wprost do ziemi. Na gałęziach i parkanach rozwieszano dzwonki.

Kwitł handel w miasteczkach przy krymskiej trasie handel, roztaczały się jarmarki, na drogach turkotały raźno wozy pełne zboża. Nikt nie kradł, nikt się nie zataczał, nie złorzeczył (sto pięćdziesiąt lat później, w 2014 roku, tymi samymi drogami przetaczały się „konwoje sanitarne” – drogi uginały się pod ciężarem „bandaży” i „plastikowych strzykawek”…)

Wiedza o tym, czym były Wioski Potiomkinowskie stała się dostępna w Europie dzięki kronice Georga von Helbiga, radcy w poselstwie księcia Saksonii w Petersburgu. Przeczytał uważnie jego książkę także Adam Mickiewicz i zdał relację w prelekcjach paryskich.

Teatralny bzik Kniazia Taurydzkiego

Potiomkin, ten zręczny kuglarz, „przemienił w rzeczywistość i przełożył na powieść przygodową” jedno z najśmielszych marzeń Katarzyny, mówiono. Działał z rozmachem i wyobraźnią. Był nie tylko jednym z najbogatszych ludzi w Rosji – pałace, w których odbywały się słynne przyjęcia na cześć carycy stawiał na stepach ukraińskich na jeden nocleg – ale wielbicielem teatru. Nad brzegami Dniepru pojawiło się wiele przenośnych konstrukcji. Gdy statek Imperatorowej rysował się już się na horyzoncie, aktorzy w ubraniach wieśniaków wydawali entuzjastyczne okrzyki na cześć władczyni.

Cudzoziemcy we frakach, najbliżsi przyjaciele Katarzyny, ambasador Francji Louis-Philippe de Ségur i dyplomata austriacki, książę Charles-Joseph de Ligne, najczęściej dotrzymujący towarzystwa Katarzynie na jej statku-galerze, nie bez zazdrości spoglądali na te spontaniczne wybuchy radości ludzi w rubaszkach i czerwonych butach na tle zasobnych siedzib (wyglądały z daleka jak prawdziwe!). Cóż za szczęśliwy kraj, mówili półgłosem, co za uroczy lud!

„Nadzwyczajny orszak wodny składał się z siedmiu ogromnych galer, prawdziwych pływających rezydencji wykończonych z niespotykanym przepychem, za nimi zaś podążało około osiemdziesięciu małych statków z trzema tysiącami załogi. Pierwszą galerę zajmowali więc Katarzyna, jej faworyt i dama do towarzystwa; drugą książę Potiomkin (...), jeszcze inną austriacki i angielski ambasador”, wylicza włoska pisarka Benedetta Craveri.

Gorbaczow przed Putinem podjął próbę oderwania Krymu od Ukrainy

Prof. Marciniak: Skutki jego reform okazały się fatalne.

zobacz więcej
De Linge zostawił opis tej podróży w obszernych listach, Ségur uczynił to samo w swych pamiętnikach. Pod koniec podróży na Krym szlakiem wodnym (trwała pół roku), obydwaj dyplomaci pokrywali maską uśmiechu przerażenie; doskonale rozumieli, że biorą udział w gigantycznym spektaklu, który ma na celu przekonać o nieograniczonej władzy carycy i jej możliwościach stwarzania sztucznych bytów. Miał on za zadanie przekonać władców Zachodu o nowym porządku w Europie środkowowschodniej. „Jaka inna monarchia mogłaby sobie pozwolić na podobną rozrywkę?”.

Tak jak Bernard Fontenelle, francuski filozof w 1725 roku wychwalał Piotra Wielkiego „nazywając go cudotwórcą, demiurgiem, niemal Bogiem, który ex nihilo stworzył Rosję. Wydobył ją z mroków!” (Krzysztof Bielecki), tak teraz Katarzyna zamierzała udowodnić światu, że od dziś musi się liczyć ze zjawiskami z innego porządku, z potęgą dotąd niespotykaną. I to ona jest tą samotną władczynią (jak niegdyś Piotr I), która wiedzie lud od dzikości ku wzniosłości – przez sam fakt, że w jej głowie (i w umysłach zaufanych poddanych) – rodzą się tak nieprawdopodobne wizje, które potrafi zrealizować. „Raj dla Rosji” stał się pretekstem, by świat zachodni rzucić na kolana.

Krym z „Mohorta”

Niewielu dziś pamięta, że najsłynniejsza budowla na Krymie, pałac w Liwadii, ma polskie pochodzenie. Leon Potocki kupił kawałek Krymu od rządu rosyjskiego w 1834 roku i wzniósł tu niewielką elegancką rezydencję oraz założył park typu włoskiego. Rozpoczął jednak od wybudowania kaplicy, w której odprawiane były msze święte. To miejsce – nad samym morzem – przyciągało wzrok swoim wdziękiem i malowniczością.

Po śmierci właściciela posiadłość odkupił od Potockich car Aleksander II. Rezydencja Potockich przy udziale setek ton marmurów carraryjskich osiągnęła dzisiejszy swój monumentalny, przytłaczający kształt i zaczęła służyć rodzinie carskiej. Kaplicę przebudowano i zamieniono na prawosławną.

Warto wiedzieć, że porzekadło „gdzie Rzym, gdzie Krym...” ma rodowód literacki, ale i historyczny. Jest parafrazą fragmentu poematu „Mohort” Wincentego Pola, podróżnika, pisarza i geografia pochodzącego z prusko-francuskiej rodziny, wielkiego polskiego patrioty, które te miejsca z upodobaniem odwiedzał.

...Bo tam na wschodzie, od wioski Bachłaje
Już ów tatarski „Czarny-Szlak” nastaje.
I wieją wschodnie wiatry ukraińskie,
I w trawnych stepach buja sobie oko,
I pierś oddycha wolno i szeroko:
Hej! gdzie Rzym? gdzie Krym? gdzie Karczmy Babińskie?....


„Rzym” to słynna karczma („Ta karczma «Rzym» się nazywa...”), która jak najbardziej fizycznie istniała, znajdowała się przy „czarnym” szlaku czumackim (czumacy to przewoźnicy, którzy z Krymu i wybrzeży Morza Czarnego dostarczali w głąb Ukrainy sól i inne towary).

Nieopodal, choć w szczerym polu – przy trakcie Żaszków-Humań, w pobliżu majątku Podhorskich Koneły – były również trzy inne, nie mniej osławione karczmy, zwane „babińskimi” ze względu na ich nietypowe wygody i luksusowe wyposażenie – ostatnia z nich przetrwała do początku XX w. (istnienie „karczm babińskich” przywołuje Anna Saryusz-Zaleska we wspomnieniach z Ukrainy).

Wincenty Pol, tak ceniony i lubiany przez Mickiewicza – którego wspomniany „Mohor” – rapsod rycerski, porównywany bywał nieraz nie bez racji z „Panem Tadeuszem” – znał dobrze te miejsca z własnych wędrówek. Panował wtedy w Rosji ostatni z Romanowów. „Rycząca poczwara”, „rozbójnik obrzydły”, Rosja z mickiewiczowskiej ody właśnie chyliła się ku upadkowi, by ostatecznie zrzucić skórę i przemienić się w jeszcze groźniejszą i zarazem bardziej obmierzłą bestię.

– Ewa Polak-Pałkiewicz

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Tekst jest fragmentem przygotowywanej do druku książki „Ukraina, gdzie to jest?”

Źródła:

• Georg von Helbig, “Potemkin, der Taurier. Anecdoten zur Geschichte seines Lebens und seiner Zeit”, Minerva 1797-1799 Hamburg
• Adam Mickiewicz, „Literatura słowiańska. Wykłady w Collége de France”, Warszawa 1933
• Benedetta Craveri, „Podróż na Krym”, „Zeszyty Literackie” 2017 nr 1/137 tłum. Joanna Ugniewska
• Krzysztof Bielecki, „Paryż-Pietuszki”, Fronda 102/103 rok 2022
• Ksawery Pruszyński, „Opowieść o Mickiewiczu”, Warszawa, 1956
• Anna Saryusz-Zaleska, „Niezapomniana Ukraina”, wyd. Rosner i Wspólnicy, Warszawa 2007
SDP2023
Zdjęcie główne: Willian Simpson, "Oblężenie Sewastopola podczas wojny krymskiej" (1853-56). Fot. Heritage-Images / Topfoto / Forum
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.